Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Stałem jak sparaliżowany.

Luke uśmiechnął się do mnie.

Tylko w jego uśmiechu było coś w rodzaju kpiny, złośliwości.

- Luke, to Mike. Mike, to Luke. - Moja mama nas sobie przestawiła.

- Hej. - Powiedział pewnym siebie tonem.

- Cześć. - Odpowiedziałem niezwykle cichutko.

Byłem tak pochłonięty myślami że nawet nie zauważyłem jak kierowaliśmy się do jadalni.

Kiedy usiedliśmy do stołu, moja mama nałożyła wszystkim lazanii.

Cały czas patrzyłem w swój talerz, ledwo cokolwiek zjadłem.

Czułem palący wzrok blondyna.

Nie miałem pojęcia jak się zachowywać.

Wszyscy oprócz mnie radośnie rozmawiali.

Kiedy kolacja dobiegła już końca, razem z moją mamą odprowadziliśmy gości do drzwi.

Od razu kiedy byli już na zewnątrz moja mama zaczęła nawijać.

Przy okazji, pomagałem jej sprzątać.

- Luke to taki miły chłopak. Bardzo sympatyczny. Ustaliśmy że już w sobotę przeniosą swoje rzeczy. Zajmie pokój na przeciwko twojego...

Nie miałem już siły jej słuchać.

Kiedy wszystko były już wysprzątane pożegnałem się z mamą.

Szybko poszedłem do mojego pokoju.

Wziąłem koszulkę w króliczki oraz parę liliowych spodenek.

Udałem się do łazienki.

Musiałem wziąć długi, odprężający prysznic.

Rozebrałem się, wszedłem do kabiny prysznicowej.

Puściłem ciepłą wodę.

Namydliłem włosy szamponem o zapachu truskawek, bardzo uwielbiałem takie słodziutkie zapachy.

Gdy już cały byłem umyty, zakręciłem kurki i wyszedłem z kabiny.

Wytarłem się puchatym ręczniczkiem.

Ubrałem moją piżamkę.

***

Położyłem się właśnie w moim cieplutkim łóżeczku.

Od razu odpłynąłem do krainy snów, z której wolałbym się nie budzić.

***

Właśnie miałem wchodzić do szkoły kiedy ktoś pociągnął mnie w trochę bardziej odizolowane miejsce.

Stał przede mną wkurzony Luke.

Mocno przycisnął mnie do ściany.

Syknąłem przez cegły wbijające się w moje plecy.

- Posłuchaj mnie uważnie pedale. To że będziemy razem mieszkać, nie oznacza że masz prawo się do mnie odzywać. Publicznie nie znamy się. Jeśli choćby odezwiesz się do mnie przy moich znajomych gorzko tego pożałujesz. Już nie będę taki milusi. Rozumiemy się ?

Przerażony pokiwałem tylko głową.

- Cieszy mnie to.

Blondyn szybko zniknął.

Strasznie się teraz bałem.

Kiedy już w miarę się uspokoiłem poszedłem w kierunku sali od matematyki.

Do klasy wszedłem równo z dzwonkiem.

Zająłem swoje miejsce.

Po chwili do klasy weszła nauczycielka.

Tak oto rozpoczął się dość nieciekawy dzień.

***

Nadeszła sobota, to właśnie dziś Luke i jego tata mają się wprowadzić.

Wstałem z łóżka, popatrzyłem na zegar który wskazywał prawie południe.

Muszę przyznać że wyjątkowo długo spałem.

Miałem na sobie moje ukochane onesie w kwiatki.

Zszedłem na dół.

Wszedłem do kuchni.

Przy stole siedziała moja mama, Tom i L-Luke.

Chyba zejście tutaj w piżamie to nie był najlepszy pomysł.

Tylko dlaczego oni są tak wcześnie.

Myślałem że będą później.

Wszyscy spojrzeli na mnie.

- Właśnie rozmawialiśmy o tobie. - Powiedziała moja mama.

- Nie rozumiem.

- Ja i Tom wyjeżdżamy do twojej babci. Luke zaproponował że się tobą zajmie.

Chyba się przesłyszałem.

Jak to mam zostać w domu sam na sam z nim ?!

- Kiedy wyjeżdżacie ?

- Jutro z samego rana, wracamy za tydzień. - Powiedział Tom.

- Przez ten czas możecie się zaprzyjaźnić. Na pewno będziecie się świetnie bawić. - Znów powiedziała moja mama z uśmiechem na ustach.

Zapowiada się dość ciekawy tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro