Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jeszcze będzie przepięknie

A/N: W kwestii tego zbiorku robimy małe przemeblowanie, czyli nowy tytuł, oprócz komedii będą lądować tu też inne gatunkowo lietpolowe krótkie one-shociki :3 Dzisiaj z grubej rury, bo angst... bo powody :P


Listopadowy deszcz zacinał w okna, sprawiając, że pokój był jeszcze ciemniejszy niż zazwyczaj; światła zostały wygaszone, a zasłony częściowo zasłonięte. Jedynymi źródłami światła były migające diody elektroniki – ładujący się telefon, router, zamknięty laptop...

Stał pośrodku pokoju, obejmując się ramionami. Opuścił głowę, sprawiając, że twarz osłoniły mu włosy, i oddychał urywanie. Gdy zerkał w stojące przy jednej ze ścian duże lustro i widział tam swoje spowite cieniem odbicie, zaczynał drżeć.

Skrzypnięcie drzwi sprawiło, że mocniej zacisnął wargi.

– Dobrze się czujesz? – zapytał cicho Litwa.

– Nie – wyszeptał Feliks, próbując przełknąć ślinę, ale usta miał tak samo suche jak gardło. – Nie czuję się dobrze. Jestem wściekły. Wściekły i rozczarowany. I... I się boję... Boję się tego, co się dzieje, boję się tego, co może się stać...

Taurys podszedł bliżej i stanął za nim. Wolno objął partnera, przylegając do jego pleców. Dłonie splótł w okolicy pępka Feliksa, a twarz schował w jego karku. Polska wolno wypuścił wstrzymywane powietrze, czując przy sobie pocieszające ciepło drugiej osoby.

– Jeszcze będzie przepięknie – wyszeptał Taurys.

Oddech owiał skórę Feliksa, a nos czule musnął szyję. Polska wziął głębszy oddech, próbując się rozluźnić. Sięgnął dłonią do ręki na swoim brzuchu i mocno zacisnął na niej palce.

– Ale kiedy?

Na to Taurys nie znał odpowiedzi.

– Jedź ze mną rano do lasu – odparł tylko szeptem. – Zostaw telefon. Żebyś... żebyśmy chociaż przez chwilę o tym wszystkim nie myśleli.

– Przez parę godzin, dopóki nie zmarzniemy na kość? – Feliks spróbował się uśmiechnąć, chociaż głos ciągle mu drżał. – Brzmi dobrze, Licia.

Litwa bez słowa wzmocnił uścisk.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro