Wypłata
Izaya: Wbrew pozorom droga do bankomatu jest jak pole minowe! Wszyscy patrzą ci na ręce i istnieje spore ryzyko, że jakiś złodziejaszek majstrował przy tym sprzęcie. Ponadto, jak już nie pomylisz się w guziczkach, musisz sprawnie uniknąć tych - rzekomo - zbierających na chore dziecko ludzi, którzy czaili się tak naprawdę przy bankomacie od jakiegoś czasu i teraz próbują zagrać ci na sumieniu...
Izaya: Ale moje sumienie dawno zdechło, więc pomińmy tą kwestię.
Izaya: Kiedy już szedłem z pieniędzmi do domu, potknąłem się o kant piłki, którą jakieś ułomne dziecko zgubiło - zapewne bawiąc się autistik spinnerem lub grając w pokemon goł - i nieomal upadłem, a wtedy... zobaczyłem jakąś babcię z Polski sprzedającą pierogi.
Izaya: W ten oto niebywały sposób ne mogłem zapłacić Namie!
Namie: Ty mi nigdy nie płacisz...
Izaya: No wiem~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro