Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"(...) jak dla mnie masz talent (...)"

Pov. Andy

Pięć dni...
Niby nic, a wydarzyło się więcej niż podczas miesiąca mojego starego życia.

Cieszyłem się, że znalazłem przyjaciół, na których mogłem polegać i... Ryana.

Tak, Ryana.

Chłopaka, przy którym nie potrafiłem trzeźwo myśleć.
Tłumaczyłem sobie, że to po prostu chwilowe i to minie, ale było  mi ciążko.
Naprawdę.

Nie wiedziałem co miało być dalej.
W mojej głowie był jeden wielki bałagan, w którym sprzeczne myśli walczyły o najwyższą posadę.
Co by jednak nie było, wszystko przyćmiewała wizja faceta, który świadomie niszczył mi życie.

Bałem się brnąć w cokolwiek.
Bałem się, że mógłby grozić mi, a co gorsza komuś z mojego otoczenia.

To było chore, w jaki sposób mój ojczym potrafił manipulować moją psychiką.

Był piatek.
Następnego dnia z samego rana mieliśmy wyjechać pod namioty.
Liczyłem na choć trochę spokoju, odskocznię od wszystkiego co mnie przytłaczało.

Mikey zadeklarował się, że będzie  prowadził i w sumie nie było innego wyjścia, bo jako jedyny miał własne auto...

Miałem zamiar zacząć się pakować, ale skończyło się na tym, że klęczałem przez dobre pół godziny nad pustą walizką, zastanawiając się co miałbym spakować.
Nigdy nie spałem pod namiotem, w lesie.
Nie miałem okazji.

Po dość długich, wewnętrznych oględzinach, spakowałem do dość dużego plecaka kilka ciuchów, bieliznę i jak mi się wydawało, trochę przydatnych rzeczy do higieny osobistej.

Mieliśmy przecież wjechać w las, prawda?

Dodałem jakieś drobiazgi, które mogłyby się przydać i może takie, które niekoniecznie, ale zawsze MOGŁY.

Nad prowiantem, miałem zamiar pomyśleć rano, bo już naprawdę mi się nie chciało ślęczeć przed lodówką, kolejnych kilkudziesięciu minut.
Byłem tego dnia w sklepie, więc o jej zawartość nie musiałem się martwić.

Ze strychu po dość długich poszukiwaniach, wytargałem całkiem nowy namiot.

Ja w ogóle nie wiedziałem, że my mieliśmy coś takiego!

Na oko sprzęt wydawał sie w porządku, więc go dobrze poskładałem żeby nic się nie posypało i odłożyłem obok mojej walizki.

W dalszym pakowaniu przerwał mi dźwięk przysłanej wiadomości.

Wziąłem telefon z biurka odblokowywując go przy tym.

Choć, trudno było mi się przyznać, miałem cichą nadzieję na wiadomość od brązowookiego bruneta.

Od: Mikey

Andy, ty grasz na gitarze c' nie???

Uśmiechnąłem się na treść tej wiadomości.

Do: Mikey

Taa... A co?😏😏

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.

Od: Mikey

To weź jutro😍 Ogarniemy ognisko i zrobisz nam klimat.

Uśmiechnąłem się pod nosem.

Do: Mikey

Dobra... Popiszę sie tą swoją amatorką😅

Od: Mikey

Pff... Przestań ględzić, jak dla mnie masz talent i nie słyszę sprzeciwu😂

Do: Mikey

No dobra może jestem zajebisty... i przystojny, a i także skromny... 😂

Od: Mikey

Dobra, panie SKROMNY.🤣
Do jutra, idę kończyć pakowanie.

Do: Mikey

Jasne. 😅😙

Od: Mikey

😘💖

Ten chłopak zawsze potrafił poprawić mi humor.
Wszyscy tacy byli, przy nich po prostu nie dało się wpaść w jakiegokolwiek doła.

Ściągnąłem delikatnie gitarę z szafy i powoli przetarłem gryf ręką.
Umyślnie lekko szarpnąłem struny, ale wtedy byłem już zbyt zmęczony żeby grać.

Z samego rana musiałem się obudzić i nie stać było mnie na to żeby odciąć się od całego świata, grając i zarywając przy tym nockę...
Jeśli chodziło o tą część umysłu to dobrze siebie znałem.
Jeśli w grę wchodziła muzyka, nic się dla mnie bardziej nie liczyło.

Odłożyłem instrument koło rzeczy do zabrania, wziąłem czystą bieliznę i ruszyłem pod prysznic.

Wszedłem do kabiny rozbierając się uprzednio.
Wtarłem w siebie żel truskawkowy i stałem pod wodą tak długo do czasu, aż biała piana całkowicie znikła.
We włosy wmasowałem mój ulubiony miętowy szampon, nakładając po tym odżywkę.

Dwa dni w dziczy.
Trzeba było sie jakoś przygotować...

Zaśmiałem się pod nosem ze swoich idiotycznych myśli i pokręciłem głową.

Opłukałem całe ciało, po czym wyszedłem z kabiny, wycierając się.

Nie chciało mi się suszyć włosów, na to byłem zbyt zmęczony.

Wyszedłem z łazienki i rzuciłem się na łóżko, nastawiając budzik na wczesną godzinę.

W sumie...
Nie mogłem się już doczekać.

Nie upłynęło dużo czasu zanim odpłynąłem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro