Sen?
Sceny +18
Siedziałam tak przez moment, a prze tym byłam okrążenia ramionami. Głos, który przed momentem slyszałam. Przecież to nie możliwe. Powoli odwróciłam głowę, aby spojrzeć na chłopaka, który klęczał za mną. Widziałam ciemno brązowe włosy, które zakręcały się w loczki. Lekko podniósł na mnie wzrok, dzięki czemu zobaczyłam tę błękitne tęczówki, które wyglądem przypominały oczy jakiegoś robota. Przerażona wyplątałam się z jego uścisku, po czym szybko się podniosłam na równe nogi.
— Tasha, spokojnie. To ja. Naprawdę... — Wstał i starał się mnie uspokoić.
— Nie, to niemożliwe... — Pokręciłam głową nie dowierzając, a przy tym się cofałam. — Przecież wtedy... — Zaczesałam swoje włosy do tyłu, a on zrobił krok w moim kierunku.
— Tasha, patrz pod nogi... — Chciał do mnie podejść, a w tym samym momencie straciłam równowagę i prawie zleciałam z krawędzi.
Już miałam wydać z siebie krzyk, ale w tym samym momencie, Hektor mnie złapał za nadgarstek. Pociągnął mnie w swoim kierunku, przez co już po chwili byłam przyciśnięta do jego klatki piersiowej.
— Nie strasz mnie tak... — Powiedział, a przy tym był dosyć blisko mojego ucha.
Natychmiastowo go od siebie odepchnąłem, po czym uderzyłam z liścia w jego prawy policzek. Przyłożył dłoń do obolałego miejsca, aby w kolejnym momencie spojrzeć na mnie.
— Ja mam cię nie straszyć? Ja mam cię nie straszyć?! Odezwał się! Przez ostatni miesiąc myślałam, że nie żyjesz! Że cię straciłam, i że już nigdy ci nie powiem, co do ciebie czuję! Jak myślisz, jak ja się czułam przez ostatnie tygodnie?! Praktycznie nie jadłam! Do nikogo się nie odzywałam! Urwałam kontakt ze wszystkimi! Rodzice próbowali wszystkiego, żeby jakkolwiek mnie pocieszyć! — Zamachnęłam się prawą pięścią, aby uderzyć chłopaka, ale złapał za mój nadgarstek.
— Tasha... — Zwrócił mi uwagę, będąc przy tym lekko przerażony moim zachowaniem, ale dalej na niego krzyczałam.
— Nie robiłam nic związanego z muzyką, bo nie widziałam w tym sensu, skoro i tak tego nie usłyszysz! Zachowywałam się, jakbym umarła w środku! — Już się chciałam zamachnąć drugą ręką, ale jedyne co, to lekko pchnęłam jego klatkę piersiową. — Powiedziałeś, że mnie kochasz, więc czemu? Czemu mnie zostawiłeś? — Oparłam się głową o jego pierś, a on mnie przytulił z całej siły.
W tym momencie całkowicie pękłam. Objęłam go, a przy tym ukryłam się w zgięciu jego szyi.
— Przepraszam, Tasha. Sam nie wiem, co się wtedy wydarzyło. Nie pamiętam niczego, co się działo przez ten miesiąc, od kiedy zatrzymałem wybuch. Straciłem ten czas... — Zaciął się, a ja podniosłam na niego wzrok. — Tak samo, jak jedną z moich umiejętności mutanta... — Szerzej otworzyłam oczy na jego słowa, a przy tym się od niego odsunęłam.
— Jak to? — Zapytałam, a on opuścił wzrok na ziemię.
— Nie jestem w stanie już używać tej mocy, dzięki której kontrolowałem maszynerie. Tak jakby, po prostu zniknęła. — Złapałam go za rękę, aby się jej przyjrzeć.
Miał nieco poranione dłonie. Koniuszkami palców pogładziłam delikatnie jego skórę.
— Jeżeli to jest sen, to przysięgam. Jak się obudzę, to zrujnuje cały swój pokój. — Zaśmiał się cicho, po czym uniósł mój podbródek
— To nie jest sen, Tasha... — Po swoich słowach pochylił się w moim kierunku, aby następnie złożyć na moich ustach pocałunek.
Nasze palce się ze sobą splotły. Czułam to, jak moje serce na nowo zaczyna żyć i uderzać ze zdwojoną siłą o moje żebra. Podniosam lewą dłoń, aby w kolejnej chwili złapać za kołnierzyk jego koszulki. Już po chwili, ciągnęłam go obiema dłońmi za jego bluzkę. Jego ramiona obwiązały mój kark, a po chwili, kiedy zabrakło nam powietrza, odsunęliśmy się od siebie.
— Mówiłaś coś o całowaniu... — Spojrzał mi w oczy, a ja jemu.
— Cicho bądź... — Poczułam to, jak moje policzki pokrywa wielki rumieniec.
W tym momencie po mojej twarzy spłynęła kropla wody. Tym razem nie była to łza. Oboje spojrzeliśmy na niebo, które w tym momencie przysłoniły ciemne chmury. Hektor się do mnie uśmiechnął, po czym puścił mój kark i złapał za prawą rękę. Po chwili pociągnął mnie za sobą. Natychmiastowo za nim ruszyłam, a przy tym go dogoniłam. W pewnym momencie ruszył biegiem, dlatego starałam się utrzymać z nim krokiem. W ciągu sekundy rozpętała się ulewa, a na ulicach nie było już nikogo.
W pewnym momencie zatrzymaliśmy się w jakimś przedsionku. Chłopak uchylił drzwi, a następnie przepuścił mnie jako pierwszą. Wbiegliśmy oboje po schodach, a ja uważnie przyglądałam się chłopakowi, zastanawiają się przy tym nad jednym. Gdzie on mnie zabiera? Po chwili przeszliśmy korytarzem, a Hektor wyjął z kieszeni klucze. Włożył je do zamka, a przy tym na mnie spojrzał.
— Nie miałaś chyba okazji, żeby być u mnie w mieszkaniu, prawda? — Pokręciłam głową, a przy tym byłam wyraźnie zaskoczona.
Przepuścił mnie do pomieszczenia, a następnie wszedł za mną. Przełknęłam ślinę, kiedy się rozglądałam po mieszkaniu, jednocześnie zdejmując swoje buty. Nie jest duże. Dosłownie wszystko w jednym. Kuchnia, jadalnia, salon i sypialnia są jednym pomieszczeniem. Osobno jest tylko łazienka, do której prawdopodobnie prowadzą drzwi, które znajdują się prawie na przeciwko. Usłyszałam to, jak chłopak zamknął za nami drzwi, na co się nieco wzdrygnęłam.
— Powinnaś się przebrać. Dam ci jakąś bluzkę, żebyś się nie przeziębiła. — Podszedł do komody, która znajdowała się za drzwiami, a mną coś ruszyło, bo już po chwili znalazłam się za nim.
Lekko się wystraszył, kiedy zobaczył to, że stoję zaraz za nim.
— Weź ostrzegaj, bo do zawału mnie doprowadzisz... — Powiedział, a ja ponownie złapałam go za bluzkę i pocałowałam.
(*)
Wzdrygnął się zaskoczony moim ruchem, ale mimo tego, oddał pocałunek. Jeśli to jest jednak sen, to chcę, aby był jak najlepszy i taki, którego nie zapomnę do końca życia. Chyba czytał mi w myślach, bo po chwili odłożył koszulkę na blat komody, a następnie podniósł mnie ponad ziemię, trzymając przy tym za moje uda. Po paru sekundach poczułam pod sobą chłodny materiał pościeli. Objęłam jego kark, a przy tym wplątałam palce w jego włosy. Lekko zagryzł moją dolną wargę.
Poczułam to, jak jego dłonie przesunęły się po moich plecach. Odsunęliśmy się od siebie na naprawdę małą odległość, aby w kolejnej chwili ponownie do siebie się doczepić. Poprawiłam się, dzięki czemu klęczałam teraz na kolanach. Jego dłonie przejechały po moich plecach, aż do pośladków, które ścisnął. Usta odczepiły się od moich warg, aby w kolejnej chwili wylądować na mojej szyi, którą zaczął obacłowywać. W pewnym momencie przyssał się do jednego z moich obojczyków, na co cicho jęknęłam.
Złapałam za materiał jego koszulki, która w jakimś stopniu była mokra, a następnie podciągnęłam ją ku górze. Odsunął się, aby w kolejnej chwili zdjąć z siebie część garderoby. Złapał za moją bluzę, którą również w następnym momencie zdjęłam. Chłopak powalił mnie na plecy, po czym zaczął powoli rozpinać moją koszulę, którą miałam pod spodem. Objęłam jego twarz dłońmi, a przy tym delikatnie pociągnęłam go za włosy. Odsunął się od moich ust, aby w kolejnej chwili zacząć całować całą moją odkrytą skórę. W pewnym momencie ponownie się zassał i zrobił to kilkukrotnie na moim brzuchu i piersiach, a przy tym zostawił kilka malinek.
Podczas tej czynności, rozpinał moje spodnie, które zdjął niemal natychmiast, kiedy puścił pasek, guzik i zamek. Rozłożył moje nogi, aby po raz kolejny mnie pocałować, a przy tym się na mnie lekko położyć. Przesunęłam dłońmi po jego klatce piersiowej, po czym przewróciłam go na plecy i zawisnęłam nad nim. Usiadłam na jego kroczu, a w kolejnym momencie złapałam za pasek przy jego spodniach. Chłopak uniósł się na łokciach, a przy tym dokładnie przyjrzał się mojej sylwetce. Przesunął koniuszkami palców po moich udach. Jego palce znalazły się bardzo blisko mojej kobiecości, przez co po całym moim ciele, przeszedł niewyobrażalnie przyjemny dreszcz.
W podbrzuszu poczułam mocny ucisk, który nie był zły. Wręcz przeciwnie. Był równie przyjemny, co dreszcze. Gdy rozpięłam jego spodnie, pochyliłam się nad nim, a on przewrócił mnie na bok. Położyłam na jego lewym policzku swoją dłoń, kiedy jego palce zaczęły sunąć po moim kręgosłupie. W tym momencie obwiązałam jego ramię swoim ogonem, a przy tym przesunęłam ją niżej. Ścisnął nieco moje prawe biodro, kiedy założyłam na niego nogę. Po chwili jego dłoń trafiła na mój tyłek, a następnie na moją kobiecość. Westchnęłam w jego usta, kiedy zaczął to miejsce masować.
Poprawił się, aby w następnym momencie znowu znaleźć się między moimi nogami. Na moich ustach złożył jeszcze szybkiego całusa, po czym się podniósł i zdjął ze mnie moją dolną partię bielizny. Zaczął ściągać resztę swoich ubrań, po czym sięgnął do szafki, skąd wyjął jakąś małą, kwadratową paczkę. Czułam to, jak bardzo mam przyśpieszony oddech, dlatego prosto się ułożyłam. Spojrzałam na sufit, ale widok na niego przysłonił mi Hektor, który okrył naszą dwójkę pościelą, a następnie się nade mną uwiesił.
— Kocham cię, Hektor... — Powiedziałam cicho, na co się uśmiechnął, po czym oparł się o moje ramię.
— A ja ciebie, Tasha... — Po jego słowach, zaczął we mnie wchodzić, na co nieco głośniej jęknęłam.
(*)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro