Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

Od autorki: Back To You to złoto i diamenty. Poważnie, nie spodziewałam się, że to będzie aż takie dobre, ale po około minucie oczy zaczęły mi oczy przeciekać i Wgl..

- Boję się - wyszeptałem, gdy kilka dni później, Zayn oznajmił mi, że jadę poznać jego rodzine.

- Malikowie nie gryzą - zaśmiał się, a ja uniosłem brwi i odchyliłem kołnierzyk koszuli pokazując dwie malinki na obojczykach.

- Nie gryzą? Wydaje mi się, że taki jeden jednak gryzie - powiedziałem puszczając biały materiał i sięgając do radia. Została nam prawie godzina drogi.

- Cóż, jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę - wzruszył ramionami, a ja wywróciłem oczami ostatecznie uśmiechając się - Louis jedzie na front - powiedział po dłuższej chwili ciszy, a ja zaskoczony spojrzałem na niego. Nie wiedziałem co mógłbym powiedzieć. Widziałem się z Tomlinsonem może dwa razy w życiu, ale wiedziałem, że to najlepszy przyjście Zayna - Dostał wiadomość kilka dni temu. Audrey nie przyjęła tego zbyt dobrze. Skończyła w szpitalu, ale z dzieckiem wszystko w porządku.

- Tak mi przykro Zayn - wyszeptałem dotykając jego przedramienia.

- W porządku. Przecież to, że jedzie do Iraku nie znaczy, że od razu go tam zabiją. Choć to taki idiota, że wrogowie nawet się do tego nie przyczynią - zaśmiał się cicho, choć wiedziałem, że nie chciał pokazać mi jak źle się czuje. Jechaliśmy chwile w ciszy, a mi coś nie dawało spokoju.

- Zayn? - spytałem cicho, a on spojrzał na mnie kątem oka by zaraz wrócić wzrokiem do drogi - Czy ty wyjedziesz?

Mulat zacisnął wargi by zaraz uśmiechnąć się do mnie delikatnie. Nie, o nie. Znam to spojrzenie. Zawsze się tak uśmiechał, by coś ukryć.

- Nie wiem Niall. Z jednej strony w każdej chwili mogę dostać wiadomość o tym, że jadę na front. Z drugiej są takie oddziały, które nie wyjeżdżają. Na razie nic mi nie wiadomo, by mieli mój oddział gdzieś wysłać.

- Proszę, nie wyjeżdżaj. Co ja wtedy ze sobą zrobię? - spytałem ze łzami w oczach, a Zayn zjechał na pobocze odpinając pasy i przytulając mnie mocno.

- Hej, spokojnie. Nigdzie się nie ruszam, a gdybym musiał, nie dam cię skrzywdzić i nie zostawię z niczym.

- Nie, po prostu nie daj się tam zabić - wyszeptałem pociągając nosem, a Zayn pocałował mnie czule.

- Ja mówiłem, nigdzie się na razie nie wybieram. Jeszcze zdążysz mieć mnie dość. Moich pocałunków, moich malunek, seksu ze mną - wymruczał, a ja zarumieniłem się mocno i zacisnąłem dłonie w pieści na jego plecach.

- Nigdy nie będę miał tego dość - wyszeptałem i z jednej strony to było głupie, ale z drugiej nie wstydziłem się tego, że uwielbiałem się z nim kochać. Od naszego pierwszego razu minęło zaledwie kilka dni, a my zrobiliśmy to naprawdę dużo razy i niekoniecznie w łóżku.

Zayn wrócił na swoje miejsce po raz kolejny całując mnie mocno i włączył się znów w ruch.

Rodzina Malika była naprawdę miła, oprócz wyśmiania tego, że się tak dla nich wystroiłem. Siedzieliśmy właśnie po obiedzie w salonie pijąc herbatę, a Trisha, mama Zayna, opowiadała różne historyjki z tego jak był mały i opiekował się swoimi siostrami. Nie zawsze mu to wychodziło, szczególnie, gdy zgubił jedną z młodszych w sklepie.

- Na szczęście teraz jest dorosły i odpowiedzialny. Waszego maleństwa nie zgubi. Mam nadzieje - westchnęła, a ja prawie utopiłem się w kubku z herbatą.

- Mamo - sapnął Zayn prostując się na kanapie obok mnie - Niall ma osiemnaście lat, jesteśmy ze sobą miesiąc, nie myślimy o dzieciach - wywrócił oczami, a ja opuściłem głowę.

- Jesteś w wojsku Zayn - powiedziała matka Malika - Nie wiadomo kiedy mogą cię wysłać do tego całego Afganistanu więc szybko oświadcz się temu chłopaczkowi i zajmijcie się tworzeniem moich wnuków!

Uśmiechnąłem się grzecznie do Trishy i zająłem się wolnym pochłanianiem dużego ciasteczka byleby nie musieć się odzywać. Naprawdę nie myśleliśmy o rodzinie. Zayn kiedyś kiedy siedzieliśmy długo i rozmawialiśmy o poważniejszych sprawach, powiedział mi, że nie chciałby kiedyś osierocić swoich dzieci. Bo co z tego, że byłby bohaterem, jeżeli już nigdy nie przytuliłby własnego syna i zostawił go samego na świecie?

- Wybaczcie - mruknął Zayn, gdy jego telefon zaczął dzwonić i wstał z kanapy idąc do korytarza. Trisha wróciła do wspominek, a ja tylko czekałem aż mój chłopak wróci. Jednak kiedy to zrobil, wyglądał dziwnie. Przynajmniej takie odnosiłem wrażenie, szczególnie, gdy mocno ścisnął moją dłoń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro