7|Kamień łupany, owocki i znowu się wzruszyłam
No dobra... Przyznaję zaraz na wstępie, że macie ten rozdział dzisiaj, dzięki sirPopkorn. Planowałam go wrzucić w jakiejś nieokreślonej przyszłości, ale... Jeden z jej rysunków w artbooku wprawił mnie w taki nastrój, że po prostu muszę pokazać wam dzisiaj pewien rysunek.
Więc... Oto on:
Katana i Jackob. Tam z boku jest napisane: Where are you, brother? Still with you, Kati.
Czyli dla jasności: Gdzie jesteś, bracie? Wciąż z tobą, Kati.
Wiecie... Naprawdę miło mi się rysowało tą pracę. Wręcz czułam to ciepło bijące od Jackoba.
A tak z technicznej strony, chciałam narysować go jaśniejszymi kolorami, by było, że nie jest już z tego świata, ale wyszło... No, nie wyszło.
To teraz może coś innego, czyli owocowe redrawy cześć druga.
Tu mamy taką starą wersję jabłkowej panny (patrzę na jej rękę i czuje takie "ajć. Że też tak rysowałam).
A tu jej nowa wersja:
I mamy jeszcze pannę cytrynę:
I jej nową wersję, z której jestem szczególnie dumna:
A teraz... Pewien eksperyment.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Czyli coś w stylu animacji. Z epoki kamienia łupanego, ale to szczegół.
Wiem, że jest toporna, ale... No, odwzorowuje prawdę. I to dopiero początki, więc może kiedyś się rozwinę i przejdę z animacjami na poziom epoki żelaza, czy coś.
A tak w ogóle... Podoba mi się ta praca. Tak jakoś.
Więcej was nie zadręczam.
Do kolejnego!
WildAntka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro