Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43|Uniwersum kolorowych włosów

Witajcie. Jak już zapowiadałam, dzisiaj przychodzę do was z całkowicie nowym (bezimiennym) uniwersum, roboczo nazwanym uniwersum kolorowych włosów.

Ogólnie wyszło to od tego szkicu z ostatniego rozdziału. W skrócie, mamy bandę licealistów, instrumenty smyczkowe i mundurki. Tjaaa... W skrócie to tyle.

Na początku może bezimienna postać numer 1, czyli... długowłosego skrzypka. Yas. Dokładnie.

Wyjątkowo wyszły mi dłonie. Przynajmniej jedna. Nie chciało mi się rysować podobizny Bacha na jego bluzie, więc jest zdjęcie z pinteresta. A co do cały reszty... Rysowałam to o 2:00 w nocy (ostatnio moja ulubiona godzina), słuchając standard-upów. Dziwne pomysły wtedy przychodzą do głowy.
W każdym razie, to jest piętnastoletni absolwent szkoły muzycznej, potrafiący przerwać w pół utworu, by wszcząć z kimś dyskusję o moralności. Następnie zaczyna dokładnie od tego taktu, na którym urwał. Wierzcie mi, to nie jest przysparzająca mu poparcie u nauczycieli cecha. U uczniów zdarza się różnie.

A tu kolejny rysunek z nim.

A tak z pofarbowanymi włosami:

Właściwie tak to oryginalnie narysowałam, ale potem stwierdziłam, że dobrze byłoby wam pokazać również jego naturalne włosy. A, i wiem, że ciut bez sensu je pofarbowałam. Ale już nie chciało mi się zmieniać. Następnym razem będzie lepiej.

To teraz jego sąsiadka z bloku (dzieli ich kilka pięter, ale wciąż to sąsiadka).

Krótki opis? Bogu winny biol-chem, który jedynie chce zaliczyć kolejny rok i w miarę wpasować się w społeczeństwo (nie do końca się udaje). Jednak los splótł jej drogę z drogą gościa powyżej oraz gości poniżej i tyle wyszło z planu spokojnego zaliczenia liceum i ogarniania biologii i chemii.

I tak. Ona ma mini-granaty jako kolczyki. Co z tego, że ktoś kiedyś stwierdził, że są to cebule i się przyjęło. Tak już jest w życiu biol-chema. Swoją drogą, cebula to powszechny preparat do obserwacji mikroskopowych.

A tak wygląda w kolorowych włosach:

Ona nie umie grać na żadnym instrumencie, ale to jej nie przeszkadza wplątać się (a częściowo założyć) zespół... muzyków klasycznych grających na instrumentach strunowych. Z musu głównie medleye piosenek Disneya.

To teraz piegowaty geniusz, który ochrzcił kolczyki-granaty cebulami, a kolor oczu dziewczyny powyżej odcieniem glonów.

Jest trochę złośnikiem, a do tego gra na altówce. Dla nieobytych z tematem, powiedzmy, że to większe skrzypce. Zamiast strun G, D, A, E mają C, G, D, A... Ale kogo to obchodzi. W sensie, oprócz mnie. Chyba nikogo. Więc nie przynudzajmy. Dodam tylko, że to spory instrument i kiedy grają na nim małe osoby, wygląda to naprawdę pociesznie.

Taaa... Nie jest też w jakoś szczególnie przyjacielskich kontaktach z gościem od skrzypiec. Tego na samej górze. Więc obaj są wyczuleni na porównywanie tych dwóch instrumentów i - co gorsza - sprowadzania ich do jednego. Co się zdarza często, bo naprawdę mało osób spojrzy na altówkę i nie powie „o, popatrz jakie ładne skrzypce".

To teraz kolejny gościu. Tym razem z klasy trzeciej/czwartej. Jeszcze się nie zdecydowałam. W każdym razie, maturka się zbliża. Ten chodził kiedyś do szkoły muzycznej, po czym poszedł do „normalnego" liceum i został przy popołudniowej muzycznej. Gra na wiolonczeli.

Właściwie sam się przypałętał i nikt mu za bardzo nie odmówił, więc został wcielony do wspaniałej grupki kolorowych włosów, czy jak kto to zwie.

Ten tutaj ma również wspaniałą dziewczynę (przewodnicząca SU, wiadomo poważna fucha).

To ogólnie już są takie szybki szkice bez anatomii i wszystkiego. Po prostu, by przelać pomysły na kartkę, zanim pęknie głowa.

Wspaniały biol-chem. Ona dosłownie może powiedzieć, że żyje wśród idiotów. A przynajmniej jej znajomi bardzo starają się o to miano.

Chociażby przy próbie napisania walentynki.

Tutaj ręce też nie wyszły tragicznie. Jestem usatysfakcjonowana.

I ciut załamany gościu od skrzypiec. Swoją drogą medleye Disneya nie są złe, więc niech przywyknie.

A tak się przedstawia cała strona:


Na koniec jeszcze moje nowe motto życiowe:

Panie Jossie Whedonie (jakkolwiek się to odmienia), jestem pewna, że byśmy się dogadali. Chyba muszę zrobić research na pana temat.

Swoją drogą, rysowałam to pierwszego stycznia. Jedyny dzień w tym roku, kiedy w miarę ładnie się ubrałam. Tak to ciągle chodzę w ogromnej bluzie, starych spodniach i nie do końca uczesanych włosach (pozdrowienia z kwarantanny). Uwielbiam te paputy. Kiedyś przywiozłam je z takiej dziury w górach i jestem zakochana.

To tyle na dzisiaj. Jeszcze tylko wspomnę, że opublikowałam w zapowiedzi drugi rozdział „Wciąż jesteśmy ludźmi" i serdecznie zapraszam do przeczytania. Pojawia się w nim Manuel, czyli... nazwijmy go lokalnym celebrytą.

Pozdrowionka!
Antka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro