Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10 |w podróży|

Luke Robert Hemmings

Nie przepadam za mediami społecznościowymi z wielu powodów. Codziennie w internecie pojawiają się nowe konta z rzeczami, które niekoniecznie mają wiele wspólnego z talentem, czy chociażby jakimś zainteresowaniem. Są ludzie, którzy po prostu mają osobowość sceniczną i lubią być przed kamerą. Nie ma w tym nic złego. Trudno jest przebić się w tym wielkim świecie, dlatego trzeba próbować na różne sposoby. Jednak internet sprawia, że zwyczajne rzeczy, w obliczu twoich fanów stają się niezwykłe. A te niezwykle dla ciebie rzeczy są zrównywanie z ziemią.

Czasem mam ochotę podzielić się chwilami z Lolą, pokazać światu, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi. Tak, jak w tej chwili, gdy siedzimy na masce samochodu zajadając się pączkami, patrząc na wschód słońca przy jednej z plaż na zachodnim wybrzeżu. Chcę się pochwalić naszymi dopasowanymi koszulkami, mojego głupiego zespołu, bo cholernie mnie to cieszy, że Lola lubi naszą muzykę i kupiła dla nas te koszulki, ale wiem, że gdy tylko umieszczę to w sieci, ludzie zaczną krytykować.

Nie jesteśmy idealni. Czasem zasługujemy na te krytykę, ale nie w momencie, gdy siedzę z moją ukochaną i cieszę się zdjęciem swojej twarzy na jej koszulce.

Lola patrzy na mnie odgryzając kawałek pączka. Mieli buzią, jakby szybko chciała coś powiedzieć.

– Gapisz się na swoją piękną dziewczynę, czy na swoją przystojną twarz na jej koszulce?

Wymachuje palcem w moją stronę, w najbardziej uroczy sposób na świecie.

– Przyłapany!

Przyciągam jej dłoń do siebie i gryzę ją w palec. Lola zaczyna chichotać, przyciągam ją do siebie, wciągając ją na moje kolana.

– Jestem tak cholernie w tobie zakochany – mówię jej.

– Kocham cię – szepcze do mojego ucha, po czym mnie w nie całuje. Wtula głowę w moją szyje.

– Nie chciałem iść wtedy na te imprezę, wiesz? Na tej, na której się poznaliśmy. Nie zamierzałem na nią iść. Gdybym nie poszedł...

– Ale poszedłeś, kochanie – całuje mnie w szczękę – Może nie poznałam cię od razu, jako Luke'a, ale w ten sposób znam wszystkie twoje oblicza. Kocham to, że chciałeś dać mi każdą część siebie.

– Myślałem, że mnie znienawidzisz – ściskam jej udo.

– Nie mogłabym cię znienawidzić – mówi – To mój pierwszy poważny związek i jestem szczęśliwa, że to są moje wspomnienia z niego. Nawet jeśli czasem jest trudno. Jednak zniosę to, na rzecz tych małych chwil.

– W moim świecie mało komu wystarczają te małe chwile.

– To dobrze, że nie jestem z tego świata, prawda?

– Szczerze? – opieram czoło o jej – Cieszę się, że nie jesteś z tego świata, bo dzięki temu.. trochę samolubnie, ja mam dwa światy.

Lola zaplata ręce wokół mojej szyi.

Trwamy tak przez dłuższy czas, co jakiś czas ocierając się o siebie ustami. Czuję smak pączków na jej ustach, a ona uśmiecha się, gdy zlizuję z ust cukier.

Jestem trochę samolubny, ale przede wszystkim chcę jej szczęścia, naszego szczęścia.

– Nie możemy przypieczętować tego nagą kąpielą w oceanie? – pyta.

– Ale byłby skandal.

Lola zaczyna chichotać.

– Obiecuję, że jeszcze to zrobimy.

Jak uda mi się wymyślić jakąś odległą podróż, z odległą plażą, gdzie będziemy mogli być sobą.

– Trzymam cię za słowo – ściska mój nos, tak jak ja mam to w zwyczaju jej robić.

– Jednak to nie znaczy...

Wstaję z nią w ramionach i układam ją na masce. Obejmuję się jej nogami w pasie. Przesuwam nosem po jej szyi, Lola ściska moje włosy w pięści. Przygryzam hej skórę.. ona unosi biodra.

Patrzymy na siebie, zadając bez słów jedno pytanie. Oboje kręcimy głową, nie chcąc, żeby nasze chociażby pieprzenie na sucho, jakimś cudem znalazło się w internecie. Dlatego biorę jej twarz w dłonie i całuję. Pieczętując obietnice i obiecując o wiele więcej.

Gdy wracamy do samochodu, oboje jesteśmy podekscytowani, bo zostało nam dwieście kilometrów do San Francisco. Lola nieustannie śpiewa te naszą piosenkę, zdzierając sobie gardło. W końcu jest wykończona i zasypia jakieś sto kilometrów przed celem.

Jest piękna, kiedy śpi, kiedy śpiewa nasze piosenki, kiedy patrzy na mnie i widzi we mnie tylko tego mężczyznę, którym naprawdę jestem.

Dlaczego to jej piękno?

Bo to pokazuje, jakim człowiekiem jest Lola Kinney. Nie ocenia bezpodstawnie, poznaje człowieka, docenia jego wady i zalety i trwa przy nim pomimo wszystko.

Nie chcę nigdy pokochać innej dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro