Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ꜰɪꜰᴛʏ ᴏɴᴇ

Odebrałam.

Widząc jego postać moje biedne serce dostało niemalże zawału.
Uśmiechnął się szeroko i uniósł brwi do góry.

- no hej - jest piękny. Spojrzałam na jego śliczne włosy, które opadały mu delikatnie na twarz.

- czy ty założyłeś kurtkę - zaśmiałam się.

- muszę jakoś wyglądać - odparł również sie śmiejąc.

- co robisz ? - spytałam.

- nic - wzruszył ramionami - dziś czwartek a więc byłem na praktykach a następnie poszedłem pograć - uśmiechnął się. - wróciłem, zjadłem i leżałem.

- co dobrego jadłeś ? Dbasz o siebie ? - uśmiechnęłam się. Obserwowałam każdy jego ruch.

- co mogłem jeść, jak myślisz ? - zagryzł wargę.

- hm - zaczęłam myśleć - smażony ryż z sadzonym jajkiem i do tego twoje ulubione kimchi - wyszczerzylam zęby

- to niesamowite jak dobrze mnie znasz po tak krótkim czasie. Bingo - uśmiechnął się.  - a ty ?

- co jadłam ?

- mhm - oparł brodę o swoją dłoń.

- na obiad jadłam makaron z warzywami - odpowiedziałam.

I wtem Jimin zaczął się na mnie patrzeć. Tylko to nie było zwykłe spojrzenie a...


- aj weź - prychnelam

- hm ? - oblizał usta

- zaczynasz znowu ?

- cóż takiego ?

- być taki...


- gorący ? - zaśmiał się.

- Jimin ! - podniosłam głos.

- przepraszam - zakrył usta swoja małą, ale tak śliczna dlonia.

- jesteś uroczy - uśmiechnęłam się.

- wiem - wyszczerzyl się.

- hm...chcesz mi coś pośpiewać ? - spytałam.

- brzydko śpiewam

- wiem, ze nie - przekrecilam oczami.

- śliczna - ponownie się uśmiechnął.

- piękny - odwzajemnilam uśmiech. - pospiewasz ?

- dobrze

Mój ideał usiadł wygodnie i zaczął śpiewać. Jego głos jest anielski.
Delikatny, płynny, czysty, barwny, spokojny. Obserwowałam jego nostalgiczna twarz. Zamknął oczka...tak się wczuł.
Również zamknęłam oczy i położyłam się opierając głowę na poduszce.
Uśmiechnęłam się delikatnie wyobrażając sobie, że Jiminie śpiewa mi tutaj...że jest ze mną. Niemalże zasnęłam, gdy oderwały mnie od moich myśli jego słowa

- kocham cię - powiedział.

~~~~~~~~~~~

Na następny dzień (piątek) szykowałam się od rana do szkoły.
Jiminie o 6 rano napisał mi, ze mnie kocha, tęskni i życzy mi miłego dnia.
Od razu chce mi się cokolwiek robić. Po prostu fakt, że ktoś się o mnie troszczy i kocha...chce dla mnie dobrze jest taki cudowny. Kocham Go najmocniej.

Ubrałam się w czarne spodnie i biały sweterek. Spakowałam plecak, ogółem się ogarnęłam. Zjadłam śniadanko i ruszyłam w stronę szkoły.

Po drodze spotkałam mojego Jungkooka.

Byłam diametralnie zadowolona z powodu, że go widzę. Tak wiem, widze go codziennie ale jest dla mnie tak ważny, że codziennie nie mogę uwierzyć, że mam tak cudownego przyjaciela.

- cześć, piękna - pocałował mnie w polik i objął.

- cześć, cudny - zaśmiałam się. - słuchaj ! - podniosłam głos.

- słucham uważnie, mów co się wydarzyło - poczohral mnie po głowie.

- Monica i Taehyung - odparłam.

- ah - przekręcił oczami. - może nie igraj z ogniem, co ?

- w jakim sensie ?

- w takim - podrapał się po karku - jeśli los będzie chciał to będą razem - skrzywił się.

- pomogę losowi - wzruszyłam ramionami.

Weszliśmy do szkoły. Od razu ruszyłam w stronę Monici rozmawiając o tym jaki mam plan i co się wydarzy w następujących dniach. Oczywiście jak to ona... zaczęła mnie krytykować.

- uda się - poklepalam ją po plecach.

- Tory błagam - przekręciła oczami.

- nie chcesz żebym cokolwiek robiła ? Może rzeczywiscie to głupie...

- kochana ja doceniam twoje starania, ale jeśli Taehyung-

- cześć - spojrzalysmy we dwie do góry. Przed nami stał nie kto inny jak właśnie Taehyung.
UPS wywołałam wilka z lasu.

- hej - odpowiedziała Monica. Ja kiwnelam głowa.

- mogę zabrać Ci Monice, Tory ? - uśmiechnalem się delikatnie starając się ukryć mija ekscytację.

- jasne, bierz ja - wzruszyłam ramionami. - w takim razie, do zobaczenia - pomachalam przyjaciołom i się oddalilam.

~~~~~~~~~~

Wieczorem już po lekcjach zadzwoniłam do przyjaciółki. W szkole totalnie gdzieś zniknęła. Nie było jej na trzech ostatnich lekcjach...zresztą jakimś dziwnym trafem Taehyunga również. Wiedziałam co się dzieje, ale postanowiłam grać głupia.

-gadaj co się wydarzyło !

- nie uwierzysz ! - krzyknęła.

- Taehyung zaprosił cię na ten zjebany bal ?!

- tak !!!!!! - zaczęłyśmy we dwie piszczeć.

- kurde wiedziałam ! Nie musiałam nic robić. A ty głupia mi nie wierzylas!

- jejku Tory ja nie wierzę w to co się dzieje !

- ale świetnie. Jejku jak się cieszę - chodziłam po pokoju machając rękoma jak opętana. - czyli gdzie byłaś z Taehyungiem ?

- ah...poszliśmy do parku, chciał ze mną ogólnie pogadać.

- jak przyjaciele ?

- zaprosił mnie na kawę jutro i do siebie

- o mój boże - pisnelam. - Ej ! Tylko bez głupot !

- za kogo ty mnie masz - zaśmiała się. - przecież to tylko spotkanie przyjaciół.

- przyjaciół - prychnelam.

I tak rozmawiałyśmy dobre 2 godziny.
Wtedy doszłam do wniosku, że i ja muszę wziąć się za temat balu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro