#10
MinKi
JongHyun wyciągnął mnie z celi. To chyba dobrze. W sumie to nie wiem. Weszliśmy do jego domu. Powiedział mi żebym poszedł do pokoju. Niestety nie wiedziałem gdzie więc usiadłem na schodach, a on poszedł do kuchni.
JongHyun
Poszedłem do kuchni. I tak sobie myślę. Jak YoonGi się dowie. . . A się dowie to mnie wywali, chociaż z drugiej strony przy ataku szału MinKi'ego to zwolnienie nie będzie problemem. Podszedłem do blatu i postanowiłem zrobić herbatę. Jak wstawiłem wodę wyszedłem z kuchni sprawdzić co z MinKim.
MinKi
Po dłuższym siedzeniu na schodach zaczynałem się nudzić. Ale jak już miałem wstawać zobaczyłem JongHyun'a który szedł w moją stronę. Spojrzałem na niego
- Hej Minnie. Wszystko ok. - spytał mnie
- T-tak hyung. . . Czekaj "Minnie"?
- Tak. To słodko brzmi.
- Ehhhh może masz rację
- Skoro się zgadzamy to może zapytam jak się czujesz?
- dziwnie hyung. Niekomfortowo
- dlaczego?
- Bo jeszcze nigdy nie byłem w mieszkaniu. I czuje że ci przeszkadzam. Jak każdemu
- Nieprawda Minnie. Nie przeszkadzasz mi.
- Jakoś w to nie wierzę.
- To uwierz. Nie umiem kłamać.
- Wiem Hyung.
- Dobrze że wiesz.
- Mam rozumieć że nie wolno mi stąd wyjść tak? Moja nowa cela ?
- Nie. W żadnym razie. Wolno ci wyjść ale nie samemu. Nie chce żebyś miał atak a wiem że to może się zdarzyć.
- Masz rację. . . Może. Ale jak twoja obecność może w czymś pomóc?
- Nie wiem. Ale coś wymyślę. Na razie mam propozycję. Idź umyć twarz z krwi a potem pójdziemy ci coś kupić. Bo w stroju z psychiatryka nie będziesz chodził
- A co mam ubrać? Nie mam żadnych ubrań z tego co wiem.
- Pożyczę ci swoje. Chodź.
Podał mi rękę. Nieśmiało ją chwyciłem. Pomógł mi wstać i poszedł ze mną do jakiegoś pokoju. Zatrzymał się i puściłem jego rękę. Podszedł do szafy i wyjął z niej jakieś ubrania. Podał mi je.
- Ubierz je. Może nie będą o wiele za duże. - uśmiechnął się
Czemu on się ciągle uśmiecha? Nie rozumiem tego
- Dobrze. Dziękuje.
Wziąłem od niego ubrania i poszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi i podszedłem do lustra. Zdziwiło mnie to co tam zobaczyłem i doszedłem do wniosku że te kilka dni. . . Lub tygodni w psychiatryku mnie zniszczyło. Wyglądam jak wrak. Nie zadbane włosy krew na twarzy. . . .która chyba mogę się domyślić skąd się wzięła krew na dłoniach. I w ogóle inne uszkodzenia na ciele. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Podszedłem i otworzyłem
- Tak?
To był JongHyun. . . . A kogo ja się niby spodziewałem ?
- Przyniosłem ci ręczniki
Podał mi je a ja je wziąłem.
- Dziękuje.
- Nie musisz.
Powiedział mi i odszedł. Znów zamknąłem drzwi i zacząłem przeszukiwać szafki w łazience. Wiem że podobno nie powinienem ale potrzebuje nożyczek a JongHyun mi ich na pewno nie da. Gdy już je znalazłem i wyjąłem podszedłem do lustra i zacząłem delikatnie przycinać końcówki włosów. Nie wiem w sumie po co ale chce to zrobić więc to robię. Gdy skończyłem odłożyłem nożyczki do szafki i wyszedłem z łazienki. Poszedłem do JongHyun'a żeby zapytać czy mogę wziąć prysznic.
Przyszedłem do pokoju z którego dał mi ubrania. Na szczęście tam był bo gdyby go nie było to bym się tu zgubił. Podszedłem do niego.
- Hyung?
- Tak?
- Mogę wziąć prysznic?
- A czemu nie? Oczywiście że możesz?
- Dziękuje.
Wyszedłem z jego pokoju i poszedłem do łazienki. Wszedłem zdjąłem ubrania i wszedłem do kabiny prysznicowej. Wziąłem dość długi prysznic i wyszedłem. Założyłem ubrania od JongHyun'a i okazało się że są sporo za duże. . . Na szczęście nawet nie wiem skąd w poprzednich spodniach miałem jakiś sznurek. Zawiązałem go w pasie zamiast paska i wyszedłem z łazienki. Podszedłem do drzwi do pokoju JongHyun'a i wszedłem.
- Hyung?
- Tak?
- Chciałeś gdzieś iść?
- Tak. Jeśli możemy to chodź.
- Dobrze.
JongHyun wstał z łóżka i do mnie podszedł. Chwycił moją rękę i poszliśmy do drzwi wyjściowych. Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu
To by było tyle na ten rozdział. Do następnego i papa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro