Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Miód i gorzka czekolada

W kuflu z grubego, rżniętego szkła czekał na niego schłodzony porter bałtycki; Feliks ujął naczynie w dłoń i przyjrzał się z lubością niemalże czarnej barwie piwa, a potem wziął łyk.

Na jego języku rozlał się intensywny smak; kawa, może gorzka czekolada; ciekawa odmiana od jasnych lagerów, które Polska zwykle pił.

– Mocny – mruknął. – Ale dobry.

– Twoje za to jest dla mnie nieco zbyt słodkie – Litwa upił łyk ulubionego piwa Feliksa z hojnym dodatkiem miodu. – Jest bardzo smaczne, ale odzwyczaiłem się od tego smaku.

No tak; Taurys zwykł jadać czekoladę dziewięćdziesiąt dziewięć procent kakao, czego Polska nie był w stanie pojąć. Jak mógł się tak zadręczać i to z własnej woli?!

– Nie piłbym tego na co dzień – Feliks skosztował portera raz jeszcze. – Ale raz na jakiś czas, czemu nie...

Odkąd otwarli w sąsiedztwie knajpę z alkoholami świata, Polska nie posiadał się z radości; tyle smaków do odkrycia (i okazji do imprezowania, ale to przemilczmy, Feliks był w wieku, w którym głupstwa robił świadomie i z pełną przyjemnością)!

Taurys dołączył po krótkich namowach; od tego czasu raz na jakiś czas spotykali się, by popróbować alkoholi z różnych stron świata.

Prusy był bardzo oburzony, gdy przypadkiem dowiedział się o tych birofilskich schadzkach; na szczęście, Ludwig wykazał się zaskakującym taktem i zamachał bratu przed oczami biletami na mecz Borussii, tłumiąc chęć wproszenia się w zarodku.

Feliks miał w planach wysłać mu jakąś dobrą whisky. Albo własnoręcznie pędzony bimber; ale to wtedy, gdy w końcu wyczyści sprzęt z piwnicy, a na razie mu się nie chciało.

– I jak się czujesz? – zapytał po długiej chwili, dość niepewnie.

Litwa westchnął.

– Nie jest źle – odparł. – Ale ciągle jest nerwowo i czuję się tym naprawdę zmęczony. Czekam na święta, udało mi się wynegocjować parę dni wolnego.

– Mi też! – ucieszył się Polska. – Wyszarpałem od Wigilii do Nowego Roku! Będę leżał w łóżku, grał w gry i udawał, że mam dziewiętnaście lat i zero obowiązków. Wpadniesz do mnie?

Litwa zawahał się; potem skinął głową, widząc, jak uśmiech Feliksa powoli blednie.

– Wpadnę – powiedział szybko. – Umówiłem się z Estonią i Łotwą w Wigilię, ale resztę mam wolną – przyjrzał się Polsce i uśmiechnął miękko, widząc jak ten znów zaczyna promienieć. – Masz plany na Sylwestra?

– Kochany, plany na Sylwestra mam już od lutego, inaczej nie miałbym gdzie spać – Feliks wyszczerzył zęby. – Jadę do Zakopanego. Będę się bawił, pił, śpiewał i tańczył, a przy odrobinie szczęścia nie zgubię się w górach.

– Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił – Litwa uśmiechnął się smutno. – Przez to, jak zabiegany był ostatni rok... kilka ostatnich... Jakoś zapomniałem o tym, że o noclegu trzeba myśleć wcześniej.

Poczuł żal; może impreza na Krupówkach nie należała do jego ulubionych rozrywek, ale... Cóż, najwyżej się wprosi do rodzeństwa.

– I od tego masz mnie – oznajmił Polska donośnie, całkowicie Taurysa zaskakując. Pochylił się nad stolikiem, odnalazł palce owinięte na szklanym pokalu i zaczął się nimi bawić; nimi i masywnym, srebrnym sygnetem z Pogonią. Ktoś poruszył niebo, ziemię i jakieś szwedzkie muzeum, by ta błyskotka wróciła na dłoń Taurysa, prawowitego właściciela. – Wynająłem dwójkę, mój drogi. Chyba nie myślisz, że ze mną nie jedziesz?

Zielone oczy migotały psotnie; Litwa uśmiechnął się szeroko. Rozejrzał się ukradkiem, a gdy zorientował się, że w niemal pustym barze nikt nie patrzy na ich dwóch, zasiadających w oddalonej od wejścia loży, wstał i okrążył stolik.

Polska posłał mu pytające spojrzenie.

– Hmmm?

– Kanapa jest wygodniejsza po twojej stronie – mruknął Litwa, odsuwając na bok płaszcze, które rzucili na wolne miejsca obok Polski, gdy nie zauważyli w knajpie żadnego wieszaka na wierzchnie okrycia. Usadowił się obok Feliksa i pocałował go w skroń, jednocześnie sięgając ku jego dłoniom i oplatając wokół nich palce. – Dziękuję. Cieszę się, że powitamy Nowy Rok razem. Chciałbym się z tobą przejść po górach. Może niekoniecznie podczas imprezy, ale...

Polska zachichotał pod wpływem pieszczoty.

– Mam zarezerwowane trzy noce. Parę szlaków powinno być otwartych, więc możemy zorganizować jakiś spacerek. Ale nie powiedziałem ci jeszcze, że to pokój z łóżkiem double king size – Feliks uśmiechnął się psotnie. – Nie wiem, czy gdy już postanowimy się zwlec z łóżka, to czy nie będzie już ciemno. Co ty na to?

Taurys przekazał swoją odpowiedź w sposób całkowicie niewerbalny, angażując w nią zmysł dotyku i smaku; połączenie gorzkiej czekolady i miodu było... interesujące.

– Muszę częściej cię tak zaskakiwać – wymamrotał Feliks nieco oszołomiony intensywnością pocałunku. Odetchnął, próbując wyrównać oddech i lekko poczerwieniał, gdy zauważył, że kelnerka, która przyszła sprawdzić, czy czegoś jeszcze sobie nie życzą, wyraźnie nie wiedziała, gdzie ma podziać oczy. – O cholera...

Litwa, również z głęboką czerwienią na policzkach, poprosił cicho o rachunek; potem wypił resztę swojego piwa i spojrzał na Feliksa, który próbował doprowadzić się do porządku.

– Przejdziemy się? – Szarpnięciem głowy wskazał na oszkloną witrynę. Za szybą zapadła już noc, a w złotym świetle lamp tańczyły śnieżynki pierwszego śniegu.

Wyszli, zostawiwszy suty napiwek; idąc ręka w rękę, w ciszy, cieszyli się własnym towarzystwem i tym wykradzionym od ciągłej pracy wieczorem.

– Tu mają świetne drinki – oznajmił Feliks, gdy nawet wzajemne ciepło nie wystarczyło, by przezwyciężyć lodowato zimne podmuchy powietrza. Wskazywał na kolejny lokal. – Kolejeczkę? – zapytał z ujmującym uśmiechem.

Chyba jutro będę miał kaca, stwierdził Litwa. Ale trudno. To była niewielka cena za trochę dobrej zabawy z ukochanym; chwilę później patrzył, jak Feliks studiuje menu i dopytuje kelnera o najsłodszy możliwy drink.

– Może „Sex on the beach"?

Feliks chichotał.

– To sobie zarezerwuj na letni urlop, Tauri. Na takie bezeceństwa jest obecnie za zimno.

Litwa pokręcił głową z uśmiechem i po chwili zastanowienia zamówił starego, dobrego portera. Znajomy smak goryczki zagłuszył zbyt słodki miód.

– A wiesz, że tu w knajpie obok mają tęczową deskę setek? Każda w innym kolorze!

Zdecydowanie będzie miał kaca stulecia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro