Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#9

JongHyun

Dzisiaj mam kolejną wizytę u MinKi'ego. Cieszył bym się gdyby dzisiaj miał dobry humor i był taki jak ostatnio. Gdy podszedłem pod drzwi jego pokoju Wszystko było ok. Gdy wszedłem też było ok. MinKi leżał na łóżku i czytał jakaś książkę. Zastanawiam się skąd ją wziął i czy YoonGi na to pozwolił. Mniejsza. Chyba mu się poprawia. . . . Zmieniam zdanie. Gorzej niż dotychczas. Jak się zbliżyłem to zobaczyłem coś strasznego. Spod łóżka wystaje jakaś ręką chyba lepiej nie wiedzieć czyja. Spojrzałem na MinKi'ego. Na jego twarzy był namalowany krwistoczerwony uśmiech a jego oczy lśniły zielenią. Na ziemi leżał plastikowy nóż. Cały zakrwawiony. W pewnym momencie zorientował się że tam stoję i na mnie spojrzał. Wyglądał dziwnie ale nie niebezpiecznie. Dlatego trochę się boję. Patrzy mi w oczy a ja jemu. . . Po dłuższym czasie jego oczy wracały do swojej barwy. W jego  oczach pojawiły się łzy. Bał się. Odrzucił książke i do mnie podszedł. Przytulił mnie. On płacze.
Zacząłem go uspokajać
- spokojnie. Jest dobrze
- Przepraszam, przepraszam hyung. Naprawdę nie chciałem
Zacząłem się już do tych jego humorów przyzwyczajać. Wiem że to nie on.
- Spokojnie. Jest dobrze
- Nie jest. To się znów stało. Nie chcę tego.
- Wiem. Ale jesteś na dobrej drodze. Wiesz co się dzieje i wiesz że jest złe.
- nie chce wiedzieć. Chce się tego pozbyć
- Może da się to jakoś ograniczyć. Bo nie wiem jak to zatrzymać.
- Nikt nie wie. . .
- Dziś wezmę cię ze sobą do domu. . . Duże ryzyko ale może oderwanie cię od tego wariatkowa ci pomoże
- Serio? Chcesz mi zaufać?
- Tak. Wiem że to niebezpieczne ale twierdze ze jesteś godny zaufania.
- Dziękuje.  Ja może pana już puszczę.
- Tak. Muszę pogadać z kierownikiem.
- No. . . Dobrze
Puścił mnie i usiadł na łóżku. Ja wyszedłem i poszedłem do biura YoonGi'ego. Nie zgodzi się. Wszedłem bez pukania. Bo tego nie lubi. Gdy wszedłem od razu od razu usłyszałem głos tego egoistycznego debila  dla którego "współczucie" to pojęcie nieznane a przynajmniej tak wszystkich przekonuje
- Siadaj i nie marnuj mi czasu Kim. Czego chcesz?
Zrobiłem co kazał i usiadłem przy jego biurku.
- więc chce prosić o zwolnienie MinKi'ego. W celu terapii
- Nie.
- Ale Yoon. . . .
- Powiedziałem Nie. Ta prośba jest równie debilna co wypisanie Jokera w celu terapii. Więc nie i wynoś się
Wstałem i wyszedłem. Szerzej mówiąc wiedziałem że tak będzie. Dlatego mam plan B. Wszedłem do jego "pokoju"
- MinKi. Wstawaj. Wychodzimy.
- zgodził się?
- nie. Ale to mnie nie powstrzyma.
Wyszliśmy po cichu żeby nie wpaść na strażników i poszliśmy do mojego domu

Dość długo mnie nie było i nie obiecuję że od teraz rozdziały będą jakoś regularniej ale jednak coś jest. Może za niedługo coś jeszcze się pojawi ale nic nie obiecuję

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro