Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46|Dzień pizzy

Hello.

Pisałam, że nic dzisiaj nie opublikuję? Huh. Zabawne. Postanowiłam zaskoczyć i was, i siebie.

No dobrze, ponieważ cały ten rozdział jest publikowany z konkretnego powodu (#dzieńPizzy), zacznijmy tematycznie.

Na pierwszy ogień idzie Nate. I pizza.

Nie, to z tyłu to zdecydowanie nie bagietka przeżywająca złamanie swojego delikatnego, pszennego serca. Wcale.

No dobrze. To skoro był już Nate, nie może zabraknąć Lacey (nieszczęścia chodzą parami). W tym wypadku Lacey w towarzystwie światowego wzorca najwspanialszej, najbardziej upokarzającej, przysparzającej najwięcej kłopotów przyjaciółki, czyli Debby.

Niby chodzi o Olivera. Ale równie dobrze może chodzić o Nate'a. Lacey patrzy na Debby, jakby się upewniała, czy nic jej nie odbiło.

Ogólnie, to znalazłam jeszcze stare, zapomniane szkice i stąd druga połowa rozdziału. Najpierw QJ z dwudziestego któregoś rozdziału (chyba; nie chce mi się sprawdzać, późno jest).  U w i e l b i a m  ten rozdział.

Bo nie ma nic lepszego niż panikująca QJ. QJ jest cudowna. Jest lekiem na zło tego świata. QJ może nic nie robić, a ja i tak tonę w achach i ochach.

Przy okazji, nawet spoko ubranko. Chociaż już nie pamiętam, kiedy to rysowałam.

I ostatni rysunek na dzisiaj, wyjątkowo nie z uniwersum „Wjl", czyli nasza możliwe-że-Monika.

Dobrze. To tyle na dzisiaj. I pamiętajcie. Kalorie zjedzone dzisiaj w pizzy, się nie liczą. One wyparowują równo z wybiciem północy. Pizzowa magia.

Pozdrowionka,
Antka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro