Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30 {Więcej}

Luke Robert Hemmings

Tak naprawdę to ani ona ani ja nie chcieliśmy mieszkać w pałacu za milion, a raczej za półtora. Lubiliśmy tamto mieszkanie, bardziej niż ludzie są w stanie zrozumieć. Nie wstydzę się mojego mało wystawnego życia.

Jednak moje życie wiąże się z pewnego typu wyrzeczeniami na rzecz, innych bonusów.

Musimy być bezpieczni.

– A jeśli zgodzę się na prywatne osiedle... to czy mają tam coś małego? Dwie sypialnie.. salon połączony z kuchnią? Jedna łazienka?

– Myślisz, że znajdzie się tam miejsce na wannę?

– Och, wanna.. – prawie się uśmiecha – Kiedyś, gdy będzie mnie stać, kupimy coś większego – przekonuje mnie – Na razie chcę się do czegoś dokładać i to nie podlega dyskusji.

– Chyba ludzie, którzy to zrobili nie wiedzą, jaką przyjemność sprawiają nam wizyty w Ikei.

– To nie ludzie to potwory – mówi z pełnym przekonaniem – Jeśli ktoś niszczy twój dom, to jest powrotem. Sprawdzałeś już internet, czy ktoś wystawił nasze rzeczy? Może w ten sposób....

– Jeszcze nie. Detektyw się tym zajmuje – musiałem do niego zadzwonić – Mam nadzieję, że informacja o tym nie przecieknie do sieci.

– Nie myślisz, że lepiej by było, gdyby tak się stało? Może powinniśmy wygłosić, jakieś oświadczenie. Oni zniszczyli nasz dom! – krzyczy – Przepraszam, ale nie mam pojęcia, ile zajmie mi przebolenie tego. Co z tego, że to było zwykle mieszkanie? Było tak samo prywatne, jak dom otoczony fosą! Mam ochotę wrzeszczeć. Mam ochotę... zrobić temu komuś to samo. Może wtedy ten ktoś by zrozumiał, co nam zrobił.

– Może masz racje. Ludzie nie mogą tak robić. Nie mogą cię nękać i nie mogą niszczyć rzeczy sławnych ludzi, ani nikogo innego. Może naprawdę powinniśmy się tym zająć.

– Znajdźmy coś mniejszego – mówi pewnie – Nie mamy wyjścia, prawda?

– Przepraszam, Lola.

– Ty tylko spełniasz swoje marzenia. Nie masz za co – całuje mnie w szyje – Ale czy możemy teraz wrócić do łóżka i się trochę poprzytulać? Tylko poprzytulać..

Biorę ją w objęcia i rzucam na łóżko. Mimo, że się nie uśmiecha, jej oczy są trochę jaśniejsze, niż przed chwilą. Trącam nosem jej policzek. Całuję jej ucho i podczas tych małych chwil przypominam sobie wszystkie nasze wspólne chwile, które nas łączą.

– Kocham cię – mówi mi.

– Kocham cię najbardziej na całym pieprzonym świecie – szepczę jej na ucho.

– Kocham cię bardziej od pieprzonego świata – droczy się.

– Niestety, Lola, ale musimy kochać świat, bo to miejsce, w którym żyjemy. Jeśli nie będziemy go kochać, nigdy nie będziemy tak naprawdę szczęśliwi.

– Ale świat jest taki do dupy – mówi, jak rozkapryszona, mała dziewczynka.

– Dlatego kochajmy nasz świat, który razem budujemy.

– Ach, te mądrości z rana.

Podrzucam ją, żeby oprzeć jej plecy o poduszki.

– Jestem całkiem bystry, jak na kogoś kto nie skończył szkoły, prawda?

– I też całkiem bogaty.

– Wiedziałem, że lecisz moje pieniądze.

– Przepraszam bardzo, ale nie wiedziałam, że to twoje pieniądze – w końcu się uśmiecha – Jedne na co mogłam polecieć to na te twoje... – dotyka moich warg – Całuśne usta.

Zaczynam ją łaskotać, bo obojgu przyda nam się trochę śmiechu w tej beznadziejnej sytuacji.

– Powiedz, że wszystko będzie dobrze – prosi.

– Wszystko będzie dobrze. To ja jestem wilkiem w tej historii, więc nie mamy się o co bać – uśmiecham się, nawet jeśli tak naprawdę nie czuję się w nastroju do tego. Zrobię wszystko, żeby poprawić jej humor, chociaż trochę.

Gdy w końcu schodzimy na dół, a raczej ja schodzę, gdy Lola wisi na moich plecach. Wszyscy moimi przyjaciele są już na dole.

– O jesteście! Właśnie przewieźli żarcie. Zamówiliśmy też dla was...

– Jestem bardzo głodna.

– No to już. Siadaj na tyłku. Jedz, co chcesz, póki możesz, bo gdy dostaniesz te role i ktoś ci ograniczy jedzenie...

– Jaką role?

Kurwa.

Naprawdę?

Musiał? Naprawdę myślał, że już jej powiedziałem? Przy tym całym pieprzonym szaleństwie, które ma teraz miejsce?

– Nie powiedziałeś jej? Kurwa.

– O czym mi nie powiedziałeś? – Lola patrzy na mnie – Co tu się dzieje, jaka rola, do cholery? Czego mi nie powiedziałeś? – zakłada ręce na piersi, jako oznaka złości.

– Porozmawiajmy...

–  O co chodzi?

– To ja powiem – odzywa się Mike – Ktoś się tobą zainteresował i chce ci dać role. Nie miał, jak się z tobą skontaktować, więc napisał do Luke'a...

– Co? – jest po prostu zaskoczona – Ktoś chce...

– To jeden z naszych dobrych znajomych...

– Jak dawno? Jak dawno temu, Luke?

Nie mogę jej winić o te reakcje.

*****

Tak naprawdę tu mógłby być koniec tej części i w 3 wstawki z tego, co było dalej. W sumie to nie wiem. Dajcie znać:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro