Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Skyrius IV

Obudziłem się ze strasznym bólem w karku, bo spanie w metalowej misce nie należy do najwygodniejszych sposobów, ale to nie był główny powód tego, że się obudziłem. Do mieszkania ktoś próbował wejść, bo wyraźnie było słychać dźwięki klamki oraz pukanie do drzwi. Nie da się ukryć, że słysząc to, poderwałem się na równe nogi i zacząłem iść po cichu w kierunku drzwi. Zauważyłem, że znajduje się w nich wizjer, przez który mogłem spojrzeć, aby zobaczyć, kto puka. Z jednej strony zauważyłem, że mieszkańcy wydają się bardzo mili i łatwo wiernie, i wydawało mi się, że policja nie ma tu zbyt dużych problemów, lecz z drugiej byłem kompletnie nowy w tym miejscu i nie miałem pojęcia jak tu naprawdę jest. Ten cały Niall zostawił mnie samego. Już dawno powinien wrócić z pracy, a pewnie sobie poszedł się jeszcze pobawić do jakiegoś klubu. W końcu postanowiłam otworzyć te pierdolone białe drzwi, bo to że widziałem przez wizjer jakiegoś mężczyznę, którego nigdy wcześniej nie widziałem wcale niczego nie zmieniało. Moje ręce i nogi były jak galareta, kiedy powoli przekręcałem kluczyk w drzwiach.

Gdy drzwi były już otwarte z przerażeniem w oczach spojrzałem na mężczyznę stojącego na korytarzu, a on... a on mnie przytulił. Jego objęcie były bardzo przyjemne. Potrzebowałem tego. Po chwili też go objąłem. Od chłopaka pięknie pachniało pewnego rodzaju słodyczą. Był to podobny zapach do tego, który unosił się w całym mieście, ale dużo bardzie intensywny i wciągający. W końcu mnie puścił i skierował się ze mną w kierunku salonu.

- No dobra to od początku. Ja jestem Niall i będę twoim współlokatorem, jeżeli nadal jesteś zainteresowany mieszkanie ze mną. Obejrzałeś już wszystkie pokoje? - chłopak spojrzał mi prosto w oczy, a ja mogłem przyjrzeć się jego szafirowemu spojrzeniu.

- Szczerze to jeszcze nie miałem takiej okazji, bo strasznie zmęczony byłem tą całą podróżą i wyprawą tutaj, i jak tylko dotarłem to wręcz padłem na kanapę - uśmiechnąłem się trochę niezręcznie.

- Oczywiście, rozumiem zaraz zobaczymy resztę, tylko nastawię wodę i napijemy się trochę czaju - chłopak wyjął dwa kubki i włączył czajnik elektryczny.

- Czego się napijemy? - spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem.

- A ty nowy jesteś, zapomniałem. Tutaj używa się języka angielskiego i rosyjskiego, więc czasami nawet jak mówimy po angielsku to przeplatamy niektóre rosyjskie słowa. Czaj to herbata - chłopak uśmiechnął się szczerze i podrapał po tyle głowy. - To idziemy oglądać resztę mieszkania. Co ty na to? - dobrze, że to on coś zaproponował, aby przegonić tą niezręczną atmosferę.

Zanim zaczęliśmy oglądać mieszkanie, najpierw musiałem się przyjrzeć Niallowi. Chłopak był przystojny, ale nie w moim typie. Blond czupryna w delikatnym nieładzie, intensywnie niebieskie oczy, delikatnie niższy ode mnie, ale też trochę mocniej wysportowany. Ubrany był oczywiście w białą skórzaną kurtkę, T-shirt z jakimś niezrozumiałym dla mnie srebrnym napisem oraz zwykłe białe jeansy. Byłem bardzo ciekawy jego historii i tego co go sprawdziło do tego miejsca, ale najpierw zostałem zabrany na oględziny po wszystkich pokojach. W mieszkaniu oprócz salonu i kuchni, znajdowała się mała, jasna łazienka oraz dwa pokoje, które pełniły funkcje sypialni i gabinetu.

Horan, nie chciał pokazywać mi swojego pokoju, bo podobno miał w nim straszny bałagan, lecz mój był już przygotowany na mój przyjazd. Zdziwiło mnie to trochę, bo wątpię, że w niecałą godzinę chłopakowi udałoby się posprzątać cały pokój, chociaż możliwe, że wysprzątał go od razu po wyprowadzce swojego chłopaka. Ale skoro byli parą to czemu nie spali w jednym łóżku? Może tak im było po prostu wygodniej... Mniejsza z tym. Pokój, który miał należeć do mnie od kiedy tylko go ujrzałem skradł moje serce. Nie był on może najpiękniejszy, ale przede wszystkim miał dużo srebrnych i tęczowych dodatków, a obecnie czym mniej białego tym lepiej. Podłoga była taka sama jak w reszcie pokoi, trzy ściany były pomalowane jednolicie na biało, lecz na czwartej znajdowała się śliczna szaro-srebrna cegiełka. Przy wielkim oknie stało jasne biurko z komputerem i białym fotelem obrotowym. Po całym pokoju porozwieszane było mnóstwo obrazków z pięknymi widokami z tęczowym motywem, a na podłodze znajdował się bardzo mięciutki biały, kwadratowy dywanik. Łóżko było wielkie z drewnianym stelażem i białą pościelą. Nad nim wisiał obrazek Niall z jakimś innym chłopakiem. Byli na nim uśmiechnięci i widać było, że darzą się uczuciem.

- Niall, - chłopak spojrzał się na mnie z lekka zdenerwowany - na tym obrazku to ty i twój były?

- Tak to on, - po Horanie było widać gołym okiem, że zrobiło mu się głupio - zapomniałem go zdjąć. Mam nadzieję, że zrobimy sobie kiedyś jakieś fajne zdjęcie, żeby mogło zastąpić to - fotografii nie było już na ścianie, a blondyn po krótkim spojrzeniu na nią, zaniósł ją gdzieś do swojego pokoju.

- Chyba się już woda gotuje - usłyszałem dźwięk gwiżdżącego czajnika.

Poszliśmy obaj do salonu i usiedliśmy na kanapie. Herbata była bardzo dobra, lecz miała trochę dziwny owocowy posmak na końcu. Mam nadzieję, że nie spodobałem się chłopakowi, a ten nie dosypał mi niczego do napoju. Na tą myśl odłożyłem gwałtownie kubek, a chłopak spojrzał się na mnie zdziwiony.

- Wszystko w porządku? - on również odłożył kubek.

- Tak, oczywiście. Po prostu może skorzystajmy z okazji i się trochę lepiej poznajmy - na moich ustach pojawił się trochę naciągany uśmiech.

- No to co ci powiedzieć o sobie ciekawego? - chłopak ściągnął kurtkę, co pozwoliło mi zobaczyć jego oznaczenie na nadgarstku. Była to fioletowa litera G. W tym momencie dużo rzeczy stało się dla mnie jaśniejsze. Możliwe, że partner Nialla nie był fioletowy tak jak on i to dlatego spali oddzielnie, ale to i tak byłoby trochę dziwne...

- Nie wiem o tobie praktycznie nic, oprócz tego jak się nazywasz, więc każda informacja będzie dla mnie nowością - spojrzałem w jego oczy, a on oparł swoją rękę na moim ramieniu.

- Przeprowadziłem się tutaj dwa lata temu w wieku dziewiętnastu lat. Na początku było mi bardzo ciężko z przestawieniem się na sposób życia tutaj i tobie na pewno również będzie, ale teraz nie wyobrażam sobie do powrotu do wcześniejszego życia w Irlandii.

- O, jesteś z Irlandii, ja jestem z Londynu, więc w miarę podobne możemy mieć wrażenie stamtąd - przerwałem mu w połowie zdania, przez co zrobiło mi się trochę głupio.

- No nie wspominam tych czasów za dobrze. Rodzina cały czas naciskała na mnie, żebym znalazł sobie dziewczynę, a mi tak jak tobie podobali się chłopcy. A tak w ogóle, to jaki będziesz miał kolor na nadgarstku? - spojrzał na mój nagi nadgarstek, a ja nie wiem dlaczego, ale zakryłem go.

- Chyba czerwony - na moje słowa w chłopaku pojawiła się pewnego rodzaju nostalgia.

- Harry...

- Co?

- Mogę cię przytulić? - oczy chłopaka zaczęły się szklić, a jego spojrzenie robić coraz mniej wyraźne. Nie pytając w tym momencie o szczegóły dałem mu jedynie znak głową, a ten mnie objął i przytulił mocno do siebie. - Możesz mi coś obiecać? - oderwał się na chwilę, aby się na mnie spojrzeć.

- Co chcesz, żebym ci obiecał? - spojrzałem się na niego trochę nie pewnie, bo nie wiedziałem o co mu chodzi.

- Przeprowadziłem się tu razem z moim najlepszym przyjacielem. Od zawsze mi się podobał, ale tak jak już pewnie zauważyłeś nie za bardzo interesuje mnie życie seksualne, a on nie wyobrażał sobie życia bez tego. Pewnego dnia rzucił go jego ukochany, z którym chciał być już na zawsze. Zadzwonił do mnie, ale ja byłem w pracy i nie miałem jak do niego przyjechać. Gdy wróciłem wieczorem zobaczyłem go wiszącego na żyrandolu w tym pokoju - odruchowo spojrzałem z przerażeniem ku górze, lecz jedyne co ujrzałem to płaska, świecąca na biało lampa. - On też miał na ręku czerwoną literę. Kiedy powiedział rodzicom prawdę jego ojciec go bił i dręczył, a podobno nawet raz zgwałcił. Wydawało mi się, że jest mocny psychicznie, ale gdy stracił mężczyznę swojego życia, nic nie miało już dla niego sensu. Harry, proszę obiecaj mi, że będziesz ze mną rozmawiał i nie sprawisz mi takiej krzywdy jak on wtedy - po czerwonej twarzy chłopaka spływały smugi łez, a moje oczy też stały się całe czerwone. Przytuliłem tym razem ja chłopaka do siebie i pogłaskałem go po głowie, mówiąc, że wszystko jest dobrze i obiecując, że nie sprawię mi takiego bólu.

∆∆∆
Miałem delikatne problemy z tym rozdziałem, ale mam nadzieję, że nie był aż taki zły. Następny jak zawsze za tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro