Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ꜰɪꜰᴛʏ

Mam 17 lat i nigdy nie wyjechałam gdzieś dalej niżeli wycieczka szkolna. I szczerze trochę się stresowalam procesem wyjazdu z Jiminem do niego do miasta. W końcu mieszka całe 5h ode mnie i dość trudno jest nam zorganizować spotkanie. Musiałam porozamwiac z mamą i wytłumaczyć jej jak to ma wszystko się odbyc. W końcu zna Jimina. Wie jaki jest. Jest moim chłopakiem od dobrych 2 miesięcy i myślę, że pozwoli mi jechać...w razie co wrócę sama. Choć i tak nie kłócimy się praktycznie w ogóle. To tak jakbym odnalazła swoją bratnia duszę.

Byłam w pokoju. Chodziłam w te i z powrotem zastanawiając się co powiedzieć mamie.

- ugh Tory - zaczęłam mówić do siebie. Podrapałam sie po głowie stając w miejscu i patrząc się na drzwi od mojego pokoju. - raz kozi śmierć. To w końcu nic takiego - walnelam się reka w czoło.
Ruszyłam przed siebie idąc na dół w stronę, gdzie znajdowała się moja mama.

Siedziała na kanapie w salonie. Spojrzałam na moje dłonie...biedne paznokcie. Z nerwów prawie ich nie mam.

- cześć - uśmiechnęłam się i usiadłam na przeciw niej w siadzie krzyznym.

- hej - odłożyła książkę na kolana, która właśnie czytała i spojrzała na mnie. Bawiłam się swoimi dłońmi i myślę, że to zauważyła.  - coś się stało ? - skrzywiła się.

- hm ? - unioslam brwi do góry. Dawaj, mow co chcesz. - właściwie to tak - uśmiechnęłam się nieśmiało.

- coś złego ? - położyła ksiazke na stole przed kanapa. Zgielam nogi do klatki piersiowej i patrzyłam na nią uważnie.

- Nie, to nic złego - pokrecilam głowa. - chodzi o to, ze - i w tym momencie się zacielam. Przelknelam ślinę.

- Jejku Tory, mów zesz. Nie ciągnij tego tak długo. Po prostu powiedz o co chodzi - pospieszyła mnie.

- dobra ale jak to usłyszysz to proszę posłuchaj do końca i mi nie przerywaj - uprzedziłam od razu.

- jasne - uśmiechnęła się.

- a więc...Jimin - gdy wypowiedziałam jego imię jej minę zrzedła. Eh chyba za nim nie przepada ? - chcę pojechać do Jimina. On powiedział, że po mnie tu przyjedzie i razem do niego pojedziemy.

- co proszę ? - parsknela.

- Jimin ma 19 lat, ogarnia co się dzieje. Zresztą...on do mnie ciągle przyjeżdża a ja nie miałam okazji pojawić się u niego.

- masz 17 lat to po pierwsze, jesteś moją córką i się boje to po drugie - zaczęła wymieniać na palcach - a po trzecie to 5h drogi, tyle kilometrów. - pokrecila głowa - jak mam być spokojna ?

- mamo... - jeknelam. - Jimin to mój chłopak

- jesteś z nim stosunkowo krótko i na pewno nie znasz go tak dobrze, jak ci się wydaje - powiedziała i wstała z kanapy kierując się w stronę kuchni. Obserwowałam ją wzrokiem.

- czyli co ? - spytałam. Podniosłam się i ruszyłam za nią.

- czyli nie - powiedziała. - chcesz herbaty ?

- mamo, pozwól mi - założyłam ręce na piersi.

- Tory, nie - odpowiedziała.

- czemu nie ?

- powiedziałam Ci przed chwilą - zaparzyła sobie herbaty.

- ale -

- jeśli przyjeżdża do Ciebie to niech tak pozostanie. Nie chcę byś jechała taki kawał do niego. - wyminęła mnie i kierowała się z powrotem do salonu.

- wiesz co ? Jesteś okropna - powiedziałam.

- tylko dlatego, że Ci nie pozwalam ?

- dlatego, że traktujesz mnie jak dzieciaka a zaraz będę pełnoletnia.

- nie takie zaraz, za rok - zaśmiała się.

- no to zaraz - założyłam ręce na piersi.

- powiedziałam nie i zdania nie zmienię. Niech przyjedzie do Ciebie. Już i tak na za dużo Ci pozwalam. Nocuje tutaj ten chłopak, przychodzi i dużo spędzacie czasu razem. Nawet nie spotykasz się z przyjaciółmi. Może powinnaś trochę się ogarnąć ?

- jasne - przekrecilam oczami.

- tak więc, rozumiesz mnie ? - spytała. Założyła okulary na nos i podniosła książkę.

- tak, rozumiem. W takim razie czy Jimin może przyjechać do mnie i zostać na noc ?

- nie dziś - odpowiedziała.

- bo ?

- bo zrobisz sobie przerwę od niego. Już mi nie przeszkadzaj, idź do pokoju i się poucz bo twoje oceny ostatnio to żart i uważam, że to przez tego chłopaka. Dość tego, muszę się za ciebie wziąć - odpowiedziała i zaczęła czytać biorąc przy okazji łyk herbaty.

Oburzona odkręciłam się i ruszyłam do pokoju.

Musi się za mnie wziąć ? Huh... Jasne

Wzięłam telefon do dłoni i napisałam do Jimina.

Do Jiminie ✨ : nie pozwoliła mi :(

Od Jiminie ✨ : szkoda, choć czułem, że tak będzie 😁

Do Jiminie ✨ : spadaj

Od Jiminie ✨ : nie denerwuj się. Może przyjadę do ciebie ? Jest jeszcze w miarę wcześnie :*

Do Jiminie ✨ : nie pozwoliła.

Od Jiminie ✨ : huh...

Do Jiminie ✨ : czyli nie widzę cię łącznie z dzisiejszym dniem już 5 długich nocy

Od Jiminie ✨ : każdemu przyda się przerwa 😝

Do Jiminie ✨ : masz mnie dość ?

Od Jiminie ✨ : nie, nigdy nie mam ciebie dość

Do Jiminie ✨ : mhm

Od Jiminie ✨ : głupia

Już nie odpowiedziałam na jego wiadomość. Eh...tak, wiem, że 5 dni to mało, ale ja nie umiem bez niego żyć. Chciałabym mieć go tutaj na wyłączność. Że kiedy czuję się źle on jest, kiedy czuję, że chcę go pocałować to jest tutaj blisko. Te kilometry utrudniają wszystko.
On ma swoje życie tam u siebie...ja mam swoje tutaj. To wszystko nie ma sensu. Wszystko jest takie utrudnione.

Snap od CHIMMYFULL

Uśmiechnęłam się pod nosem widząc ikonkę od snapa.
Weszlam w aplikacje. Wysłał mi zdjęcie.

Od CHIMMYFULL :

Chcesz pogadać ?

Serce zatrzymało mi się na moment. Ugh...Chcę go przytulić.
Uzależniłam się od niego. Uzależniłam się od Jimina...
Co jeśli moje sny dojdą do skutku ? Co jeśli Jimin wreszcie się mną znudzi i przestanę z nim rozmawiać ? Zniknie z mojego życia ?
Muszę przestać tak myśleć...muszę nauczyć się żyć bez niego.

Do CHIMMYFULL : jak ?

Od CHIMMYFULL : jak chcesz

Do CHIMMYFULL : zadzwonisz ?

Od CHIMMYFULL : tęsknisz za mną, co ?

Do CHIMMYFULL : zapatrzony w siebie jesteś

Od CHIMMYFULL : skądże, stwierdzam fakty. Już dzwonie :*

Pfff jasne. Stwierdzasz fakty.

            *CHIMMYFULL dzwoni*

~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro