Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nocne kochanków rozmowy (+16)


A/N: Rozmowy łóżkowe? Może nie zejdziemy z żenady? :D Z każdą erotyczną lub chociaż zahaczającą o temat sceną próbę złamać klątwę języka polskiego, mówiącą, że rzekomo w naszym pięknym języku nie da się pisać po ludzku o seksie, a przy okazji rozwijam headcanony związane z seksualnością postaci :D Poza tym, to bardzo wdzięczne scenki do pisania, zawsze się świetnie przy nich bawię xD

+16 dla zasady


Czasami Taurys tęsknił za czasami, w których Feliks rumienił się na samą myśl o seksie, uciekał spłoszony wzrokiem, gdy pocałunki nabierały na intensywności, a dłonie zaczynały wślizgiwać się pod ciężkie warstwy kontusza, i dopiero w całkowitych ciemnościach nabierał śmiałości, by odwzajemnić tylko niektóre pieszczoty, a i to bardzo niepewnie.

Przełamanie tego duszącego, leżącego na sercu – i, nie oszukujmy się, lędźwiach też – wstydu było, oczywiście, ulgą dla ich obu. Skrępowanie i onieśmielenie odeszło w niepamięć, pozwalając Feliksowi bardziej cieszyć się tym, co robili sobie nawzajem; ich życie łóżkowe wiele na tym zyskało.

Ten etap ich pożycia, jakkolwiek wspaniały, miał jednak jedną wadę: Feliks nie miał już oporów, by zadawać intymne pytania:

– Wolisz kochać się z kobietami czy z mężczyznami?

I tak oto spokojny wieczór poszedł w niepamięć; Taurys westchnął i zamknął książkę, widząc, jak Feliks wpatruje się w niego bacznie. Leżał obok, z głową opartą na dłoni i z uśmieszkiem na wargach czekał na odpowiedź, doskonale wiedząc, że o ile żadne czynności seksualne Taurysa nie krępują, tak pytania o nie owszem. Gdyby miał ogon, pewnie właśnie by nim merdał.

– Ustaliliśmy, że jestem panseksualny.

Taurys nie sądził, że po tylu stuleciach jest w stanie dowiedzieć się o sobie czegoś nowego, a jednak w dwudziestym pierwszym wieku mu się to udało; chociaż, poprawił się w myślach, to wcale nie było odkrycie, a raczej znalezienie odpowiedniego słowa. Trochę jak dodanie ostatniego puzzle'a do prawie gotowej układanki, zostawionej w tym stanie lata temu, bo kiedyś tego puzzle'a w ogóle nie było w pudełku...

– Ale naprawdę nie masz żadnych preferencji w łóżku? – Feliks drążył dalej; szatański błysk w jego oczach mówił jasno, że tylko się droczy. Najwidoczniej lubił, jak Taurys się rumieni. – To w końcu zupełne inne doświadczenia, nieee?

– Inne – przyznał Taurys. – Ale naprawdę ja nie... – Jak miało to ująć w słowa? – Nie potrafię powiedzieć, które z nich wolę. Każde jest... fizycznie inne. Ale... płeć jest ostatnią rzeczą, o jakiej myślę, gdy się z kimś kocham. To... nie ma znaczenia. Naprawdę. Liczy... liczy się to, co jest między nami.

– Mmmm... – Feliks przygryzł wargę w zastanowieniu. – Chyba łapię.

Taurys odetchnął z ulgą, ale jego pokraczne wyjaśnienia zaspokoiły ciekawość Feliksa tylko na moment:

– A jeśli kochasz się ze mną, to wolisz być na górze czy na dole?

Taurys odłożył na nocny stolik książkę o radzeniu sobie ze stresem. Był już w połowie i chwilę wcześniej planował wdrożyć niektóre strategie w życie jeszcze tego wieczoru... ale wyglądało na to, że festiwal pytań jeszcze się nie zakończył.

I na to też nie miał jasnej odpowiedzi; oba odczucia były bardzo przyjemne...

– Zdajesz sobie sprawę o istnieniu pozycji, która czyni ten podział...

– Tak, na jeźdźca. Wiesz, o co mi chodzi! – Feliks poderwał się do siadu i wskazał Taurysa palcem. Jego oczy się śmiały, gdy wystawiał mu język. – Obaj jesteśmy switchami, to mamy ustalone, ale ja na przykład troszkę bardziej wolę... um... – W końcu policzki Feliksa też nabrały czerwonego odcienia. Może jednak miał jeszcze resztki dawnej pruderii. – Gdy ty... no wiesz...

Tym razem to Taurys się uśmiechnął.

– Wiem?

– Wiesz.

– Wiem.

I po tej jakże elokwentnej wymianie zdań Feliks roześmiał się głośno.

– No to właśnie tak wolę – powiedział wesoło, zakładając ręce na piersi. – I, jeśli miałbyś ochotę... – Porozumiewawczo uniósł brew i zerknął na okładkę książki. – Odstresować się w nieco bardziej tradycyjny sposób... Dzisiaj... Teraz...?

Cóż, pomyślał Taurys, uśmiechając się i sięgając do Feliksa, by ująć w dłonie jego twarz, by odnaleźć wargami jego usta, dłońmi klatkę piersiową i smukłe ramiona, poczuć pod sobą ciepłe, chętne ciało, to dobry pomysł.

Gdy zaborcze ręce mocno przyciągnęły go do siebie, gdy zaczęły niecierpliwie pozbywać się koszuli i wędrować do miejsc jeszcze zakrytych, śmiało i ochoczo dotykać, trzeć, pocierać, ocierać, jak przez mgłę pomyślał, że nie, jednak wcale za tamtymi pruderyjnymi czasami nie tęskni.

Nawet mimo krępujących pytań. Mała cena za tyle radości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro