Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

* [T/I] PoV *

Po wczorajszym wieczorze, zaraz po tym gdy Gilbert wrócił ze swoim bratem do domu, sama ruszyłam w stronę mojego mieszkania. Alfred i Matthias zostali u Gila, natomiast ja wróciłam do Feliciano, Kiku i Belli, którzy już zresztą spali.

Szybko się opłukałam i dołączyłam do nich chowając się pod kołdrą. Byłam im okropnie wdzięczna, że specjalnie się dla mnie fatygowali żeby tylko mnie pocieszyć. To miłe mieć takich przyjaciół.

Wracając do dnia dzisiejszego...

Kto wymyślił by chodzić do szkoły latem? Rozumiem za karę, ale wszyscy, biedni i niewinni uczniowie męczący się w letnie miesiące, w upale? Katorga!

Przynajmniej zimą i wiosną mamy po jednym miesiącu wolnego...*

Mimo to dziś w szkole było cicho. To znaczy... Ciszej niż zwykle. Nikt nie krzyczał mojego imienia jak tylko weszłam do budynku, nikt nie rzucił mi się na mnie gdy tylko mnie zobaczył...

Mam jedno pytanie które brzmi:

Gdzie jest Feliciano?

Westchnęłam ciężko i skierowałam się w kierunku sali lekcyjnej. Na swoich miejscach w ławkach siedzieli już inni z mojej paczki. Podeszłam więc do nich z uśmiechem na ustach.

- Cześć- Rzuciłam w ich stronę, a oni odpowiedzieli mi tym samym. Rozmowę zaczął blondyn.

- Wiesz może jak trzyma się mój brat?- Zapytał. Popatrzyłam na niego nie pewnie.

- Sprecyzuj. Jeśli chodzi o to że dostał kosza od Elizy to chyba nawet dobrze, ale został dzisiaj w domu- powiedziałam siadając na krześle obok bruneta i przybiłam z nim cichą piątkę.

- Nie chciał iść?- Kontynuował blondyn, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.

- A jak myślisz? Chyba go znasz- powiedziałam. Ludwik westchnął.

- Nie chciał iść- stwierdził, a ja cicho się zaśmiałam i kiwnęłam głową.

-A ty jak się trzymasz, [T/I]-chan?- Zapytał Kiku patrząc na mnie zmartwiony. Uśmiechnęłam się lekko i spuściłam wzrok na podłogę.

- Nie rozmawiajmy o tym, dobrze?- powiedziałam na tyle cicho by mnie usłyszeli. Nie odpowiedzieli. Tym razem to ja się kontynuowałam.

-A gdzie Feli?- zapytałam. Pytanie bardziej było skierowane w stronę blondyna, jednak odpowiedział Kiku.

-Pojechał z Antonio na lotnisko- powiedział.  Popatrzyłam na niego lekko zdezorientowana.

-Po co?- zapytałam szczerze zdziwiona.

- Pamiętasz ile opowiadał o swoim bracie? Dzisiaj przyjeżdża na jakiś czas- wytłumaczył spokojnie. Podczas gdy ja na jego słowa uśmiechnęłam się, blondyn ciężko westchnął. Popatrzyłam w jego stronę pytająco.

-A tobie co?- zapytałam. Ludwik wyprostował się i spojrzał w dół w moje oczy.

- Powiedzmy że ja i Lovino... Nie dogadujemy się najlepiej ze sobą- wyznał. Kiwnęłam ze zrozumieniem głową, ale kiedy miałam o czymś im przypomnieć, zadzwonił dzwonek i zaskakująco szybko nauczyciel wszedł do klasy rozpoczynając tym samym lekcje.

*Time Skip*

Po lekcjach stojąc przy szafkach kontynuowałam rozmowę z chłopakami.

- Wiecie koło której mają wrócić?- zapytałam Ludwik popatrzył na mnie zdezorientowany.

-Znaczy kto?- Zapytał.

- Feli i Lovino- Odpowiedziałam mu wpisując kod do szafki.

- Za jakąś godzinę może półtorej- odpowiedział za blondyna Kiku patrząc na mały zegarek w swojej szafce.

- A, um...- zaczęłam niepewnie sprawiając ze oboje odwrócili się w moją stronę.

- Wiecie może który dzisiaj jest? Kompletnie zapomniałam- powiedziałam, niewinnie się uśmiechając.

- 22 sierpnia- odpowiedział nieprzejęty Ludwik wyjmując z szafki buty.

- Zapisywaliśmy to w zeszytach na praktycznie każdej lekcji, [T/I]-chan- powiedział Japonia patrząc na mnie zmartwiony.

- Tak wiem, ale...- zaczęłam patrząc zawiedziona na moje stopy.

- Zresztą nie ważne- powiedziałam podnosząc głowę. Reszta klas zaczęła się schodzić, a ja chciałam przebywać jak najmniej wśród tłumów.

-Widzimy się u Feliciano za 3 godziny?- zapytałam, a Kiku dalej lekko zmartwiony pokiwał głową.

- Muszę też przyjść?- Zapytał blondyn. Popatrzyłam na niego niedowierzająco.

- Nie wierzę- powiedziałam dramatycznie zasłaniając sobie usta dłonią. Ludwik popatrzył na mnie pytająco.

- Hm? Co jest? - zapytał. Zrobiłam wielkie oczy i lekko oddaliłam dłoń.

- Ludwik boi się małego Włocha?- zapytałam zaraz potem zaczynając się cicho śmiać. Wrzuciłam szybko buty szkolne do szafki i zaczęłam uciekać w stronę wyjścia. Kątem oka zobaczyłam jak blondyn zrobił się czerwony.

Nie byłam jedynie pewna czy ze złości czy z zażenowania.

- T-To nie tak! Po prostu nie mam ochoty się z nim użerać!- powiedział, a ja mogłam usłyszeć jego ciężkie kroki za mną.

Gdy miałam się odwrócić by zaśmiać mu się w twarz wpadłam na coś co okazało się człowiekiem ( duh )

Zderzenie spowodowało że się przewróciłam. Uderzyłam tyłem głowy w podłogę jednak nie na tyle mocno by mogło to mnie powstrzymać.

Cicho jęknełam z bólu i zaraz wstałam by pomóc chłopakowi na którego wpadłam.

- Hej, sorka że---

- Błagam nie bij! Podaje się**! Poddaje!- krzyczał blondyn. Gdy ja stałam nie ruchomo czując na nas wzrok osób które akurat przechodziły obok, blondyn podniósł wzrok na mnie.

Gdy tylko mnie zobaczył odchrząknął lekko wstał z ziemi i otrzepał swoje ubrania.

- Och to tylko ty, mała [T/I]!- powiedział z gracją zarzucając swoje włosy na ramię.

-Tia... Ciebie też miło widzieć Franciss- powiedziałam A zaraz potem zaczęłam się śmiać.

- Jeszcze nigdy nikt mnie nie powitał mówiąc że się poddaje! - powiedziałam, a osoby które wcześniej na nas patrzyły zaczynały powoli odchodzić. Blondyn dosyć głośno odchrząknął.

- Przynajmniej zapadnę ci głęboko w pamięć- powiedział i poklepał moją głowę.

- Tak właściwie czemu biegłaś?- Zapytał zmieniając temat. Popatrzyłam się za siebie i lekko się zdziwiłam gdy nie zobaczyłam za sobą blondyna.

Tak szybko go zgubiłam? Co się stało?

- Um... Uciekałam przed Ludwikiem bo go chyba zdenerwowałam ale... Chyba Mnie zostawił?- westchnęłam ciężko

- Gdzie zgubiłeś Antonio?- zapytałam. Chłopak dramatycznie się na mnie rzucił i zamknął w uścisku.

- Oboje mnie zostawili Mon Cher! Ani Toni, ani Gil nie przyszli dziś do szkoły! Muszę sam walczyć na tym polu bitwy!- powiedział dalej się na mnie wieszając. Poklepałam go lekko po plecach.

- Nie mam pojęcia co to znaczy Mon Cher i nawet nie wiem czy chce wiedzieć- powiedziałam, a blondyn momentalnie się ode mnie odsunął.

- Nie chcesz- stwierdził. Westchnęłam ciężko.

-Franciss...- zaczęłam cicho. Chłopak podniósł nieco brew.

- Oui?- powiedział potwierdzając tym samym że mnie słucha.

- Wiesz co dzisiaj za dzień?- zapytałam z nutką nadziei w głosie. Chłopak lekko się zamyślił.

-Chyba piątek. Czemu pytasz?- Zapytał sięgając po telefon by zobaczyć datę. Pokręciłam zaraz głową.

-N-Nie o to mi chodziło... Ale i tak dzięki- powiedziałam z uśmiechem zaczynając odchodzić.

- Wracam do domu. Jakbyś spotkał Kiku albo Ludwika, to przekaż im to, dobra?- poprosiłam go na co on pokiwał głową.

- Postaram się, ale nie obiecuje że ich spotkam. Uważaj na siebie mon cher!- powiedział jeszcze za nim mi pomachał i odwrócił się by ruszyć w swoją stronę.

Zrobiłam to samo co on i ciężko westchnęłam. Popatrzyłam na niebieskie niebo nade mną. Zaraz tego pożałowałam, gdyż słońce prażyło niemiłosiernie, a moje oczy gdy tylko spojrzały w stronę światła niemal natychmiast się zamknęły. Postanowiłam więc zmienić kierunek i wgapiłam się w moje buty.

- Cóż... Chyba wszyscy zapomnieli o moich urodzinach- powiedziałam pod nosem i zaśmiałam się cicho. Zapewne ludzie przechodzący obok myśleli teraz o mnie... dziwne rzeczy, ale kogo by to obchodziło?

Szłam tak przez dłuższą chwilę zastanawiając się czy wybrać bus czy raczej iść na nogach do domu. Postanowiłam że jednak spacer dobrze mi zrobi.

Podczas mojej drogi zastanawiałam się co zrobię gdy wrócę do domu.

- Kiku polecał mi ostatnio kilka ciekawych anime. Wezmę coś do przegryzania, zanurze się w pokoju i nie wyjdę z niego przez cały weekend...- Myślałam, nie mogąc doczekać się kiedy wejdę, do chłodnego domu. Wtedy coś sobie przypomniałam.

- Ah tak... Miałam iść do Feliciano...

Westchnęłam ciężko i kontynuowałam swój krok w kierunku mieszkania.

Wtedy ponownie na mojej drodze coś stanęło sprawiając że ponownie się wywróciłam.

- Ile razy się jeszcze dziś wywróce...

-Auć...- powiedziałam cicho, zaczynając powoli wstawać. Przede mną stał blondyn. Miał krótko ścięte włosy, a zielone oczy odbijały światło słońca. Musiałam przyznać, był dosyć przystojny...

Stał nade mną z wyciągniętą dłonią. Wyglądał na nieco zażenowanego zaistniałą sytuacją.

- Przepraszam! Powinienem patrzyć gdzie idę!- powiedział. Uśmiechnęłam się ciepło i chwyciłam jego rękę.

- Nie, to moja wina. Gapiłam się w ziemię i nie zwracałam na nic uwagi- powiedziałam otrzepując się z kurzu.

- Gentelman nie powinien wpadać na kobiety- powiedział. Lekko zdziwiłam się na jego słowa ale zaraz pokręciłam głową.

- Naprawdę, nie musisz się tym aż tak przejmować!- Mówiłam zaczynając się czuć niekomfortowo.

- Mógłbym ci przynajmniej postawić herbatę... lub kawę w ramach przeprosin?- zaproponował, a ja westchnęłam ciężko.

-Jeżeli dzięki temu się uspokoisz...- powiedziałam. Blondyn zaraz potem się odwrócił.

- Chodź. Znam dobrą kawiarnię- powiedział uśmiechając się lekko w moją stronę. Stanęłam obok niego i uśmiechnęłam lekko.

Chyba nici z oglądania anime...



*Chyba dobrze zrobiłam? Możecie napisać czy pasuje

**Autokorekta poprawiła na *oddaje się* Nie wiem czemu ale mnie to śmieszy

mon cher- moja droga

W sumie nie mam zbyt dużo do powiedzenia xd

Mam pomysł żeby tłumaczyć angielskie książki ( oczywiście za zgodą autorów! ), ale jeżeli już to dosyć dłuższe i bardziej dopracowane.

Sama nie przepadam za historiami gdzie chłopak zaraz zakochuje się w bohaterce...

Dlatego niewygodnie pisze mi się z Danią xD

Możecie napisać z kim chcielibyście takie tłumaczenie

Na oku mam książkę x Reader z  hetaoni jednak jest nie dokończona. Występują też tam postacie 2p.

Drugą jest książka z Anglią za czasów kiedy był piratem. Również x Reader.

Czekam na wasze komentarze!

Mam nadzieję że rozdział się podobał i nie było tak dużo błędów ^^;

...do końca września postaram się coś jeszcze wrzucić xD

1500 slow razem z notką

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro