Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

¹⁸ - ʟɪᴋᴇ ᴀ ʟɪᴇ ɪ ꜱᴇᴇ ʜᴏᴡ ɪ'ᴍ ɢᴇᴛᴛɪɴɢ ꜱᴏ ᴀꜰꜰᴇᴄᴛɪᴏɴᴀᴛᴇ ᴛᴏ yᴏᴜ

↷ 무대 뒤에서 나는
그림자 속에있다

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───


Jedzenie smażonych rzeczy na niemal pusty żołądek było złym pomysłem.

Jednym z głupszych na jakie mógł wpaść, będąc w towarzystwie Chittaphona i Minhyuka.

Przekonał się o tym, gdy spędził dużo czasu nad muszlą toaletową, zwracając to, co zostało ze smażonej wieprzowiny oraz ryżu z kimchi.

Ta zabójcza mieszanka, popijana soju o smaku melona była jak gwóźdź do jego trumny.

— Ostatni raz daje wybrać Tenowi co mamy zamówić do jedzenia — Mruknął do siebie, wycierając usta wierzchem dłoni.

Zmęczony ciągłym zwracaniem, wstał z podłogi i umył dokładnie zęby, szorując przy tym ręce.

Spojrzał na swoje odbicie w lustrze, wzdychając głośno.

Wyglądał tak obco, a jednocześnie tak znajomo.

Czy ten blady chłopak to naprawdę on?

Tak, to musiał być on.

Patrzył na ulepszoną wersję samego siebie, gdy przyjechał do tego miasta po raz pierwszy.

Miał znów te same czarne włosy, które nigdy nie chciały się układać, nie ważne ile lakieru do włosów na nie wypsikał, bystre oczy które z zaciekawieniem obserwowały miejskie życie wiecznie biegnące do przodu oraz uśmiech potrafiący topić niejedno zamrożone serce.

W końcu....

Teraz najbardziej przypominał siebie sprzed lat.

Sztuczna opalenizna zmyła się niemal do końca, tak jak sztuczne piegi zrobione za pomocą henny czy brokat, którym wysmarował go "przez przypadek" Minhyuk, gdy chciał trafić Tena za akcję z lakierem do włosów.

Z cukierkowego chłopca pachnącego jak wnętrze Victoria's Secret stał się normalnym jak na swój wiek chłopakiem, którego można pokazać rodzicom swojej drugiej połówki przy niedzielnym obiedzie.

Wystarczyło użyć tylko dwóch pudełek taniej farby do włosów, nożyczek, trzech klipsów i  litr dietetycznej coli.

Po co było to ostatnie?

Nie miał pojęcia, wiedział tylko, że potrzebował tego Chittaphon.

Kończąc podziwiać swoją małą metamorfozę, poszedł do kuchni, chcąc napić się ciepłej wody z cytryną, bo na  herbatę nie miał co liczyć w tym miejscu, a sam zapomniał o jej kupnie.

Smakowało to średnio, ale miał nadzieję, że pomoże mu to co nieco na jego problemy żołądkowe (jeśli za godzinę wciąż będzie latał do łazienki, to zadzwoni po przyjaciół by przywieźli mu imbir, rumianek oraz inne rzeczy, które wpadną im w ręce w aptece).

— Ciekawe gdzie jest Jaesuk o tej porze? — Zbliżał się wieczór, a on nigdzie nie widział Junga.

Rano słyszał tylko jak rozmawiał przez telefon, a potem musiał wyjść do pracy i ślad po nim zaginął.

Gdyby miał jego numer telefonu, wtedy mógłby zadzwonić i zapytać, a tak to siedział w jego dużym domu sam, czując się jakby miał umrzeć i narodzić się jako ślimak, bądź konik polny.

— Taeyong, dlaczego tutaj śmierdzi zdechłym psem? — Słysząc zirytowany głos Jaesuka, wchodzącego do kuchni z równie niezadowoloną miną, odetchnął z ulgą.

Mógł wykreślić porwanie z listy potencjalnych zdarzeń, które mogło  przytrafić się jego prywatnemu "portfelowi" (czego nie chciał oczywiście).

Nasłuchał się zbyt dużo podcastów kryminalnych podczas treningów z Minhyukiem, że każde jego mroczne przemyślenie mogło się spełnić - a kraj w którym żyją nie jest do końca bezpieczny.

— Przepraszam, kim jesteś i co robisz w mojej kuchni?

— Huh?

— Pytam się, co ty — Pokazał na Lee palcem, nie spuszczając z niego wzroku  — Robisz w mojej kuchni, gdy cię nie znam

— Jaesuk, głupku to ja... Taeyong — Zaśmiał się z jego głupiej miny i podszedł do niego, przytulając się do niego na przywitanie —  Nie poznajesz mnie?

— Co ty zrobiłeś ze swoimi włosami?

Sądząc po jego minie był zdziwiony, zdezorientowany i przestraszony jednocześnie.

Niczym dziecko w sklepie z zabawkami, nie wiedział na co ma patrzeć najpierw, błądząc wzrokiem po ciele Yonga, nie mówiąc ani słowa.

— Pofarbowałem je przy pomocy przyjaciół — Wytłumaczył, nalewając wody do szklanki, którą mu dał, samemu siadając na blacie kuchennym  — Mówiłeś, że masz ważne otwarcie jakiegoś amfiteatru, czy coś w tym rodzaju... więc postanowiłem zmienić coś w swoim wyglądzie, jak na dobry dodatek przystało by nie robić ci wstydu


Jaehyun słuchał uważnie tego, co mówił do niego Taeyong, próbując nadążyć za jego chaotycznym opowiadaniem i milionem odnośni do rzeczy kompletnie nie związanych z tym, o czym mówił.

Kilka razy zdążył się zgubić na fragmencie rozmowy pomiędzy Lee, a jego przyjacielem - Timem? Teenem? Mówił to tak szybko, że nie zapamiętał jego imienia; dzielnie jednak przytakiwał gdy zachodziła taka potrzeba.

Wciąż nie mógł oderwać się od jego nowego koloru włosów.

Ta czerń pasowała niemal idealnie do jego przystojnej twarzy i pewnego siebie charakteru, który emanował od niego już z daleka.

Ale to różowe, sprane do granic możliwości włosy pokazywały tą jego szaloną i drapieżną stronę, którą prezentował w klubie gdy tańczył.

Ta strona przyciągnęła jego uwagę tamtejszego wieczoru, gdy zgodził się pójść z Johnny'm do jego ulubionego miejsca w całym mieście.

— Wszystko dobrze ale jednak zastanawia mnie jedna rzecz — Zaczął, chcąc wrócić do tematu który zaczął gdy wrócił z pracy, a z łazienki doszedł go okropny smród, który roznosił się aż na korytarz i okoliczne pomieszczenia — Co tak śmierdzi w tym domu i czy było to zwierzę? Czy był to kot? Bo jeśli tak, to muszę wezwać straż miejską, żeby go zabrali

Nie pierwszy raz jakieś zbłąkane zwierzę postanowiło zdechnąć na jego posesji, jakimś cudem przedostając się do rur z wentylacją.

Był to zdecydowanie pech, którego przejął od poprzedniego właściciela, gdy kupował ten dom.

Jak ma o tym pomyśleć, to teraz już wiedział, dlaczego tak tanio udało mu się go dostać.

— To nie żadne zwierzę tylko ja — Powiedział, łapiąc się za brzuch — Po tym jak pofarbowałem włosy, poszedłem z chłopakami na smażoną wieprzowinę i ryż z kimchi do knajpki na końcu ulicy. Tam się zresztą zatrułem i od rana siedzę przy toalecie i wymiotuje

— Ten smród... To twoja zasługa?

— W rzeczy samej — Pokiwał głową twierdząco — Przepraszam, jeśli cię to obrzydziło

— Nie możesz iść ze mną na otwarcie amfiteatru — Mruknął do siebie, ignorując poprzednią wypowiedź Taeyonga — Cały plan się zepsuł

— Co się zepsuło?

— Przez ciebie jestem zmuszony iść sam na tak wielkie przedsięwzięcie, chociaż liczyłem, że będziesz mi tam towarzyszył — Odpowiedział Jaehyun, jednak w jego głosie dało się wyczuć zły i lekko pretensjonalny ton — Powinieneś był wiedzieć, że jest to dla mnie ważne wydarzenie i powstrzymać się od pijackich zabaw ze swoimi.... znajomymi

Kończąc swoją wypowiedź, zabrał ze stołu obok niego swoją skórzaną teczkę i wyszedł z kuchni, kierując się prosto do swojego gabinetu, skąd nie wyszedł aż do czasu imprezy w amfiteatrze.











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro