Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Skyrius XII

Z samego rano obudził mnie głośny alarm budzika. To chyba pierwszy raz, kiedy rano nie obudził mnie Niall, tylko budzik jak za starych, szkolnych lat. Gdy odwróciłem się na drugi bok  po wyłączeniu nieprzyjemnego dźwięku, zauważyłem, że Horan również już się przebudził.

- Harry, która godzina? - spytał się zaspany.

- Za dziesięć minut ósma, a co? - odpowiedziałem kładąc się na drugi bok.

- To, że za dziesięć minut rozpoczynamy pracę, a jesteśmy dalej w łóżku! - blondyn zerwał się na równe nogi i ruszył w kierunku drzwi prowadzących na korytarz.

Również wziąłem pierwsze lepsze ubrania, szybko załatwiłem swoje potrzeby i wręcz wybiegłem z domu, żegnając się z Niallem i Rashel, którzy również już praktycznie wychodzili.

Biegnąc ulicą nie spodziewałem się, że tak dobrze znam drogę do kawiarni. Ku mojemu zdziwieniu, nie byłem jedyną osobą, która pędziła ile sił w nogach, aby nie spóźnić się do pracy. Słońce dopiero zaczynało wyglądać zza chmur, więc póki co panowała dosyć przyjemna aura - wprost idealna do szybkiego biegu w kierunku "Z&L Café".

Kiedy tylko tam dotarłem, od razu skierowałem się w stronę zaplecza. Na moje szczęście w lokalu znajdowało się jedynie kilka osób, a cały zespół był już na miejscu. Przywitałem się z Zaynem i Liamem, przepraszając za spóźnienie, a oni przedstawili mnie reszcie moich współpracowników. Kira i Max spojrzeli na mnie trochę z pod nosa, a ja nie chętnie podałem im rękę. W przeciwieństwie do nich Ariel przywitał mnie bardzo miło i serdecznie - objął mnie i mocno przytulił to siebie.

- Sorki za wczoraj, nie wiedziałeś, że mnie zranisz, więc nie złośćmy się już na siebie... i nie denerwuj się tak, bo się cały trzęsiesz - chłopak szepnął mi na ucho słowa pocieszenia, a następnie puścił mnie, a ja stanąłem znowu w tym samym miejscu, w którym stałem na początku.

- No Harry, bierz się, Ari ci pomoże, bo my z Zaynem musimy się zająć... ehm... sprawami... administracyjnymi, tak administracją - Liam skończył gubienie się w kłamstwie, a Zayn pociągnął go w stronę biura kręcąc delikatnie głową i podśmiewując się cicho.

- No co tak stoicie!? Robota się sama nie zrobi. Ariel ze swoim nowym przydupasem na sale, a my z Maxem idziemy za ladę - Kira "zachęciła" nas do pracy, a sama nawet na nas nie spoglądając, skierowała się w stronę jednego z ekspresów.

- Kira, poczekaj! - Max krzyknął za dziewczyną i po chwili również zniknął z moich oczu.

- Słuchaj Harry, idziemy na sale. Z tego co pamiętam to Kira wychodzi dzisiaj po przerwie śniadaniowej, czyli jak chcesz się trochę podszkolić to po jedenastej będzie już luźniej i na spokojnie będę mógł ci pokazać jak używa się których sprzętów, bo na godzinę szczytów, czyli po szesnastej zostajemy tylko ja, Max i właściciele - chłopak westchnął delikatnie, a mi zrobiło się go szkoda.

- Wiesz co Ariel, ja dzisiaj mogę zostać dłużej i trochę pomóc. Jest to całkiem dobra okazja, żebym się trochę podszkolił i nauczył się kilku nowych rzeczy - uśmiechnąłem się delikatnie do chłopaka, widząc, że jego oczy zaczęły się świecić ze szczęścia.

- Bardzo miło z twojej strony Harry. Super się gada, ale klienci czekają, a Kira nas zaraz opierniczy, że nic nie robimy - niższy dał mi notatnik oraz śliczny biały długopis z metalicznie wygrawerowanym moim imieniem i nazwą kawiarni.

Pospiesznie wsadziłem notatnik razem z długopisem do tylnej kieszeni spodni i ruszyłem w poszukiwaniu mojego pierwszego klienta. Oczywiście przebrałem się również w specjalny strój roboczy czyli zwykłe białe spodnie i elegancką białą koszule z nadrukowaną nazwą kawiarni na przedniej kieszonce.

Najbardziej boje się tego, że wyleje kawę na siebie lub jakiegoś z klientów, bo na białych ubraniach byłoby to strasznie widoczne, ale mówi się trudno. Odstawiłem obawy na bok i podszedłem do pierwszego z klientów.

- Dzień dobry, mogę już przyjąć zamówienie? - miałem nadzieję, że zabrzmiałem miło i nie zrobiłem złego wrażenie na dwóch dziewczynach, do których podszedłem.

- Pewnie, a ty tu chyba nowy, bo my jesteśmy tu codziennie, a ciebie jeszcze nie widziałyśmy. Ja poproszę karmelowe latte i croissanta z owocami i bitą śmietaną, a ty kochanie na co masz ochotę? - zapisałem pośpiesznie zamówienie brunetki i natychmiast zacząłem notować to co chciała otrzymać jej partnerka.

- Ja poproszę czekoladowe americano z cynamonem i lody waniliowe z wiśniami - przyjąłem zamówienie i praktycznie natychmiast skierowałem się w stronę Maxa, któremu podałem zamówienie.

- Posłuchaj Harry, na luzie możesz mi pisać zamówienia z dwóch stolików na raz. To wszystko się robi w miarę szybko, a ty się zabiegasz kochany - spojrzałem ze zdziwieniem na chłopaka, który wcześniej wydawał mi się raczej niemiły, ale miło mnie on zaskoczył w tym momencie. - Przyjmij jeszcze z jedno zamówienie i kawki będą już raczej gotowe.

Pośpiesznie zakręciłem się przy ladzie, wziąłem croissanta i lody, podałem je dziewczynom i skierowałem się do kolejnego ze stolików, przy którym siedział jakiś samotny mężczyzna.

- Dzień dobry, zdecydował się już pan na coś? - na moje słowa mężczyzna delikatnie podskoczył i wychylił zza karty.

- Szczerze mówiąc to jestem tu po raz pierwszy i średnio wiem co wziąć. Może mi pan coś polecić? - jego słowa trochę mnie przestraszyły, bo ja przecież też jestem tu pierwszy raz. No co ja mam mu powiedzieć!?

- Powiem panu szczerze, że jest to mój pierwszy dzień w tym miejscu i jeszcze je spróbowałem wszystkich pozycji z menu, ale ja polecam panu americano z bitą śmietaną, którym zachwyca się sam Prezydent Tomlinson, a do tego najlepiej sprawdzi się jakieś ciasto - była to z mojej strony pełna improwizacja, ale nie wiedziałem co mam zrobić, a przecież Ariel mi mówił, że najgorsze co można zrobić to zostawić klienta samego przy stoliku.

- Skoro sam Louis Tomlinson pija tutejsze americano z bitą śmietaną, to koniecznie muszę go spróbować, a do tego mam ochotę na kawałek sernika - przyjąłem pospiesznie zamówienie i od razu skierowałem się w stronę Maxa, którego ku mojemu zdziwieniu, z niewiadomych powodów, zastępowała Kira.

- No w końcu jesteś, z takim tempem to czarno widzę twoją karierę w naszej kawiarni - spojrzałem jej prosto w oczy, a ona zaczęła się śmiać widząc strach w moich oczach. - Spoko, żartuje przecież, ale raczej kiedy wszyscy mają godzinną przerwę o jedenastej i przychodzą do nas na kawę to będziesz się musiał trochę sprężać, ale póki co to dobrze sobie radzisz - blondynka przyjęła zamówienie i odkręciła się w stronę ekspresu do americano.

- Chciałem się ciebie zapytać, bo klient, którego teraz obsługiwałem, spytał się mnie, co polecam, a ja póki co to tylko americano z bitą śmietaną piłem i średnio wiem co mogę polecać. Dałabyś jakąś radę? - nie wiem dlaczego, ale podczas rozmowy z dziewczyną czułem się strasznie zestresowany i bałem się, co może odpowiedzieć.

- Ja zazwyczaj polecam latte z syropem waniliowym lub cappuccino z cynamonem, ale americano z bitą śmietaną to też spoko propozycja - zanotowałem w głowie to co powiedziała moja współpracowniczka, a kierując się już z gotowym zamówieniem na sale, spotkałem po drodze Ariela.

- Hej Harry, dajesz radę na razie? Widziałem, że rozmawiałeś z Kirą, mam nadzieję, że była dla ciebie miła. Ja już ogarnąłem wszystkich klientów, więc możesz chwilę odpocząć, bo widzę, że jesteś zmęczony, a za kwadrans rozpoczyna się przerwa w większości zakładów, więc dosłownie wszystkie stoliki będą zajęte.

- Dobra, to ja idę na przerwę złapać trochę powietrza.

Tak jak powiedziałem Arielowi tak też zrobiłem. Chłopak naprawdę był dla mnie bardzo miły i tak naprawdę pracował za dwóch, bo ja w ciągu godziny pracy przyjąłem zaledwie jakieś dziesięć zamówień, a on praktycznie wszystkie pozostałe, których było prawie dwukrotnie więcej.

Nie wiem dlaczego, ale kiedy tylko znalazłem się sam przed kawiarnią, zacząłem myśleć o nim - o Tomlinsonie. Wiem, że to głupie i tak naprawdę to tylko tracę czas na skupianiu moich myśli na nim, ale nie mogę temu zaprzestać. Momentami mam ochotę pod byle pretekstem pójść do niego i specjalnie upaść, żeby poczuć przy swoim ciele jego delikatne dłonie, żeby kolejny raz spojrzeć w jego śliczne, niebieskie oczy, żeby on patrzył tylko na mnie i był tylko mój, a jego głos mówił tylko moje imię. Marzenie ściętej głowy. Taki ktoś jak on nigdy nie pokocha, takiego nieudacznika jak ja i powinienem mieć tego świadomość i przestać o tym myśleć.

Widząc, że dochodzi czas przerwy śniadaniowej skierowałem się z powrotem na sale. Tak jak mówił Ariel, lokal w dosłownie pięć minut wypełnił się ludźmi. Wszystkie stoliki były zajęte, a osoby, które nie miały gdzie usiąść brały kawę na wynos. Ciekawym rozwiązaniem było to, że wszyscy, którzy chcieli wziąć kawę na wynos brali ze sobą termosy, do których Kira i Max wlewali wcześniej przygotowane napoje. Ariel powiedział, że razem z Zaynem poradzi sobie na sali, a ja wraz z Liamem zostałem postawiony do zmywania naczyń, które przez cały czas wręcz wypadały ze zlewów.

Gdy wszystko się już skończyło, a klientów było tylu co wcześniej, to zamieniłem się z Arielem, który już na pewno był zmęczony ciągłym bieganiem miedzy stolikami. Skierowałem się w stronę jednego z klientów, kiedy zobaczyłem go - anioła w ludzkiej postaci, którego myślałem, że nigdy więcej nie spotkam, ale on stał dosłownie kilka metrów ode mnie, a ja mimo woli nie mogłem oderwać od niego wzroku. Czemu on musi być, aż tak przystojny, że znowu czuje, że mam nogi z waty!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro