Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hologram

Jej!
Wyrobiłam się z rozdziałem wcześniej, niż ostatnio!
Chyba...
I dzisiaj jest 1000 słów!
Miłego czytania!

Weszłam do pomieszczenia, którego ściany były fioletowe. Po lewej była szafa z lusterem, naprzeciwko stało łóżko, nad którym wisiała półka, a po prawej znajdowało się biurko, wokół którego walało się od groma śmierci. Najczęściej były to jakieś stare pierdoły do komputera, kable, których już się nie używa i jakieś narzędzia. Podeszłam bliżej starego komputera, a następnie z biurka podniosłam jakiś panel. 

Co to u diabła jest? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam... 

Chociaż? Nie, widziałam już to! Coś takiego nosi przy sobie wujek Jekyll. Tylko do czego to służy? Jak się o to kiedyś zapytałam, to powiedział, że wyjaśni jak dorosnę. Ta, nie wyjaśnił do tej pory. Odwróciłam się do drzwi, aby zobaczyć kto wszedł do pomieszczenia. 

— Znalazłaś coś ciekawego? — Zapytał brunet, a ja wzruszyłam ramionami i pokazałam mu ustrojstwo. 

— Pojęcia nie mam do czego to służy... — Powiedziałam oglądając przedmiot z każdej strony. 

Wyciągnął rękę w moim kierunku, a ja podałam mu urządzenie. Przyjrzał się temu, a ja założyłam ręce pod biustem. 

— Co, będziesz czarował jedną ze swoich umiejętności mutanta? — Zaśmiał się, a ja zauważyłam te jego urocze dołeczki w obu policzkach. 

Powstają za każdym razem, gdy się uśmiecha. Nie ma opcji, że mu kiedyś powiem, iż uważam to za coś uroczego. W tym momencie zauważyłam przy jego palcach napięcie, które uderzyło w maszynę. Syknął cicho z bólu, po czym otrzepał rękę, która musiała mu zdrętwieć od minimalnego porażenia prądem. 

— Teraz powinno działać... — Nacisnął przycisk na środku, a urządzenie samo z siebie zaczęło unosić się w powietrzu. 

Przed nami pokazała się tablica holograficzna. Spojrzałam kątem oka na chłopaka, a on zrobił to samo i zwrócił swój wzrok na mnie. 

— To powinno tak działać? — Zapytał. 

— A myślisz, że to wiem? — Powiedziałam, po czym podeszłam do drzwi. — Chodźcie na moment, bo coś znalazłam! — Zawołałam dziewczyny, które prawie na zawał zeszły, gdy zobaczyły to coś. 

— Co to do cholery jest? — Zapytała Ari. 

— To tablica holograficzna... Kiedyś była używana, ale pojęcia nie mam do czego. Ja osobiście, nigdy nie miałam okazji, aby jakoś jej użyć, ale wiedziałam, że coś takiego istnieje... — Wzruszyła ramionami, a ja podeszłam bliżej do hologramu. 

Dotknęłam go dłonią, a on lekko ją podświetlił, przez co zobaczyłam wnętrze swojej ręki. Szybko ją zabrałam, po czym się jej przyjrzałam. Co się u licha stało? 

— Dobra, to było przerażające... — Powiedziała Stilla, a reszta dziewczyn kiwnęła głowami. 

Rozejrzałam się po ekranie, szukając czegokolwiek byleby coś z tym zrobić. Po chwili kombinowania,  w końcu znalazłam jakieś ustawienia. To tam dostrzegłam opcję, która się nazywała „Zapis nagrań”. Weszłam w tę opcję, dzięki czemu zobaczyłam długą listę najróżniejszych nagrań. Spojrzałam na daty, dzięki czemu zobaczyłam rok. To było zanim się urodziłam. Pokazywały 3006 rok, a ostatnie nagranie było z piętnastego sierpnia. 

— Tasha? — Odezwał się Hektor, a ja na niego spojrzałam. 

— Jest ok... — Wcisnęłam ostatnie, a moim oczom ukazał się wujek Jekyll. 

— Z odpowiednio zmienionym wzorem matematycznym... — Ktoś mu wszedł w zdanie. 

— ...będziemy w stanie obliczyć niewiadomą x, która jest wartością odpowiadającą prawdopodobieństwu... — Powiedziała dziewczyna o białych włosach. 

— ...wystąpienia klucza do kopuły... — Powiedzieli jednocześnie. — Naprawdę wyrosłaś, Blank... — Westchnęła białowłosa. 

— W końcu mam 19 lat... — Potargał ją po włosach. — I możesz mi przecież mówić po imieniu... — Chwila, czy to jest...? 

— Za bardzo jestem przyzwyczajony do Blank... Aaa może wróci „Niezdarna Blank”? — Słyszałam już to przezwisko. 

— Facet, 37 lat, a nadal się zachowuje jak nastolatek... — Ale byłam wtedy mała, więc nie wszystko rozumiałam. 

— Wiesz co, nie musisz mi wypominać ile mam lat... — Zatrzymałam nagranie, kiedy dziewczyna odwróciła się przodem do tablicy. 


— Tasha? — Odezwali się wszyscy, a ja na nich spojrzałam. 

Spowrotem zwróciłam swój wzrok na dziewczynę z nagrania. 

— Ta dziewczyna... To moja mama, gdy była jeszcze nastolatką... — Powiedziałam, a oni wszyscy spojrzeli na białowłosą. 

— Dobra, to już wiem po kim ty masz tak zajebistą figurę... — Odezwała się Elay, a reszta jej przyznała rację. 

— Twoja mama jest mega ładna... I chyba to po niej odziedziczyłaś... — Powiedziała tym razem Stilla, a ja ruszyłam na korytarz, a następnie na balkon. 

Złapałam się balustrady, po czym spuściłam głowę. Dlaczego mama, czy tata, albo wogóle ktokolwiek z mojej rodziny, nigdy o tym nie wspominał? Czemu nie mówili, że tu kiedyś byli? Co tu się u licha działo? W tym momencie poczułam, jak ktoś mi położył rękę na ramieniu. Spojrzałam kto to taki, dzięki czemu zobaczyłam bruneta. 

— Co się stało? — Zapytał, a ja opuściłam wzrok.

— Załamuje się tym, że tak naprawdę wcale nie znałam członków mojej rodziny? — Odpowiedziałam na pytanie pytaniem. — Całe życie moja matka wolała mnie okłamywać i nie mówić, że tu niegdyś była. Tata, dziadkowie, wujkowie, wszyscy wokół woleli to trzymać przede mną w tajemnicy. Moi rodzice nie powiedzieli mi nigdy, jak się poznali. Jak wyglądała ich znajomość, czy jak poznali swoich przyjaciół. Nic mi nigdy nie mówili, a ja żyłam w tym kłamstwie przez całe... — Przerwał mi. 

— Tasha... — Spojrzałam na niego. — Skrzywdzili cię i okłamali, ale ja na twoim miejscu bym z nimi o tym porozmawiał. Pokazałbym to, co udało ci się znaleźć, bo nie mieli by możliwości, aby się wycofać. Postawiłbym ich w sytuacji, z której nie mieliby wyjścia i musieliby już wszystko powiedzieć... Ale wybór co zrobisz, należy już tylko do ciebie... — Wyprostował się, a ja zwróciłam swój wzrok na miasto. — Wszyscy w życiu podejmujemy trudne wybory, a do ciebie będzie należał ten, czy po zwiedzeniu wszystkich plantacji wrócisz do domu, aby z nimi porozmawiać, czy podkulisz ogon i schowasz się przed prawdą... — Zaskoczył mnie.

— Całe życie uciekać nie mogę... Własne problemy by mnie w końcu złapały... — Kiwnął głową. 

— Wiesz co? Mam propozycję... — Uniosłam brew zaciekawiona, a on się szeroko uśmiechnął. 

— Jaką? — Zapytałam, a on spojrzał na dziewczyny, które stanęły w przejściu. 

— Odrazu humor ci się poprawi i zapomnisz na moment o problemach, jeśli zaśpiewasz coś z dziewczynami... Zróbcie sobie próbę... I tak zostaniemy to raczej na noc, bo nie ma co się szwendać po ciemku... Mi to nie przeszkadza, a Stilla raczej chętnie zobaczy, na co stać W&BBGPP... — Dziewczyny się szerzej uśmiechnęły. 

— Nie głupi pomysł... — Po raz pierwszy w dniu dzisiejszym, lekko się uśmiechnęłam, co ucieszyło również pozostałych. 


Ps.
Tak, w kolejnym będzie muzyczka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro