once
Nina
Mokre pocałunki na szyi, dłoń mocno ściskająca biodro [...] Z każdą sekundą coraz namiętniej. Pożądanie - nic poza tym. Nie potrafię nawet określić, co ciągnie mnie do szatyna. Chłopak na dłuższą chwilę zatrzymuje się przy jednym punkcie na mej szyi. Natomiast kiedy odsuwa usta od tego miejsca, chucha na nie. Gorący oddech pieści mą skórę. Szarpię lekko za koszulę, którą ma na sobie, tym samym dając mu znak, że chcę by zrównał się ze mną poziomem. Kiedy to robi, rozpaczliwie wpijam się w usta Gaston'a. Z jeszcze większą zaciętością oddaje pieszczotę. Na ślepo szukam guzików, by pozbyć go tej cholernej części garderoby. W połowie jednak mam dość i mocno pociągam za obydwa krańce koszuli, przez co już po chwili słuchać zderzenie guzików z podłogą z białego piaskowca.
-Zadziorna. - mruczy wprost w me usta. A niech go szlag, zaraz nie wytrzymam! Do cholery, Nina! Co się z Tobą dzieje dziewczyno.
-Gastón. - jęczę w roztargnieniu. Chłopak momentalnie zaprzestaje, zupełnie tak jakby czytał mi w myślach.
-Jeżeli ma wątpliwości to możemy przestać. - z jego oczu bije taka czułość. Boże, jak go nie kochać.. Zaraz. Stop! Nina, co Ty wygadujesz?! Nie możesz go kochać - krzyczy wewnętrzny głos. Och, wal się durny głosie!
-Nie, wszystko w porządku.
-Nie chcę byś czegoś żałowała.
-Mam gdzieś wątpliwości. Chcę tego. Chcę tego z Tobą.. - mówię cicho, tonąc w czekoladowych oczach. Może to idiotyczne, może największy błąd, którego już nic nie pobije, ale ja tego chcę. Jeżeli mam to zrobić, to chcę zrobić to z kimś zaufanym.
Nie trzeba powtarzać tego chłopakowi dwa razy, bo już po chwili ponownie wdaje się w dalszy rozwój, wiadomo kończącej się sytuacji. Zsuwam dłonie na pas chłopaka, zsuwając lekko spodnie, ale jest to cholernie trudne, kiedy leży na mnie. Najwyraźniej wyczuwa ta trudność i już po chwili zawisa nade mną, opierając się na dłoniach po obu stronach mej głowy, nie przerywając czułego pocałunku. Tym razem wykonuję tą czynność z lekkością.
Potem szybko działo się w zaskakująco szybkim tempie. Agresywnie, a zarazem delikatnie zdarł ze mnie resztę garderoby. Kiedy natomiast ja chciałam mu się odwdzięczyć tym samy, powstrzymał mnie. Jedną dłonią unieruchomił moje ręce w nadgarstkach i porwał nagie ciało w wir rozkoszy. Jego usta z niewyobrażalną czułością pieściły każdy milimetr mego ciała. Pozostawiając mokrą ścieżkę od żuchwy, dekoltu aż po kobiecość. Przy każdym ruchu wykonanym przez mego kochanka przez moje ciało przechodził dreszcz podniecenia. Tego już za wiele! Wykorzystując siły jakie drzemią w mym drobnym ciele, podciągam go w górę. Co prawda opiera się, ale kobieta, jeżeli czegoś chce, to nic jej nie powstrzyma!
Zsuwam mu z bioder bokserki, przypadkowo zahaczając o męskość Gastón'a. Z jego ust ucieka gardłowy jęk, a powieki same opadają. Kiedy po zaledwie sekundzie na nowo unosi je, nie bije z nich już czułość. Pożądanie. Pociemniałe do granic tęczówki wzbudzają odczucie mroku, tajemniczości, niebezpieczeństwa.
Przyciska mnie do materaca, kładąc się na mnie. Zarzuca na nasze ciała białą, aksamitną pościel.
-Zrobimy to inaczej. - mruczy wprost do mego ucha. -Chcę Cię czuć wokół siebie. Bez zabezpieczenia. - na ostatnie słowa, moje ciało napina się. Przecież to jest pierwsza z rzeczy o jakiej mówią wykładowcy wychowania seksualnego. -Nie bój się. Wiem co robię.
Kiedy nadal czuje napięcie, przelotnie dotyka mnie tam dłonią, co skutkuje rozluźnieniem wszystkich mięśni. Złącza nasze usta w czułym pocałunku. Wszystkie negatywne myśli momentalnie opuściły mój umysł.
Przerywam pocałunek, kiedy niespodziewanie wsuwa się we mnie. Na mojej twarzy maluje się grymas. Boli, jednak znośnie.
-Rozluźnij się. - szepcze, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Kiedy przyzwyczajam się do jego obecności, porusza się powoli.Z czasem każde wejście jest mocniejsze, głębsze, bardziej zdecydowane. Kładę dłonie na plecach Argentyńczyka. Z każdym dogłębniejszym ruchem wbijam paznokcie w skórę Gastón'a, na co jęczy przeciągle.
W podbrzuszu buduję się uczucie, dotąd mi nieznane. Niespodziewanie przewraca nas tak, że teraz to ja jestem na górze. Chwyta za me biodra unosząc i opuszczając. Czuję go tak idealnie! Nie wiem ile mija, ani co się ze mną dzieje. Ale w jednej sekundzie zaciskam się na męskości chłopaka, tonąc w spazmach orgazmu. Szybko przewraca nas do pierwotnej pozycji i praktycznie w ostatniej chwili wysuwa się ze mnie i tryska na prześcieradło tuż obok mnie. Opada na me ciało. Bałam się, ale wiecie co? Mogę szczerze powiedzieć, że to było kurewsko dobre.
Oddechy normują się, akcje serca wracają do normy, a my przytuleni. Przez głowę ułożoną na jego torsie idealnie słyszę bicie jego serca. Palcami kreślę wymyślne wzory na nagiej klatce mego kochanka. A on głaszcze mnie po nagim ramieniu. Czuję się dobrze. Troszkę obolała, ale szczęśliwa.
-Wiesz dlaczego chciałam to zrobić z Tobą? - pytam nie zmieniając pozycji. Jest mi wygodnie, a zarazem nie chcę psuć tej chwili. Ciche 'dlaczego' opuszcza jego malinowe usta. Mija chwila nim mówię nieśmiało -Ponieważ Cię kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro