Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Skyrius XIII

Przez dłuższą chwilę stałem jak kamień. Czułem jak przez całe moje ciało przechodzi ciepło, a po nim pojawia się nagły chłód. Znając moje szczęście, jeżeli na kogoś miałem wylać kawę, to wyleje ją właśnie na niego - najważniejszego, ale również najprzystojniejszego mężczyznę w całym mieście.

Wziąłem głęboki oddech, a kiedy w końcu zacząłem podążać w stronę stolika, czułem jak moje dłonie się trzęsą, a nogi z każdym krokiem coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. Czemu wywieram na sobie taką presję, jakby od tego jak wypadnę zależało całe moje życie? O nie, spojrzał mi w oczy... To nie może się dobrze skończyć...

- Dzień dobry Panie Prezydencie, w czym mogę pomóc? - debilu, czemu powiedziałeś do niego w ten sposób, skoro już rozmawialiście na ty!?

- Dzień dobry, ale my się już chyba znamy. Harry? Tak? - słysząc jak brunet wymawia moje imię czułem ciarki dosłownie wszędzie. Ale w którym momencie podczas naszego ostatniego spotkania, mówiłem mu jak mam na imię? Przecież wtedy i ja bym wiedział jak on się nazywa, a tak to udałem głupiego przed Niallem. Może Tomlinson poszedł do tej sekretarki i zajrzał w jej dokumenty, żeby dowiedzieć się jak mam na imię!?!? To by musiało oznaczać, że...

- Tak mam na imię Harry, a pan nazywa się Louis Tomlinson, prawda? - nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że po tej rozmowie mój anioł w ludzkiej postaci prędko nie zawita do tej kawiarni.

- Tak, Louis Tomlinson we własnej osobie - jego głos spoważniał, więc i ja się bardziej wyprostowałem i na tyle na ile było to możliwe starałem zachować profesjonalizm.

- Zdecydował się pan już na zamówienie? - czy to zabrzmiało niegrzecznie? Mam nadzieję, że nie... Chyba zaraz się popłaczę...

- Tak, duże americano i deser, zaproponujesz mi coś Harry? - czy on właśnie... Czy on właśnie zwrócił się do mnie po imieniu!? O jeny, ale co ja mu mam zaproponować na deser. Przecież takiemu aniołowi należy się wszystko co najlepsze.

- Co pan powie na kawową tarteletkę z kremem i wiśniami? - wcale to nie jest pierwsza rzecz jaką kątem oka zobaczyłem na wiszącym na ścianie menu, wcale nie.

- Z wielką chęcią, tylko mam nadzieję, że dostanę dużo kremu, bo jestem jego największym fanem - mężczyzna puścił mi oczko i zaczął czytać jakiś artykuł na swoim telefonie.

Z prędkością błyskawicy ruszyłem przed siebie, aby Tomlinson jak najszybciej otrzymał swoje zamówienie. Czy to moja wyobraźnia czy ten cały Pan Prezydent mnie podrywa i daje mi do zrozumienia, że mu się podobam? Nie, to nie może być prawda, przecież on nie może nawet z nikim sypiać, a co dopiero być w związku. Otrząśnij się Harry, to tylko normalny mężczyzna. Normalny mężczyzna, o którym do cholery nie mogę przestać myśleć!

Gdy tylko wszedłem do kuchni usłyszałem kłótnie Kiry i Maxa. Dziewczyna przebrała się już w swoje ubrania, a patrząc na to, że brunet trzymał ją za rękę można wywnioskować, że zatrzymał ją przed wyjściem.

- Ty jesteś straszny, wiesz!? Nie da się z tobą pracować, ani nawet normalnie porozmawiać. Tylko jedno ci w głowie. Już dawno nie powinno cię tu być, bo tu nie pasujesz! - Kira wydzierała się na Maxa, a on nie pozostawał jej dłużny.

- Mnie tu nie powinno być!? To ty powiedziałaś, że tu będziemy szczęśliwi! Dobrze wiedziałaś, że nie byłem jeszcze pewny tego wszystkiego, a mimo to podjęłaś decyzję o przeprowadzce za mnie! - o czym oni rozmawiają?

- Możecie się zamknąć do cholery!? Goście nie muszą chyba słuchać o waszych problemach. Dobrze wiecie, że jak stracicie pracę tutaj, to znalezienie jej gdziekolwiek indziej w waszym przypadku to będzie cud - Liam przyszedł ich uciszyć, ale o czym ten człowiek do nich mówił? W czym oni niby są gorsi, że mają mieć problem ze znalezieniem pracy?

Cała trójka się uspokoiła, więc postanowiłem podejść do Maxa i powiedzieć mu o następnym zamówieniu. Kiedy chłopak zaczął już je przyrządzać, a ja miałem już wracać na sale z deserem Tomlinsona, spojrzałem na Kirę, która opuszczała lokal. Może nie tak do końca spojrzałem na nią, a bardziej na jej nadgarstek z literą G. W pierwszej chwili odniosłem wrażenie, że jest ona czerwona, ale kiedy przyjrzałem się jej trochę lepiej to odniosłem wrażenie, że jest koloru różowego, bardzo delikatnego różowego. Czy to możliwe, że te tatuaże się zmywają? Przecież nie było koloru różowego w podziale kolorystycznym, który znam. W sumie granatu też nie było...

Przepełniony tymi myślami kompletnie zapomniałem, że zmierzam z zamówieniem do Tomlinsona. Oczywiście przypomniało mi się to dopiero wtedy, kiedy jego piękne spojrzenie skupiło się na mojej osobie. Oddychaj i nie wylej na niego kawy. Tak Harry, oddychaj i nie wylej kawy, a wszystko będzie dobrze.

- Oto pańskie zamówienie - postawiłem kawę i ciastko, a następnie zacząłem zmierzać z powrotem na kuchnię, kiedy usłyszałem najpiękniejszy na świecie głos.

- Mógłbym, już zapłacić? Trochę zaczyna mi się spieszyć, a nie chce czekać na rachunek - powinienem odmówić, no ale przecież to jest Louis Tomlinson. Komu jak komu, ale jemu nie odmówię.

- Tak, oczywiście. Łącznie będzie piętnaście dolarów - podałem mężczyźnie paragon, a on wyciągnął swój portfel.

- Niestety nie mam drobnych. Reszty nie trzeba, proszę to przyjąć jako napiwek - mężczyzna uśmiechnął się i wręczył mi banknot o nominale stu dolarów.

- Ale... - nie zdążyłem dołączyć, bo mężczyzna położył swój palec wskazujący na moich ustach.

- Jesteś tu nowy, przyda ci się trochę pieniędzy na start. Ja zawsze zostawiam napiwki miłym kelnerom - mężczyzna wstał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, a jego oczy zaczęły patrzeć prosto w te moje. Jego twarz znajdowała się jedynie kilka centymetrów od mojej, kurwa Harry, panuj nad sobą, przecież nie możesz go pocałować!?

- Dobrze dziękuję, miło z pana strony - opuściłem bruneta i zacząłem zmierzać w kierunku zaplecza.

Czy ja na pewno dobrze zrobiłem? Co jeżeli była to właśnie moja szansa, aby dotknąć swoimi ustami tych jego? Czemu on mi to robi? Przecież on daje mi znaki i kusi mnie, abym zrobił coś więcej, ale przecież tak nie można!?

Siedziałem tak sobie i walczyłem sam z własnymi myślami, kiedy na zapleczu pojawił się Ariel.

- Hej Harry, czemu tu tak siedzisz sam? Chodź, miałem ci pokazać, jak działa, która maszyna. Max pójdzie na sale, bo już mu się znudziło to ciągłe stanie w jednym miejscu - chłopak złapał mnie za dłonie i delikatnie pociągnął, abym wstał. O rany, on ma takie delikatne dłonie jak... Nie Harry, nie myśl o tym człowieku, nic z tego nie będzie, ogarnij się w końcu.

Razem z Arim podeszliśmy do pierwszego ekspresu. Chłopak tłumaczył mi czego i ile gdzie trzeba włożyć, w jakiej kolejności nacisnąć poszczególne przyciski, a ja już po kilku minutach wiedziałem dokładnie jak działa większość urządzeń.

- Słuchaj Harry, jeżeli masz ochotę się trochę poznać i w ogóle spędzić ze mną trochę czasu to chciałbyś do mnie wpaść dziś wieczorem? Obejrzelibyśmy film, zrobiłbym coś do jedzenia... Przepraszam za taką bezpośrednią propozycje. Wiem, że jeszcze się nie znamy, ale chciałbym...

- Nie szkodzi, pewnie, że przyjdę na luźny wieczór do ciebie. Mam nadzieję, że Niall się nie obrazi - uśmiechnąłem się lekko. Zauważyłem, że chłopak nie ma przyjaciół i jest samotny. Zrobiło mi się przykro, że tak miła osoba jak on jest samotna. Przecież jak spędzę z nim kilka godzin to przecież nic się nie stanie.

- Dzięki, nawet nie wiesz jak się cieszę. O właśnie, a jak minął ci pierwszy dzień tutaj? Bardzo ciężko było? - spytał się Ariel, a ja spojrzałem w jego ciemne oczy, które były delikatnie przysłonięte jego pastelowymi włosami.

- Bardzo dobrze. Jestem trochę zmęczony tym ciągłym bieganiem miedzy stolikami, ale nie było źle. Wszyscy byli dla mnie mili i udało mi się obsłużyć Pana Tomlinsona - ostatnie słowa wypowiedziałem ze słyszalną w moim głosie dumą i zadowoleniem z samego siebie.

- No to dobrze, że miło spędziłeś dzień. Tomlinson też ci tak słodził i  zarzucał dwuznacznymi tekstami? Jakby nie ta biała litera to wnioskował bym o granatową dla niego - chłopak zaczął się śmiać, a ja spojrzałem na niego lekko zdziwiony i trochę rozczarowany. Może jednak Tomlinson powyrywa nie tylko mnie, ale i wielu innych? Poczułem jak w środku robi mi się smutno. Cały ja, najpierw robię sobie nadzieję, a potem płaczę jak mała dziewczynka, gdy moje marzenia legną w gruzach.

- Ta, gadał jakiś teksty, ale starałem się mieć go gdzieś i udać, że mi się to podoba - jakbyś miał go gdzieś debilu to twoje życie byłoby sto razy łatwiejsze i przyjemniejsze. - A skoro już gadamy o kolorach, to nie wiesz może, bo wydawało mi się, że Kira ma na ręku różową literę, wiesz może co to znaczy? - spytałem.

- A ty nie wiesz? Jest biseksualna. Tak samo z resztą jak Max. Tacy ludzie jak oni mają tu przesrane. Może nie aż tak bardzo jak heterycy, ale raczej nie mówi się nieznajomym o tym, żeby nie mieli od początku złego zdania o tobie. Rozumiesz? Takie osoby jak one zazwyczaj są same, a jak już chcą być z kimś w związku to ta osoba zawsze musi również być biseksualna. Trochę to pokręcone i miały być jakieś zmiany w tej sprawie, ale póki co się na nie nie zanosi. I jeszcze jedno nie rozmawiaj ani z Kirą, ani z Maxem na ten temat. Jest on dla nich bardzo wrażliwy i ja właśnie w ten sposób im się naraziłem kiedy zaczynali tu pracować - spojrzałem na chłopaka zdziwiony, bo jego słowa delikatnie mnie zdziwiły, ale postanowiłem nie dać tego po sobie poznać.

Reszta dnia w pracy minęła bez żadnych szczególnych sytuacji. Aż do samego zamknięcia razem z Arielem przygotowywaliśmy zamówienia, a Max, który miał dosyć słaby humor po kłótni z Kirą zanosił je do gości. Po zakończonej zmianie napisałem do Nialla, że idę wieczorem do kolegi z pracy na wieczór filmowy i najprawdopodobniej wrócę późno w nocy. Blondyn powiedział tylko, żebym na siebie uważał, a ja już wychodziłem z lokalu wraz z Arielem, idąc w kierunku jego mieszkania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro