Rozdział 1 - Gra
Litwa nie pamiętał, o czym śnił, wiedział jedynie, że obudził go głośny krzyk. Natychmiast zerwał się do siadu, nie zważając na zawroty głowy i atakujące go mdłości, wywołane nagłym ruchem. Czy to Rosja?! W panice rozejrzał się po ciemnym pokoju, ale jedyną niepokojącą rzeczą był głośny płacz Łotwy. Poczuł ulgę, a jego adrenalina opadła, zamieniając się w niepokój. "Kolejny koszmar" pomyślał gorzko.
– Co się stało Ravis? – spytał zmartwiony, wpatrując się w przerażonego blondyna.
Chłopiec był chorobliwie blady, a z jego oczu płynęły łzy. Całe jego małe ciało trzęsło się, jak galareta, gdy nabierał niespokojne, urwane wdechy. Litwa i Estonia wymienili zmartwione, porozumiewawcze spojrzenie. Tolys natychmiast przyciągnął go do siebie i objął, zaczynając się delikatnie kołysać. Eduard chwycił drobne dłonie brata. Tolys mógł poczuć dreszcze, wstrząsające małym ciałem blondyna i usłyszeć urywany, chrapliwy oddech, gdy spanikowany Łotysz hiperwentylował, nadal nie w pełni wybudzony z koszmaru. Litwa i Estonia dobrze wiedzieli, co robić w takiej sytuacji. Mieli o wiele więcej doświadczenia w uspokajaniu napadów paniki młodszego brata, niż chcieli.
– Już dobrze Ravis ciiii – szepnął Litwin, nie przestając uspokajająco się kołysać.
– To tylko sen – wtórował Estonia, gładząc młodszego po wierzchu dłoni – Już się obudziłeś, to nie było prawdziwe
– To – wychrypiał chłopiec, a jego słowa przerwał szloch – to było wspomnienie
Na chwilę wszyscy zamilkli, a jedynym, co przerywało nocną ciszę, był niespokojny oddech Łotwy. Ravis nigdy nie powinien doznać czegoś okrutnego do tego stopnia, że nawiedzało go w snach. Jednak w domu Rosji dzieci nie bały się potworów z bajek. Estonia nie miał dużo koszmarów, Litwa wiedział, jak skutecznie je ukryć, ale Łotwa nigdy nie potrafił sobie z nimi poradzić. Gdy Tolys widział go w takim stanie, czuł, jak jego serce się łamie. Nawet jeśli dawał z siebie wszystko, aby go ochronić, nigdy nie był wystarczająco dobry. Litwa ścisnął go mocniej, bodźce z zewnątrz i mocny nacisk na chłopca, zawsze go uspokajały. Przypominały że jest w łóżku z jego braćmi, jest bezpieczny. Ale bezpieczeństwo w tym domu było iluzją i gdy Litwa szeptał kojące słowa do uszu swojego brata, był brudnym kłamcą. Tolys z ulgą zdał sobie sprawę, że oddech Łotwy się wyrównuje.
– Jesteśmy tutaj Ravis – szepnął – Jest dobrze
Po wielu latach praktyki fałszywe słowa pocieszenia opuszczały jego usta naturalnie. Choć w głębi duszy Tolysa tkwiła nikła nadzieja, że kiedyś staną się prawdą. Litwa zamrugał, aby powstrzymać płacz. Łotwa i Estonia nie zasłużyli na taki los. Tego, że nie potrafił ich ochronić, nie wybaczy sobie do końca życia.
Tej nocy on i Estonia obiecali, że nie pozwolą, aby Rosja znowu go skrzywdził nawet ceną własnego zdrowia.
I Łotwa im uwierzył.
Ciężar tej obietnicy był większy niż sądzili.
-------------------------------------------------------------
Wydarzenia dzisiejszej nocy nie chciały opuścić jego umysłu. Atak paniki Ravisa był najgorszy ze wszystkich, jakie miał do tej pory. Uspokajanie go zajęło ponad dwie godziny. Tolys był dziś niewyspany i koszmarnie zmartwiony. Jego brzuch pulsował tępym bólem i obawiał się, że zaraz zwymiotuje. Wszystko boleśnie się w nim skręcało na samą myśl o młodszym bracie. Obiecał sobie, że dziś nie opuści go na krok, ale Rosja kazał mu posprzątać po śniadaniu. Robił wszystko, aby skończyć najszybciej, jak może i sprawdzić, czy pozostali mają się dobrze. Obecnie Estonia opiekował się Łotyszem, ale niewiele mógł zrobić w starciu z Rosją. Litwa nie miał pojęcia czemu, ale sama jego obecność skutecznie odwracała uwagę Ivana. Tolys nie wiedział, czy to przekleństwo, czy błogosławieństwo, ale zwykle swoją interwencją mógł uratować braci. Ivan miał do niego słabość, już od początku i na przestrzeni wieków wydawała się ona tylko nasilać. Niestety jego obowiązki zmuszały go do przebywania z dala od nich i brunet nie wątpił, że to celowe.
– Priviet. – Słodki głos Ivana, wyrwał go z zamyślenia, sprawiając, że podskoczył z przestrachem.
Tolys poczuł, jak jego serce przyśpiesza i przełknął gulę w swoim gardle.
– Witaj Rosjo – powiedział, starając się zabrzmieć miło – Czy czegoś potrzebujesz?
Ivan zbliżył się, obejmując Litwina w pasie. Ciało Tolysa przeszyły dreszcze. Rosja nigdy nie szanował przestrzeni osobistej Bałtów, ale zwykle nie podchodził aż tak blisko. Litwa zaczął drżeć, to było za blisko, zdecydowanie za blisko. Wziął głęboki wdech, starając się uspokoić, ale całe jego ciało było napięte i gotowe do ucieczki. Czego Rosja od niego chce?!
– Wiesz gdzie jest Łotwa? Chciałbym, aby po obiedzie przyszedł do mojego gabinetu - powiedział z entuzjazmem małego dziecka – Chcę zagrać z nim w grę
Litwa poczuł, jak wszystkie kolory odpłynęły z jego twarzy. Nie, nie, nie. Nie po ostatniej nocy, Łotwa tego nie zniesie.
– Rosjo... – coś było nie tak.
Ivan doskonale wiedział, gdzie znaleźć Łotwę. Zawsze pilnował, aby poruszali się wedle planu. Jeśli to chłopiec byłby jego celem, poszedłby do niego, za plecami Litwy tak, aby nie mógł mu pomóc.
– Chciałbym przyjść zamiast niego. – Jego głos lekko się załamał.
Dla dobra Łotwy zrobiłby wszystko. I tak zawiódł jako starszy brat, czego skutki były widoczne tej nocy. Nie może go narażać.
– No nie wiem – powiedział Ivan, udając, że się waha – Nie chcę cię do niczego zmuszać
Coś w głębi Litwy zacisnęło się mocno. Ivan z niego drwił, wykorzystywał Ravisa, aby zmusić go do błagania o przyjście do jego gabinetu. Tolys nie był pewny skąd mężczyzna o tym wie. Może usłyszał krzyk w nocy, może zauważył, jak delikatnie dziś się z nim obchodzą. Ale wiedział i wykorzystywał to do zmuszenia go do posłuszeństwa. Lecz jego duma nie była warta cierpienia Ravisa.
– Ależ ja bardzo chcę iść, sprawi mi to ogromną przyjemność. - Litwa poczuł, jak jego gardło nieprzyjemnie się zaciska – Błagam
Tolys nie musiał patrzeć na Rosję, aby zobaczyć jego triumfalny uśmiech. Dłoń Ivana ujęła jego twarz, a Litwa poczuł, jak coś w jego żołądku nieprzyjemnie się przewraca.
– Jeśli tak, to nie mogę ci odmówić – powiedział radośnie.
Kciuk Ivana delikatnie pogładził go po policzku. Tolys ledwo powstrzymał się od odwrócenia głowy, aby uciec od niechcianego dotyku. Sposób w jaki Rosja to robił wzbudzał w nim przerażenie i wstyd. Jego serce nerwowo kołatało, jakby chciało wyrwać się z jego piersi i uciec z dala od Rosjanina. Wziął głęboki wdech i starał się rozluźnić, ale mimo usilnych prób nie był w stanie się uspokoić.
– Do zobaczenia – wyszeptał radośnie Rosjanin, wprost do jego ucha.
Po czym ku ogromnej uldze Litwy odsunął się od niego i wyszedł z kuchni, machając mu na pożegnanie. Brunet jeszcze dłuższą chwilę stał w miejscu, w którym zostawił go mężczyzna. Jakby dotyk miał powrócić, gdy drgnie choćby o cal.
Litwa nienawidził jego gier.
-------------------------------------------------------------
Pukając do drzwi rosyjskiego gabinetu Tolys był bardziej zrezygnowany niż przerażony. "Przynajmniej to ja, a nie Ravis" pomyślał ponuro. Dziś humor Rosji był dobry, więc jedyne, co mu pozostało to liczyć, że wybierze jedną ze swoich mniej bolesnych zabaw.
– Wejdź. – Radosny głos, wpuścił go do środka.
Litwa niepewnie otworzył drzwi i wszedł do rosyjskiego gabinetu. W powietrzu roznosił się przyjemny zapach herbaty, starego papieru i wódki. Ciemne, dębowe meble i półki pełne papierów wyryły się w pamięci Litwina tak mocno, że mógłby poruszać się po pomieszczeniu z zamkniętymi oczyma. Jedyną zmianą jaka zaszła przez wszystkie lata, było zniknięcie pamiątek z czasów Imperium. Litwa do dziś czuł dziwną pustkę, gdy patrzył na wyblakły kwadrat na ścianie, gdzie kiedyś znajdował się portret Katarzyny, czy te wszystkie puste miejsca na półkach, gdzie powinny znajdować się otrzymane w prezencie ozdoby. Tolys nigdy nie lubił tego pokoju. Na początku mógł wydawać się przytulny, ale dłuższe przebywanie w nim było okropnie przytłaczające. Zwłaszcza, że nad biurkiem Rosji wisiał portret Stalina i za każdym razem, gdy Tolys mimowolnie tam spoglądał, czuł jak wódz świdruje go wzrokiem. Uwagę Litwy zwróciły szachy leżące na biurku Ivana. Tolys poczuł, jak coś w jego brzuchu nieprzyjemnie się przewraca. Nigdy wcześniej nie grał z Rosją w szachy. Musiał być w tym jakiś haczyk. Tylko jaki? Niepewnie zamknął za sobą drzwi.
– Nie stój tak! Chodź, chodź. – Pośpieszył go Ivan, wyraźnie podekscytowany.
Litwa nie podzielał jego radości, ale posłusznie podszedł do biurka. Niepewnie spojrzał na figury, jakby mogły w każdej chwili eksplodować. Może mogły. Przecież to Rosja. Ivan usiadł na krześle i niewinnie się uśmiechnął. Litwa zajął miejsce naprzeciw niego, a wszystko w jego brzuchu skręcało się nieprzyjemnie. Rosja był skrajnie nieprzewidywalny i gdy Litwa myślał, że wie czego się spodziewać, ciągle go zaskakiwał. Nie zawsze w pozytywny sposób, ale nie zawsze negatywnie. Może Ivan chce po prostu zagrać w szachy?
– Gońce – powiedział radośnie.
– Gońce?
Litwa z niepokojem spojrzał na dwie figury. Czyli był haczyk. Oczywiście, że był! Ha ha. Przecież to Rosja.
– Pod spodem. – Sprecyzował, a jego fioletowe oczy błysnęły zagadkowo.
Nie ważne, jak długo przebywał z Ivanem, Tolys nigdy nie potrafił, wyczytać z jego wyrazu twarzy, więcej niż Rosja chciał mu pokazać. Jednak ta mina była mu doskonale znana. Wyglądał, jak sokół, który zagnał swoją ofiarę w pułapkę. Litwa poczuł, jak jego serce przyśpieszyło, gdy zbliżył drżącą dłoń do jednego z gońców. To nie mogło być nic dobrego. Powoli uniósł ją, odsłaniając pole, na którym stał. Było puste. Dreszcz przeszył jego ciało to, o czym mówił Ivan, musiało być na spodzie figurki. Czując, jak oddech zamiera mu w piersi, odwrócił ją, aby spojrzeć. Poczuł, jak kolory odpływają z jego twarzy, a figura bezwiednie wypadła z jego dłoni z cichym trzaskiem, spadając na podłogę. Co do diabła?!
"Łotwa"
Dlaczego na spodzie figury widniało imię jego brata? Litwa poczuł narastającą falę paniki i szybko spojrzał w stronę Rosji. To tylko żart, prawda? Na twarzy oprawcy widniał pełen satysfakcji uśmiech. Tolys pochylił się i podniósł figurkę, jego dłonie drżały tak mocno, że nie był pewny, czy uda mu się ją utrzymać. Jego wzrok bezwiednie powędrował w stronę drugiego gońca. Czy pod nim też był taki napis? Niepewnie chwycił drugą figurę, aby to sprawdzić. Starał się opanować drżenie swojego ciała, ale narastające napięcie było nieznośne. Co to oznaczało?!
"Estonia"
Litwa omal jej nie upuścił i dygocząc odstawił z powrotem na miejsce. Estonia i Łotwa byli jego słabością. Tolys zrobiłby wszystko, aby ich obronić. Czy to o nich będzie grać? Czy Rosja zrobi im coś złego, kiedy zbije figury?
– C-czemu? – zająknął się, mając nadzieję, że Ivan powie, że to tylko taki żart.
Rosja nic nie odpowiedział, nadal słodko się uśmiechając. Strach Litwy go bawił. Czy to była kolejna z jego chorych gier? Ale jaki był jej cel?
– Czy – gardło Tolysa zacisnęło się i przez chwilę, nie potrafił nic wyksztusić – Czy ty ukarzesz ich, jeśli zbijesz figury?
Litwa wiedział, że Ivan nie lubił pytań, ale musiał zaryzykować. Na szali byli jego bracia.
– Może – odrzekł rozbawiony Rosjanin i cicho się zaśmiał.
Tolys po prostu będzie bronić tych figur, to nic trudnego, prawda? Nie dopuści, aby Ivan je zbił i nie stanie się nic złego.
– Czy mogę grać bez gońców? – Spróbował niepewnie.
Rosja zignorował go i przesunął swojego pionka, rozpoczynając rozgrywkę.
– Twoje pytania są coraz głupsze Litva – zaśmiał się – A teraz gramy, da?
Litwa wziął głęboki wdech, był bardzo dobry w szachy, nie stanie się nic złego. Musi być po prostu ostrożny. Rozważnie przesuwał piony, aby nie dopuścić do sytuacji, w której jeden z gońców byłby osłonięty. Ale już trzeci ruch Ivana pokazał, że mężczyzna nie zamierza grać zgodnie z zasadami. Rosja, jak gdyby nigdy nic wziął jego konia i ustawił na drugim końcu planszy.
– U-um to mój pionek. – Upomniał się cicho.
Ivan wyglądał na oburzonego faktem, że Tolys w ogóle śmiał zwrócić mu uwagę i skrzywił usta, mimiką przypominając niezadowolonego pięciolatka.
– Wiem – powiedział jakby nie miało to znaczenia – No i?
Litwin tylko mruknął cicho, że to nic. Wtedy całkowicie stracił wiarę, że może wygrać ten pojedynek, pozostało mu zwlekać i usiłować chronić podpisane pionki. Gra Ivana była absolutnym chaosem, żadne reguły nie istniały i robił, co mu się podoba. Zazwyczaj jego ruchy nie miały najmniejszego sensu i nie podlegały schematowi. Raz ruszał koniem, jak pionkiem, a potem bił nim, jak królową. Nagle ściągnął z planszy wieże Litwy bez wyraźnej przyczyny. Względnie zrozumiałe zasady obowiązywały tylko jego gońce. Na początku Litwa nie potrafił zrozumieć ruchów Ivana, ale zdał sobie sprawę, że mężczyzna próbuje wziąć oba jego piony w szach. Litwa rozpaczliwie starał się je obronić, gdy Rosja naginał zasady wedle swojego uznania, z rozbawieniem obserwując desperację i przerażenie swojego oponenta. Litwa przegrał jeszcze zanim gra się rozpoczęła. Brunet poczuł, jak do jego oczu napływają łzy i zamrugał, aby je odgonić. Czemu Łotwa i Estonia? Nie zrobili nic złego, nikt z nich nie zrobił nic złego. A jednak Litwa walczył o nich w tej niesprawiedliwej rozgrywce, nie wiedząc nawet, co stanie się gdy przegra. Czy to chciał mu pokazać Ivan? Jak pozorna jest jego kontrola nad własnym życiem oraz jak głupia jest chęć obrony jego braci? Że nie ważne, co zrobi i jak bardzo będzie się starać może tylko odwlec nieuniknione. Litwa uśmiechnął się ponuro. Jeśli granie w gry Rosji miało dać jego bliskim choć chwilę wytchnienia i szczęścia, był gotów na to poświęcenie. Wtedy Litwa zdał sobie sprawę, jak fatalny błąd popełnił, dając się rozkojarzyć. Jego ciało zaczęło drżeć. "Jak dobrze, że teraz mój ruch" pomyślał z ulgą "Jeszcze mogę to naprawić". Już miał poruszyć pionkiem, gdy przerwał mu głos Rosji.
– Zostaw.
Litwa poczuł, jak jego twarz robi się blada, jak ściana. Co?!
– Ale – zająknął się słabo.
Nie może być. Teraz była jego kolej! A jeśli nie zmieni sytuacji na planszy. Dreszcz przeszył ciało Litwina. Rosja nie może teraz zagrać.
– To moja tura – szepnął blado.
Rosja uśmiechał się niewinnie.
– Hm? Mówiłeś coś, Litva?
Tolys poczuł, jak jego serce przyśpiesza i robi mu się słabo. Jeśli Rosja teraz wykona ruch. O boże... Czy do tego właśnie dążył?
– Teraz moja kolej. – Upomniał się głośniej.
Litwy nie obchodzą konsekwencje sprzeciwu, nie może dopuścić do takiej sytuacji na planszy. Wtedy musiałby... Poczuł, jak jakiś niewidzialny kamień miażdży jego płuca, nie pozwalając nabrać oddechu.
– Nie wydaje mi się – powiedział radośnie Ivan, po czym przestawił konia.
To było niesprawiedliwe. Litwa poderwał się z krzesła, wbijając przerażony wzrok w planszę. Życie jest tak cholernie niesprawiedliwe.
– Usiądź – powiedział Ivan delikatnie, acz stanowczo.
Tolys bezwiednie opadł na swoje miejsce. Oba gońce znajdowały się w szachu, Litwa miał możliwość osłonięcia każdego z nich, ale miał tylko jeden ruch.
Musiał wybrać. Tolys poczuł, jak opuszcza go wszelka nadzieja. Więc do tego zmierzał Rosja.
– Masz pięć sekund – powiedział radośnie Ivan.
Co?!
– Cztery – odliczał.
Nie, nie, nie. Co to ma znaczyć?!
– Trzy.
"Potrzebuje więcej czasu!"
– Dwa.
Litwa przestawił pionek. Zobaczył, jak uśmiech Rosji się poszerza i cały świat wypełnił się czarnymi plamami. Nie miał pojęcia kogo wybrał, nie chciał wiedzieć, nie chciał wybierać. Życie było tak cholernie niesprawiedliwe. Co Ivan chciał mu udowodnić? Że kocha jednego ze swoich braci mniej. Tolys spuścił wzrok, a cały świat zawirował. Przez chwilę czuł się, jakby miał zemdleć lub co najmniej zwymiotować.
– Więc Łotwa – odparł słodko Ivan – Czy to dlatego, że jest najmłodszy? Taki drobny? A może to przez jego koszmary?
Litwa chciał zniknąć. To nie jego wina, prawda? To Rosja zmusił go do wyboru. Ale to Tolys pozwolił, aby ta sytuacja miała miejsce, bo nadmiernie się rozkojarzył. I to Litwa ruszył pionkiem. Nie musiał wybierać, ostatecznie to była tylko jego decyzja. Jak mógł... Jak mógł zrobić to tak łatwo. Bezmyślnie i wręcz intuicyjnie. Ale Estonia by zrozumiał, prawda? Sam tej nocy obiecał, że będą wspólnie bronić Łotwy. Tak. To nie kwestia tego, kogo kocha bardziej. Estonia nie miał by do niego wyrzutów. Rosja chwycił go za ramię, sprawiając, że Litwa się wzdrygnął.
– Ah Estonia – westchnął Rosja – Hm bawię się z nim tak rzadko, że to wręcz niewybaczalne. Wydaje się taki odważny, da? Ale nie pamiętam, aby kiedykolwiek stanął w waszej obronie.
Ivan zaczął gładzić go po policzku, wywołując dreszcze, które przeszyły ciało Tolysa na wskroś. Mocno zacisnął dłonie w pięść, biorąc głębokie wdechy. Estonia zrozumie.
– Ale tak właściwe Eduard nigdy nie był moim stałym celem, da? – Kontynuował coraz bardziej radośnie – Myślisz, że jest mniej kruchy od Łotwy? Że jest silniejszy?
Ciało Tolysa zaczęło niekontrolowanie dygotać.
– Przestań – szepnął błagalnie.
Rosja delikatnie ujął w dłoń gońca z imieniem Estonii.
– A może to dlatego że tak bardzo martwisz się o małego Ravisa? Ach biedny Eduard będzie taki smutny, gdy dowie się, że jego brat go porzucił. – Ivan zacisnął dłoń, a goniec został rozbity na kawałki – Ciekawe, jak szybko pęknie.
– Przestań! – Zdesperowany krzyk wydobył się z gardła Tolysa.
Zielone oczy zaszły łzami, nie może tego słuchać.
– Przestań. – Dodał ciszej.
To nie była prawda. To nie była jego wina. Czemu? Czemu to zawsze się tak kończy? Czemu nigdy nie może wygrać? Czy pragnienie, aby Estonia i Łotwa byli bezpieczni to tak wiele? Poczuł, jak jego ciało atakują mdłości. Co jeśli Rosja zaoferowałby, że wydostanie jednego z jego braci z tego piekła? Z przerażeniem spojrzał na gońca leżącego bezpiecznie na szachownicy i figurę rozgniecioną w dłoni Ivana.
– Oj oj Tolys. Zobacz, co stało się z biednym gońcem Estonią. – Ivan zacmokał z dezaprobatą, po czym otworzył dłoń, pozwalając, aby resztki rozstrzaskanej figury, upadły na podłogę – Zawiodłeś go
Litwa spróbował wstać z krzesła, ale powstrzymała go ręka Rosji, która mocno chwyciła jego ramię.
– Ale będziesz dobrym chłopcem, da Litva? – Ivan czule poklepał go po głowie – I nic takiego się nie stanie
Tolys poczuł, jak jego oddech przyśpiesza. Groźba. Ale czemu teraz? Litwa nie prowadził obecnie żadnej tajnej działalności, więc Rosja nie miał powodu, aby zrobić coś takiego. Bo przecież... Nie posunąłby się tak daleko z powodu, jakiegoś błahego nieposłuszeństwa? Dla zabawy. Przez umysł Tolysa niczym grom przeszły wszystkie najgorsze scenariusze. Wziął głęboki wdech.
– D-da.
Ręce Ivana się cofnęły, ale Litwa był zbyt przerażony, aby miało to dla niego znaczenie. Siedział zgarbiony, obejmując się ramionami i starając odgonić złe myśli. To tylko takie ostrzeżenie, po prostu będzie pokorny przez jakiś czas i oboje o tym zapomną.
– W takim razie przytul mnie!
Co? Litwa obrócił się, aby ujrzeć uśmiechniętego od ucha do ucha Ivana, z szeroko rozwartymi ramionami. Wziął głęboki wdech. Kazanie Rosji czekać zbyt długo w takiej pozycji, nie było najlepszym pomysłem. Więc stłumił swoją niechęć i wstał, niepewnie obejmując Rosjanina. Przytulas został oddany z takim impetem, że przez chwilę Tolys nie był w stanie zaczerpnąć oddechu. Choć czyn ten był niepozorny, Litwa naprawdę nie lubił sposobu w jaki Ivan go obejmuje. Nie czynił mu przy tym krzywdy, ale Tolys miał wrażenie, że Rosja chce połknąć go w całości. Trzymać przy sobie tak długo, aż Litwa całkowicie zniknie i naprawdę stanie się jego częścią. Tolys wzdrygnął się na tę myśl.
– Nigdy mnie nie opuścisz, prawda Litva?
Ciało Litwina przeszył dreszcz, ale pokornie przytaknął.
– A zwłaszcza dla tego kapitalistycznego śmiecia.
Uścisk stał się mocniejszy.
– Prawda Litva, prawda? Jesteś cały mój.
Ciało Tolysa zaczęło drżeć. Jego gardło zacisnęło się, nie potrafił wykrztusić ani słowa.
– Litva. – Ostrzeżenie.
– P-prawda – wyksztusił drżącym głosem.
Litwa brał urwane, niepewne wdechy, jakby bał się dawać jakichkolwiek znaków życia.
– Powiedz to.
Serce Tolysa biło, jak szalone. Bał się.
– Jestem – głęboki wdech – Jestem cały twój
-------------------------------------------------------------
Dziękuje za przeczytanie pierwszego rozdziału Apprise. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu i planujecie zostać tu na dłużej ;3
Rozdziały będą pojawiać się co tydzień. Będę się bardzo starać o regularność, ale w związku z wyjazdami może być różnie.
Co sądzicie o zachowaniu Rosji? Ma jakiś plan?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro