Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

dos

Nina

-Luna, poczekaj! - krzyczę za Valente. Energia rozpiera ją od środka. Nie rozumiem skąd w tak drobnej dziewczynie, tyle energii i zapału! Ja w przeciwieństwie do niej nienawidzę biegać - ogółem nie lubię wychowania fizycznego (może dlatego tak często przed nim uciekam), ale bieg w dodatku na dziesięciocentymetrowych szpilkach to już wyczyn godny Himalaisty.

-Nina! Zrób mi zdjęcie! - krzyczy radośnie biegając wokół fontanny. Nie chcę nawet wiedzieć co ludzie sobie o nas myślą.

Podchodzę bliżej niej. Nadal nie traci zapału. Jeszcze się nie zmęczyła?  Podziwiam ją. Ja na pewno bym wypluwała płuca po takiej aktywności. Wyciągam telefon, by uwiecznić moją przyjaciółkę na zdjęciu. Uwielbiam fotografię - Luna doskonale o tym wie i często mnie przez to wykorzystuje (oczywiście w dobrym sensie!)

Szatynka siada w końcu tuż przy fontannie. Jej twarz przybiera różne miny; od tych zabawnych po zrobienie z ust tzw. podkówki. Jest niemożliwa!

-To powinno być idealne. - mówię podając Lunie mój telefon, by mogła obejrzeć zrobione zdjęcia. Przez pewien czas na jej twarzy widnieje uśmiech, ale zaraz po tym następuje zaskoczenie. Czy mogła znaleźć tam coś nieodpowiedniego? Przecież.. O nie! Zdjęcia Gastón'a!

-Ninaaaa - mówi przeciągle, uważnie mnie ilustrując. Czuję jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Jak dobrze, że róż, podkład i inne kosmetyki, którymi  Valente mnie 'poczęstowała'  zakrywają moje zakłopotanie. -Dlaczego w galerii jest mnóstwo zdjęć Gastón'a? - pyta głupio. Mogę już zapaść się pod ziemię??

-No boo... no wiesz.. Pogadajmy o tym kiedy indziej, błagam! - robię oczy kota z Shrek'a. 

-Ugh! No dobrze.. - To zawsze działa!

Ruszamy w dalszą drogę do Jam&Roller'a. Nagle Luna odbiega ode mnie na krótki dystans i każe mi stanąć w miejscu. Wyciąga telefon i wymierza obiektem aparatu w moją stronę. Really?

-Nie bądź taka! - krzyczy jak pięcioletnie dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki od rodziców..

 -Tylko jedno. - ustępuję. Flesz telefonu oślepia mnie lekko. Jak dobrze, że założyłam soczewki kontaktowe - w chwili obecnej wydaje się to być świetnym pomysłem. W takim wydaniu czuję się o wiele lepiej!

-Spójrz jak świetnie wyszłaś! - zaraża entuzjazmem wokół. Dziwię się skąd ona czerpie te wszystkie pozytywne odczucia. -Zaczekaj tylko aż dojdziemy do Roller'a - żadne chłopak sobie nie odpuści Ciebie! - mówi.

On na pewno sobie odpuści.. Zresztą, nieistotne. Pewnie nawet nie wie o moim istnieniu. Niestety..

Odbieram od niej telefon, by zobaczyć plik. Uśmiech sam formuje się na ustach. Nieskromnie przyznaję, że miała rację - wyszłam całkiem dobrze.

Uwielbiam ten czas, gdy mogę być sobą: zwariowaną, choć dość nieśmiałą osobą. W trakcie roku szkolnego muszę uchodzić za osobę pilną. Wszyscy postrzegają mnie za kujona. Ja po prostu uczę się dla siebie, dla swej przyszłości. Chcę osiągnąć coś w życiu.



Jam&Roller

Gastón

Impreza w Jam&Roller z minuty na minutę nabiera tempa. Większość uczniów Blake South College już tu jest. Jedni śpiewają, tańczą; inni natomiast świetnie bawią się na torze. 

Natomiast ja wraz z Matteo siedzimy przy jednym ze stolików. Wśród tłumu nie dostrzegliśmy jeszcze nikogo na tyle ciekawego, by się ruszyć z miejsca. Oczywiście Ambar przyszła z Matteo, a wiadomo gdzie Ambra tam Delfi i Jazmin - na szczęście poszły gdzieś (oby już nie wracały!)

Apropo Delfi; myślałem, że po tak długim czasie, jaki poświęciłem na zniechęcanie jej do siebie i odrzucaniu jej zalotów - odpuści sobie. Pomyliłem się. No błagam! Ile można tłumaczyć, że nie ma definitywnie szans!? 

Znudzonym wzrokiem skanuję osoby znajdujące się w części 'barowej'.  Ostatecznie mój wzrok pada na dwie zdumiewająco śliczne dziewczyny.. Zaraz, przecież to Luna i..Nina!?

Zdumienie w postaci krótkiego 'wow' opuszcza me usta, co zwraca uwagę Balsano. Również spogląda w to samo miejsce. Mówi coś, ale nie jestem pewien co. Gdy proszę go o powtórzenie, pośpiesznie zmienia temat.

-Czyżby komuś podobała się Luna? - rzucam zaczepnie. Matteo posyła mi minę w stylu: ,,jesteś debilem, czy debilem?'' . Dzięki stary, wiesz..

-Nina jest bardzo...

-Łapy od niej precz! - wołam zbyt głośno, co zwraca uwagę wyżej wspomnianych dziewczyn. Spoglądam zakłopotany wpierw na Simonetti i Valente, a następnie na Balsano, który nie kryje swojego rozbawienia.

-Dosiądziecie się? - pytamy wspólnie.

Chwilę spoglądają na siebie, ale ostatecznie przytakują i dosiadają się do nas. 

Szykuje się ciekawa noc..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro