sixty nine
- Tory, musimy pogadać - powiedział jungkook.
gęba na kłódkę gguk albo cię matka nie pozna.
stałam jak zamrożona.
na przeciwko mnie Jimin...miało być tak idealnie.
w tej chwili nienawidziłam wręcz jungkooka.
wiem, że sama jestem sobie winna bo kto całuje swojego przyjaciela nawet jeśli jest pijany i to mnie w niczym nie tłumaczy...czuje się okropnie.
- o co chodzi ? - odezwał się w końcu zdezorientowany Jimin.
spojrzał w moje oczy.
próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji, dlatego zaczęłam się śmiać.
- jungkook - wydałam z siebie cichy chichot. - mieliśmy pogadać później - uśmiechnelam się desperacko w jego stronę.
mam nadzieję, że zrozumie z mojej mimiki twarzy, że chce, żeby poszedł.
mina jungkooka stała się strasznie poważna.
mogłam zauważyć jak jego szczęka się zaciska, dłonie złożył w pięści, przegryzł wargę poczym oblizał powoli usta patrząc cały czas na mnie.
przelknelam gęsta ślinę i złapałam jimina za rękę.
chłopak uśmiechnął się do mnie słodko jednak wciąż widziałam, że jest skołowany.
- teraz Tory - odparł poważnie gguk.
- nie - chciałam odejść wraz z jiminem jednak chłopak podbiegł do mnie i złapał za rękę.
- teraz - powiedział stanowczo.
- jungkook, przepraszam, ale miałem iść gdzieś z Tory i to nie może czekać. - powiedział spokojnie jiminie.
przekręciłam oczami na widok miny jungkooka.
- nie żartuj sobie - dodałam - nie chce z tobą rozmawiać w tej chwili.
i tak o to zostawiłam chłopaka i ruszyłam przed siebie z blondynem.
szliśmy przez jakiś czas w ciszy. nie byłam w stanie się odezwać.
jaką bajeczkę wymyślić ?
no nieźle Tory, brawo.
jesteś tak głupia, tak bezmyślna.
masz chłopaka marzeń a chcesz całować się z kumplem którego traktujesz jak brata ?
jak można być tak idiotycznym.
- o co chodzi - spytał cicho Jimin ściskając mnie delikatnie za rękę.
kąciki moich ust uniosły się delikatnie ku górze przez jego dotyk.
- coś się stało - powiedziałam. nie chcę kłamać, nie chce i nie będę.
lepiej powiedzieć prawdę od razu.
może nie stało się nic strasznego jednak wciąż czuję się okropnie winna.
co jeśli chłopak mi nie wybaczy ?
nie mogę go stracić.
blondyn zatrzymal się i spojrzał głęboko w moje oczy.
nie mogłam spojrzeć w jego...mój wzrok zatrzymał się na ziemi.
moje serce bilo jak szalone.
- Tory - powiedzial.
jego głos jest jak muzyka dla moich uszu.
sprawia, że się uspokajam.
gdy unioslam wzrok zauważyłam ciemne tęczówki chłopaka.
- jest piękny - powiedziałam.
- hm ? - blondyn uniósł brwi do góry.
powiedziałam to na głos ?
boże...
biłam się w twarz w moich myślach.
tak szczerze to chciałam to naprawdę zrobić i mało brakowało.
zrobiło się cicho a napięcie między nami rosło.
to co...mówić prawdę ????
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro