
⁵² - ꜱᴛᴀʀ ᴄʜɪʟᴅ ᴀʀᴇ yᴏᴜ ʟɪꜱᴛᴇɴɪɴɢ?
↷ 이미지 왜 챙겨 그
래 봤자 우리끼린데
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
Nerwowo chodził z kąta w kąt, co chwila zerkając na zegar wiszący na ścianie w kuchni, dopóki nie usłyszał dźwięku otwieranych drzwi.
Rzucił się pędem przed siebie, dopóki nie zobaczył jak Jisung próbuje wtaszczyć do środka pijanego w opór Changbina, który mamrotał niezrozumiale pod nosem i średnio wiedział co się dzieje.
Miotał się na ramieniu Hana niczym liść na wietrze, próbując złapać równowagę i utrzymać otwarte oczy dłużej niż dwanaście sekund.
Felix spojrzał na niego zmartwiony, czując rosnącą w jego gardle gulę pełną poczucia winy, że doprowadził go do tego stanu.
Gdyby nie sprowokował go do wyjścia na dwór w to zimne listopadowe powietrze w cienkich ubraniach i czapką z daszkiem to nigdy by się nie wydarzyło.
— Jesteś pewien, że sobie poradzisz wiewióra? — Zapytał go Jisung, będąc w każdej chwili gotowym by przejąć inicjatywę i samodzielnie zająć się przyjacielem.
Lix nigdy nie zajmował się Changbinem, który po upiciu się był dużym nieznośnym dzieckiem, ciężkim do ogarnięcia.
To była dla nich obydwoje nowa sytuacja i nie oczekiwał od piosenkarza tego by od zajął się nim tak jakby to był jego chłopak.
—Mhm — Pokiwał głową, wyciągając niepewnie ręce w stronę Bina, zabierając go od Jisunga. — Możesz już iść hyung, wiem co z nim zrobić — Był ciężki i strasznie się gibał, przeważająd nad szczuplejszym i wątłym Lee.
Musiał się zaprzeć stopami o podłogę by utrzymać równowagę, gdy łapał go w talii, jego lewą rękę zarzucając sobie na ramię.
Kiwnął głową w stronę Hana, prosząc go o zamknięcie drzwi, gdy nawigował jak mógł by zaprowadzić go do jego pokoju.
Śmierdziało od niego okropnie alkoholem, jego słodkawo-dymny zapach drażnił mu nos, przez co zdarzało mu się co chwila kaszleć.
Na domiar złego Bin wiecznie przechylał głowę tak, by jego twarz znajdywała się jak najbliżej tej należącej do Felixa co go denerwowało.
Nie był przyzwyczajony do tej bliskości z drugą osobą i peszyło go to, nawet jeśli wiedział, że Chagbin nic nie kojarzył i nie był świadomy tego co się działo.
— Dlaczego się musiałeś tak upić? — Sapnął, otwierając łokciem drzwi do jego pokoju, poprawiając sobie rękę Seo, która mu się ześlizgiwała z jego granatowej satynowej koszuli.
Ostatnie centymetry dzielące ich od łóżka były czystą katorgą, a jemu brakowało już sił.
Wziął dwa głębokie wdechy i wykrzesując z siebie ostatnie zapasowe pokłady energii, ruszył do przodu z uwieszonym na sobie Seo, zrzucił go na łóżko jak torbę na brudną bieliznę, poprawiając mu nogi i podkładając poduszkę pod głowę, następnie idąc do łazienki z której wrócił z miską ciepłej wody i ręcznikiem.
Zaczynał obmywać Changbinowi twarz, dotykając ją delikatnymi, powolnymi ruchami.
Wycierał mu ręce, szyję, patrzył czy nadal oddycha, siadając na brzegu łóżka.
— Nie lubię tego, co zrobiłeś ze sobą — Szepnął, dopiero teraz zauważając jak raper spokojnie wyglądał podczas snu.
Okrągłe miękkie poliki, prosty nos i na wpół otwarte usta którymi równomiernie oddychał.
Zauważył mało widoczną bliznę pod jego lewym okiem, co pozwoliło mu wyobrazić sobie genezę jego powstania.
Po co on to wszystko robił?
Mógł pozwolić Jisungowi się tym zająć i wrócić do swojego mieszkania, idąc po przodu.
Nie może dalej stać w jego cieniu i czekać a wypatrzy go w tłumie.
Zdał sobie sprawę, że nie może trzymać się ich pierwszego spotkania gdy nosił aparat, nie akceptował siebie i tego co czuł.
On tego nie pamiętał.
Nie pamiętał Felixa wtedy gdy był jeszcze Yongbokiem, kolejnym nastolatkiem w kolejce po autograf.
Dotknął jego dłoni po raz ostatni, podnosząc się z siadu z zamiarem wyjścia z pokoju, gdy zimna dłoń Changbina złapała go za nadgarstek i przyciągnęła do siebie, zmuszając do ponownego siadnięcia przy nim.
— C... C... Co ty robisz? — Zająknął się, patrząc w jego oczy. Wydawał mu się nieobecny, jakby patrzył na niego zza zasłonki. — Puść mnie Changbin, chce stąd wyjść
— Dlaczego idziesz? Nie chcesz ze mną zostać? — Zapytał go zachrypniętym głosem, próbując się podnieść. Wciąż trzymał go za nadgarstek, nie luzując swojego uścisku nawet trochę.
— Jesteś pijany, musisz odpocząć i się wyspać, porozmawiamy o tym jutro, dobrze? — Starał wyglądać się na rozluźnionego, tak jakby nie starał się zebrać w sobie i uciec jak najdalej, zanim zrobi coś, czego będzie żałował.
— Połóż się ze mną, to wtedy zasnę i będę grzeczny
— Nie mogę Changbin, przepraszam
— Wolisz iść do niego, prawda? Czeka na ciebie i dlatego tak się spieszysz?
— Nie wiem o czym mówisz Changbin, jesteś pijany, wydaje ci się
— Nie kłam — Syknął. Jego wzrok stał się ostry a szczęka zacisnęła się ciasno.
Po raz pierwszy Felix odczuł, że Seo może zrobić mu krzywdę jeśli dalej będzie drążyć temat, który sobie ubzdurał.
Jego wzrok, który mówił mu, że jest wściekły jak nigdy i nie zawaha się wybuchnąć, co może odbić się rykoszetem na Lee.
Postanowił grać na zwłokę, chcąc jak najszybciej opuścić pokój Bina i zostać sam z własnymi myślami.
— Dobrze, zostanę z tobą tak długo jak będziesz chciał. Tylko pozwól, że zaniosę te rzeczy do łazienki by nic się nie wylało — Uśmiechnął się sztucznie, potakując lekko głową by pokazać mu, że może mu zaufać i w końcu go puścić.
Patrzył na niego wyczekująco, chcąc usłyszeć jego reakcję na to co powiedział, ale on zrobił coś, czego się nigdy nie spodziewa po nim.
Pochylił się w jego stronę i bez żadnego uprzedzenia pocałował go w usta.
Był to krótki pocałunek bez żadnego drugiego dna, który skończył się tak szybko jak się zaczął.
Changbin po pocałowaniu go przewrócił się na drugi bok i zasnął, jak gdyby nigdy nic.
Felix zaś trzęsącą się dłonią dotknął swoich ust.
Po jego policzkach płynęły gorące słone łzy.
To nie miało tak wyglądać.
To nie miało tak się wydarzyć.
Dlaczego zrobił to akurat teraz po pijaku?
Takie zachowanie nie było w porządku.
Przeszyła go zimna fala paniki, rociągająca się po całym jego ciele.
Wstał i po cichu wyszedł z pokoju Seo, osuwając się po drzwiach prosto na zimną podłogę, gdzie zaczął szlochać w dłonie, a w głowie wciąż szumiło mu jedno i to samo zdanie:
"To nie jest prawdziwe".
꒦꒷︶°꒷︶°︶₊˚ʚɞ˚₊︶°︶꒦˚︶꒷꒦
nareszcie dzieje się jakaś akcja i skręcamy w inną, wcześniej nie uczeszczaną ścieżkę.
mam nadzieję, że rozdział wam się podobał i jeszcze ktoś tutaj ze mną siedzi.
widzimy się później! 😊🌻
『instagram ✉︎ detailhun_x』
『twitter ✉︎ D3TA1LHUN』
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro