Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ꜰᴏʀᴛʏ

Cały czas czułam się w pewien sposób winna. To okropnie niezdrowe, ale przez to, że czułam jakbym robiła coś złego przez Jimina miałam poczucie winy a przecież nie robiłam nic złego. W końcu to tylko spotkanie z przyjaciółmi...Taehyung to mój przyjaciel, nikt więcej i jeśli Jimin mi ufa powinien to uszanować. W końcu mogę mieć przyjaciół chłopaków.

Cała czwórka udaliśmy się do pizzeri w której serwowali nie tylko to pyszne danie, ale i również inne jednak w końcu my przyszliśmy akurat na ten przysmak.

- Mam nadzieję, że dogadamy się z wyborem pizzy - powiedział Jungkook zajmując miejsce obok mnie. Na przeciwko usiadła Monica i obok niej Taehyung.

- Masz na myśli, że wszyscy mamy zjeść cztery sery ? - spytałam a brwi uniosłam ku górze.

- Dokładnie tak, panno Tory - uśmiechnął się przyjaciel

- To zamów sobie swoją cztery sery a my coś innego - powiedziała Monica.

- jestem za - dodałam. - Monica - spojrzałam w stronę przyjaciółki - Bierzemy to co zwykle ?

- hawajska a ty ściągasz szynkę ? - uśmiechnęła się. Jako iż nie jem mięsa to pozostaje mi ta opcja a ananas na pizzy to niebo.

- Jasne - zaśmiałam się.

- To my już wiemy co chcemy - powiedziała brunetka odkladając na bok kartę dań.

- Dzień Dobry - podszedl do nas kelner. Spojrzałam na chłopaka. Był naprawdę piękny. Wysoki, ciemne włosy, wysportowane ciało, małe, ale pełne usta i ciemne, brązowe oczy. Jego uśmiech był jak słońce - Co podać ?

- Jedna duża hawajska - powiedział Jungkook - Czy byłaby możliwość aby połowa była bez szynki ? - spytał.

- Dla kogo ? - spytał i spojrzał na mnie. Poczułam się trochę niekomfortowo.

- Dla tej pani - wskazał na mnie przyjaciel. Brunet penetrował wręcz moje oczy przez co czułam się bardzo dziwnie. Odkręciłam wzrok i jako iż jestem Tory to się zarumienilam.

- jasne - powiedział chłopak zapisując coś do notesika.

- następnie jedna średnia cztery sery i jedna średnia z rukolą - uśmiechnął się królik.

- dobrze. Czas oczekiwania koło 25 minut. - powiedział chłopak i odszedl. Zerknelam kontem oka na Taehyunga, który wydawał się dziwnie...zdenerwowany ?

- Ale Cię podrywał - powiedział. Wszyscy na niego spojrzeli zdziwieni. Czy on jest zazdrosny ?

- Wcale nie - wzruszyłam ramionami.

- Wcale tak - powiedział i spojrzał na mnie. Jego ciemne, duże oczy sprawiały, że czułam jakbym się w nich topiła. Patrzyliśmy chwilę na siebie w tak głuchej ciszy ale postanowiłam to przerwać.

- Nawet jeśli, to co mnie to obchodzi.

- Żeby Jimin nie był zazdrosny - palnal Jungkook.

- nie ma powodów - dodała Monica. Spojrzałam na nią i delikatnie się uśmiechnęłam. - Dobra, zmiana tematu - powiedziała.

- Powinniśmy pójść do escape roomu - odezwał się ponownie Jungkook.

- Po co ? - spytałam.

- Bo to jest niesamowita zabawa. Wyobrażasz to sobie - zaczął pokazywać dłońmi na moją głowę.

- Nie rób tak, magiku - zażartowałam.

- z niego taki magik - prychnela Monica.

- wiecie co ? - powiedział Tae.

- Hm ?

- Nie wzięliśmy nic do picia - powiedział.

- racja. Ja pójdę - wstałam z miejsca. - co chcecie ?

- Sok pomarańczowy - powiedziała Monica.

- ja też, Taehyung ? - spytał Gguk. Ciemnowłosy tylko skinal głowa.

- Cztery razy sok pomarańczowy, robi się - uśmiechnęłam się delikatnie i odeszłam od przyjaciół. Automatycznie wyjęłam telefon z kieszonki spodni i spojrzałam na wyświetlacz.
Jimin do mnie napisał.
Jak na zawołanie przez moje ciało przeszły dreszcze. Uśmiechnęłam się pod nosem nie mogąc przestać a mój oddech stał się płytki.

Od Jiminie ♥️ : jak tam ?

Do Jiminie ♥️ : dobrze. Co u ciebie ?

Weszłam do środka restauracji bo jako iż było ciepło to zajęliśmy miejsca na dworze.

Podeszłam do lady za którą stał chłopak natomiast odkręcony do mnie tyłem. Gdy już byłam blisko, postać odkręciła się w moja stronę. Był to ten kelner.

- o, hej - powiedział i rozpromienił się od razu.

- hej - odwzajemnilam uśmiech.

- co podać ? - spytał i odłożył kieliszek, który właśnie wycierał biała ścierka.

- Cztery soki pomarańczowe - odparłam. Chłopak odkręcił się i wyjął z lodówki cztery butelki kładąc je na barek.

- Lubisz ananasa ? - spytał. Prychnelam pod nosem z powodu jego pytania.

- Inaczej nie chciałabym z nim pizzy - uśmiechnęłam się zabierając powoli butelki z lady.

- Dasz radę wziąć cztery butelki na raz ? - spytał.

- Czemu nie ?

- Bo właśnie dzwoni do Ciebie twój chłopak - wskazał na mój telefon, który właśnie zaczął dzwonić. Prawie wyleciała mi butelka z dłoni, ale odłożyłam ją szybko na bok i spojrzałam na ekran telefonu.

Jimin do mnie dzwoni.

- przepraszam - powiedziałam do chłopaka i prawie wybiegłam z lokalu.

- tak trudno odpisać na wiadomość - zażartowałam odbierając telefon. Usłyszałam tylko i wyłącznie ciszę. - jimin ? - spytałam.

- Cześć, kochanie - powiedział swoim słodkim głosikiem który tak kocham. Czemu on sprawia zwykłymi słowami, że miękną mi nogi a w brzuchu czuje przyjemne łaskotanie ?

- Jak było w szkole ? - spytałam.

- Miałem dziś mecz - powiedział.

- Ty, mecz, gorąco, ściągasz koszulkę - zaczęłam mówić.

- zazdrosna ? - spytał cwaniacko.

- Skądże - prychnelam.

- Jasne. - zaśmiał się.

- To ty jesteś ciągle zazdrosny

- Wiem - powiedział. - Ty też, tylko starasz się to ukrywać - powiedział.

- Nie

- A ty ? - spytał.

- Czekaj czekaj. Wygrałeś ? - dopytalam.

- A jak myślisz ? - powiedział z ironia.

- Myślę, że tak panie pewny siebie - przekręciłam oczami.

- Mhm - mruknął. - Jak u ciebie w szkole ?

- Jak w szkole. Nic ciekawego - powiedziałam.

- Żadnych nowych ocen ? Uczysz się tam w ogóle - zażartował.

- Nie, ciągle myślę o Tobie - powiedziałam sarkastycznie.

- Nie zdziwił bym się

- jesteś niemożliwy

- i tak za mną szalejesz - zagryzlam wargę czując jak serce z każdym jego słowem bije coraz szybciej.

- Właściwie to nie - powiedziałam.

- Tory - powiedział.

- Hm ?

- jesteś pyskata - dodał.

- i tak za mną szalejesz - powtórzyłam jego słowa. Przez chwilę słyszałam ciszę, jednak nie na długo.

- Właściwie to nie - powiedział to samo co ja sekundę temu. Zaśmiałam się razem z nim.

- Tory ? - usłyszałam zza pleców. Odkręciłam się i ujrzałam Taehyunga.

- Zaraz przyjdę - powiedziałam i odkręciłam się.

- Czy to Taehyung ? - spytał chłopak.

- Tak, spokojnie.

- Czemu ? - powiedział już trochę zirytowany.

- Jestem z Monica i Jungkookiem na pizzy - powiedziałam spokojnie.

- Dobrze - uspokoił się. Tak po prostu...w sekundę się uspokoił ? Mówię że jest dwubiegunowy.

- Nie jesteś zły ? - spytałam.

- Ufam Ci, Tory - uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem. Kocham sposób w jaki wymawia moje imię.

- Cieszę się. Powinieneś mi ufać - powiedziałam.

- ale powiedz, że jesteś moja - wręcz rozkazał.

- jestem twoja

- i tylko moja. Jak przyjadę to każdy dowie sie do kogo należysz - powiedział. Zaśmiałam się cicho. - Kocham Cię - gdy wypowiedział te słowa oczy prawie wyszły mi z orbit. Nikt nigdy nie mówił mi tych pięknych słów. Te słowa mówi się, gdy naprawdę kogoś darzy się szczególnym uczuciem. Ja Jimina nimi darze...a czy on ?
- nie kochasz mnie ? - spytał.

- K- kocham cię - powiedziałam cicho.

- Tęsknię za Tobą - dodał. Ugh...ja za tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo chcę cię przytulić - Chcę Cię przytulić.

- Jimin, ja muszę kończyć - powiedziałam.

- zawsze niszczysz takie piękne chwile, Tory - zaśmiał się. - buzi, słońce - cmoknal mi w słuchawkę i się rozłączył.

Jimin...co ty ze mną robisz....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro