Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Otworzyłem moje oczy, ponieważ głupie słońce postanowiła mnie obudzić.

Mogłem wcześniej pomyśleć i zasłonić te głupie zasłony.

Niechętnie wstałem, dopiero teraz zorientowałem się, że blondyna już nie ma.

Może to był tylko sen ?

Zrzuciłem piżamę.

Z szafy wyciągnąłem białą koszulkę oraz niebieskie rurki. Od razu założyłem ciuchy.

Wyciągnąłem również czarną bluzę, której rękawy zawiązałem na biodrach.

Spakowałem potrzebne książki oraz wypakowałem te niepotrzebne.

Zszedłem na dół, gdzie usłyszałem jak ktoś, krząta się po kuchni.

Po cichu wszedłem do pomieszczenia.

Zobaczyłem blondyna, który robił śniadanie.

- Hej.

Spojrzał na mnie.

Nie umiałem rozszyfrować czy był smutny, wkurzony, szczęśliwy.

- Hej. Myślałem, że dzisiaj zostaniesz w domu. - Powiedział spokojnie.

- Wolę iść i nie mieć zaległości. - Uśmiechnąłem się szeroko.

- Jednak wolałbym, żebyś został w domu, twoja mama to zrozumie. Nie chcę znowu jeździć po szpitalach. - Powiedział trochę ostrzej.

Pokiwałem jedynie przestrasznoy głową.

Podszedłem do lodówki.

Kiedy chciałem otworzyć drzwiczki, powstrzymał mnie blondyn, który wręczył mi talerz z kanapkami i pocałował mnie w czoło, bez słowa opuścił kuchnię.

Co tu się wydarzyło ?!

Stałem tam jeszcze chwilę jak słup soli, w końcu się ruszyłem.

Poszedłem do salonu, gdzie rozsiadłem się na kanapie.

Włączyłem telewizor, od razu sprawdziłem godzinę.

Była siódma trzydzieści, czyli Luke powinien zaraz wychodzić do szkoły.

Kiedy skończyłem posiłek, talerzyk odłożyłem na stoliczek do kawy.

Usłyszałem dość mocne trzaśnięcie drzwiami, wiedziałem, że Luke już wyszedł.

Wyłączyłem telewizor.

Wróciłem do kuchni, gdzie wziąłem potrzebne tabletki.

Zrobiłem sobie oczywiście jeszcze malinowej herbatki, którą wziąłem ze sobą do mojego pokoju.

Odstawiłem kubek na etażerkę.

Następnie przebrałem się w wygodne dresy.

Wziąłem laptopa, położyłem się na łóżku i położyłem sobie laptop na brzuchu.

Wyszukałem mój ulubiony serial "Inna" i zacząłem oglądać wszystko od początku pierwszego sezonu.

***

Nawet nie zauważyłem, jak zegar wskazywał trzecią.

Odłożyłem laptop na biurko.

Od razu skierowałem się do kuchni, gdzie Luke robił......obiad.

Takiego widoku nigdy bym się nie spodziewał.

Przyglądałem się jego ruchom, jak jego mięśnie delikatnie się napinają przy poszczególnych czynnościach, jak uroczo marszczy nosek i jego delikatny uśmiech.

Nie wyglądał teraz jak typowy "bad boy" który mi niedawno groził, wyglądał tak łagodnie.

Kiedy skończył, położył wszystko na stół.

Przetarł dłonie jakąś szmatką.

Kiedy chciał się odwrócić w moją stronę, szybko się wycofałem.

Oczywiście moja niezdarność wzięła górę i wywaliłem się na stopień schodów, który był za mną.

Wylądowałem na tyłku, który teraz mnie niemiłosiernie bolał.

Od razu przede mną zjawił się blondyn.

Podniosłem głowę i spojrzałem na jego twarz, nie wyrażała złości, tylko zmartwienie.

- Łamaga. - Powiedział i podał mi rękę.

Złapałem jego dłoń i pomógł mi się podnieść.

Stanąłem bardzo blisko niego, spuściłem głowę.

Moje policzki przybrały odcień purpury.

Nerwowo przełknąłem ślinę.

Luke dopiero teraz się ogarnął i zrobił duży krok w tył.

Dopiero teraz poczułem małą ulgę, ale jednocześnie jakiś smutek.

________________

Jakoś nie podoba mi się ten rozdział, jest taki nudny.

Przepraszam, że jak zwykle tak późno, ale nie jestem maszyną do pisania i nie mam ostatnio zbytnio dużo czasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro