Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Zayn nie odzywał się przez jeden cały dzień i połowę następnego, gdy to Liam i jego mama zaprosili nas na obiad chcąc przedstawić się jako nowi w mieście.

Było mi przykro, że mulat nie zadzwonił mimo iż obiecał to zrobić, ale może chciał dać mojemu tacie chwile dłużej na ochłonięcie. Tak, to raczej to.

A co jeżeli już nigdy się nie odezwie? Nie miałem zbyt dużego doświadczenia w związkach, właściwie było ono na poziomie zerowym.

Ubrałem koszule i wyszedłem na korytarz zauważając, że mój ojciec ubrał mundur.

- Po co go założyłeś? - wykrztusiłem w szoku. Przecież przestraszy naszych nowych sąsiadów!

- To mój wyjściowy strój - mruknął - Nie wyglądam jak kocmołuch przynajmniej - rzucił mijając mnie w korytarzu. Zacisnąłem wargi i powstrzymałem się od odzywki. Wcisnąłem komórkę do tylnej kieszeni ciemnych rurek i wyszedłem z ojcem z domu.

- Dobry wieczór - przywitałem się z państwem Payne. Kobieta z ustami umalowanymi mocną szminką uśmiechnęła się do mnie i mojego taty, na co on odpowiedział jedynie kiwnięciem głowy. Weszliśmy do środka, a matka Liama zaczęła opowiadać o tym domu i że przeprowadzili się z Glasgow po rozwodzie z ojcem nastolatka.

- To takie nudne - wyszeptał chłopak z kręconymi włosami do mnie. Staliśmy pare metrów od jego matki i mojego ojca rozmawiających ze sobą.

- Mówi o rozwodzie jej i twojego ojca - odpowiedziałem cicho unosząc lekko brwi.

- Był dupkiem - wzruszył ramionami, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć widząc jak on zadowolony jest z rozstania się jego rodziców - A twoja mama? Nie mogła przyjść?

- Nie żyje - mruknąłem a Liam złapał mnie za rękę.

- Cholernie przepraszam, nie pomyślałem - westchnął zaciskając wargi.

- Nie ma sprawy, nie mogłeś wiedzieć. Zmarła przy moich narodzinach - wymamrotałem i Liam nie mógł nic powiedzieć, bo jego mama poprosiła nas do stołu.

W połowie kolacji, podczas której mama Liama starała się nieudolnie zagadać mojego tatę, mój telefon zaczął dzwonić. Wstałem od stołu przepraszając i mówiąc, że idę do toalety.

Usiadłem na zamkniętym klozecie i odebrałem połączenie od Zayna.

- Hej - odezwałem się pół głosem z uśmiechem.

- Cześć. Jesteś zajęty?

- Um jestem na kolacji z nowymi sąsiadami, ale to nie ważne, możesz mówić - powiedziałem opierając łokieć na kolanie, a potem brodę na dłoni wpatrując się z uśmiechem w błękitne kafelki na podłodze. Usłyszałem jego śmiech i prawie się rozpłynąłem.

- Zobaczymy się jutro? - spytał.

- Jasne - odszepnąłem.

- Nie spytasz się gdzie cię zabieram? - zaśmiał się cicho, sprawiając, ze ja znów spłonąłem rumieńcem. Przynajmniej tego nie widział.

- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałem choć szczerze miałem to gdzieś. Ważne żebym go zobaczył.

- Nie powiem ci. To niespodzianka - rzucił - Wracaj do stołu. Zadzwonię do ciebie jeszcze jutro rano. Pa.

- Pa - wyszeptałem i z szerokim uśmiechem wyszedłem z łazienki.

- Jeszcze nie widziałem żeby ktoś się tak cieszył po zrobieniu siku - parsknął Liam, a ja spłonąłem rumieńcem i nie odzywałem się do końca kolacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro