R10: Nie opuszczaj kręgu z soli
Flavia wcisnęła włącznik, a pomieszczenie się rozjaśniło. Elektryczność jednak nie wytrzymywała próby czasu, każda żarówka delikatnie pomrugiwała.
- To miejsce jest chyba starsze niż ja - skrzywił się mocno, podchodząc do jednej z półek.
- Właściwie masz rację. Twinbrook powstało na długo przed wojną secesyjną - przyznała i rozejrzała się. Trochę przerażało ją to miejsce - Zatem ratusz był jednym z pierwszych budynków w tym mieście.
- Ktoś tu odrobił pracę domową - parsknął. Chwycił w dłoń jakiś stary album, obity w skórzaną okładkę. Otwarł go i nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Co? - podeszła do niego i zobaczyła bardzo stare zdjęcia mieszkańców, poprzebieranych na Halloween. Zerknęła od razu na podpis - Te zdjęcia sprzed osiemdziesięciu sześciu lat. Może gdzieś będą rodzice mojego taty. Albo... Może mamy? - wzięła od niego album i sama zaczęła go przeglądać.
- Tak. Proszę, weź ten album - rzucił ironicznie, wywracając oczami i zaczął rozglądać się dalej. Szukał jakichkolwiek kronik z ubiegłych lat, może i stuleci. Każdy krok odbijał się echem, wśród zimnych, kamiennych ścian.
- Tu jest moja rodzina - ucieszyła się, gdy rzeczywiście ujrzała swoją babcię od strony ojca - Spójrz!
- Teraz nie mogę, czekaj! - odkrzyknął. Znalazł kroniki, sięgnął najstarsza jaka dostrzegł.
Flavia przekartkowała dalej album, a wtedy ja zatkało. To była dziewczyna z jej... snu. Otwarła szeroko oczy i od razu chwyciła zdjęcie by bardziej się mu przyjrzeć. Na pewno ta sama osoba. Odwróciła zdjęcie, z nadzieja, że jest jakiś podpis, data, może nazwisko.
" 1930, Pauline "
- Znalazłaś mnie - usłyszała znów za sobą i prędko się odwróciła. Szła powoli w jej kierunku, patrząc na nią spod byka. Uśmiechnęła się złowrogo, jasnowłosa mogła przysiąc, że oczy tej dziwnej dziewczyny ściemniały.
- K-kim jesteś?
- Już wiesz.
Dystans między nimi się skracał, Flavia zaczęła się cofać.
- Nie wiem, nie mam pojęcia! Proszę, chce się czegoś dowiedzieć...
Wtedy Pauline stała już przed nią, złapała mocno za szyję, przyciskając do regału tuż za jej plecami. Po pomieszczeniu rozszedł się huk spadających dokumentów o podłogę.
- Lepiej się pośpiesz, bo tracę tu tylko czas! - krzyknęła, jej oczy stały się całkowicie czarne, w momencie, gdy Flavii zaczynało braknąć tchu.
Nagle przed twarzą pojawił się jakiś pręt, który zderzył się z widmem dziewczyny. Zniknęła. Zobaczyła przed sobą Dmitriego, wyglądał na zaskoczonego, gdy patrzył jej prosto w oczy.
- No nieźle, więc ratusz jest opętany- parsknął, jakby słyszał jakiś dobry żart. Blondynka złapała się za szyję ciężko oddychając - Nic Ci nie jest? To tylko duch. Wystarczy przywalić takiemu żelazem i znikają.
- To... To kobieta z moich wizji - oświadczyła.
- Jakich wizji?
- Wtedy gdy na mnie napadłeś i straciłam przytomność... Spotkałam ją. Prosiła, żebym ją znalazła, ale... - wciąż trzymała szyję - Ja nie wiem kto to, ani dlaczego to robi. Czy to ona mogła rzucić na mnie te klątwę?
Była naprawdę przerażona, co sprawiło iż Dmitriemu zrobiło się żal dziewczyny.
- Nie wiem. Mogła... - zmarszczył nieco brwi, przekrzywiając głowę. Zacisnął mocniej palce na żelaznym pręcie, który wcześniej wyrwał z części regału.
- Znalałam też jej zdjęcie - podniosła je z posadzki, upuściła je, gdy duch ją zaatakował. Pokazała Dmitriemu - na odwrocie jest zapisany rocznik i imię, myślę że jej.
- Tysiąc dziewięćset trzydziesty, Pauline - wymamrotał - Ciekawe. Myślę że bez problemu powinniśmy znaleźć kronikę z tamtych lat, spis wszystkich kobiet o takich imionach... A potem będziemy kopać dalej - uśmiechnął się i puścił jej oczko. Próbował ja jakoś pocieszyć co chyba poskutkowało.
- Dmitri... jestem Ci niesamowicie wdzięczna,że robisz to wszystko dla mnie, wiesz? - poklepała go dość sztywno po ramieniu.
- Jasne. Ale trzymaj łapki przy sobie, bo jeszcze mnie skrzywdzisz - odsunął się jedynie, parskając śmiechem.
Zabrali się za przeglądanie kronik z lat 30 poprzedniego wieku, jak i szukanie informacji o czarownicach. Nie mieli pewnych tropów, ale choćby wzmianki o magii dużo im dawały. Flavia zapisała wszystkie istotne informacje w swoim notesie. Wcisnęła w niego również między kartki zdjęcie Pauline.
- Chodźmy już stąd. Strasznie tu chłodno - odezwała się.
- Ah, no tak - skinął - Mi nie przeszkadza temperatura, nie odczuwam jej - wymamrotał - Mógłbym sprawić by było Ci ciepło poprzez bawienie się Twymi uczuciami, ale jesteś na mnie całkowicie odporna.
- Zajmij się lepiej strażnikami - zerknęła na niego wymownie.
- Zrobię to... Flavia? - spojrzał na jej szyję - Lepiej to jakoś zakryć szalem.
- Co? - zdziwiła się.
- Pozostawiła siniaki. Nie chce wyjść na chłopaka, który lubi podduszać, wolę podgryzać -zaśmiał się, na co ona jedynie wywróciła oczami. Opuściła archiwum pierwsza, poprawiając szal. Trochę się bała, iż znowu zaatakuje ją rudowłosa, więc niemalże w biegu znalazła się na parterze.
Dmitri zahipnotyzował strażników, czyszcząc im pamięć. Plan wypalił, zatem mogli wracać do Lottie.
- No wreszcie! Wyglądasz znacznie lepiej - oświadczyła brunetka, tuląc do siebie przyjaciółkę.
- Tak.. świeże powietrze dobrze mi zrobiło.
- To... Jeremy, dziękujemy za oprowadzanie. Na pewno nam to dużo... objśniło - odezwała się jeszcze Lotts i wyprowadziła Flavię i Dmitriego z budynku - Udało się?
- Oczywiście. Przy okazji, naszego elfika zaatakował duch. I to bardzo wkurzony - chłopak wyszczerzył się.
- Że co? Duch? O czym Ty mówisz?
- Tak... prześladuje mnie od jakiegoś czasu. Wpierw myślałam, że mi się wydaje, że coś widzę, ale zostawiła po sobie ślady - wpierw dyskretnie odsłoniła szal, a tuż po tym pokazała jej zdjęcie, które stamtąd wyniosła - To ona.
Lottie zmarszczyła brwi.
- Nie znam tej osoby, ale jest piękna - przyznała otwarcie.
- Nie wiedziałem, że jesteś homo, Pocahontas - parsknął.
- Czy ja Ci przypominam Pocahontas, kretynie? Jestem Azjatką, nie Indianką, co z Twoimi oczami jest nie tak?! -rzuciła, zaciskając usta.
- Pocahontas wyglądała trochę jak Azjatka.
- Przestańcie - Flavia zastanowiła się czyzawsze będzie musiała ich uspokajać, oboje byli bardzo dynamicznymi osobami - Dmitri? Możemy iść do... tego chłopaka? Vince'a? Chce go zobaczyć.
- No możemy, ale tak jak mówiłem, jest w śpiączce, więc może nie być w nastroju do rozmów. Poza tym będę musiał zając się jego rodziną, jeżeli ktoś dalej nad nim czuwa.
- To nie jest śmieszne. Po prostu chodźmy - poprosiła - I Lottie? - jeszcze się obróciła w kierunku przyjaciółki - Dziękuję. Bardzo mi pomogłaś.
- Do usług - odmeldowała się gestem i poszła w swoją stronę.
* * *
Podjechali do szpitala autobusem, bowiem w Twinbrook funkcjonowała komunikacja miejska, umożliwiająca przejechanie z jednego miejsca do drugiego, zwłaszcza, gdy w ostatnich kilku latach powierzchnia miasteczka nieco się zwiększyła.
- Pamiętasz gdzie leży? - zapytała, gdy weszli dość szybkim krokiem do szpitala.
- Oczywiście, mam bardzo dobrą pamięć. Zaprowadzę Cię, uszasta - powiedział. Przed salą, na ich szczęście, nie było nikogo. Udało im się wejść do środka niepostrzeżenie. Dla Flavii nie był to przyjemny widok. Właściwie okropny.
- B-Boże, co ja mu zrobiłam? - łzy spłynęły po jej policzkach. Szatyn leżał jakby bez życia na łóżku. Oczy były zasłonięte opatrunkiem. Po sali rozchodził się dźwięk aparatury. Podeszła niepewnie do łóżka.
- Może lepiej go nie dotykać - skomentował, gdy wyciągnęła w jego kierunku dłoń.
- Chcę sprawdzić czy coś się stanie - wyjaśniła, zerkając na Dmitriego.
- Po prostu żebyś znowu nie płakała i się obwiniała - wywrócił oczami.
Flavia pokręciła głową, patrząc na niego, był naprawdę niemiły.
- Nie udawaj, że Cię to obchodzi.
Zatem wyciągnęła drżącą dłoń w jego kierunku. Dotknęła jego czoła, mocno zaciskając powieki. Jednak nic się nie wydarzyło. Odetchnęła wtedy od razu.
- Chciałbym wiedzieć co działo się w jego głowie, dlaczego to zrobił... Nie chciałam go skrzywdzić, a teraz przeze mnie jest niewidomy, właściwie nawet nie wiem czy będzie miał normalne życie - wyszeptała, starając się zachować zimną krew.
- Nie wiem - powiedział i poczuł lekką irytację - Dlaczego się tak przejmujesz? Wiesz, że jego rodzice rozmawiali o tym, że dawno nie widzieli go tak spokojnego? Podobno handlował dragami i ciągle na nich wrzeszczał. Był niewdzięcznikiem, może sobie na to zasłużył.
- Żartujesz? Jak ktokolwiek mógłby zasłużyć na coś takiego?! - podniosła głos.
- Wiesz, teoretycznie na wojnie też nikt nie zasłużył na śmierć, jednak ludzie giną dla swojego kraju.
- Dmitri, czy Ty właśnie porównałeś to co się stało do wojny? Jesteś nienormalny, zdajesz sobie z tego sprawę? - czuła narastającą złość. Zobaczyła za chłopakiem Pauline, od razu zrobiła krok do tyłu, prawie odbijając się z przerażenia o ścianę.
- Wcale nie jestem nienormalny, to Ty jesteś przewrażliwiona!
- Uderz go, pokaz mu kto tu rządzi! - krzyknęła rudowłosa, śmiejąc się głośno. Flavia patrzyła na nią. Dmitri zmarszczył brwi, widząc jak twarz blondynki się zmieniła, obrócił się, ale nikogo nie zobaczył. Zniknęła.
- Co jest? Znowu ona? - pokiwała głową, wciąż czując strach - Nic nie widzę. Słuchaj, będziesz musiała się zabezpieczyć przed tym duchem, skoro jego aktywność stała się tak wielka - westchnął, przeczesując w zdenerwowaniu włosy palcami - Co Ci teraz powiedziała?
- Żebym Cię uderzyła i pokazała kto tu rządzi, krzyczała.
Dmitri za to się zaśmiał zadziornie.
- Wygląda seksownie, gdy się denerwuje?
- Nienawidzę Cię - oświadczyła jedynie i opuściła salę, czerwieniąc się aż po czubki uszu. Pomimo faktu, iż była na niego zła pozwoliła się odprowadzić do domu, właściwie po prostu nie wyraziła sprzeciwu, a chłopak uparcie szedł za nią, próbując ją zająć rozmową, opowiadał o samolotach. W końcu dotarli pod dom Flanaganów.
- Otwórz mi okno i weź ze sobą sól. Duża ilość soli - odparł - Sprawimy, że Twój pokój będzie niedostępny dla tej dusicielki - Flavia zgodziła się i weszła do domu. Od razu przywitały ją krzyki z salonu.
- ...i jesteś nieodpowiedzialna! Masz tylko piętnaście lat i tak chcesz sobie zniszczyć życie? Wiesz jak kończą ludzie, którzy tak robią? Nie życzę tego żadnej matce, Miley, żeby musiała przechodzić przez to, co ja teraz! - to Charlene krzyczała tak głośno. Flavia ruszyła w stronę dużego pokoju i niepewnie wychyliła głowę, zaglądając do środka. Jej młodsza siostra siedziała na kanapie, mama stała dosłownie nad nią, a tata krążył wokół stolika kawowego w bardzo nerwowy sposób.
- Cześć...- odezwała się dość nieśmiało.
- Flavia, nie teraz dziecko, zajmij się sobą - mama nie była miła.
- Ale co się stało? - rodzice nigdy na nich nie krzyczeli, z reguły dawali tylko reprymendy na ten temat.
- Chcesz wiedzieć? - prychnęła - dobrze. Zatem Miley powiedz co się stało.
-Charls, proszę - objął swoją żonę i westchnął - Milly, idź do pokoju. Masz szlaban od dzisiaj, a rozmowę dokończymy jutro z samego rana.
Młodsza wstała z kanapy i pobiegła od razu na górę.
- Tato, co się dzieje? - Flavia uparcie powtórzyła.
- Miley od jakiegoś czasu chodzi z Mattem Lowellem - wyjaśnił - dzisiaj w szkole nauczyciel przyłapał te dwójkę jak brali jakieś narkotyki w toalecie.
- Och. Ja...- zmarszczyła brwi. Od kiedy jej siostra zdawała się z młodszym bratem Mii? Jak mogła tego nie zauważyć? - Nie wiedziałam. Spróbuję z nią porozmawiać, może ja coś wskóram - obiecała i poszła do kuchni. Wzięła paczkę soli że spiżarni i wróciła na górę. Słyszała płacz z pokoju bliźniaczek. Musiała to wyjaśnić, ale wpierw chciała być pewna, że nie przeszkodzi jej w tym jakaś nienormalna kobieta. Zamknęła się w pokoju i pobiegła otworzyć okno. Odsunęła się od parapetu i zagryzła mocno wargę. Ostatnio coraz więcej rzeczy w jej życiu zaczęło się bardzo komplikować. Dmitri wdrapał się do pokoju. Zdjął z włosów kilka suchych liści i zmarszczył nos. Musiały na niego spaść, gdy wskakiwał na drzewo.
- Nie znoszę jesieni -wymamrotał -co to za kłótnia na dole? - rozsiadł się na fotelu i zdjął kurtkę.
- Nie Twoja sprawa. Co mam zrobić z tą sola? To co pokazują w filmach to prawda? Sól zatrzymuje... duchy?
- No raczej tego nie wymyśliłem - wywrócił oczami. Podniósł się i wziął od niej paczkę, uważając by ich skóra się nie dotknęła. Otwarł ją i podszedł do drzwi, usypując wzdłuż progu linię.
- A co jeśli ona skrzywdzi kogoś z mojej rodziny? - zapytała, przyglądając się jak chłopak zaczyna sypać sól na parapecie.
- Jeśli mam być szczery to wątpię. Widać, że coś do Ciebie ma... - zatrzymał się na środku pokoju - Zastanawiam się czy nie zrobić Ci takiego kręgu z soli dookoła łóżka, żebyś mogła spokojnie zasnąć? - zapytał - Chwila, czy to brzmi jakby mnie to obchodziło?
- Przestań być dupkiem - jęknęła nieco zirytowana - Ale tak, mógłbyś to zrobić?
- Tak, ale musiałbym je nieco odsunąć od ściany - Flavia jedynie skinęła głową. Bała się, że ta noc nie będzie dla niej łatwa. Chłopak usypał krąg i odstawił sól na biurko - Tylko wiesz, w razie czego to nie wychodź z tego kręgu.
- Wiem, wiem. Oglądałam taki jeden serial, to zawsze się źle kończyło - przyznała i nerwowo się zaśmiała, bawiła się palcami - Dmitri? A może... Mógłbyś sprawić, by Mia znów była moją przyjaciółką? - zapytała niepewnie - Bardzo za nią tęsknie i...
- Jedyne do czego ją zmusiłem to napicia się wtedy ze mną, gdy przyszła do tego pustostanu i do tego, by później zabrała mnie do siebie i uprawiała ze mną seks, gdy tylko ją o to poproszę. Resztę robi świadomie, słuchaj, Flavia... Ona nie chce się z Wami przyjaźnić - prychnął, patrząc jej w oczy. Stali na przeciwko siebie. Jasnowłosa znacznie posmutniała i opuściła głowę. Wierzyła mu.
- Jasne... Możesz już iść, Dmitri.
Wyminął dziewczynę, pozostawiając ją samej sobie, z własnymi myślami.
Musiała przetrwać kolejną noc.
__________________________________________________________________
Cześć! Moi drodzy, to już 10 rozdział!
1 0 !
Sama w to trochę nie dowierzam, że wciąż to piszę, ponieważ z reguły gdy nie było zbyt wielkiego odbioru poddawałam się po 2-3 rozdziałach, a tu proszę, 10 i kolejne w przygotowaniu! Ah!! Dajcie znać co myślicie o nowej okładce
Mam nadzieję, że podzielicie się tą historią z innymi, ponieważ clearly słówko "fantasy", niektórych przerasta i może kojarzą to od razu z czymś cięższym. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i gwiazdki. Do następnego ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro