Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Główny serwer

Stałam pod ścianą, kiedy to mama dalej waliła palcami w klawiaturę. Podniosłam nieco głowę, aby w kolejnej chwili spojrzeć kątem oka na Hektora, który stał zaraz obok mnie. W mojej głowie natychmiastowo pojawił się obraz tego, jak pocałowałam go w tamtej sali. Przełknęłam ślinę, a przy tym przesunęłam dłońmi po materiale moich spodni. Oparłam dłonie o ścianę i wzdrygnęłam się, kiedy poczułam to, jak jego dłoń delikatnie przejechała po moim nadgarstku. Po chwili jego palce splotły się z moimi, a ja spojrzałam na nasze ręce. 

Poprawiłam swoją dłoń, aby w kolejnym momencie moje palce znajdowały się, między jego palcami. Jak teraz o tym myślę, to chłopak ma naprawdę duże dłonie. Kątem oka zauważyłam to, jak się uśmiechnął pod nosem. Nagle zabrałam dłoń, a on spojrzał na mnie zaskoczony, kiedy podeszłam do mojego ojca. 

— Idę się przejść... — Powiedziałam mojemu tacie, a on kiwnął głową. 

Po chwili wyszłam sama z pomieszczenia, jednak w pewnym momencie poczułam czyjąś ciepłą i miłą dłoń na nadgarstku. Zatrzymałam się, a w kolejnej chwili spojrzałam na bruneta, który spowrotem stawał się widzialny. 

— Co się dzieję? — Zapytał nagle, a ja pokręciłam głową. 

— A co się ma dziać? — Uciekałam od niego wzrokiem i patrzyłam wszędzie, tylko nie w jego oczy. 

— Teraz mnie nagle unikasz, to się dzieję. — Wytłumaczył, a ja opuściłam swoje oczy, aby w kolejnej chwili spojrzeć na podłogę. — To przez tamto, co się między nami wydarzyło? Tasha, proszę. Nie unikaj mnie i spójrz mi w oczy. — Objął moją twarz dłońmi, a w kolejnej mnie zmusił, żebym na niego spojrzała. 

— Nie wiem co mam myśleć, Hektor. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, a tymczasem my co robimy, gdy jesteśmy sami? To się stało, już któryś raz z kolei, kiedy byliśmy sami. — Podniosłam na niego swoje złote tęczówki, a on nagle złączył nasze usta. 

Szerzej otworzyłam oczy, kiedy to zrobił, a przy tym lekko pociągnęłam za rękawy jego bluzy. Delikatnie mnie popchnął, dzięki czemu, w kolejnej chwili znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu, gdzie chłopak przyparł mnie do ściany. Przez jego ruch poczułam, jak coś uciska w moim brzuchu. Złapałam w pewnym momencie za jego kaptur, a w kolejnej chwili położyłam dłonie na jego szczęce i lekko przechyliłam głowę w prawą stronę. Jego ręce znalazły się po obu stronach mojej głowy, a przy tym opierał się on o swoje przedramiona. 

W pewnym momencie, odruchowo podciągnęłam swoją nogę, szurając przy tym podeszwą o ścianę. Otarłam się lekko nogą o jego lewy bok, ale on kompletnie nic przez to nie zrobił. Po chwili się odsunął, ale nadal znajdował się niecały centymetr od moich ust. Patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy, a w pewnym momencie Hektor przerwał ciszę. 

— Nie rozumiem tego... — Powiedziałam szeptem, a on oparł swoje czoło o moje. 

— Ja cię nie uważam tylko za przyjaciółkę, Tasha... — Zaskoczył mnie swoimi słowami i nie wiem czemu, ale chciałam mu odpowiedzieć, że mam podobnie, pomimo tego, iż wcześniej powiedziałam coś całkiem odwrotnego. 

— Chcesz powiedzieć, że... — Położył na moich ustach swój palec. 

— Ja cię... — Przerwano mu. 

— Tasha! — Usłyszałam Rexę, dlatego odrazu się od siebie odsunęliśmy. — A, tu jesteście... — Powiedziała, kiedy wyjrzeliśmy zza progu jakiegoś laboratorium. 

— Co jest? — Zapytałam, a przy tym starałam się nie dać po sobie poznać tego, co się stało między mną, a Hektorem. 

— Twoja mama coś wymyśliła i mamy ruszać dalej... — Kiwnęłam głową, a w kolejnej chwili całą trójką ruszyliśmy do serwerowni. 

— Musimy zniszczyć główny serwer... —Powiedziała, kiedy tylko znaleźliśmy się w pomieszczeniu, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. — Ale najpierw, musimy się do niego jakoś dostać... — Dodała, a ja spojrzałam na wszystkich, którzy także nie rozumieli o co może jej chodzić. 

— Jak to dostać? — Zapytał Alfy, który stan na uboczu, zaraz obok Elay. 

— Nikt nie wie, gdzie jest główny serwer. Tak było w czasie rządów dyktatury i tak jest do dzisiaj... — Powiedział wujek Jekyll.

— A znaleźć go musimy. Może dzięki temu, że przy nim znajduję się główny komputer, uda nam się coś zaradzić z wirusem. — Powiedziała mama, a ja opuściłam wzrok. 

— A jeśli go nie znajdziemy? — Zapytała Ari, która wyraźnie była lekko przerażona. 

— Wtedy będzie duże prawdopodobieństwo tego, że czeka nas wielkie BUM... — Odezwałam się teraz ja, a moja matka i wujek Jekyll kiwnął głowami na moje słowa. 


Dzisiaj trochę krótszy, ale przez moje dzisiejsze problemy z gardłem, nie umiałam się skupić i napisać dłuższego.
Mam nadzieję, że się przez to nie pogniewacie🥺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro