Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

¹⁴ - ɪᴍᴀɢɪɴᴀᴛɪᴏɴ ᴅᴏᴇꜱɴ'ᴛ ꜱᴀᴛɪꜱꜰy ᴍᴇ ɴᴏ ᴍᴏʀᴇ

↷ 무대 뒤에서 나는
그림자 속에있다

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───


Jaehyun nie pomyślał o jednej, istotnie ważnej rzeczy, gdy zapraszał Johnny'ego do swojego domu na pogawędkę przy whisky.

Był tak wściekły i rozgoryczony niekompetencją Yoony, totalnie zapominając, że w jego domu jest jedna osoba, której Seo nie powinien oglądać.

Taeyong.

Nie planował na tak wczesnym etapie pokazywać mu swojego gościa, czy też informować go o tym, kto u niego nocuje.

Niestety świat nie działał tak, jak on sobie zażyczył (co poniekąd go irytowało - bo świat podążający za nim byłby perfekcją, taką jak on sam).

Niezręczna cisza przeszywała ich na wskroś, gdy w trójkę patrzyli się na siebie, nie mogąc wydusić żadnego słowa.

Czy byli zaskoczeni swoim widokiem?

A może czuli się niezręcznie, postawieni w niecodziennej sytuacji jak ta?

Johnny zerknął kątem oka na swojego przyjaciela, który przygryzał nerwowo swoją dolną wargę, myśląc o tym, jak wybrnąć z całej tej sytuacji z głową.

Wielokrotnie zastanawiał się, kiedy pan prezes sobie kogoś znajdzie, czerpiąc z życia coś więcej, życie pracą, która wessała go w wir rutyny.

Podpytywał jego sekretarkę, czy ma „koleżankę", z którą spędza swój cenny czas, ale ta kręciła głową w zaprzeczeniu i odpowiadała, że jej szef jest zbyt zajęty pracą na randki.

Ale żeby nie powiedzieć mu, że w jego domu znajduje się...

No właśnie, kto to jest?

Mógłby przysiąść, że gdzieś już go widział (a raczej jego spłukane włosy o kolorze różowych landrynek).

— Więc...

— Johnny, proszę poznaj mojego gościa, Tae....

— Dzień dobry, proszę pana jestem Lee Taeyong — Powiedział jednym tchem, kłaniając się jak najniżej tylko potrafił, mogąc dzięki temu przypatrzeć się butom, jakie miał na sobie.

Czarne, skórzane buty typu derby z podwójnym podbiciem - najlepsze męskie buty z domu mody Louis Vuitton, męska kolekcja jesienna.

Taeyong oddałby nerkę i pół śledziony za rzecz pochodzącą od LV.

Godzinami mógł patrzeć na designerskie rzeczy, marząc o tym, iż pewnego dnia będzie w posiadaniu jednej z nich.

Najbliżej posiadania drogiej rzeczy był rok temu, gdy Minhyuk kupił mu szalik z Burberry na święta.

Nosił go wtedy codziennie, niezależnie od pory roku oraz pogody.

Zaś Jaesung miał brązowe buty w szpice od Alexandra Mcqueena, które do sprzedaży weszły dopiero wczoraj i kosztowały aż siedem i pół miliona won.

Dzisiaj rano widział ich zdjęcie na oficjalnej stronie projektanta na instagramie.

Były naprawdę piękne jak na buty do garnituru (oraz niemiłosiernie drogie jak na coś, co dość szybko może się zniszczyć).

Przyjaciel Junga zaśmiał się cicho, wyciągając w jego kierunku dłoń, którą nieśmiało uścisnął.

Tae ubrany był w szary za duży sweter, który sięgał mu do połowy ud i przysłaniał tego samego koloru spodenki, które nosił „po domu", gdy nigdzie nie wychodził.

Jakby tylko wiedział, że będą mieli gościa ubrałby się lepiej, nie przynosząc Jaesukowi wstydu, jak robił to teraz.

— Witaj Taeyong, jestem Johnny; prawa ręka młodszego prezesa, znany również jako jego jedyny przyjaciel

„Ma przyjazny ton głosu" - Pomyślał sobie, uśmiechając się lekko.

Był wysoki i szczupły, a dopasowane spodnie podkreślały to, co miały podkreślać.

Mógł być z łatwością modelem, chodzącym po wybiegach czołowych marek, zwiedzając świat i poznawać miejsca, które do tej pory widział tylko w telewizji.

Zapewne był tak samo bogaty, jak Jung i gdyby chciał, to z łatwością dostałby wszystko, a nawet więcej.

— Jest pan bardzo przystojny i wysoki, jeśli mogę tak mówić oczywiście. Być z kimś takim w jednym domu, to zaszczyt i wielki honor...

— Jestem przystojny? — Powtórzył, na co Lee przytaknął — Nie słyszałem tylu komplementów od kiedy wstałem rano z łóżka

— Taeyong, nie masz przypadkiem planów na dzisiejszą noc? Może odwiedziłbyś przyjaciół? Ja i Johnny chcemy odpocząć po pracy, a tak się składa, że — Zawahał się na chwilę, nie będąc pewnym, czy słowa, których używa były odpowiednie — Będziemy rozmawiać o firmie, zanudziłbyś się i nic nie zrozumiał, a męczenie cię nie jest dobrym pomysłem. Podaj mi swój numer konta, przeleje ci trochę pieniędzy, byś ty i twoi przyjaciele poszli do jakiejś przyzwoitej restauracji, czy coś...


— Dlaczego go wyrzuciłeś?

Gdy Lee opuścił dom czterdzieści minut później, udali się do salonu, gdzie rozsiadli się wygodnie na kanapie ze szklanką whisky w ręce.

Nie rozmawiali, pijąc w ciszy - to wystarczyło im kompletnie.

— Nie wyrzuciłem go — Tłumaczy, biorąc łyk alkoholu — Powiedziałem mu tylko, żeby sobie poszedł na czas twoich odwiedzin. Tyle

To nie tak, że wyrzucił go za drzwi i kazał nie wracać.

Może na spokojnie wrócić za cztery godziny, gdy nikogo już nie będzie a sam Jaehyun pójdzie spać.

Nie chciał dzielić się faktem, iż Taeyong należał do niego.

Nikomu się nigdy nie tłumaczył i tak miało zostać do samego końca.

— Skąd ty go wziąłeś w ogóle? Wygląda... jak ktoś, kto do ciebie nie pasuje

— To ty mi go dałeś — Odpowiedział spokojnie, jakby było to najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.

— Ja? Skąd niby?

No tak, jego przyjaciel nie należał do najmądrzejszych osób na świecie, mógł więc się domyślić, że musi mówić do niego tak prosto, jak do Taeyonga.

Aż przechodzi to ludzkie pojęcie, że obydwoje mają podobne wykształcenie, a przepaść intelektualna między nimi była wyraźnie wysoka.

— To ten striptizer z klubu, w którym byliśmy jakiś czas temu

— Czy ty? Czy wy? Co jest? — Nie wierzył własnym uszom.

To musiał być swego rodzaju żart z jego strony.

Na pewno nie mówił poważnie.

Zerknął na niego niepewnie, ale twarz mężczyzny nie zdradzała żadnych emocji.

Wyglądał tak jak zwykle - opanowany, pewny siebie i szczery.

Poprawił się na kanapie, drapiąc po karku.

Johnny usilnie próbował zrozumieć tok jego rozumowania.

Co go skłoniło do tej decyzji?

— Mam go do towarzystwa, a nie do zbliżeń cielesnych na tle seksualnym. Zapomniałeś, że z nikim nie randkuje?

— To po co ci on?

— Mówiłem już, że do towarzystwa

— Przecież ty nie lubisz ludzkiego towarzystwa — Skwitował krótko, wypijając całą zawartość swojej szklanki, po czym nalał ją sobie ponownie do pełna — Co jest w nim takiego wyjątkowego, że postanowiłeś go wynająć?

— Jest ładny - Odpowiedział zgodnie z prawdą — A ja lubię ładne rzeczy











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro