Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bullshit • [Dream SMP AU]

  Dream szybko wbiegł do domu, rzucając na bok — zakładając po miękkim dźwięku, na buty — miecz, byleby jak najszybciej dotrzeć do sypialni. W progu wpadł na cudze plecy, niefortunnie na nich lądując. Osoba "zaatakowana" uratowała ich oboje przed upadkiem dzięki wcześniej rozłożonych skrzydłom.

— Wybacz Bad — mruknął, nawet nie patrząc w cień kaptura przyjaciela.

  Ominął go, rozbieganym wzrokiem szukając pożądanej osoby.

  Westchnął z nieskrywaną ulgą, kiedy zauważył, iż George siedzi na łóżku obok Sapnapa, rozmawiając z nim z wzrokiem wlepionym w kolana. Twarz jednak się uniosła, ukazując mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Oraz mętne spojrzenie.

— Dream, jesteś już!

  Uklęknął na podłodze, przygarniając do siebie starszego chłopaka. Wdychał cudowny zapach towarzysza, odświeżając odczucia w pamięci. Z tęsknoty chciał niemalże płakać.

— Przepraszam, zraniłem się w rękę i nie mogłem się zmienić w żadną ptasią postać.

  Sapnap siedzący dalej obok się zaśmiał, tym samym prowokując chłopaków do rozdzielenia się.

— I to ciebie chciano kiedyś wpakować do więzienia? — sarkazm towarzysza wyczuć można było z kilometra, na co dowodem był śmiech zbliżającego się z posterunku Bada.

  George przyłączył się do pociesznej atmosfery. Przygarnął do siebie Dreama, rozgrzewając jego serce.

— Jaka szkoda tylko, że bez niego nie byłoby opiekunki dla mnie.

  To była okrutna sprawa, ale czas leczy, chociaż nic nie uzdrowi ich zrytych bani.

  Dreamowi bardzo wygodnie było w objęciach. I na zawsze będzie.

— Chujowa sprawa no, nie będę mógł wywołać nowej wojny z Tommym. Podobno dzieciak zdobył Jedenastkę.

— Zamiast tego będziesz nianczył niewidomego typiarza — dodał Sapnap.

— Trochę powagi chłopacy! — próbował ich przywrócić do porządku demon.

  Ci jednak tylko się śmiali w najlepsze.

— Będę niańczył do końca życia, mi to nie przeszkadza.

  George ucałował blond loki, szeptając podziękowania.

  Urocze przyrzeczenie długo nie powisiało w powietrzu, bo przybył zatruwać cennego tlenu przez okno.

— Do chuja pana, czekamy na was tak długo, że Dadza zaraz sobie utnie drzemkę. Wiecie, tysiąc lat to nie przelewki dla starego.

  George, pomimo coraz gorszego wzroku, idealnie trafił z pięści w brzuch Tommy'ego, który zgrabnie wylądował obok niego na łóżku. Ten zgiął się w pół, ku uciesze Sapnaoa i dzikiemu śmiechowi zmiennokształtego.

Kawałek starego shota, reszte dopisałam teraz i wyszedł serio bullshit. Ale może kiedyś napiszę coś dobrego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro