Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Internetowe intymności (+18)


A/N: Rating mocno +18. Ten fik leżał zaczęty już od dłuższego czasu, i szczerze mówiąc, pierwszy raz od lat wahałam się, czy go opublikować – ale well, jesteśmy dorośli (rating, szturcham wymownie palcem rating), bohaterowie też, a jakkolwiek sama idea jest dla mnie, totalnego aroace'a, totalnie obca, było to zaskakująco zabawne do napisania, więc nie powinno to to się marnować w szufladzie :D


Licia...

W jakiś przedziwny sposób słowu pisanemu udało się przekazać przeciągły, nieco proszący ton tego zdrobnienia – Litwa zerknął na treść wiadomości i zawiesił palce ponad klawiaturą, niepewnie czekając na dalszą część pomysłu Feliksa.

Bo tego, że Polska miał jakiś pomysł, był pewny; Polska dość swobodnie operował interpunkcją, ale akurat wielokropka używał z zaskakującą precyzją – tutaj oddawał zawieszenie głosu, ciszę przed burzą i błogi spokój tuż przed uderzeniem pioruna, to rozumiało się samo przez się.

Liciaaa, jesteś wolny dzisiaj wieczór, prawda? :>

Ta emotka. Litwa już widział taki uśmieszek na twarzy Feliksa i zwykle oznaczał on coś wyjątkowo cwaniackiego, chytrego i szczwanego, co właśnie wpadło do głowy Polski.

Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, przeklinając w duchu fakt, że Feliks już wie, że odczytał wiadomość. Te zimno wykalkulowane, współczesne komunikatory, pozbawiające człowieka odrobiny prywatności, chwili na zebranie myśli...

Kiedyś, w dawno minionych czasach, można było przemyśleć dokładnie to, co chciało się napisać w liście, miotać się po pokoju z piórem w ręce tygodniami, aż ukuło się najlepszą odpowiedź... A w obecnych czasach Litwa miał wrażenie, że każdy rozmówca patrzy mu na ręce – chwała bogom, że nie miał w swoim monitorze kamerki.

Właściwie, odpisał powoli, zastanawiając się, czego Polska zapragnął w piątkowy wieczór, skończyłem już na dziś pracę, więc tak, jestem wolny.

Najwyżej odmówię, stwierdził w duchu, widząc jak Feliks zabiera się za odpisywanie; chociaż migające znaczki wyglądały tak, jak zawsze, miał dziwne wrażenie, że Polska pisze szybko i gorączkowo.

Jesteś sam?

Tak. Czemu pytasz?

Może mały sexting? :>

O cholera jasna. Litwa otworzył usta, a potem szybko je zamknął. Cóż... spodziewał się próby zaciągnięcia go na dziką imprezę w akademiku, jakiejś tajnej i mało legalnej akcji (Feliks ostatnimi czasy robił to rzadko, ale nigdy nie należało tracić czujności) albo innego szalonego pomysłu, ale nie tego.

Znaczy, nie był do końca pewny, co Feliks ma na myśli, ale pierwsze trzy literki były dość jasne; Taurys wątpił, że chodziło mu o łaciński liczebnik.

Nie, żeby Feliks kiedyś go nie wkręcił w ten sposób...

Nie wiem, co dokładnie proponujesz?, odpisał, czując jak rumieniec zaczyna pożerać jego policzki.

W odpowiedzi Feliks wysłał mu linka do Wikipedii. Dwadzieścia sekund później Taurys już wiedział.

Zaczerwieniony na twarzy już chciał automatycznie odpisać, że nie, dziękuję bardzo, woli nieco bardziej... tradycyjną metodę. Jego starannie układaną wypowiedź przerwały dwie sugestywne emotki bakłażanów.

W tym momencie Litwa nie wiedział, czy powinien być wdzięczny Estonii za wprowadzenie go w świat internetowego pisma obrazkowego, czy mieć do niego żal, że wyrwał go z błogiej nieświadomości.

Wytrącony z równowagi – dlaczego akurat bakłażan... falliczne kształty, oczywiście, ale czemu akurat... nie tknę więcej bakłażanu – Taurys skasował swoją odpowiedź.

Nie chciałbyś wypróbować czegoś nowego, Licia?

Litwa zagryzł lekko wargi, wduszając backspace zaraz po tych kilku literach, które w swoim oszołomieniu udało mu się napisać. Napisać i skasować. Jeszcze raz. I jeszcze raz.

Polska zaskakująco cierpliwie, jak na siebie, czekał na odpowiedź; Litwa wpatrzył się w okno ponad monitorem i nagle wstał, czując gwałtowną potrzebę szczelnego zasłonięcia zasłon.

I zgaszenia światła; dopiero, gdy otuliły go bezpieczne, dyskretne ciemności, dopiero wtedy opadł z powrotem na fotel przed komputerem.

Feliks lubił takie rzeczy; o ile Taurys nie miał nic przeciwko urywanym szeptom w ciepłej, miękkiej pościeli, tak do tej pory stanowczo odmawiał rozmawiania w ten sposób przez telefon, brzmieli wtedy tak głupio...

Ale... ale tutaj nie będą siebie słyszeć, prawda? I... cholera, nie widzieli się prawie dwa miesiące, głupie obowiązki, tęsknota męczyła ich obu... Może... może warto spróbować?

Przestaniemy, jeśli o to poproszę, dobrze? Jego palce niemal same wystukały odpowiedź; policzki płonęły żywym ogniem.

Jasne <3

To ok, jeśli ci się nie spodoba, ale cieszę się, że chcesz sprawdzić

Mogę zacząć?

Litwa skinął głową z nieco zduszonym gardłem; potem zorientował się, że Feliks przecież go nie widzi. Szybko wystukał odpowiedź i znów zerwał się z krzesła.

Butelka wina, którą dostał w zeszłym roku, prawdopodobnie nie doczekałaby się otwarcia, gdyby nie pomysł Feliksa; Litwa nalał sobie lampkę – tylko jedną, chociaż dość obfitą – i schował alkohol z powrotem do szafki.

Odrobina rozluźnienia mogła mu się przydać; serce waliło mu jak młotem, a kark i ramiona miał nieprzyjemnie sztywne.

Zgasiłem światła, Feliks jak nigdy wysłał wiadomość w jednym dużym akapicie, zamiast rozbijać każde zdanie na siedem osobnych. Wyłączyłem telefon i pozamykałem wszystko. Nie ma mnie dla świata i tej bandy debili z rządu.

Dobry pomysł, Litwa stwierdził nieco chaotycznie i wdusił wyłącznik telefonu. Nie chcę, by ktokolwiek teraz zadzwonił...

Pamiętasz mój pokój, Licia? Ściany są brzoskwiniowe. Kupiłem świeczki zapachowe, więc wszystko pachnie brzoskwinią... Nawet moja pościel. Ta, którą lubisz, ciemnozielona. Leżę na niej, totalnie zrelaksowany. Totalnie nagi.

Taurys schował twarz w dłoniach, nie omieszkując się jednak zerkać przez palce, by nie przegapić żadnego nowego zdania. Wiedział, jak Polska tam leży; wiedział, jak lubi prężyć się jak kot. Wcale nie trudno było wyobrazić sobie te kształtne obojczyki, płaski brzuch, te wyjątkowo pociągające skośne linie miednicy... Jasna skóra, kontrastująca z zielenią, jego ukochanym kolorem; na samą myśl zrobiło mu się jeszcze goręcej.

Polska wyraźnie czekał na odpowiedź; Litwa z wolna oderwał palce od twarzy.

Siedzę przed komputerem, odpisał, zmieszany kompletnym brakiem... romantyczności? intymności? Polska mógł zabrać swój nowoczesny telefon do łóżka; z jego komputerem stacjonarnym byłoby to zdecydowanie niewygodne.

Zasłoniłem zasłony, zgasiłem światła.

Zawahał się; co dalej? Miał... udawać, zmyślać...? Ale to nie na tym polegała idea, prawda?

Nikt mnie nie widzi, napisał wolno. Jest... tu bardzo gorąco, dodał i sięgnął palcami do najwyższego guzika swojej koszuli. Ciemnozielonej, gwoli ścisłości. Po lekkim wahaniu dopisał to, co zrobił; w odpowiedzi otrzymał serduszko i kolejną wiadomość.

Myślę o tobie, Licia

Ja też, Feliksai

Z zaaferowania aż zgubił kropkę, chociaż Polska prawdopodobnie nie zwrócił na to uwagi. Wciąż mając postać Feliksa przed oczami, spróbował opisać siebie:

Nie... nie jestem rozluźniony. Miałem zły dzień w pracy. Połowę zabrałem do domu. Ale... ale podoba mi się, to co piszesz.

Zażenowanie; Litwa na moment odwrócił wzrok, ale nie odrywał palców od klawiatury.

Więc czytaj, Licia.

Rozluźnię cię, dobrze?

OK., Litwa wcisnął dwa klawisze niemal jednocześnie, nie potrafiąc wydusić z siebie więcej. Wypił duży łyk wina; gorąco uderzyło w jego policzki.

Pościel jest tak cudownie miękka i świeża. Dobrze mi. Pachnę brzoskwiniami, dopiero co wyszedłem spod prysznica. Jest cichutko.

Ślinię palca. Odrobinkę. Dotykam sutka. Lubię myśleć, że to twój język, Licia. Uwielbiam, gdy to robisz <3

Zawahał się.

Też to lubię, przyznał. Lubię, jak... jak wtedy oddychasz.

Drżący, nierówny oddech; stłumione poduszką westchnienia. Sztywna miękkość sutka pod językiem...

Kocham to

Litwa pochylił się do przodu, opierając czoło o blat biurka i zaciskając mocno zęby. Spodnie, które do tej pory uważał za bardzo wygodne, w jednej chwili przestały być komfortowe.

Jak to było możliwe, że Feliks potrafił ledwie kilkoma zdaniami doprowadzić go do stanu, w którym mógł tylko łapać powietrze, nagle spragniony, jakby od setek lat nie czuł na wargach ani krztyny wilgoci?

Jego pokój zmienił się w saunę; krew krążyła szybciej, spływała tam, gdzie wiodły ją instynkty, a on sam oddychał ciężko, coraz ciężej.

Jego palce ciężko opadły na klawisze, gdy podniósł się, próbując się skupić. Jego oczom ukazał się kolejny akapit.

Wyobrażam sobie, że całujesz mój brzuch.

Tak; każdy centymetr tej miękkiej, gładkiej skóry. Smak brzoskwiń, truskawek i polnych kwiatów, miodu i odrobiny potu...

Chciałbym. Rozpinam drugi guzik.

Może nie potrafił tak zmysłowo opisywać tego, co się z nim działo i co czynił, ale Taurys na swoje usprawiedliwienie miał to, że już nie był w stanie myśleć trzeźwo.

Wina upił ledwie kilka łyków; Feliks upajał, nawet nie będąc obok, mocniej niż najmocniejsze trunki świata.

Zdejmiesz dla mnie koszulę? :>

W odpowiedzi Taurys skinął głową, poniewczasie uświadamiając sobie, że przecież Feliks go nie widzi. Drżącymi z potrzeby palcami rozpiął resztę guzików i zsunął z siebie rękawy koszuli, zdając sobie sprawę, że ową potrzebę będzie musiał zaspokoić sam.

Tak, odpisał i poruszył się niespokojnie na krześle. Koszula wylądowała gdzieś na oparciu; nie poświęcając temu ani jednej myśli, skopał ze stóp swoje buty.

Myślenice o tobie

Myślę*, sorry, autokorekta

Co robisz teraz, Licia? :>

siedzę przed komputerem w samych spodniach... i nie mogę nie widzieć ciebie przez to, co piszesz

Wielka litera też gdzieś umknęła; Taurys przygryzł wargi, bo jego dłonie chciały znaleźć się w innym miejscu niż na klawiaturze.

Trochę... niżej blatu. Wykonując mniej... precyzyjne ruchy.

I jak się z tym czujesz, Licia? Bo ja bosko

Chce cię doktnąć , odpisał szybko.

A siebie?

Taurys wziął głęboki oddech; wolno sięgnął dłonią do paska spodni, drugą próbując wyklepać cokolwiek w miarę sensownego.

Proszę, kontynuuj

Polska jakby tylko na to czekał; czerń tekstu rozlała się przed oczami Taurysa jak słodka powódź:

Przesuwam rękami po moim ciele; brzuch, boki, podbrzusze... wolę, jak ty to robisz, ale skoro cię tu nie ma... Pamiętasz, Licia, że jestem całkowicie nagi? :> Jestem też całkowicie sztywny, hehe. Mogę się dotknąć, jak myślisz?

Feliks nie potrzebował jego pozwolenia; nie, gdy Taurys już zsunął spodnie i ostrożnie uwolnił się z bielizny; jego penis wyprostował się dumnie, czekając aż się złamie i dotknie aż do obłędu.

Tylko myśl o mnie.

oczywiście

napisz mi, co robisz, Licia

Taurys przymknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Iskry przyjemności, skrzeszone przez jego własne palce, przemknęły przez jego ciało i umysł, i z trudem oderwał się od niej, by napisać kilka słów.

Wstyd czy zażenowanie nie miały już wstępu do jego własnej, prywatnej, gorącej sauny; nie umiał pisać tak jak Feliks, rozniecać ognia łatwopalnymi zdaniami, ale...

Jest mi tak dobrze... dotykam się i przestaję tylko wtedy, gdy do ciebie piszę...mam cię przed oczami, jak ciężko oddychasz.

Dalej siedzisz na fotelu?

Tak...

Chciałbym siedzieć na twoich kolanach

Taurys jęknął w duchu, gdy tylko to sobie wyobraził. Feliks, jego usta przy jego wargach, klatka piersiowa przy torsie, wyprężony penis przy jego własnym członku, ściśnięci w uścisku, oparci, otarci o siebie ciasno, mocno, ciepło i ...

Emotka dłoni, otwarty nawias, dwa obrazki bakłażanów i zamknięty nawias. Potem strzałka w dół i strzałka w górę....

Jak w ogóle miał to interpretować...? Zbity z tropu na moment się zatrzymał i wpatrywał w wiadomość, próbując zmusić swój zasnuty feliksową mgłą umysł do działania.

Och. W taki sposób... Więc siedzi przodem... na jego kolanach... a ręka...

Niemalże widział te wilgotne od pocałunków, pełne usta, rozciągające się w cwanym uśmieszku tylko po to, by za moment otworzyć się szeroko w cichym jęku... Zaciśnięte powieki, odrzucona w tył głowa, wygięte w łuk ciało, słodkie, smakujące miodem...

W górę, w dół, w górę, w dół... :>

Taurysowi nie pozostało nic innego niż podążać za instrukcjami; przymykał oczy, chcąc zatracić się w przyjemności, krzesać iskrę za iskrą, ale jednocześnie nie stracić żadnego słowa pojawiającego się na ekranie:

bardzo bardzo strasznie

chcę cię

tutaj

we mnei

licai

W górę i w dół; opadające nań ciało, ramiona mocno ściskające go za kark, gwałtowniejszy wdech, Feliksie, ty szaleńcze... otoczyłby go ramionami, powstrzymał na moment, bo nie chciał, by ten zrobił sobie tą niecierpliwością krzywdę... chwila na rozluźnienie, uspokojenie, przyzwyczajenie do...

mam tylko palce, Licia, ale chciałbym ciebie

Taurys aż jęknął z potrzeby; tak, chciałby teraz tu Feliksa. Feliksa zamiast własnej, zaciśniętej dłoni; ciepłe, miękkie, cudowne, kochane ciało Feliksa, kochane włosy, kochane oczy, szyję, obojczyk, brzuch, każdy centymetr, każdy zakamarek...

Jego paznokci na jego barkach, jego zębów na własnej szyi, jego... jego...

Brzoskwinia. Bakłażan. Wyjątkowo czerwona, zdyszana buźka, o której do tej pory sądził, że symbolizuje upał. Och, on naiwny...

A potem Feliks wysłał mi zdjęcie.

Nieco rozmazane; rozrzucona pościel, Feliks wygięty jak kot; uchylone, płonące oczy, palce u stóp kurczowo zgięte, wbite w prześcieradło, a dłonie... jedna zajęta tym rozniecaniem ognia, czystej, iskrzącej przyjemności, druga sięgająca tam, gdzie Taurys bardzo, bardzo, bardzo pragnął teraz być... tam, zamiast we własnej dłoni, wśród niego, pośród niego...

Pulsująca ekstaza nadeszła wraz z kolejnym zdjęciem, chyba zupełnie przypadkowym; pół kadru ciemności, drugie pół – zaciśnięte powieki, przygryziona mocno warga, kaskada jasnych, zwilgotniałych włosów przyklejona do policzka.

Taurys oparł czoło o klawiaturę, dysząc ciężko; co ty ze mną właśnie zrobiłeś, zapytał fotografii myślami, bo nie był w stanie wydobyć z siebie sensownego słowa. Dygotał, dalej siedząc na swoim fotelu, mokry od potu, drżący, nasycony, a jednocześnie nadal głodny; och, Feliksai, czemu jesteś tak daleko?

siedzisz tak cicho, odszedłeś... czy doszedłeś? :>

Taurys uniósł głowę, oparł łokieć o biurko i osłonił twarz palcami, patrząc na w połowie pustą lampkę wina; stała tam przez cały czas, milczący świadek tego, co zrobił z nim Feliks, nawet nie będąc w tym samym kraju.

Dał sobie jeszcze kilka głębokich oddechów, nim sięgnął do klawiatury... Będzie musiał tu posprzątać, nie sądził, że był w stanie zrobić taki bałagan...

Nigdy, napisał, ledwo trafiając w klawisze, nigdy nie było mi tak dobrze samemu.

Samemu? :(

Och, kurwa; naprawdę nie potrafił w całe te chaty, komunikację bez tonu głosu i emocji w nim słyszanych; Taurys pokręcił głową. Listy przynajmniej dostarczały jeszcze osobistego pisma; ostrych szarpnięć stalówką, gdy Polska był wzburzony, zabawnych zawijasów i gryzmołów, gdy miał na to ochotę, czasem wyschłe, okrągłe ślady wilgoci były jasnym komunikatem: jest mi źle... ale tutaj wszystko było takie samo.

Ta sama czcionka i tylko te niejednoznaczne obrazki.

I jak ma to teraz odczytać, tę minkę? Wygięte w podkówkę usta, czy wręcz przeciwnie, skrzyżowane ramiona i teatralnie odwrócona głowa, jak wtedy, gdy Feliks się obrażał? A może to tylko udawanie?

Bez ciebie fizycznie obok, Felku, to było cudowne, wyjaśnił pośpiesznie. Szkoda, że nie możemy się teraz spotkać, chciałbym mieć cię tu przy sobie, ale w ten sposób też było dobrze.

W odpowiedzi otrzymał kilka serduszek i odetchnął z ulgą.

Naprawdę ci się podobało, Licia? <3

Wstyd zepsuł im zbyt wiele nocy na samym początku; pozostawiał zbyt wiele nieporozumień, sfrustrowania i niezaspokojonych pragnień; może nadszedł czas, by pozbyć się ostatnich oporów?

Cały ten... sexting nie był takim głupim wynalazkiem.

Tak ;–)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro