Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11 - Uwiedź mnie, kotku...

Rafael...

Przez całą drogę do mojego apartamentu zastanawiałem się, po jaką cholerę brnę w to wszystko?

Po jakie licho wchodzę w jakiś popieprzony układ, z którego nic dobrego nie wyniknie, a który tylko bardziej skomplikuje sprawy. Już wystarczająco miałem napieprzone w głowie przez tę kobietę, a powinienem skupić się na sprawie Crista. To powinno być dla mnie priorytetem, a nie jakaś załamana i rozhisteryzowana dziewczyna.

Nie powinno mnie obchodzić co się z nią dzieje, a jednak... Jednak siedzi teraz w moim salonie patrząc się w jeden punkt. Zupełnie nie zdając sobie sprawy, gdzie jest.

Jeszcze w drodze ze szpitala zadzwoniłem do Alejandry. Mówiąc szczerze, nie była zadowolona słysząc mój głos, a już zupełnie wkurzyła się, gdy powiedziałem jej co się stało. Chciała mnie przekonać, żebym zawiózł Arielę do ich apartamentów nad klubem, ale nie ustąpiłem. Tam nie było w tej chwili nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować i pilnować, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Alejandra w końcu ustąpiła, choć bardzo niechętnie. Wiem, że nie przepada za mną, pewnie Ariela powiedziała jej o tym, co się wydarzyło między nami, a poza tym w dalszym ciągu jestem prawnikiem jej męża. Popieprzona sytuacja.

Szukając jakiejś ściereczki, w którą mógłbym zawinąć lód, co chwila zerkałem do salonu. Ariela siedziała na sofie, zupełnie nieruchoma, wpatrzona w jakiś punkt poza granicami rozumu. Nie wiem, jak dotrzeć do niej, jak ją wyciągnąć z tej otchłani, w której się znajduje.

Wróciłem do niej i siadając na stoliku naprzeciwko, ująłem delikatnie jej rękę, kładąc kompres i owijając lnianym ręcznikiem dookoła nadgarstka, żeby się nie zsuwał. Zaraz po przyjściu udało mi się zmusić ją do zażycia tabletek przeciwbólowych. Nie jestem cholernym lekarzem, ale w swoim życiu miałem kilka urazów rąk i nadgarstków. Obejrzałem dłoń i nadgarstek Arieli, ale na szczęście poza niewielką opuchlizną nic nie wskazuje na to, aby doznała większej kontuzji.

Zerknąłem na Arielę, przytrzymując dłonią zimny opatrunek. Jej piękna twarz przypominała w tej chwili maskę, a złote oczy były puste i matowe. Zupełnie nie reagowała na moją obecność, tylko ciągle patrzyła w jeden punkt.

Ten cały dzień był jakimś popieprzonym koszmarem...

Po tym co stało się w moim gabinecie i po rozmowie z Cristem, pojechałem do tego cholernego szpitala, choć sam nie wiem, po jakie licho. Gdy w końcu znalazłem ją w tym przeklętym szpitalu, stanąłem i z daleka obserwowałem. Była zrozpaczona, ale pełna życia, jej stopy wybijały nerwowy rytm, a dłońmi rozcierała ramiona i uda, jakby było jej zimno.

To były pierwsze objawy szoku, w jakim się znalazła. Chciałem podejść, wziąć ją w ramiona i pocieszyć, ale nie chciałem narzucać się ze swoją obecnością, tym bardziej po naszej ostatniej rozmowie. Mogłaby posłać mnie do diabła. W dodatku było tam tych dwóch najemników, ciągle ubranych w maskujące mundury i chociaż niewątpliwie zmęczeni, z ich napiętych sylwetek emanowała z trudem kontrolowana agresja. Byłem gotowy ujawnić swoją obecność po tym, jak zobaczyłem ją osuwającą się po ścianie, ale Ariela szybko doszła do siebie i po chwili ruszyła korytarzem.

Poszedłem za nią, coś mi mówiło, że nie wszystko jest z nią w porządku i niestety miałem rację. Najpierw usłyszałem jej krzyk, pełen rozpaczy i gniewu a potem dwa odgłosy plaśnięcia w ścianę i jęk bólu, tak głośny, że aż sam się skrzywiłem. Zobaczyłem ją, jak szykuje się do kolejnego uderzenia, jak zwija dłoń w pieść i bierze zamach.

Dobry Boże, miała zamiar wbić rękę w ścianę korytarza!

Mocnym uściskiem powstrzymałem ją, zatrzymałem w ostatniej chwili kilka centymetrów od ściany. Nie była zdziwiona, gdy na mnie spojrzała. Wyczułem moment, gdy rozpoznała mój dotyk zanim spojrzała mi w oczy. Na widok jej rozpaczy i udręki coś ścisnęło mnie w sercu. To nie była ta sama kobieta, która wtargnęła do salonu tamtego pamiętnego dnia, prawie naga i tak oszałamiająca, że wstrząsnęła moim światem. Byłem na nią wściekły, bo przez nią po raz pierwszy straciłem panowanie nad sobą. Chciałem się zemścić, odegrać się za zrobienie ze mnie głupca.

I nagle jej zapragnąłem... Z siłą huraganu, który odebrał mi zdrowy rozsadek i silną wolę. Była waleczna jak lwica i pełna ognia, którym rozgrzewała moje zamarznięte serce. Teraz siedziała bez słowa w moim salonie, a ja nie wiedziałem, jak jej pomóc, jak wyciągnąć ją z tej rozpaczy. Nie reagowała na mój głos ani dotyk, pozwalając robić z sobą co tylko chciałem.

Kurwa! Żaden ze mnie szarlatan, który przez godzinę słucha pieprzenia swoich klientów a potem kasuje za to grube tysiące. Nie miałem cholernego pojęcia, co powinienem teraz zrobić. Pierwszy raz znalazłem się w sytuacji, gdy patrzyłem na kobietę bez tych wszystkich idiotycznych myśli uda się, czy nie? Problem w tym, że od kiedy po raz pierwszy zobaczyłem prawie nagą Arielę, w tych cholernych pończochach, tylko o niej potrafiłem myśleć. O jej ciele, zmysłowych kształtach i płonących złotych oczach. O tym kurewskim uczuciu, gdy tkwiła w mojej głowie, robiąc w niej totalny rozpierdol.  

Usiadłem obok niej i jednym ruchem posadziłem ją sobie na kolanach, obejmując jej zimne ciało ramionami. Czując jak jej pośladki przywierają do moich bioder, moja męskość obudziła się do życia. Skląłem ją w myślach i nakazałem sobie spokój, co nie było łatwe a nawet niewykonalne, bo wystarczyło tylko, że pomyślałem o niej a już byłem twardy i gotowy.

Z mojego podnieconego ciała zaczęło buchać gorąco. Byłem w tej chwili jak piec i starałem się to ciepło przekazać do jej zziębniętej i kruchej postaci, przesuwając dłonią po szczupłych plecach i ramionach. Ariela siedziała wtulona we mnie, głowę położyła mi na ranieniu, a jej oddech muskał mi szyję. Głaskałem jej piękne złote włosy i delikatnie całowałem po czole. Zegar nad kominkiem odmierzał czas, a my siedzieliśmy tak wtuleni w siebie i, Chryste, było mi jak w niebie, mieć ją przy sobie tak blisko.

Nagle jej oddech zaczął przyspieszać, ciało ogarnęły dreszcze a na szyi poczułem wilgoć jej łez. Zanim zdążyłem zareagować zaczęła spazmatycznie szlochać, wręcz zanosić się płaczem.

- Tak, koteczku – wyszeptałem przyciskając do swojej piersi, a ściereczką, którą przed chwilą robiła za opaskę na kompresie, wycierałem jej łzy. -  Nareszcie, wyrzuć to z siebie, uwolnij się od tego...

Kołysałem ją w ramionach i szeptałem uspakajające słowa, a Ariela płakała, jakby serce miało jej pęknąć. Kurwa! Nawet nie wiedziałem, czy coś z tego mojego pieprzenia ma sens! Nigdy wcześniej nie znalazłem sie w takiej sytuacji, a kobiece łzy zazwyczaj doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Kobieta i jej histeria? Nie do mnie! 

Wciąż jeszcze jej drobnym ciałem wstrząsały łkania, gdy poczułem jak jej ręka, ta zdrowa, zaczyna wędrować po moim brzuchu, wprawiając w drżenie wszystkie moje mięśnie. Próbowałem ignorować jej dotyk, tłumacząc sobie, że dalej znajduje się w szoku i nie wie co robi, gdy poczułem na szyi jej gorące usta i wilgotny język. Kurwa mać, mój penis zaczął domagać się wiadomego, a osoba odpowiedzialna za jego niesubordynację właśnie wsunęła dłoń pod moją koszulę i drapiąc delikatnie paznokciami śmiało zmierzała w kierunku mojego napiętego brzucha. Złapałem ją za wędrującą dłoń i przytrzymałem w miejscu.

- Kotku, to nie jest dobry pomysł – zabijcie mnie, kurwa, bo pieprzę od rzeczy! - Jesteś w szoku, a ja nie chcę, żebyś potem oskarżyła mnie, że wykorzystałem sytuację.

Boże, jak ja jej pragnąłem... Powiedzenie jej tego było jak dobrowolne wyrzeczenie się możliwości oddychania i widoku słońca do końca życia. Podniosła na mnie spojrzenie tych niesamowitych oczu, które mnie urzekły.

Cudownych zielonych oczu, wypełnionych pragnieniem... Dobry Jezu! Ta kobieta jest moją największą słabością. Przy niej czuję się niezwyciężony, ale bez niej...

Bez niej jestem słaby, niepewny i tak cholernie niekompletny...

- Potrzebuję cię, Rafaelu. Chcę poczuć, że nadal żyję.

- Nie, Arielo, nie teraz, nie w takim momencie... - chciałem zachować się jak pieprzony gentelman i nie wykorzystać sytuacji. Taki ze mnie, kurwa, bohater z sinymi jajami. - Jesteś oszołomiona lekami przeciwbólowymi...

Odmowa prawie mnie załamała, bo niczego na świecie nie pragnąłem bardziej niż tej kobiety. Zwinnym ruchem zmieniła pozycję i już po chwili siedziała na mnie z nogami po obu stronach moich bioder, przyciskając się całym ciałem. Jej oczy zalśniły najcudowniejszą zielenią i wiedziałem, że jestem zgubiony po wsze czasy, że nie będę w stanie odmówić jej niczego.

- Teraz, Rafaelu - i pocałowała mnie wilgotnymi ustami.

Chciałem się bronić, chciałem... Już sam nie wiem co chciałem, zanim mnie pocałowała, teraz cały byłem pragnieniem. Nawet nie zauważyłem, kiedy rozpięła mi koszulę, jej maleńka dłoń śmiało poczynała sobie z moim ciałem, głaskała, szczypała i muskała napięte mięśnie, a jej rozkołysane biodra falowały na moim kutasie, ujeżdżając mnie w górę i w dół, na całej długości. Chryste! Ta kobieta mnie wykończy, pomyślałem w chwili, gdy jej słodkie usta oderwały się od moich. Dysząc wpatrywaliśmy się w siebie. Zielone kocie oczy jarzyły się oślepiającym blaskiem. Dzikie, pełne seksualnej pokusy...

Jedną ręką złapałem ją za włosy na karku i mocniej przytrzymałem jej głowę ustawiając pod odpowiednim kątem i wdarłem się głębiej w jej słodkie usta, liżąc i ssąc jej język, gładząc zęby. Smakowała tak cholernie dobrze...

Drugą ręką złapałem ją za biodra i rozkołysałem ją jeszcze bardziej, wypinając w jej stronę moją męskość. Z naszych ust wydostał się jęk, głośny i pełen zmysłowej przyjemności. Nie przerywając pocałunku wstałem z kanapy, a Ariela długie nogi owinęła mi w pasie, wbijając mi w pośladki obcasy butów. W sypialni skierowałem się w stronę olbrzymiego łóżka, wspartego na czterech kolumnach, zasłanego jedwabną pościelą. Przez niezasłonięte okna do środka wpadały promienie księżyca srebrząc wszystko w zasięgu jego blasku.

Przez tyle nocy, pełnych snów o niej, marzyłem, żeby kiedyś się tu znalazła, w moim łóżku i w moich ramionach. Leżała teraz pode mną z rozsypanymi na pościeli włosami, opuchniętymi ustami, a w jej oczach lśniło pożądanie. Jedno musiałem jej powiedzieć, żeby miała świadomość konsekwencji tego, co za chwilę się wydarzy.

- Arielo, zanim posuniemy się dalej, chcę żebyś wiedziała, że po tej nocy nie pozwolę ci już ode mnie uciec. Ta noc będzie początkiem, rozumiesz? Będziesz moja - jej cudne oczy zalśniły a na ustach pojawił się delikatny uśmiech, gdy wyciągnęła dłoń i pogłaskała mnie po szorstkim policzku.

- Dobrze, Rafaelu.

Słysząc jej zgodę miałem ochotę zerwać się z łóżka i jak Tarzan uderzać się pięścią w piersi krzycząc moja, moja... Zamiast tego złapałem za metalową końcówkę od tego cholernego kombinezonu, który doprowadził mnie do szaleństwa, gdy weszła dziś do mojego biura. Miała dziwny kształt, inny niż przy normalnych zamkach, przypominała maleńkiego złotego puzzla.

Wolno, tak wolno, że sam miałem ochotę dać sobie kopniaka na przyspieszenie zacząłem odpinać ten cholerny skórzany gadżet a pojawiającą się w rozpięciu nagą skórę zacząłem lizać i kąsać ustami. Gdy odkryłem jej napięte piersi nieosłonięte stanikiem i chwyciłem różowy sutek między zęby, Ariela z głośnym jękiem wygięła tułów w moją stronę, jeszcze bardziej poddając mi swoje ciało. Całowałem i lizałem słodką skórę jej piersi, cały czas odpinając jej zamek i odsłaniając jej nagie ciało na widok moich oczu i dla moich rąk. Uwolniłem jej raniona i zsunąłem się w stronę jej bioder, nie przestając jej całować. Mikroskopijnej wielkości kawałek koronki, który miała na sobie nie stanowiła żadnej przeszkody dla moich zachłannych ust i palców. Na razie tylko muskałem ją przez materiał, wdychając oszałamiający zapach jej cipki.

Stanąłem w nogach łóżka, patrząc na tę zachwycającą kobietę, która leżała na pościeli i jednym szarpnięciem rozpiąłem jej te przeklęte kozaki i zdjąłem wraz z kombinezonem i bielizną. Po raz pierwszy widziałem ją nagą i jej widok, takiej spragnionej mnie wdarł się do mojego serca. Jej skóra lśniła srebrzyście w świetle księżyca, rzucając cienie na wzgórki napiętych piersi zakończonych różowymi guziczkami sutków, nad pępkiem zauważyłem malutki kolczyk.

Uśmiechnąłem się, przypominając sobie, jak w czasie naszego pierwszego spotkania, spojrzała prowokacyjnie na swoje biodra sugerując, że znaleziony przez Moreau kolczyk znajdował się w dolnych partiach ciała. Szkoda, cholera... Chciałbym poczuć na palcach jak dochodzi, podczas gdy mój język i zęby bawiłyby się takim kolczykiem.

Szlag! Warknąłem czując jak zaczynam wkurwiać się na samo wspomnienie francuskiego chłoptasia. Będę musiał porozmawiać na jego temat z Arielą. Nie jestem typem cholernego zazdrośnika, ale nią nie mam zamiaru się dzielić z nikim. Tak długo jak będzie należała do mnie, żaden facet nie będzie miał prawa zbliżyć się do Arieli.

Przyjrzałem się leżącej przede mną nagiej dziewczynie. Brzuszek miała ładnie umięśniony, ale w dalszym ciągu miękki, kości biodrowe delikatnie wystawały, gdy drżała pod moim spojrzeniem. Wąskie biodra przechodziły w szczupłe uda i długie nogi. W tej chwili mój wzrok skierował się do złączenia jej ud, gdzie czekała na mnie jej spragniona cipka.

- Zegnij nogi koteczku, pokaż mi się.

Jej nogi zadrżały, gdy podniosła je i zgięła w kolanach rozsuwając tak, aby pokazać mi swoją różową i mokrą cipkę, na widok której aż oblizałem usta. Przesunąłem spojrzeniem w górę jej ciała i odnalazłem wpatrzone we mnie zielone tęczówki. Nie przerywając tego kontaktu wzrokowego zsunąłem z ramion koszulę zrzucając ją na podłogę, rozpiąłem spodnie i zdejmując je razem z bokserkami uwolniłem w końcu moją męskość, długą i ciężką. Wzrok Arieli zaczął błądzić po moim ciele, nieodwracalnie zmierzając do dolnych partii mojego ciała, a gdy w końcu spoczął na moim naprężonym kutasie usłyszałem, jak zszokowana jego wielkością i grubością wciąga gwałtownie powietrze.

- To niemożliwe, żeby się...

- Spokojnie, zielonooka. Zmieszczę się w tobie i to cały - pochyliłem się nad nią i ręką przesunąłem w górę jej uda, wywołując w niej drżenie. -Teraz muszę cię spróbować.

Nie dając jej czasu na jakąkolwiek odpowiedź, szerokimi barkami naparłem na jej zgięte nogi, rozszerzając je bardziej i odnalazłem ustami wilgotne płatki jej cipki. Była tam już mokra i słodka jak miód. Jej biodra poruszały się wychodząc naprzeciw mojemu językowi, którym poruszałem w jej wnętrzu. Chwyciła mnie za włosy i zaczęła głośno jęczeć, gdy wsunąłem w nią dwa palce, a językiem muskałem napięty guziczek łechtaczki. Czułem na palcach jej ciasne wnętrze i drżenie delikatnych mięśni, które zaczęły się na nich zaciskać. Wiedziałem, że zbliża się do granicy, chciałem przedłużyć jej podróż na szczyt, ale reagowała tak namiętnie, że musiałem zobaczyć, jak dochodzi z moimi palcami w środku. Wbiłem w nią rozszerzone palce i lekko je zgiąłem, muskając opuszkiem mały punkt jej rozkoszy.

- Rafaelu, o Boże, tak, tak...

Zaczęła gwałtownie szczytować ujeżdżając z zapałem moją rękę i zaciskając się na mnie. Chryste zrobiła się tak ciasna, że z trudem byłem w stanie przesunąć zanurzone w niej palce.

- Skarbie, jesteś cudowna, tak wspaniale na mnie reagujesz.

Ja pieprzę! Była tak cholernie wrażliwa na mój dotyk, że najlżejsze muśnięcie rozpalało ją do czerwoności. Płonęła jak pieprzona pochodnia, paląc i mnie w swoich płomieniach. Jak oszalały zacząłem ją pieścić i całować przesuwając się w górę jej ciała, ciągle drgającego niedawnym spełnieniem. Musiałem się w niej zanurzyć, w tej chwili każda sekunda zwłoki groziła mi kompromitacją, że spuszczę się na jej uda. Mój kutas żądał natychmiastowego ciepła i wilgoci czekającej na niego cipki. Wgryzłem się w usta Arieli w żarłocznym pocałunku, gryząc jej delikatne wargi, jedną ręką chwyciłem jej obydwa nadgarstki i przesunąłem nad jej głowę, drugą chwyciłem jej udo i uniosłem w kierunku moich bioder, owijając się nim w pasie.

Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy, gdy pomału zacząłem się w nią wsuwać, chciałem się delektować każdym przebytym minimetrem jej ciasnego wnętrza, przedłużać to niesamowite uczucie w nieskończoność. Na jej twarzy pojawił się wyraz najwyższej rozkoszy, oddech przyspieszył, a płuca z trudem dostarczały powietrze niezbędne do oddychania.

- Chryste, jak mi dobrze, jesteś tak kurewsko ciasna, kotku – wydyszałem.

- Rafaelu!

Wsunąłem w nią zaledwie główkę mojego fiuta, gdy Ariela zaczęła znowu szczytować i krzyczeć moje imię ochrypłym głosem. Jej zaciśnięte na mnie mięśnie wciągnęły mnie głębiej i z głośnym krzykiem wbiłem się w nią z całej siły pozbawiając nas oboje oddechu. Unieruchomiłem jej falujące w spełnieniu biodra mocnym uściskiem i czekałem aż jej orgazm osłabnie.

Czułem, jak pot zalewa mi oczy spływając z czoła i znacząc jej piersi, kapie w dół. Jej orgazm zdawał się nie mieć końca, mięśnie ciągle się kurczyły w spazmach rozkoszy, gdy tkwiłem zanurzony w niej całą długością. Oczy miała zamknięte a usta wysuszone i otwarte w niekończącym się jęku największej rozkoszy. Oglądanie jej w takim stanie podnieciło mnie jeszcze bardziej, czułem, jak rosnę w jej wnętrzu, rozciągam coraz bardziej obejmujące mnie delikatne ścianki jej ciasnej cipki a główką dotykam samego dna, balansując na granicy bólu.

- Ariela, otwórz oczy skarbie, spójrz na mnie.

Poraził mnie blask jej pięknych oczu, prawie oślepił, gdy była już w stanie spojrzeć na mnie. Przesunęła językiem po dolnej wardze, a ja drgnąłem w jej wnętrzu wywołując słodki ból w naszych połączonych za sobą ciałach.

- Nic ci nie jest? Wszedłem za szybko, a ty jesteś taka wąska i ciasna, nie zrobiłem ci krzywdy?

- Wyszedłbyś ze mnie, gdyby mnie bolało, Rafaelu?

Jej cichy głos dopiero po chwili dotarł do mnie a sens jej słów o mało co nie doprowadził mnie do płaczu. Sama świadomość tego, że mogłem ją skrzywdzić swoją brutalnością była jak cios nożem w samo serce. Z trudem przełknąłem i opierając policzek na jej wilgotnym czole z trudem wydobyłem z siebie głos.

- Oczywiście że tak, choćby miało mnie to zabić, kotku.

Zaczęła szarpać uwiezionymi dłońmi, domagając się żebym ją uwolnił, więc wypuściłem jej nadgarstki i opierając się na jednej ręce zacząłem się z niej wysuwać, ciągle przytrzymując jej biodro. Niespodziewanie zarzuciła uwolnione ręce na moje ramiona, drugą nogą objęła mnie w pasie i z całej siły przysunęła się do mojego napiętego ciała. Spojrzałem na nią z pytaniem w oczach, a na jej ustach zobaczyłem cudownie słodki uśmiech.

- Nie waż się teraz wyjść ze mnie Rafaelu, najpierw skończ to co zacząłeś.

- Skarbie, jestem za duży dla ciebie, robię ci krzywdę.

- Czy ja się skarżę?

Mimo jej zapewnień chciałem uwolnić ją, ale gdy tylko przesunąłem się w niej trochę zacisnęła mięśnie biorąc w niewolę mojego fiuta a złączonymi na moich pośladkach nogami zaczęła wciskać mnie z powrotem w swoje ciało. Zacisnąłem zęby i nie zważając na jej protesty wysuwałem się z niej stanowczo, ale delikatnie, wypatrując na jej twarzy oznak bólu.

- Przestań się ze mną siłować, kotku. Zrobiłem ci krzywdę i nie ma mowy, żeby posunął się dalej.

Po tym, co się dzisiaj wydarzyło, po tym jak wziąłem ją brutalnie na biurku, należała jej się sama delikatność i czułość. Ta zraniona złotowłosa lwica, która potrafiła walczyć za mną jak równy z równym, nie zasługiwała na takie traktowanie, nie byłem dla niej odpowiednim mężczyzną, a przyznanie się do tego faktu przed samym sobą o mało mnie nie zabiło. Właśnie własnoręcznie pogrzebałem własne marzenia, odsuwając się od kobiety, na której mi zależało. Dla jej własnego dobra.

***

Arii...

Kiedy zorientowałam się, że Rafael rzeczywiście ma zamiar przerwać i zostawić mnie taką rozdygotaną i spragnioną, postanowiłam przejąć sprawy w swoje ręce, no może w jedną rękę, bo druga bolała jak diabli, mimo zimnego okładu, jaki założył mi wcześniej. Mój japoński smok postanowił zostać gentelmanem roku, a mi ten pomysł się nie podobał, wcale a wcale.

Mimo, że brakowało mi doświadczenia, postanowiłam go uwieść. W końcu jaki to wielki problem? Faceci to w gruncie rzeczy całkiem proste w obsłudze istoty. Tu naciśniesz, to pogładzisz i masz takiego w swojej małej dłoni. Oczywiście zdarzają się egzemplarze z nieco dłuższą i bardziej skomplikowaną instrukcją obsługi. Ale jak to kiedyś usłyszałam od jednej z dziewczyn... Instrukcje są dla lamusów. 

Dlatego postanowiłam pójść na żywioł, a co z tego wyniknie... Zobaczymy. Rozluźniłam mięśnie i poczekałam aż wysunął się ze mnie. Dysząc ciężko, Rafael położył się obok mnie, zasłaniając oczy umięśnionym ranieniem. Jego doskonale wyrzeźbiona klatka piersiowa spływała potem i unosiła się w rytmie spazmatycznych oddechów, gdy starał się zapanować nad pożądaniem. Jego gruba i długa męskość leżała na brzuchu, sięgając aż za pępek, ciągle twarda i lśniąca od mojej wilgoci, a na główce błyszczały kropelki preejakulatu, spływając w dół po szerokiej koronie penisa.

Szybkim ruchem podniosłam się na kolana i usiadłam mu na biodrach. Między nogami poczułam grubą męskość Rafaela, która zaczęła drgać, gdy poczuła ciepło mojej cipki i obejmujące ją moje wilgotne płatki. Zdrową rękę oparłam na klatce piersiowej, opuszkami drugiej zataczałam kółka wokół jego płaskich sutków, a biodrami zaczęłam przesuwać się w górę i w dół, ujeżdżając go. Rafael odsunął ramię, którym zasłaniał do tej pory twarz i spojrzał na mnie ze złością.

- Ariela, co ty, do cholery, robisz? – silne palce chwyciły mnie za biodra, starając się przytrzymać mnie w miejscu.

- Ależ panie mecenasie, cóż to za ton?

- Ja nie żartowałem, złaź natychmiast, zanim zrobisz sobie krzywdę.

Złapał mnie za zdrową rękę próbując zsunąć ze swojego ciała, ale udałam, że tracę równowagę nie mogąc oprzeć się na uszkodzonej dłoni i upadłam na niego przyciskając się do niego brzuchem i klatką piersiową. Sapnęłam zaskoczona, gdy mokra główka wsunęła się we mnie odrobinę. Jezu! Wystarczyło, żebym zsunęła się nieco w dół, kojąc pulsujący ból, który czułam między nogami.

Nasze twarze znalazły się na tej samej wysokości, płonące złoto mierzyło się z niebieskim lodem. Rafael miał zmarszczone brwi, na których wciąż błyszczały kropelki potu, napiętą szczękę a na policzku drgał mu mięsień. Walczył ze sobą, ze swoim pożądaniem i teraz ze mną. Przysunęłam się do niego jeszcze bliżej wsuwając palce wolnej dłoni w jego mokre od potu włosy, drapiąc delikatnie paznokciami skórę głowy.

- Ariela, co ty robisz? - jego głos był szeptem pełnym udręki.

- Panie mecenasie, odpowiem na pańskie pytanie z największą rozkoszą - podkreśliłam słowo rozkoszą przesuwając się na jego męskości i poczułam, jak zadrżał na całym ciele ,a z jego zaciśniętych ust wyrwał się zduszony jęk. - Właśnie cię uwodzę - i pocałowałam jego zaciśnięte usta, nie przejmując się tym, że nie chce mi oddać pocałunku.

Jego opór trwał jedynie jedno uderzenie serca, po czym jego usta zmiękły a dłonie zaczęły pieścić moje plecy, biodra i wypięte pośladki, dociskając mnie do swojej męskości. Idąc za ciosem zaczęłam znaczyć pocałunkami jego silną szyję, smakując pot, ssąc i przygryzając miękką poduszeczkę ucha, by złagodzić ukąszenie delikatnym liźnięciem języka. Smakowałam i wielbiłam to wspaniałe ciało, które drżało pode mną i napinało się z każdym pocałunkiem i dotykiem. W pewnej chwili Rafael chciał przejąć kontrolę, ale przycisnęłam się do niego stanowczo nie pozwalając mu przekręcić mnie na plecy.

- Panie mecenasie, cóż za niesubordynacja z pańskiej strony, przerywać mi uwodzenie. Pańska kolej przyjdzie później...

Poddał się z seksownym uśmiechem na tych grzesznych ustach i zakładając ręce pod głowę spojrzał na mnie roziskrzonymi błękitnymi oczami. Chryste! Te cholerne dołeczki!

- A więc dobrze, pani mecenas. Oddaję się cały w pani ręce – klatka piersiowa napięła się ukazując w całej krasie piękno wyrzeźbionych mięśni i niewielki fragment tatuażu na lewej piersi i żebrach. - Uwiedź mnie, kotku.

Oszalałam na dźwięk jego głosu, który znalazł drogę do mojego wnętrza i spowodował skurcz mięśni brzucha. Piersi mi nabrzmiały, a między nogami poczułam falę wilgoci. Rafael też ją poczuł, bo zamruczał i zakołysał biodrami przypominając mi o małym problemie, który miałam do rozwiązania. Ten problem wcale nie był mały, był olbrzymi i musiałam się nim zająć z najwyższą starannością. Rafael leżał pode mną z pozornym spokojem, obserwując mnie i czekając na to co zrobię i jak daleko jestem się w stanie posunąć. Uniósł jedną czarną jak smoła brew, jego lekko skośne oczy śmiały się do mnie widząc moje niezdecydowanie i konsternację.

- Cóż to, pani mecenas – wymruczał unosząc w górę kącik ust. - Czyżby pojawił się jakiś problem?

Ironia aż ociekała z jego ust, gdy wilgotnym językiem oblizał wargi i zagryzł dolną wargę. No powiedzcie... Miałam to tak zostawić? Nie sądzę...

Zsunęłam się z jego bioder i usiadłam na piętach pomiędzy jego rozsuniętymi udami. Miałam go całego przed sobą, nagiego i tak pięknego, że aż zaczęłam się ślinić na widok tego okazu męskości.

Był wspaniale zbudowany, miał szeroką klatkę piersiową porośniętą delikatnymi czarnymi włoskami z dwoma brązowymi kółkami sutków, na brzuchu odznaczały się poprzeczne mięśnie tworząc sześciopak, a nad biodrami biegły w dół dwa ukośne mięśnie przypominające literę V. Uda miał umięśnione jak u biegacza, pokryte czarnymi włoskami.

No to się trochę pobawimy... i pukając opuszkiem palca w dolną wargę zaczęłam mierzyć leżące przede mną ciało Rafaela, jakbym się zastanawiała co mam z nim zrobić. Czekałam na jego reakcję i nie zawiodłam się, bo Rafael zaczął ostentacyjnie ziewać zasłaniając usta ręką. Na to czekałam, pochyliłam się nad nim i wsunęłam do ust naprężoną męskość liżąc ją i jednocześnie przesuwając po szerokiej główce zębami.

- Ożesz kurwa mać! - krzyk Rafaela zabrzmiał w sypialni, gdy poczuł moje usta na swoim fiucie. Jego biodra wystrzeliły w górę a ręka, która jeszcze przed chwilą zasłaniał usta udając ziewanie zacisnęła się na moich włosach - Jezu Chryste, tak, tak... - wyjęczał ciągnąc moje włosy. - Ssij go kotku, ssij mocno, o tak... Kurwa mać jak dobrze...

Nie dałam rady objąć go palcami jednej dłoni, więc musiałam użyć obu, przesuwałam je po całej jego imponującej długości ściskając jednocześnie i wciąż ssąc zapamiętale, czułam na języku własny smak i smak Rafaela, który trzymając mnie za włosy nadawał rytm, pieprząc mnie w usta, wysuwając w moim kierunku naprężone biodra.

Był tak duży, że nie mogłam zmieścić go całego, wsuwał się tylko do połowy, uderzał w tylna ścianę mojego gardła i jęczał z każdym ruchem coraz głośniej. Wysunęłam go z ust, gardło paliło mnie a usta miałam zdrętwiale i opuchnięte, ale nie przestałam, przyssałam się do skóry poniżej szerokiej główki, zaczęłam lizać go od samej podstawy, znajdując językiem każdą naprężoną żyłę, okrążałam go z każdej strony, delikatnie kąsając zębami, by na koniec znowu wessać go tak głęboko, jak tylko mogłam. Odsłoniłam zęby i delikatnie przesuwałam nimi po satynowej skórze doprowadzając Rafaela do spazmów rozkoszy. Jego penis rósł mi w ustach a jego biodra wciąż pieprzyły mnie z narastającą siłą.

- Kotku, jeżeli zaraz nie przerwiesz, spuszczę ci się w te rozkoszne usteczka - ochrypły głos Rafaela dotarł do mnie przez szum krwi w uszach.

Ucałowałam delikatnie mój nie tak mały problem i usadowiłam się ponownie na jego biodrach. Dyszał pode mną, jego oczy lśniły jasnym błękitem a ręce już szukały mojego ciała, zaciskając się na wrażliwych piersiach i biodrach, które uniosłam nad nim i pomagając sobie jedną ręką nakierowałam nabrzmiałą pożądaniem męskość pomiędzy swoje nogi, wsuwając ją w moje spragnione wnętrze.

Cudowne uczucie bolesnego rozpierania pozbawiło mnie tchu i aż jęknęłam z narastającej we mnie rozkoszy, chciałam, żeby wszedł we mnie cały, do samego końca, ale Rafael ograniczał moje ruchy. Jego fiut był tak cholernie duży i gruby, że nie chciał mnie skrzywdzić, wchodząc za głęboko. Czułam się niepełna, pozbawiona jego siły i potęgi wypełnienia, którą wcześniej mi podarował wbijając się we mnie. Uniosłam się w górę i zawisłam na ułanek sekundy nad jego ciałem z częściowo zanurzonym we mnie jego kutasem. Zanim Rafael miał okazję mnie powstrzymać gwałtownie opadłam w dół nadziewając się na całą jego długość, aż uderzyłam pośladkami w jego biodra.

- O ja pierdolę, kotku... Boże, jak cudownie, Chryste nie ruszaj się przez chwilę, jestem tak blisko, nie ruszaj się! - krzyk Rafaela zagłuszył mój własny skowyt, gdy wbiłam się na jego męskość.

 Moje ciało przeszyły iskry, jakby poraził mnie prąd i wszystkie spłynęły do mojego brzucha, powodując silny skurcz moich mięśni, gdy tkwiąc w bezruchu szarpał mną potężny orgazm. Bolało... Ale ten ból był tak cholernie przyjemny. 

- Doby Boże, Ariela, jesteś taka ciasna, taka gorąca, jest mi tak kurewsko dobrze w tobie... - W zapamiętaniu ściskał moje biodra i pośladki unosząc w moim kierunku miednicę, by jeszcze głębiej wejść we mnie.

Czekałam, aż oboje złapiemy oddech, rozkosz, którą teraz przeżywaliśmy wyssała z naszych płuc powietrze. Spojrzałam na twarz leżącego mężczyzny, na malującą się na niej nieopisaną błogość. Był wspaniały, pokazywał mi swoją rozkosz i chciałam sprawić mu jej znacznie więcej, więc patrząc mu w oczy zaczęłam się pomału poruszać, przesuwając w górę i w dół, czując, jak ociera się we mnie, jak napiera na delikatne ścianki pochwy, ciągle rosnąc i pulsując. Zaczęło narastać we mnie napięcie, olbrzymie i niszczące, czułam, jak się zbliża z każdym moim ruchem, gdy trzymając mnie za biodra Rafael kontrował każdy mój ruch, wbijając się i wysuwając. Moje ręce jakby sterowane z zewnątrz dotknęły moich piersi i zaczęły je rytmicznie pieścić i ściskać twarde guziczki sutków.

- O tak, kochanie... Dotykaj się... Pokaż mi jak ci dobrze, popieść się, kotku...

Nie byłam w stanie zapanować nad tym co robię, jęczałam i wiłam się na nim, a Rafael ciągle zwiększał tempo pchnięć, prowadząc nas do granicy, za którą czekało na nas wyzwolenie.

- Rafaelu!!!

Przy pierwszych skurczach ogarniającego mnie orgazmu odrzuciłam głowę do tyłu, muskając włosami uda Rafaela i ściskając w dłoniach piersi, a z gardła wyrwał mi się krzyk. Rafael chwycił mnie za kark i przysunął do swoich ust, by zatonąć w nich z własnym krzykiem spełnienia przechwytując jednocześnie mój. Dygotał pode mną i jęczał dochodząc i zalewając moje wnętrze gorącymi strumieniami własnego spełnienia. Jego orgazm zdawał się nie mieć końca, pompował mnie i pompował wciąż jęcząc mi w usta, gryząc opuchnięte wargi i ssąc język. Opadłam bez sił na jego ciało i pozwoliłam, aby doszedł we mnie do samego końca, jeszcze długie sekundy po mnie. Gdy w końcu jego ruchy ustały, czułam jak z trudem łapie oddech, a jego ręce przesuwają się po moim spoconym i wyczerpanym ciele. Z trudem uniosłam głowę z jego piersi i spojrzałam w oczy. Ich blask i rozanielony wyraz wbił mi się w serce. Na moich ustach pojawił się zmęczony, ale pełen zaspokojenia uśmiech.

- Może się pan uznać za uwiedzionego, panie mecenasie...  


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro