the sea • [tommyinnit]
Kiedy był mały, zasłyszał pewnego razu piękną opowieść. Tata zabrał go wraz z Wilburem nad jezioro, gdzie większość ich kolonii zorganizowała ognisko. Była to piękna i wzniosła chwila dla tego małego chłopca, gdy pozwolono mu usiąść na kłodzie między starszymi dzieciakami, niemalże dorosłymi, by wysłuchać słowa jednego z morskich braci Nikachu, rówieśniczki Will'a. Zlewał Dreama i George'a, którzy gadali nad jego głową, a cenił chwilę.
Sześciolatek był smutny, iż Tubbo musiał zostać przez chorobę pod opieką drugiego brata, ale niedługo.
Pamiętał jak dziś, gdy jego ojciec usiadł obok dziwnego człowieka, z łuską na nogach oraz włosach w nienaturalnym kolorze. Phil poprosił wszystkich o ciszę, a mer zaczął opowiadać.
Była to baśń o dalekim morzu, za dnia lśniącym jak klejnot, nocą przejrzystym jak barwione szkło. Dawała życie istotom wodnym, jak i tym gnającym po żyznej glebie. Jednakże woda nie dała się ujarzmić - nie można było jej trzymać w akwiarium z rybkami, zamykać w szklanej kuli, puszczać w śliczne piaskowe kanaliki. Zawsze ona upływała, uciekała, wracała do swego serca.
Byli jednakże dwaj bracia, kochający się ponad życie, odbicia przeciwieństw ich samych - jeden był z ludu morza, drugi kotołakiem.
A ten mały chłopiec, w przyszłości arogancki, jak i roześmianie otwarty, zapamiętał na całe życie tę opowieść.
Kotołak otrzymał od swego brata kompas. Był on niemalże identyczny jak w kieszeniach podróżujących pobratymców. Odróżniała go woda wypełniająca miejsce między wskaźnikiem a szkłem. Lśniła ona, jak ta w morzu cudownym.
- Ten kompas mnie odnajdzie, mnie i serce morza - zaintonował opowiadający.
Wtedy wszyscy ucichli, nawet ci nieszczęśnie rozgadani, przyśli towarzysze życia nad główką złotowłosego. Zapewne jednych zaciekawił sam kompas - rządnych przygód chłopaków Dream Team'u, niezdrowo zainteresowanego Quackity'ego czy Sama, marzycielkie głowy Niki oraz Wilbura.
Tommy wchłaniał wszystko, a w oczach lśnił nie tylko blask ogniska, gdy mer złapał kontakt wzrokowy z malcem.
- Woda wzniosła niech cię nie pogrąży.
Większość zawyła z dezaprobatą, gdy opowiadający ucichł, milcząc. Chciano więcej. Mer jednak tylko podziękował i oddał swą rolę Philowi, który zaczął przedstawiać inną historię. Zainteresowanie zastąpił śmiech, potem skoki nad ogniskiem i rozmowy.
Złotowłosy chłopiec patrzył na morze, zostawiony sam sobie przez brata na rzecz różowowłosej półmer.
Potem na rzecz L'Manberga.
Zostawiony w więzieniu z Koszmarem przez pszczelego brata.
Kilkanaście lat później, sam na wybrzeżu, wrzuci własny kompas do wody, Your Tubbo.
A po chwili sam wkroczy w morze.
I nie wyjdzie ponownie. Nie chciał wychodzić. Po więzieniu chciał jedynie wolności. I spokoju.
- Kotołak... Zniszczył ten kompas. I opuścił brata - kiedyś dokończyła mu Niki, gdy poprosił ją o to w wieku czternastu lat.
Tak jak on opuszczał Tubbo, który każdego wieczora jego niewoli patrzył w kompas.
Jedynego żywego brata i ojca, którzy patrzyli na swe szmaragdowe kolczyki, matowe przez brak trzeciego.
I tego martwego, także pilnującego swój milczący talizman.
Ale niech mnie piekło pochłonie, pomyślał Tommy, woda tak świetnie smakuje w płucach.
trzy przedostatnie akapity motywowałam artem, całą resztę wymyślałam przez pół dnia, całą historię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro