Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Byłem w siódmym miesiącu ciąży, stałem na lotnisku i płakałem jak dzieciak widząc jak pasażerowie lotu z Iraku do Londynu po kolei wychodzą z bramki C. Obok mnie stała Trisha, matka Zayna, która bardzo mi pomagała, gdy byłem sam.

Rzuciłem się biegiem, kiedy tylko go zobaczyłem. W końcu, po sześciu miesiącach miałem przy sobie swojego chłopaka, ojca mojego dziecka. Odrzucił swoją torbę z rzeczami i złapał mnie w ramiona unosząc lekko do góry.

Staliśmy przytuleni, a inni żołnierze nawet nie zdziwieni tylko nas mijali z uśmiechem. Też zaraz mieli zobaczyć swoje rodziny po tak długim czasie.

- Dziękuje, że do mnie wróciłeś - wyszeptałem z oczami pełnymi łez.

- Obiecałem ci, że wrócę. Zawsze będę wracał - powiedział całując mnie czule. Uklęknął przede mną i objął dłońmi mój zaokrąglony brzuch całując go przez koszulkę. Kazałbym mu wstać mówiąc, że jest tu zbyt wiele ludzi, ale teraz miałem wszystkich gdzieś - Hej Micheal - wyszeptał, a ja kucnąłem z nim całując go znów.

Micheal, Mickey, takie imię wybraliśmy dla naszego synka.

Wstaliśmy, a Zayn poszedł do swojej rodziny by się przywitać. Zobaczyłem Audrey stojącą z wózkiem z córeczką Doris i wpatrującą się w bramkę z której mieli wychodzić piloci. Oddział Louisa wracał tego samego dnia co ten Zayna.

Obserwowałem ją, gdy Malik rozmawiał ze swoją rodziną. Nagle dwóch mężczyzn w mundurach stanęło tuż przy niej. Zmarszczyłem brwi otulając się bardziej kurtką i zrobiłem parę kroków, gdy ona nagle wybuchnęła płaczem.

- O nie - wyszeptałem idąc szybko do niej - Audrey, Audrey..!

Złapałem ją w ramiona, gdy zatoczyła się z twarzą schowaną w dłoniach.

- Shh Audrey, spokojnie - powiedziałem spoglądając ponad jej ramieniem na Zayna, gdy spojrzał na nas. Kobieta objęła mnie szlochając w moją koszulkę.

- Nie wróci, on już nigdy nie wróci - zapłakała - Pieprzony Louis i pieprzona wojna - zawyła, a ja zacisnąłem powieki głaszcząc ją uspokajająco po plecach.

Zayn praktycznie wyrwał z moich ramion Audrey przytulając ją i wydaje mi się, że widziałem w jego oczach łzy.

Nie odzywali się, po prostu stali przytuleni po stracie ważnej części iść życia. Stanąłem przy wózku łapiąc za łapkę kilku miesięczną Doris, która miała oczy i nosek ojca, którego nigdy nie zobaczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro