Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twierdza


A/N: uwaga, lokowanie produktu, bo mnie wzięła growa nostalgia :D; dodatkowo personifikacje, które pośrednio próbują przepracować niektóre kwestie ze swojej przeszłości na przykład przez gry, to jest dla mnie ciekawa koncepcja, może kiedyś zrobię z nią coś poważniejszego


Taurys Laurinaitis i gry komputerowe nie szli ze sobą w parze; wolał film czy dobrą książkę, ale od czasu do czasu zdarzało mu się przycupnąć przy biurku i oglądać, zwłaszcza, gdy gra miała ciekawą fabułę albo zachwycające widoczki.

Jak od każdej reguły, rzecz jasna, i tu był wyjątek.

– Liciu, Tauri, gramy w „Krzyżowca"? – rzucił nagle Feliks. Siedział przy biurku w otoczeniu przekąsek i kubków po kawie i herbacie i, jak wywnioskował Taurys z okazjonalnego podglądania i zasłyszanych zawiedzionych mamrotań, nowo zakupiona gra AAA niezbyt mu się podobała.

Litwa zatrzymał się w pół kroku; na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.

– Zaparzę herbatę.

Feliks uśmiechnął się od ucha do ucha; odłączył swojego laptopa od monitora komputera Taurysa, rzucił zamknięte urządzenie na łóżko i rozejrzał się po okolicy biurka; widząc otaczający je syf zarumienił się i rzucił się do sprzątania; opakowanie po żelkach i puszka po bezalkoholowym do kosza, kubki do zlewu... Gdy doprowadził już biurko Taurysa do poprzedniego stanu, z zadowoleniem uruchomił stacjonarkę.

Stary komputer zabuczał; Feliks wielokrotnie oferował, że załatwi Litwie po znajomości złożenie nowego, ale Taurys odmawiał, argumentując, że nie potrzebuje nowszych części, skoro komputer działa.

Przynajmniej w kwestii monitora dał się namówić na kupno nowego, dużego; o wiele lepiej oglądało się na nim filmy.

Litwa wrócił po chwili z dzbankiem gorącej herbaty, paczką grybukai – Feliks posłał mu zdumione spojrzenie; był przekonany, że zna wszystkie skrytki ze słodyczami w taurysowym domu, ale Taurys jedynie pokręcił rozbawiony głową – opakowaniem gorzkiej czekolady i dwoma butelkami kwasu.

Wpisał hasło do komputera i uruchomił grę.

– Grasz po angielsku? Polski dubbing lepszy – wymamrotał Feliks z czystego już przyzwyczajenia, i rozłożył się na łóżku z laptopem. – Witaj, panie, pustynia czeka na ciebie...

Kilka minut później obaj w pełnym skupieniu wpatrywali się w ekrany:

– Weź mi prześlij trochę drewna.

– W porządku. Masz trochę smoły?

– Mam – Feliks wpakował sobie ciastko w kształcie grzybka do gęby i zaczął zawzięcie klikać. – Tylko czekaj, inżynierów sobie zrobię... Na kogo idziemy najpierw?

– Na Szczura – zdecydował Litwa pewnie. – Tylko muszę jeszcze zadbać o żywność w moim zamku, daj mi dziesięć minut... O nie – mruknął już do siebie, patrząc na wskaźnik zadowolenia mieszkańców w prawym dolnym rogu, który z zielonego zmienił się na czerwony. – Muszę podatki zmniejszyć...

– Weź im walnij kościół i karczmę, a podatki zostaw tak, jak masz teraz – poradził mu Feliks, powoli, ale sukcesywnie pochłaniając kolejne grybukai. Ciastka w kształcie grzybów, dlaczego sam na to nie wpadł?! – Zaraz się uspokoją. Albo zrób im ozdoby, tak jak ja.

Taurys przesunął widok mapy na feliksowy zamek i uniósł brwi, sięgając po kwas chlebowy. Herbata skończyła się już dawno.

– Ustawiłeś słupy majowe co cztery kratki?

– Niech mają coś od życia. No i widzisz, jaki mam teraz śliczny zamek? Jest ładniejszy niż twój, Licia.

Litwa spojrzał krytycznie na swój; strategicznie wybudowane mury, baszty, wieże obserwacyjne na granicy terenu budowy, z których mógł w razie potrzeby poprowadzić ostrzał wroga, sprawnie funkcjonujący system żywności i produkcji broni...

– Tak, twój jest zdecydowanie ładniejszy – odparł, unosząc kącik ust. Teren Feliksa był usłany ogródkami, posągami i flagami. – Ale wiesz, że zablokowałeś sobie kamieniołomy?

– Szlag, to dlatego te woły nie chcą mi przywozić do składu kamienia... – Feliks pokręcił głową z rezygnacją. – Dobra, już poprawiam...

– I masz dziurę w murze.

– Gdzie?!

– Tam przy końcu mapy. Przekręć kamerę.

– Cyk, naprawione. Dzięki... Dobra, lecimy na Szczura?

– Tak, bo już mnie podchodzi – Litwa znów skupił się na strategicznej stronie ich rozgrywki.

– Kupą go? – zasugerował Feliks, patrząc z żalem na puste opakowanie ciastek. Cholera. Czy Taurys miał tu coś w rodzaju trzech Żabek na jednym osiedlu, miejsca, do którego można było wyskoczyć i wrócić w ciągu trzech minut z przekąskami i alkoholem? Musiał go w końcu o to zapytać. – Czy idziemy z jakąś taktyką?

Taurys zastanowił się; przesunął kamerę na terytorium wroga i zaczął przyglądać się umiejscowieniu budynków.

– Farmy ma w ogóle niestrzeżone, mógłbyś zajść je od boku i zniszczyć – zasugerował. – Ja z drugiej strony mogę zaatakować trebuszami, mam sporo wolnych inżynierów. Zrobię wyłom w murze, oczyszczę drogę twojej piechocie i wtedy zabijesz króla.

– Dobra – Feliks wyszczerzył zęby. – Bierzemy go.

Przez kolejne minuty obaj niewiele mówili; sięgając od czasu do czasu po łyk kwasu, przemieszczali jednostki po mapie, w pełnym skupieniu planując posunięcia i reagując na działania przeciwnika; w końcu trebusze Taurysa zamieniły mury i budowle wrogiego zamku w ruinę.

– Wchodź, nim się odbuduje!

– Jestem! – Feliks skierował swoją piechotę na wrogi zamek. Pod mieczami padły ostatnie jednostki wroga i, po krótkiej, zaciętej walce, również wrogi król. – Wygraliśmy!

Posłali sobie roziskrzone spojrzenia; cholera, pomyślał Litwa, ta dzika satysfakcja z pokonania wroga siedzi w nas naprawdę głęboko. Odetchnął i czując pragnienie, dopił kwas do końca. 

– Stara, dobra Twierdza Krzyżowiec – Polska posłał czułe spojrzenie grze sprzed ponad dwóch dekad. – Teraz już takich nie robią.

Taurys przytaknął, chociaż nie orientował się za bardzo na rynku gier; w każdym razie była to jedyna gra, którą pokazał mu Feliks, w którą Litwa naprawdę lubił grać. Koniecznie z kimś, w sojuszu lub przeciwko sobie...

– Ty, wiesz co – Feliks powiódł wzrokiem po pokoju, szukając czegoś jeszcze do przekąszenia. Dobra bitwa wzmagała apetyt, niezależnie czy w świecie realnym czy wirtualnym. – Myślisz, że Prusak ma czas?

– Obecnie ma zawsze – Litwa zmrużył oczy, ale po krótkiej chwili na jego usta wystąpił uśmiech. Polska jakby czytał mu w myślach. – Dwóch na jednego?

– Jeden na jednego – Feliks uśmiechnął się niewinnie; wstał z łóżka, podszedł bliżej i bezceremonialnie wpakował się na kolana Taurysa. Ten uśmiechnął się błogo i oparł podbródek o ramię Feliksa, podczas gdy ten zaczął pisać wiadomość do Gilberta Beilschmidta z pytaniem o to, czy nie ma ochoty na partyjkę właśnie teraz.

Prusy wyświetlił natychmiast.

– „Się jeszcze głupio pytasz, Lit" – przeczytał Feliks, chichocząc. – „Ja, w przeciwieństwie do ciebie, tam byłem. Znam mapy z życia. Rozniosę cię na kawałeczki, skoro tak bardzo tego pragniesz".

– Rozumiem, że to oznacza, że ma czas zagrać – Litwa pokręcił głową z lekkim rozbawieniem. – Krzyżak, krzyżowiec...

– Wpadł jak śliwka w kompot – mruknął Polska, ustawiając grę wieloosobową. – Nie wie, że nie grasz sam. Doświadczenie w warunkach pustynnych czy nie, Prusak absolutnie nie ma szans z twoją strategią i moim zmysłem artystycznym. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro