Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ᴛᴡᴇɴᴛʏ ꜰᴏᴜʀ

Zakrylam się szybko kocykiem i odebrałam.

- Czemu się chowasz ? - spytał wyraźnie zdziwiony.

- Bo...mialam dziś dwie godziny wf--

- Naprawdę? - przerwal mi. Usłyszałam jego śmiech przez który moje serce dostaje szału.

- No co ? - spytałam zdziwiona.

- Pokaż mi się - poprosił - Na pewno wyglądasz cudownie. - Czemu on mi to robi. - Chyba że...-zaczął i prychnal.  -Boisz się zobaczyć mnie - CO
Skądże. Skądże panie Jimin. Skąd to niby wiesz ?

- Co to za bzdura ? - zrzucilam z siebie koc. Spojrzałam w telefon

O kurde

Moje serce zaczęło bic 10 razy szybciej. Oddech mi przyspieszył.
Czemu on tak na mnie działa ? Czemu moje ciało tak reaguje na jego widok ?
Dłonie zaczęły mi drzec.

Od razu mój wzrok przeniosłam na coś innego. Byleby nie patrzeć na niego.

- Wreszcie Cie widzę, ślicznotko.

Przecież ja zaraz zejdę na zawał.

- Nie powiesz nic ? - spytał.

- J-ja--

- Nie umiesz mi się oprzeć - automatycznie spojrzałam na niego. Nasze oczy spotkały się. - Szybko oddychasz. - kontynuował.

- Jak nie schowasz tego języka to ci go odgryze - powiedziałam. Usłyszałam jego śmiech. Ma taki niski, powazny głos. On doprowadza mnie do szału.

- Więc czekam - puścił mi oczko.

- Może pogadamy na jakiś inny temat ?

- Jaki ?

- Co dziś robiłeś ? - usmiechnelam się delikatnie. Pierwszy raz Jimin powie mi co robił w ciągu dnia. Zawsze rozmawialismy na jakieś perwersyjne tematy natomiast dziś to zmienię.


Gdy zobaczylam co brunet robi, zaczęłam się śmiać.

- Co ? - spytał wyraźnie rozbawiony

- Co ty robisz ? - chłopak zasmial się.

- Alez ty masz słodki śmiech - uśmiechnął się. Patrzyłam chwilę na niego jak zaczarowana.
Ugh...znowu to robi

- To....co robiłeś ? - zaczęłam byleby znów nie zaczął swoich tekstów i tego co teraz robi bo...naprawdę zemdleje.

- Byłem w szkole - powiedział. Myślałam, że zaraz coś doda ale jedyne co usłyszałam to ciszę.

- To tyle ? - spytałam

- Nie jestem super bohaterem

- To oczywiste - prychnelam.

- Co masz na myśli ? - spytał

- Jesteś zbyt zadufany w sobie by kogoś ratować.

- Naprawdę tak uważasz ?

- Nie ? - bardziej spytałam niżeli przytaknelam.

- Gdybym był teraz u Ciebie to dostalabys karę- uśmiechnął się złośliwie.

-Gdybyś tu był to bym Cię wywalila za drzwi

- Jesteś zbyt malutka by to zrobić

-A ty zbyt głupi by tu przyjechać

-Zaklad ? - spytał.

Zamarlam

Czy ja dobrze usłyszałam ? 
On chce...tu przyjechać?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro