Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23 |rodzina|

Lola Kinney

– Czy to źle, że się cieszę, że twój brat przyjeżdża? – pyta mnie, gdy robi generalne porządki w naszym mieszkanku – Tak bardzo tęsknię za Sydney. Pojedziemy tam jeszcze?

– Jasne – nie pomagam jej, leżę na zbyt małej kanapie z nogami dotykającymi ściany i oglądam telewizje. Tak naprawdę nie trzeba tu sprzątać.

– Bardzo przekonywująco – rzuca we mnie poduszką.

– Mam już dzisiaj kupić bilety?

Siada okrakiem na moim brzuchu. Wiedziałem, że tak się skończy to sprzątanie. Przytula się do mojej piersi. Obejmuję ją ramionami i gładzę jej plecy.

– Jestem taka zmęczona tym wszystkim – mówię mu.

– Dlatego coś zaplanowałem. Ubierz się ładnie i wybieramy się w fajne miejsce.

– Oo – potrafi sprawić, że się ekscytuję nawet w beznadziejny dzień.

– Tylko ładnie i grzecznie.

– Gdzie jedziemy?

– To niespodzianka – całuje mnie w czoło, a ja ruszam do naszej małej szafy, żeby przygotwać się do niespodzianki.

Wiecie dlaczego kocham te szafę?

Bo jest miejscem naszym kompromisem.

Wiemy, że nie zostaniemy tu na zawsze, ale teraz jest nam tu dobrze, bo to nasza pierwsza wspólna przestrzeń. Nie mamy gdzie od siebie uciec i mamy jedną małą umywalkę. Luke chce tak żyć.

Maluję się na te szczególną okazje, a gdy wsiadamy do audi zamiast do Ferrari rozumiem, że to naprawdę coś wielkiego.

– Może zasłonisz mi oczy?

– I tak nie wpadniesz na to gdzie jedziemy – daje mi szybkiego buziaka i odjeżdża z pod bloku.

– Do jubilera?

– Chcesz coś z biżuterii?

– Nie – on jest szalony, naprawdę.

Kierujemy się na drogę, która prowadzi do wyjazdu z miasta. Czy to jakiś mały weekend? O boże! Jestem taka podekscytowana..... a co jeśli to zła niespodzianka? Nie, on nie robi takich rzeczy.

Jednak w końcu orientuję się, gdzie jedzie.

O Boże.

– Zabierasz mnie do moich rodziców?

Widuję ich za rzadko, nawet przez telefon nie rozmawiamy już tak często. Tęsknię za moją kruszynką, która jest najlepszą młodszą siostrzyczką na świecie.

– O Boże, Luke! Rozmawiałeś z nimi? – zbiera mi się na łzy – Ta cała sprawa z naszym związkiem... w nich też uderzyła, wiesz?

– Wiem. Wysłałem Nell trochę podpisanych zdjęć, przez naszą czwórkę. Mam nadzieję, że ma dla mnie bransoletkę przyjaźni.

– Kocham cię.

– Obie siostry Kinney mnie kochają.

– Boże! Jestem taka podekscytowana!

Luke Robert Hemmings

Nie zdążam nawet podjechać pod sam dom, a ona już używa klaksonu w moim samochodzie. Jej rodzina wychodzi przed domem, a ona wyskakuje z samochodu zanim zdążę wyłączyć silnik.

Ściska rodziców i bierze na ręce te przesłodką dziewczynkę.

– Nelly! – gdy otwieram drzwi, słyszę chichot małej.

– Tęskniłam za tobą – ociera się noskiem o nos mojej dziewczyny – Gdzie masz bransoletkę przyjaźni?

– O tutaj, moja najlepsza przyjaciółko – wskazuje na swój lewy nadgarstek – Nigdy jej nie zdejmuję.

– Ja mojej też!

Witam się z jej rodzicami, a potem mała wyciąga do mnie ręce.

– Cześć, moja największa fanko – podrzucam ją na rękach – Co tam słychać?

– Zrobiłam ci bransoletkę!

– Super. Chcę być twoim najlepszym przyjacielem.

– Już jesteś! – jest tak samo radosna i pogodna, jak jej starsza siostra, to zdecydowanie zasługa jej rodziców.

Lola przytula się do mojego boku, jednocześnie odgarnia Nelly włosy z twarzy.

– Ale ci urosły włosy, kruszynko.

– Chcę, żeby były tak długie, jak roszpunki.

– Oo, mogę zapleść ci warkocze?

– Tak, Lola! – i znowu jest na rękach Loli.

Ta dziewczyna ma prawie osiem lat, a jest tak drobna, że bez problemu niemal równie drobna Lola ją trzyma.

– A ja zaplotę tobie, dobrze? – Przeczesuje włosy swojej siostry – I Lukowi też.

– Dobrze – całuję każdą z nich w czoło i daję im siostrzany czas, gdy wchodzę do domu za jej rodzicami.

– Jak ona się ma? Jak oboje się macie?

– Przepraszam – nie wiem, ile razy już ich przeprosiłem – Przepraszam za to całe zamieszanie, że musicie to znosić.. – przeczesuję włosy – Nie wiem, jak mógłbym was przed tym ochronić. Kocham waszą córkę.. – zaraz się do cholery popłaczę. Nienawidzę tego, że w jakiś sposób jestem powodem ich nieszczęścia – Ja...

Jej mama przytula mnie do siebie.

Chyba tego potrzebowałem.

Mam tylko dwadzieścia lat, a moja mama jest bardzo daleko.

Może to głupie.

Jestem tylko człowiekiem.

– Ty kochasz Lole, uszczęśliwiasz ją. To nie ty komukolwiek to robisz.

– Ja... Lola mi to w kółko powtarza, ale...

– Chodź, zrobiłam pyszne ciasto.

– Uwielbiam, pani ciasto.

– Żadna pani, rozmawialiśmy o tym.

No tak.

Zapominam, że oni mnie lubią i to nie ze względu na pieniądze. Chcą dla mnie dobrze.

Uwielbiam ten dom, bo panuje w nim taka rodzinna atmosfera. Wszędzie jest masa dowodów na to, że są rodziną i że spędzają ze sobą dużo czasu, robiąc różne rzeczy. Kocham ten dom, bo moja dziewczyna stała się w nim tym, kim jest. Mogę za to tylko podziękować jej rodzicom.

Siadamy w salonie, a tam dwie piękne dziewczyny plotą warkoczyki.

Siadam obok nich i otaczam Lole ramieniem, stawiając na stoliku dla nich ciasto i kawę.

– Dziękuję, Luke! – mówi Nelly.

Mają z Lolą dokładnie ten sam uśmiech.

— Mogę ci zapleść warkoczyki? – moje włosy są trochę przydługie.

Mógłbym zaprotestować, ale nie zamierzam tego zrobić. Chcę uszczęśliwić te kruszynkę.

– Pewnie, ale chyba będziemy potrzebować szczotki.

– Musisz mu kruszynko polecić, jakaś odżywkę.

– Mogę ci dać moją! Pachnie truskawkami! Czujesz? – podsuwa mi pod nos swoje włosy. Faktycznie czuć na nich truskawki – Pysznie pachnie.  

– Uważaj, bo ktoś pomyśli, że jesteś truskawką – łaskoczę jej żebra.

– Jestem Nelly! Wasza najlepsza przyjaciółka! I córka moich rodziców!

– Hej! Naszych rodziców – rzuca żartem Lola.

– Racja – mówi Nelly, przysuwając się do mnie – Będzie ci do twarzy w warkoczykach.

Wszyscy się śmieją.

Potrzebujemy więcej takich rodzinnych chwil.

To najlepsza część życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro