Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Vent z morałem, czyli obrona początkujących artystów

           Nie powiem, żeby ten tekst nie był dla mnie ważny, bo jest. W końcu, po tak długiej drodze mogę napisać coś, co pewnie nie pomoże już mi, ale z pewnością pomoże tym wszystkim ludziom, którzy zaczynają przygodę ze sztuką. I nie chodzi mi tu tylko o rysowanie, ale również śpiew, pisanie, grę na instrumencie itp.
          Jeśli już sobie wyjaśniliśmy parę rzeczy, to przejdźmy do tej głównej. Ten tekst nie jest skierowany do młodych artystów, tylko do Was, kochani czytelnicy. Do Was, jako odbiorców sztuki. To Wy jesteście tymi, którzy przyczyniają się do samooceny artysty, bo to Wy oceniacie ich pracę. I możecie teraz zaprzeczać, bo przecież nie znacie się na sztuce, to co mogą znaczyć Wasze opinie? Ale jesteście pierwszymi osobami, które mają okazję zobaczyć te mozolne wyniki pracy i subiektywnie poddać je krytyce. Bo komu pokaże swoje 'wypociny' młody artysta? Krytykowi sztuki czy rodzinie, przyjaciołom, znajomym? No właśnie.
          Tworzenie to niesamowicie mozolna praca tym bardziej, że proces stawania się artystą nie jest kwestią wzięcia narzędzi do rąk. Wszystko trzeba sobie wypracować. A początek jest najtrudniejszy do przetrwania.
          Na chwilę wspomnę jeszcze o poglądzie większości ludzi na tzw. 'talent'. Myślą oni, że jeśli ktoś go ma, to siada do kartki czy instrumentu i od razu, bez żadnej praktyki wychodzi mu to idealnie. Prawda jest taka, że każdy najpierw musi się czegoś nauczyć, żeby to umieć. Oczywiste? Jednak nie dla wszystkich. Osoba posiadająca większy talent przyswaja wiedzę w danej dziedzinie niesamowicie szybko, dlatego robi większe postępy w mniejszym odstępie czasu niż osoba bez lub z mniejszym talentem. Bo tak – da się tworzyć nie mając do czegoś talentu - można go sobie wyrobić. Wymaga to ogromnego wkładu pracy, ale wszystko jest do zrobienia. Tak więc jeśli ktoś z Waszego otoczenia zaczyna swoje nowe hobby i według Was jego prace są kiepskie, to zastanówcie się jeszcze raz o swojej opinii, czy aby na pewno jest sprawiedliwa względem tego człowieka. Bo opinia niedostosowana do poziomu zaawansowania osoby ocenianej może być dla niej bardzo krzywdząca. A czy Wy sami potrafilibyście podejść bez żadnej styczności z daną dziedziną i wykonać coś w stu procentach poprawnie? Śmiem wątpić.
          Wracając do początków bycia artystą, choć w moim przypadku to za duże słowo. Opowiem, jak to wygląda, w oparciu o moje własne doświadczenia.
          Najpierw jest pomysł. Z jednej strony coś jak grom z jasnego nieba, bo nagle wpada myśl typu: 'czemu ja tego do tej pory nie spróbowałem?', a z drugiej jak kiełkujące nasionko, bo ktoś lub coś zasiało w myślach ten pomysł i cały czas pielęgnujesz nadzieję, że może ci się udać. I zaczynasz tworzyć. Nie wiesz jak, ale kombinujesz na wszelkie możliwe sposoby, a jak już coś wyjdzie, to jesteś z siebie niesamowicie dumny, bo wygląda. Tak, dobrze czytacie – wygląda. Nie 'dobrze wygląda', bo tak powiedzieć nie można. Po prostu wygląda. Ważne, że przyjmuje jakąś formę. Pierwszą przeszkodą, jaka się pojawia, jest zrezygnowanie, kiedy nasze 'dzieła' nie są takie, jak w naszej wyobraźni. Zaczynają nas dopadać myśli typu: 'nie mam talentu', 'moje dzieła są tak słabe, że gdyby były człowiekiem, to by z łóżka wstać nie mogły', 'nie pokażę tego komukolwiek, bo kurna śmiech na sali, że człowiek w takim wieku i tego nie potrafi', 'już lepiej dzieci w podstawówce rysują', 'żal, no inaczej tego opisać się nie da' itd. Tutaj toczy się walka z naszym wnętrzem, naszymi słabościami. Sprawdzana jest wytrzymałość i motywacja. Często właśnie tutaj przygoda z nowym hobby się kończy, ale części ludzi udaje się przejść do etapu numer dwa.
          Ja w tym okresie rysowałam na potęgę, po kilka rysunków dziennie. Prosiłam ludzi z internetu o zamówienia, oczywiście bezpłatne, bo po co szanować swój czas i włożoną pracę. Moje rysunki są kijowe, więc będą darmowe. I wiecie co? Dużo osób się kusiło, ale najbardziej bolał moment, kiedy otrzymywali swoją pracę, bo co się okazywało? Że rysunek im się nie podoba. Nie mam pojęcia czego oczekiwali po początkującym artyście i darmowej pracy, ale na mój gust każdą dostaną rzecz należy uszanować i docenić. Tym bardziej, że nie rysowałam kiepsko specjalnie, bo np. kogoś nie lubiłam i myślałam sobie 'hehe, narysuję brzydko, to będzie mu gorzej, hehe'. Czy ja wyglądam na niemiłego człowieka? No może i tak, ale przecież nie o wygląd tu chodzi, ale o intencje.
          Oczywiście na tym etapie moi najbliżsi nic o mojej pasji nie wiedzieli albo udawali, że nie wiedzą. Mi było to obojętne, bo wychodziło na to samo. Tylko moje rodzeństwo wspierało mnie całą parą od początku mojej drogi. I nie piszę tego po to, żeby oskarżać kogokolwiek o cokolwiek. Chcę tylko, żebyście zwracali uwagę na innych. Może oni właśnie potrzebują waszego wsparcia, dobrego słowa, czegoś co ich zmotywuje do dalszego działania? Nie ignorujcie innych tylko dlatego, że ich pasja wydaje się Wam dziecinna czy głupia. Może uważacie, że to taka chwilowa zajawka i lepiej ją zignorować, bo zaraz ustąpi, a osoba tworząca zda sobie sprawę z tego, że jej prace są do dupy i nie będziecie musieli jej tego uświadamiać. Uwaga – my, początkujący, artyści dokładnie wiemy, jak wyglądają nasze prace. Niesamowite, prawda? Tylko, że idąc w to dalej dążymy do ideału. Szlifujemy. Bo bez praktyki nie ma progresu. Po prostu.
          I następna uwaga do ludzi, którzy tak chętnie piszą milion rad typu 'popraw to i to, bo wygląda źle i dziwnie, a powinno być inaczej'. No ok. Nie wiedziałam [ironia]. A tak na poważnie – każdy doskonale wie, co jest źle, ale tego nie poprawi się samą wiedzą. Tu trzeba ćwiczyć, żeby coś zdziałać. Jeśli wytłumaczysz kompletnemu laikowi dokładną anatomię człowieka, układ cieni i nakładanie kolorów, to uwierz mi, że i tak Ci tego dobrze nie narysuje bez ćwiczeń. Ciekawe czemu. Hmm... Dlatego według mnie najlepsze są szczere rady, płynące z chęci pomocy, a nie zwrócenia uwagi na błędy jako coś, co pod żadnym pozorem nie powinno wystąpić. Np. 'Wygląda nawet spoko. Następnym razem możesz spróbować jeszcze... (...)' jest o wiele przystępniejsze niż 'Źle rysujesz (...) Czemu tak robisz? Zrób inaczej. Ale no. Nie mówię, że mi się wgl nie podoba'. Czujecie różnicę czy uznajecie mnie teraz za osobę zbyt delikatną i czepiającą się szczegółów? Zapraszam do dyskusji w wiadomości prywatnej lub komentarzach (tylko kulturalnie proszę).
          Wiecie co, ja przez te lata krytyki mam już zaprogramowany w umyśle system wytykania błędów. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby przez przypadek nie odinstalował się ten od widzenia dobrych elementów moich prac. Może dlatego wstawiam to dalej, bo inaczej wszystkie moje twory lądowałyby w koszu, a ja razem z nimi? Dlatego apeluję, żebyście w swoich krytykach czy uwagach zawsze potrafili dostrzec również pozytywy ocenianych prac. To ważne dla młodych twórców, po pierwsze, żeby się nie załamali, a po drugie, żeby wiedzieli, co powinni 'zostawić' i z czego mogą być dumni.
          I nigdy, pod żadnym pozorem nie piszcie komentarzy pod wpływem negatywnych emocji. Możecie mówić, że to konstruktywna krytyka, chociaż widać, że skupiacie się na negatywach, ale ogólnie Wasze emocje w tym po prostu czuć. Przynajmniej ja tak mam. I to wtedy trudno odebrać jako chęć pomocy w doszkalaniu, a raczej jako wyżycie się na nieidealnej pracy. Ale czy cokolwiek na tym świecie jest idealne?
          Przejdźmy do etapu trzeciego. Tu już powoli człowiek poprawia anatomię (w moim przypadku powoli to za dużo powiedziane) i wpada na nowe pomysły co do techniki wykonania. Nareszcie pojawiają się powody do dumy. Ale czy na pewno?
          Przytoczę tu historyjkę z życia (jakby cały ten tekst nie był na nim oparty). Właśnie podczas etapu trzeciego dużo rysowałam w każdej wolnej chwili – nie ważne, że powinnam się akurat skupić na wykładach czy coś w tym stylu. Pamiętam, jak raz przechodzący obok mnie randomowi studenci zaczęli się ze mnie śmiać i uznali, że nie mam co robić i bawię się w rysowanie. Jak dziecko. Nie no, fajnie. Czy oni narysowaliby lepiej? Nie mam pojęcia. Ale wiem, że nie zdawali sobie sprawy ile musiałam przejść, żeby dojść do tamtego poziomu w rysowaniu.
          W międzyczasie wspomnę jeszcze o moim nieszczęsnym postępie. Jeśli kiedykolwiek komuś z Was przytrafiło się obserwować moje poczynania głębiej, to mogliście zauważyć, że robię niesamowicie powolny progres. I to jest fakt – nie ma się co wykłócać. Większość ludzi na moim miejscu pewnie by sobie odpuściło. W sumie tak, jak przy każdym innym moim hobby odpuszczali sobie ludzie mnie uczący lub po postu obserwujący mnie z boku. To bolało. Rozczarowanie w ich oczach. Kiedy ktoś teraz mi mówi: 'Uwierz w siebie!', to aż mi się ciśnie na usta odpowiedź: 'Kiedyś wierzyłam, ale przestałam, kiedy inni we mnie zwątpili'. Bo trudno jest wierzyć w swoje możliwości, kiedy wszyscy dookoła uważają je za gówno [z góry przepraszam za dobitne słownictwo, ale muszę gdzieś się wypisać. Chcę pokazać Wam jak ktoś to może odebrać, żebyście nigdy nie popełnili takiego błędu, jakim jest zwątpienie w drugiego człowieka]. I uwaga – jeśli mówicie 'nie no, nie jest aż tak źle', po to tylko, żeby pocieszyć, to muszę sprowadzić Was na ziemię – to jeszcze tylko bardziej ściąga w dół. Nieszczere słowa bolą mocno, kiedy widzi się w oczach zupełnie co innego. Co mogłam sądzić, kiedy ktoś po występie czy pokazaniu obrazka powiedział: 'mogło być gorzej' albo 'no nie wyszło genialnie, ale źle też nie było', w momencie, gdy byłam akurat z czegoś dumna lub pokonałam strach.
          'I tak nic nie wygrasz', 'Wiesz co, nie bierz udziału w tym konkursie, bo nie masz szans'
          I gówno znaczyła moja determinacja i to, że udało mi się przełamać i wyjść z tym do ludzi.
          No tak – bo przecież tak naprawdę to nie mam talentu, a mój postęp jest ledwo widoczny. Jestem nikim. Po co się mną przejmować? Nie będzie ze mnie artysty.
          Jak pisałam w tytule – to jest mój vent. To wszystko do dziś siedzi mi w głowie i wiecie co? Płaczę pisząc to wszystko. Nie róbcie tego ludziom. Niech nigdy nie przechodzą tego co ja. Zasługują na coś więcej. Na wsparcie, ciepło i wiarę.
          To nie koniec. Dopiero się rozkręcam. Czekałam na tę chwilę cztery lata, ok? Cztery pieprzone lata, żeby móc się wypowiedzieć głośno o tym problemie. Żeby nikt więcej nie musiał cierpieć i żeby ktokolwiek przeczytał ten vent. Bo mnie już się nie naprawi, ale innych może jeszcze nie zdąży się zniszczyć.
          Wiecie czemu teraz? Bo teraz nagle moje prace są odbierane inaczej. Od początku zabawy z rysowaniem ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę, czyli dorosłą osobę rysującą jak dzieciak (do tego tematu jeszcze wrócimy), i śmiali się ze mnie wytykając palcami. Dlatego sukcesem dla mnie jest moment, kiedy na chwilę zamilkli i patrząc na moje wypociny lekko pokiwali z uznaniem, a może nawet pokusili się o komentarz typu: 'Ty, to nawet dobre jest...'. I tak z beztalencia rysującego gówno stałam się beztalenciem uznawanym za utalentowanego (no bo przecież ładnie rysuję, co nie? [ironia]), które czasem narysuje pracę niebędącą gównem. Bo uwaga – dla Waszej wiadomości – na Wattpada wstawiam tylko prace, które według mnie są na poziomie najwyższym, jaki mogę w danej chwili osiągnąć. Resztę udostępniam na deviantarcie, gdzie nie zostałabym zignorowana lub wyśmiana za słabsze prace, bo ludzie tam co nieco rysują i wiedzą o trudach tworzenia. Chociaż nie powiem, że nigdy tam nie spotkałam niemiłych zachowań skierowanych do mnie lub innych początkujących artystów.
          Przykre jest też zjawisko, które ma swój odnośnik również w karierach sportowych, aktorskich itp. Kiedy coś wyjdzie Ci świetnie i ludziom bardzo się podoba, to przyciągasz ich uwagę i dostajesz komentarze. Nagle jest takie wow. A jak się potkniesz, coś wyjdzie trochę gorzej niż poprzednio, to nagle cisza. Ktoś od czasu do czasu sporzy, ale nikt nie komentuje, bo jak skomplementować coś tak nieidealnego? No nie da się. Wiecie co? To chyba już wolę nie dostawać żadnych komentarzy. Serio. Bo brzmią jak lizanie dupy. A jak coś jest inne, to już be i nikt się nie przyznaje, że może mu się choć trochę podobać. Bo jak nikt nie komentuje, to znaczy, że brzydkie. Fajnie, co? Też tak uważam.
          Teraz wróćmy do sentencji 'rysować jak dziecko'. Jakie to jest mylące i totalnie nieadekwatne do rzeczywistości. Uwaga – istnieją dzieci rysujące na wysokim poziomie, czyli na język niektórych 'jak dorośli' i to zależy od doświadczenia oraz szybkości progresu (wysokości talentu). I uwaga – istnieją dorośli nie potrafiący rysować (powiedzmy, że jest ich sporo), a jak zaczynają, to rysują gorzej, bo nigdy nie mieli z tym styczności, a od czegoś trzeba zacząć. Wiek nie ma tu kompletnie znaczenia. Poziom danej umiejętności zależy od lat (czasu) praktyki. Jeśli to jasne, to nie dołujcie początkujących artystów od dwudziestego roku wzwyż. Oni też muszą zacząć, żeby czegoś się nauczyć i do czegoś dojść.
          Cztery lata. Czwarta strona. Powyżej dwóch tysięcy słów. Na ten czas chyba starczy. Niestety domyślam się, że i tak mało kto to przeczyta czy się jakkolwiek do tego ustosunkuje. A chciałabym, żeby inni mieli lepszy start w swoje hobby. Najwyżej powtórzę swoje słowa kiedyś w przyszłości, kiedy będę mogła zdziałać więcej niż teraz.
          Jeśli przeczytałeś do końca, to bardzo Ci za to dziękuję. I nie bierz całego mojego tekstu personalnie. To jest bardzo ogólny vent i nie ma na celu obrazy osób, ale zachowań. Po prostu patrzmy wokół siebie – może ktoś czeka właśnie na naszą reakcję i wsparcie. A Tobie z całego serca dziękuję, że jesteś tu ze mną, w moim vencie – dzięki za wszelkie okazane mi wsparcie kiedykolwiek. Za ciepłe, szczere komentarze i gwiazdki – to w jakimś stopniu pomaga mi nie topić się w negatywnych emocjach.
          I jeśli kiedykolwiek wpadnie Ci do głowy pomysł, żeby napisać coś nieszczerego na pocieszenie, to pamiętaj, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Lepsza gorzka prawda powiedziana w przystępnej, miłej formie i wsparcie 'no matter what' niż przesłodzone kłamstwo, które czuć na kilometr.
          Pozdrawiam i jeszcze raz namawiam do dyskusji w komentarzach czy prywatnie, bo wiadome jest, że nie musicie się ze mną we wszystkim zgadzać.
    ~WeraHatake


/Ten vent też ma już kilka miesięcy, aczkolwiek słowa w nim zawarte nadal są aktualne/

/PS Obrazek w mediach należy do mnie/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro