27
-Wow!- Odezwał się ktoś pośród nas. Z resztą nie byłą to jedna osoba. Niemal wszyscy podziwiali scenerię dookoła nas.
Nasz ośrodek znajdował się w dolinie, otoczonej z niemal wszystkich stron górami. Na południe, wschód i zachód rozchodziły się tak wysokie szczyty, że niemal nie było widać słońca. Będzie robić się szybki wieczór i późny ranek... Nie żebym narzekała.
Księżyc był akurat w pełni, co tylko sprawiało jeszcze lepsze wrażenie. Na północy znajdował się las, przez który również się tutaj dostaliśmy. Był bardzo gęsty, jednak i stromy. Nagle na równym i prostym terenie, podłoże znikało spod twoich stóp... Wolałabym się tam nie zapuszcza sama, szczególnie po ciemku.
-No już! Duże z was dzieciaki, więc chyba nie muszę wam mówić jak się macie zachowywać- Odezwała się jakaś kobieta. Zapewne opiekunka całego kompleksu. Parę osób zaśmiało się lekko, a te bardziej poważne odpowiedziały jej skinieniem głowy.
-Ogólnie rzecz biorąc, jest z wami jeden nauczyciel, a was cała masa. Ustalmy że jeśli zrobicie coś poważnego, dajmy na to wymknięcie się z pokoju w nocy, czy miejsce będzie miała bijatyki, jesteście odsyłani prosto do domu. Zgoda?- Zapytała z uśmiechem na twarzy. Wydawała się być w miarę młodą kobietą. W jej czarnych włosach nie było widać żadnych siwych kosmyków. O ile ich nie farbowała, dałabym jej max 30 lat. Jej głos był również delikatny. Wydawała się być bardzo sympatyczna.
Niemal wszyscy zignorowali ją rozpoczynając rozmowy między sobą. Twarz kobiety niemal natychmiast się zmieniła. Tupnęła nogą tak mocno, że zdziwiłam się że obcas dalej trzymał się podeszwy. Mimo tego, dźwięk jaki przy tym wydała był na tyle głośny by uspokoić wszystkich i zwrócić na nią ich uwagę.
-Pytałam czy rozumiecie?!=Krzyknęła.
-Tak jest!- Odpowiedzieliśmy jej chórem. Zaśmiałam się pod nosem. Lubię takie dziewczyny. Niby są takie delikatne i potulne, ale zdenerwuj je, a się nie pozbierasz. Lepiej z takimi nie zadzierać.
-Cieszę się- Mówiąc to powróciła do zachowania, które pokazała nam jako pierwsze. Odchrząknęła lekko i sięgnęła do kieszeni.
-Mam dla was kluczę do pokoi. Mamy tylko czteroosobowe. Dobierzcie się w czwórki i podejdźcie do mnie. A i jeszcze jedno. Bez mieszania płci- Mówiła głośno. Kilka osób cicho się zaśmiało, a inni zajęczeli zawiedzeni.
Niemal natychmiast wszyscy zaczęli szukać swojej grupki z którą mieli mieszkać przez najbliższe parę dni. Stanęłam z boku, czekając na rozwój wydarzeń. Bella nie pojechała. Dalej nie wróciła z Belgii. Po za nią raczej nie gadałam zbytnio z dziewczynami. Teraz tego troszeczkę żałuję...
-He, [T/I]- Odezwał się ktoś obok mnie. Odwróciłam się do ów osoby przodem z uśmiechem.
-Chciałabyś do nas dołączyć? Brakuje nam jednej osoby, a stoisz sama, więc pomyślałam, że nie masz-- - Zaczęła mówić Elizabeta. Przerwałam jej cichym śmiechem.
-Mogę do was dołączyć. Jeśli nie macie nic przeciwko- Powiedziałam, przestępując nerwowo z nogi na nogę.
-Oczywiście, że nie! Chętnie poznam nowe osoby- Odezwała się dziewczyna o nieco ciemniejszej skórze.
- Jestem Véronique ( Seszele ) Dużo o tobie słyszałam - Powiedziała i z uśmiechem złapała mnie za dłoń.
-Och, hej... Mam nadzieję że nie były to złe rzeczy- Mówiłam nieco zmieszana jej słowami.
-Ależ oczywiście! Kiku też mi dużo o tobie mówił!- Odezwała się dziewczyna obok mnie.
-Och, to ty jesteś Xiao?- Zapytałam lekko nie pewnie, jednak kiedy tylko dziewczyna skinęła głową, potwierdzając moje słowa, nieco się ożywiłam.
-Kiku też mi dużo mówił o swojej rodzinie! Powiedz, czy Yao też tu jest? Zawsze chciałam go spotkać!- Mówiłam lekko podekscytowana. Xiao zaśmiała się słysząc moje słowa, ale skinęła głową.
-Tak. Gdzieś się pewnie pałęta- Powiedziała z uśmiechem. Szatynka przede mną uśmiechnęła się szeroko.
-Cieszę się, że się dogadujecie, ale chodźcie po klucz i marsz do pokoju! Chce się położyć już spać- Zajęczała Elizabeta. Zgodziłyśmy się z nią skinieniem głowy i skierowałyśmy się do kobiety o czarnych włosach po ów kluczyk do pokoju.
-Wasza czwórka, tak?- Zapytała wyciągając w naszym kierunku kluczyk z napisaną czarnym markerem liczbą siedem. Odpowiedziałyśmy jej jednym słowem i ruszyłyśmy do pokoju.
Szybko otworzyłyśmy drzwi i jak najszybciej weszłyśmy do środka. Westchnęłyśmy ciężko padając na miękkie łóżka.
-...Kto idzie się pierwszy myć?- Zapytała Eliza. Wzruszyłam ramionami.
-Szach mat. Myłam się jeszcze w domu- Powiedziałam poprawiając swoją pozycję na nieco wygodniejszą. Azjatka zaśmiała się cicho.
-Szczerze, to ja też. Yao przewidział że nie będzie mi się chciało iść teraz i kazał mi iść jeszcze zanim wyszliśmy- Powiedziała wyciągając z torby pidżamę.
-Dajcie mi się tylko przebrać i możecie iść się myć- Powiedziała w kierunku pozostałych dwóch dziewczyn, które zgodziły się z nią.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do taty wiadomość, że dotarliśmy na miejsce. Odpowiedział mi niedługo potem, mówiąc bym na siebie uważała. Jak zwykle. Niemal w tym samym momencie przyszła do mnie wiadomość od jednego z chłopaków.
Król północy:
Jak tam ci się podoba nowy pokój?
Min Prinsesse <3:
Całkiem spoko. Myślałam że będzie mniejszy. Miło się zaskoczyłam.
Król północy:
To świetnie. Z kim dzielisz ?
Min Prinsesse <3:
Elizabeth, siostrą Kiku i jedną dziewczyną chyba z Seszeli
Król północy:
A tak kojarzę je. To całkiem fajnie.
Min Prinsesse <3:
A co z tobą? Jak się dobraliście?
Król północy:
Dostaliśmy jedyny pięcioosobowy pokój. Jako że Tino robi w pewnym sensie za opiekę to babka powiedziała że mu się należy. Więc jestem z moimi chłopakami B)
Min Prinsesse <3:
Jaki macie numer?
Król północy:
8. Wy?
Min Prinsesse <3:
7!
Hej to zaraz obok nas! :D
Król północy:
Serio?!
Super :
Weź wyjdź na balkon
Zaśmiałam się lekko, jednak i tak to zrobiłam. Otworzyłam szybko, jednak delikatnie wyjście na balkon.
-Gdzie idziesz?- Zapytało Xiao. Posłałam uśmiech w jej stronę.
-Pogadać z przyjacielem- Odpowiedziałam jej. Skinęła głową na moje słowa i chwyciła za pilot od telewizora i włączyła małe urządzenie.
-Powiem ci jak łazienka będzie wolna żebyś mogła się przebrać- Powiedziała nie odwracając wzroku od ekranu. Skinęłam głową w geście podziękowania i wyszłam cicho na balkon przymykając za mną wejście.
-Hej!- Usłyszałam dobrze znany mi głos zaraz obok mnie.
-No patrz co za niespodzianka!- Powiedziałam lekko rozbawiona przez zaistniałą sytuację. Blondyn usiadł na posadzce, a swoje nogi wywiesił za spód balustrady, poszłam w jego ślady, sprawiając że byliśmy zwróceni do siebie twarzą. Mimo to odległość między balkonami była na tyle duża, że nie uniemożliwiała bezpieczne przedostanie się na ten drugi. Zapewne zostało to zrobione celowo.
-Jak ci minęła podróż?- Zapytał blondyn. Zaśmiałam się lekko.
-Jak tylko usiadłam to usnęłam. Toni obudził mnie na miejscu. Spałam jak niemowlę- Przyznałam lekko zażenowana. Chłopak jednak nie wydawał się być zbytnio zadowolony.
-Czyli nie słyszałaś całej afery?- Zapytał, a ja popatrzyłam na niego lekko zdziwiona, po czym przechyliłam odrobinę głowę na bok.
-O jakiej aferze mówisz? Znowu ktoś nie chciał podzielić się żarciem?- Zapytałam. Matthias pokręcił jednak głową, a zaraz po tym na jego ustach zagościł uśmiech.
-Nie ważne. To nic poważnego- Podsumował. Oparłam czoło o balustradę.
-Wiesz o której mamy jutro wstawać?- Zapytałam. Blondyn jednak pokręcił głową.
-Nikt mi nie powiedział, a skoro tego nie zrobili mam wymówkę żeby dłużej spać- Powiedział z uśmiechem na twarzy, po czym przechylił lekko głowę na bok.
-Zniszczę ci twoje marzenia. Śniadanie jest o 7- Odezwał się głos za mną. Odruchowo odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam że na kolejnym balkonie stoi dobrze znany mi albinos.
-Gil!- Powiedziałam zaskoczona. Chłopak podniósł rękę i pomachał nią parę razy.
-No co tam, młoda?- Zapytał opierając łokcie na balustradzie.
-Skąd niby to wiesz?- Wtrącił się blondyn. Gdy odwróciłam się w jego kierunku, zobaczyłam że wstał z miejsca i stał w podobnej pozycji co Gilbert, z tym że blondyn opierał również głowę na dłoniach. Albinos z odpowiedzi wzruszył ramionami.
-Toni się pytał- Odpowiedział mu chłopak.
-Co ja?!- Usłyszałam z głębi budynku za Gilbertem. Cicho się zaśmiałam.
-Cicho durniu! Jeszcze ktoś przyjdzie i będziemy mieli problem!-Odezwał się drugi głos, który należał do pewnego Włocha.
-Nie przejmuj się Toni. Gadam z [T/I] i Matthiasem- Wyjaśnił Gilbert. Hiszpan ponownie mu coś odpowiedział, jednak na tyle cicho, że nie byłam w stanie usłyszeć jego słów.
-Więc...- Zaczęłam, sprawiając że ich uwaga ponownie skupiła się na mnie.
-... zechcecie powiedzieć mi o co chodziło Matthiasowi z tą 'aferą'?- Zapytałam, patrząc raz na Gilberta, a raz na Matthiasa. Dwójka chłopaka złączyła ze sobą swój wzrok i niemal niewidocznie kiwnęli zgodnie głowami.
-Raczej nie- Powiedzieli razem z uśmiechem na twarzach.
====
Kolejny troszeczkę nudny rozdział...
Przeżyjecie
Szczególnie że w następnym rozdziale wytłumaczę dlaczego Romano nienawidzi [T/I], albo też...
A zresztą dowiecie się sami :D
Nawet nie wiecie jak cieszę się, że tyle z was 'otworzyło' tą książkę
Mam nadzieję że spodoba się zakończenie tej książki oraz i pozostałe nad którymi pracuję ^^
Wsm na profilu mam już Hetalia x reader x 2p hetalia, osadzone w HetOni..
Jednak to tylko tłumaczenie książki z angielskiego xD
Mimo to i tak zapraszam.
Jeśli chodzi o
Islandia x Reader x Norwegia,
Anglia x Reader,
czy
Hetalia x Reader
o których mówiłam w poprzednich rozdziałach, zdecydowałam że gdy napisze zakończenia do tej książki, poinformuje was która propozycja dostała najwięcej głosów ^^
Pytanie na dziś:
Jak znaleźliście tą książkę?
Zapewne większość odpowiedzi będzie brzmiała w stylu:
'' Wpisałam (...) x Reader i wyskoczyło lol"
Nie będę się dziwić xD
Cieszę się że zdecydowałam się to pisać :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro