Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Tiara przydziału


W sali były cztery długie stoły, w których siedzieli uczniowie, a nad ich głowami wisiały w powietrzu zaczarowane świece. Na stołach znajdowała się złota zastawa stołowa. Na końcu sali stał jeszcze jeden długi stół, przy którym siedzieli nauczyciele. Pani profesor zaprowadziła nas na sam przód i postawiła przed nami stołek, na którym była stara tiara czarodzieja, która zaczęła śpiewać piosenkę o domach w hogwarcie. 

-Kiedy wyczytam nazwisko i imię, dana osoba nakłada tiarę i siada na stołku. Abott, Hanna!

Jako pierwsza do stołka podeszła dziewczynka o różowej buzi i jasnych mysich włosach. Nałożyła tiarę, która opadła jej na nos i usiadła. Nie minęła minuta, a tiara znowu się odezwała.

-Hufflepuff!

Ze stołu puchonów można było usłyszeć klaskanie i głośne wiwaty.

-Bones, Susan!

-Hufflepuff!

Ponownie puchoni klaskali i wiwatowali.

-Boot, Terry!

-Ravenclaw!

Tym razem krukoni głośno powitali nowego ucznia. Brocklehurst Mandy też dostała się do Ravenclawu, ale w końcu Brown Lavender trafiła jako pierwsza do Gryffindoru. Obróciłam się do stołu gryfonów i zobaczyłam tam bliźniaków, których spotkałam w pociągu. Oni tez mnie zobaczyli i pokazali mi kciuki w górze. Jednak ja nie bałam się mojego przydziału, bardziej obawiałam się tych wszystkich spojrzeń. Wyrwałam się z moich myśli, gdy usłyszałam głos McGonagall.

-Granger, Hermiona!

Miałam być następna, więc wysunęłam się na przód i przełknęłam z wielkim wysiłkiem ślinę.

-Gryffindor!

Usłyszałam jęknięcie jednego chłopaka z rudymi włosami. Jednak nie mogłam się teraz tym przejmować.

-Gryffindor, Katherine!

Cała sala umilkła, wszyscy patrzyli na pierwszoroczniaków, a pierwszoroczni patrzyli po sobie. Wyszłam z tłumu i jak najspokojniej i z elegancją założyłam tiarę. Nie musiałam nawet siadać na stołku, bo tiara od razu wykrzyknęła mój dom.

-Gryffindor!

Ruszyłam w stronę stołu, gdzie siedzieli uczniowie z mojego domu i usiadłam pomiędzy Hermioną a Georgem. Czułam jak każdy na mnie patrzy. Bliźniacy uśmiechnęli się do mnie.

-Nie wiedzieliśmy, że jesteś taką szychą, Księżniczko.

Powiedzieli to w tym samym czasie, a ja tylko groźnie zmierzyłam ich wzrokiem, ale po chwili się lekko zaśmiałam.

-Nie nazywajcie mnie tak, jestem tylko zwykłą uczennicą i tyle.

-No nie wiem czy taką zwykłą, ale dobrze krasnalku.

-Nie jestem krasnalem!

-Ach tak? A ile masz wzrostu?

-Nie całe 130 cm.

-A więc jesteś krasnalem, albo mamy na ciebie mówić dzieciątko?

Zaczęłam coś tam mruczeć pod nosem, kiedy chłopak siedzący naprzeciwko Freda się odezwał.

-Spoko, oni zawsze muszą kogoś poddenerwować, takie ich hobby. Jestem Lee Jordan ich przyjaciel. 

-Jestem Katherine, ale mówcie na mnie Kat. Każdy tak mówi.

-Ooo patrzcie teraz Harry potter!

Cała się spięłam na wzmiankę o chłopcu, który przeżył.

-Gryffindor!

Bliźniaki zaczęli krzyczeć: Mamy Pottera!. Mimowolnie się uśmiechnęłam, chłopak usiadł obok Hermiony. Po Harrym pozostała już tylko czwórka. Dean Thomas trafił do naszego domu, Lisa Turpin do Ravenclawu, następnie był Ron Weasley, też trafił do nas. Dean usiadł obok Lee, Seamus siedział naprzeciwko mnie, a Ron usiadł obok niego.

-To nasz młodszy brat, karzełku.

-To ile macie rodzeństwa?

-Mamy trzech starszych braci. Bill i Charlie już skończyli hogwart, Percy siedzi tam jako prefekt. Jest jeszcze Ginny, nasza najmłodsza siostra. Za rok idzie do Hogwartu. A ty, ile masz rodzeństwa?

-Jestem jedynaczką.

-Zazdroszczę.

-Nie jest to fajne, zawsze marzyłam o starszym bracie.

Bliźniaki spojrzeli na siebie i się do mnie uśmiechnęli.

-Teraz masz ich dwóch.

-Chcieliście powiedzieć trzech, ktoś musi pilnować dwójkę pozostałych braci.

-Lee, przecież wiesz, że jesteśmy odpowiedzialni.

-Jasne, a Snape umył dzisiaj włosy.

Wszyscy się zaśmialiśmy. Poczułam się tutaj jak w wymarzonym domu. Na stołach pojawiło się jedzenie. Było tutaj wszystko. George nałożył mi ziemniaków, Fred nałożył mi dwa udka, a Lee nalał soku dyniowego do mojego pucharu.

-Chłopaki, ale ja tego wszystkiego nie zjem!

-Jedz, bo już zawsze będziesz karłem! No już, bo inaczej, będziemy cię karmić!

George od razu na słowa Freda zabrał mój widelec i nabrał ziemniaków.

-Leci miotła, leci.

-Amciu, amciu.

Zaśmiałam się, ale otworzyłam buzię i George nakarmił mnie. Ale od razu zabrałam mu widelec i sama zaczęłam jeść. Wszyscy zaśmiali się pod nosem. Do Harrego podleciał Prawie Bezgłowy Nick. 

-Nie jadłem prawie od pięciuset lat. Nam to niepotrzebne, choć, oczywiście, trochę się za tym tęskni. Ale chyba jeszcze się nie przedstawiłem. Sir Nicholas de MimsyaPorpington, do usług. Duch-rezydent Wieży Gryffindoru.

-Wiem, kim jesteś! Moi bracia opowiadali mi o tobie. Jesteś Prawie Bezgłowym Nickiem!

-Wolałbym, żeby zwracano się do mnie Sir Nicholas de Mimsy...

Duch miał skończyć mówić, ale przerwał mu Seamus Finnigan.

-Prawie bezgłowy? Jak można być prawie bezgłowym?

-Można, o tak.

I w tym momencie duch złapał się za lewe ucho, pociągnął i jego głowa przechyliła się na bok i spoczęła na ramieniu, jakby była na zawiasach. Na widok zdumionych twarzy uśmiechnął się i ułożył swoją głowę na jej miejsce.

-A więc nowi Gryfoni! Żywię nadzieję, że pomożecie nam zdobyć mistrzostwo domów  w tym roku. Jeszcze nigdy nie utraciliśmy pucharu na tak długo. Ślizgoni zdobyli go już sześć lat temu i dotąd nie oddali! Krwawy Baron puszy się tak, że trudno z nim wytrzymać, rezyduje w Slytherinie, rzecz jasna.

Wszyscy spojrzeliśmy na stół ślizgonów, przy którym siedział duch w szatach zbryzganych srebrną krwią. Seamus z ciekawości zapytał dlaczego jest zakrwawiony, jednak nawet Sir Nicholas nie wiedział tej informacji. Gdy najedliśmy się do syta, na stołach pojawiły się desery. Nałożyłam sobie tylko lody sorbetowe o smaku mango i cytryny, a tymczasem rozmowa zeszła na koligacje rodzinne.

-Ja jestem pół na pół- powiedział Seamus- Tata jest mugolem, mama dopiero po ślubie powiedziała mu, że jest czarowncą. Trochę to nim wstrząsnęło.

Zaśmialiśmy się, Neville opowiedział nam, że wychowuje go babcia, a jego rodzina przez długi czas myślała, że jest mugolem. Jego stryjek próbował go sprowokować na różne sposoby, nawet zepchnął go do morza. Hermiona rozmawiała z Percym Weasleyem, który jest prefektem o nauce. W pewnym momencie Harr'ego zabolała blizna i spytał o nauczyciela, który rozmawiał z profesorem Quirrellem. Był to prfesor Snape, nauczyciel eliksirów. Gdy znikły desery, dyrektor Dumbledore wstał ze swojego miejsca, a w sali nastała cisza.

-Jeszcze tylko kilka słów. Mam nadzieję, że wszyscy się najedli i napili. Chciałbym wam przekazać kilka uwag wstępnych. Pierwszoroczniacy niech zapamiętają, że nikomu nie wolno wchodzić do lasu, który leży na skraju terenu szkoły. Dobrze by było, żeby pamietało o tym również kilku starszych uczniów.

Spojrzałam na szczerzących się bliźniaków.

-Pan Filch prosił mnie też, żebym wam przypomniał, że między lekcjami, na korytarzach, nie wolno używać żadnych czarów. Próby do quiddditcha rozpoczną się w drugim tygodniu semestru. Każdy kto jest zainteresowany grą, powinien zgłosić się do pani Hooch. I ostatnia uwaga. Muszę was poinformować, że w tym roku wstęp na korytarz na trzecim piętrze, ten po prawej stronie, jest zabroniony. Dla wszystkich, o ile nie chcą umrzeć w straszliwych mękach. A teraz, zanim pójdziemy spać, zaśpiewajmy szkolny hymn!

Dumbledore poderwał lekko swoją różdżkę, a z jej końca wystrzeliła złota szarfa, która uniosła się wysoko nad stoły i rozwinęła się w słowa.

-Każdy wybiera sobie ulubioną melodię i śpiewamy!

Jako ostatni skończyli bliźniacy, którzy śpiewali w rytmie marszu żałobnego. Cicho zaśmiałam się pod nosem i zwróciłam swój wzrok ponownie na dyrektora.

-Muzyka to magia większa od wszystkiego, co my tu robimy! A teraz pora spania. Biegiem do łóżek!

Razem z pozostałymi pierwszoroczniakami z Gryffindoru poszłam za Percym. Wyszliśmy z Wielkiej Sali, a potem prowadził nas marmurowymi schodami. Trafiliśmy na jeden z korytarzy. Po drodze spotkaliśmy też Irytka. Na samym końcu korytarza stał portret z grubą kobietą.

-Hasło?

-Caput Draconis.

Po przejściu przez krótki korytarz, znaleźliśmy się w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Percy pokazał nam nasze dormitoria. Dormitorium dziewcząt znajdował się na piętrze, a chłopców na dole. Weszłyśmy z dziewczętami do dormitorium, były tam cztery łóżka. Moje łóżko było pierwsze po prawej stronie od drzwi, następne, które stało przy oknie było Hermiony. Pierwsze po lewej stronie było Parvati Patil, a obok Lavender Brown. Przebrałam się w piżamę, życzyłam każdej dobranoc i od razu usnęłam w łóżku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro