Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48| Ważne (!!!) oraz tak, jeszcze egzystuję

Hellooo...
Sprawa wygląda tak, że tym razem moja nieobecność miała sensowny powód. Co więcej, ten powód jest nie tylko sensowny, jak i napawający mnie dumą, ale o tym później.

Ale mimo wszystko
!!!

Wytrzymajcie do końca. Raczej się nie zawiedziecie.
Chyba.

No dobrze. Wróćmy do powodu, z którego większość z Was weszła w to powiadomienie. Rysunki.

Otóż okazuje się, że wciąż co nieco gryzmolę, więc nie przedłużajmy więcej. Na pierwszy ogień rysunek, który kończyłam dzisiaj rano - można by go nazwać świeżutkim.

Mali Nate i Lacey zapewne wysłuchujący jakiegoś zbyt technicznego wykładu z ust... załóżmy, że podporucznika Franza. Bądźmy szczerzy, nie widzą w nim większego sensu. Ale muszę przyznać, że wyszli uroczo 😍

Skarpetki Lacey mnie rozbrajają z tego powodu, że zdecydowanie nie były niedoparkami w oryginale. Ona od zawsze ma w sobie ducha bałaganiary. W przeciwieństwie do Nate'a w sumie...

W ogóle Nate wygląda tak pociesznie w długich włosach. Przynajmniej według mnie.

No ale popatrzcie na tę twarzyczkę.

Dobrze, już się ogarniam.

Dalej może mały szkic, również z dzisiaj. Kiedyś może pokoloruję.

Taaak. To jest totalnie coś, co mogłaby zrobić Lacey. A właściwie, nawet zrobiła. A i Erik podobnie zareagował.
Ogólnie, tekst jest właściwie ze stronki incorrect-quotes-generator.neocities.org . Polecam Wam serdecznie. Jakiś czas temu się tym bawiłam i powstało tyle wspaniałych tekstów, że kiedyś chyba się nimi podzielę. Możemy je przedyskutować 😂

No dobrze. To teraz może trochę więcej szkiców, skoro już przy tym jesteśmy. Wyjątkowo mam szkice randomów. A właściwie jednego, bo reszta już przestaje być randomami, ale ciiii...

Zacznijmy od tej randomki prawie 100%. Prawie, bo... Sami wiecie.

Taka właśnie. Prawdopodobnie prędzej czy później wyląduje w jakimś uniwersum, ale na razie szczyci się mianem randomki.
To znaczy nie szczyciła się nim, gdyby nie to, że zdążyłam zapomnieć w jakim uniwersum zaczęłam ją umieszczać przy rysowaniu. A rysowałam to dość dano temu. WIęc no...

Dalej grupa, która egzystuje w powstającym uniwersum. Uwielbiam relację najstarszej dwójki.

Nie wiem czemu, ale coś w tej damulce przykuwa moją uwagę i sprawia, że ją uwielbiam. A ona nawet jeszcze nie ma swojego świata.

Trochę więcej. Tego rudzielca, co jeszcze nie widać, że nim jest:

I znowu, ten środkowy rysunek ma w sobie to coś.

A wracając do tamtej stronki (nie ma to, jak zgrabnie skakać między tematami), oto kolejny rysunek:

Rysunek nie jest wybitny, ale po prostu musiałam. Ten tekst tak bardzo pasuje. I imiona się nawet idealnie ułożyły.

I nawet udało mi się to znaleźć w odmętów moich screenów:

Więc już wiecie, jak to działa. Mówię Wam, śmiechu przy bawieniu się tym co niemiara.

To teraz może przestroga, by nigdy,  n i g d y  nie myśleć o choćby zarysowaniu samochodu QJ. Jeśli w pobliżu akurat nie będzie Collina albo kogoś z wielkim koktajlem, może skończyć się nieprzyjemnie.

Ach, te cudne samochody w tle. Istne dzieło sztuki.
Ale samo wykonanie postaci mi się podoba.

To w ogóle był chyba pierwszy raz, gdy rysowałam QJ w spodniach.

Mam wrażenie, że ta oto dwójka może czasami zastanawiać się, czy w pewnym stopniu włączenie się w rodzinę Kotliskich było rozsądnym pomysłem. Że tak powiem: życie.

Dobrze, to teraz jeszcze jedna randomka:

I trochę Lacey i sióstr Kotliskich:

Lacey wciąż w dwóch różnych skarpetkach.

I jeszcze Erik przy kolejnej próbie ogarnięcia jego fryzury, a przy okazji i outfitu:

Wyszło gites. Nawet bardzo.

A tu starsza wersja:

Starsza wersja włosów w sensie.
Ach, te Debby i Lacey w tle.
W ogóle z Erika zrobił się jakiś taki fan kosmosu. Nawet nie wiem, kiedy dokładnie. Oto, jak panuję nad własnymi postaciami.

Jakiś szybki malunek Nate'a, co raczej do wybitnych nie należy:

I jeszcze rysunek, który od jakiegoś czasu jest nową okładką Mishy (kiedy książka dawno skończona, ale okładkę nadal zmieniasz)

Przynajmniej ta ręka jako tako poprawiona.

A teraz... ostatni rysunek, który niejako wiąże się z powodem mojej nieobecności. Dalej, obstawiajcie.

Oto rysunek:

Tak, to zdesperowane widmo człowieka to ja próbująca zmusić swoje postacie do zachowywania się zgodnie ze swoim charakterem, bo czasem można pomyśleć, że cierpią na conajmniej roztrojenie jaźni.

I jak? Już obstawiliście? Chcecie znać odpowiedź?

Wiem, że chcecie. A nawet jeśli nie, i tak jest to informacja, od której zależy wasze życie.
No może przesadziłam. Ale kto mi zabroni.

To nie było wyzwanie.

A wracając...

Jejku. Wreszcie mogę to napisać.

Otóż. Mogę ogłosić, że...

...skończyłam pisać ostatni rozdział „Wciąż jesteśmy ludźmi"!!!!!!!

Strasznie się tym jaram, nie wiem jak wy.

Co z tego wynika? A no to, że jak już wszystko sobie poprawię, i pozmieniam szczegóły, by wszystko się bardziej kleiło, i pousuwam parę niepotrzebnych wątków i pousuwam parę niepotrzebnych, i... No. Wtedy będzie można c o ś  z tym zrobić.

I jak? Moja nieobecność usprawiedliwiona? Mam nadzieję, bo lepszą wymówkę chyba trudno znaleźć.

To chyba tyle na dzisiaj.

Pozdrowionka,
Antka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro