Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lekcja Druga

     Zauważyłem, że Dambi miała problemy z uczeniem się. Kreśliła w zeszycie od matematyki praktycznie cały czas. Widziałem jak przeklinała pod nosem. Sam rozwiązywałem wyznaczone przez nauczyciela zadania w kilka minut i siedziałem bez sensu dalszą część lekcji. Jednak, po tym jak dziewczyna siedziała koło mnie, miałem ochotę rozwiązać wszystkie zadania i przez cały czas jej dokuczać.

     - Pomóc ci? - zapytałem prawie ziewając. Dambi zrobiła się blada na widok kolejnych zadań do rozwiązywania, które nauczyciel wypisał na tablicy.

     - Dam sobie radę - powiedziała ściągając okulary. Jej oczy były przekrwione, jakby nie spała w nocy. Ciekawe ile fan ficków przeczytała, a co gorsza, napisała. Dziewczyny z klasy miały obsesję na punkcie czytania takich pierdół. Kiedyś z nudów przeczytałem kilka. Myślałem, że zejdę na miejscu. Tak dziwnego czegoś, bo opowiadaniem tego nie potrafiłem nazwać, nigdy w życiu nie widziałem.

     - Nie wygląda na to. Lubisz robić bałagan w zeszycie? - wskazałem na całą zapisaną kartkę.

     - Tak, to moje hobby - odpowiedziała z sarkazmem.

     - Ciekawe, nie uważasz? Jedni zbierają znaczki, inni gryzmoły w zeszytach.

     - Świat jest pełen niespodzianek - spojrzała na mnie i środkowym palcem popchnęła błyszczące okulary wyżej na nosie.

     - Czy ty mi pokazujesz faka?

     - Nie, skąd ten pomysł - burknęła szukając czegoś w swoim piórniku.

     - Powiesz kogo to zdjęcie?

     - Nie - zasunęła zamek i wróciła do zeszytu. Udawała, że myśli nad zadaniem i nerwowo drapała skórkę przy paznokciu.

     - I tak tego nie rozumiesz więc nie udawaj - wyciągnąłem ręce po jej zeszyt.

     - Kim Seokjin, Bong Dambi. Proszę nie rozmawiać na lekcji - nauczyciel od matematyki, profesor Kang, wydarł się na całą salę. Wszystkie głowy odwróciły się w naszą stronę, akurat gdy łapałem rękami zeszyt dziewczyny.

     - Koleżanka tutaj potrzebuje pomocy i chciałem jej wytłumaczyć co nieco.

     - Nieprawda! - krzyknęła Dambi. - Świetnie mi idzie.

     - Tak? - zaciekawił się nauczyciel. - To zapraszam do tablicy.

     Dziewczyna zrobiła się jeszcze bielsza na twarzy, posłała mi nienawistne spojrzenie i ociężałym ruchem zaczęła iść do tablicy. Wiedziała, że lekcja zaraz się kończyła i wystarczyło tylko trochę przeciągnąć czas żeby uniknąć odpowiedzi. Oparłem się wygodniej na krześle i obserwowałem dokładnie dziewczynę. Opuściła rękawy za dużego swetra tak nisko, że nie widać było jej dłoni. Gdy znalazła się pod tablicą, udawała, że nie pamięta jakie to było zadanie i musiała wrócić się po podręcznik. Kolejna minuta wykorzystana. Miała już zacząć rozwiązywać zadanie to zrzuciła kredę i przez przypadek, nadepnęła na nią.

     Zaśmiałem się pod nosem. Idealnie obmyślała każdy swój ruch.

     Do końca lekcji pozostały trzy minuty. Dambi zaczęła przepisywać równanie, które miała rozwiązać. Każdą cyfrę dokładnie pisała białą kredą i oczywiście jakby mogło być inaczej, pomyliła się w kilku miejscach. Nie mogła znaleźć gąbki aby wszystko wymazać. Nauczyciel stał już trochę zirytowany ale widziałem, że gryzł się w język. Dziewczyna była nową uczennicą i chciał pokazać się od dobrej strony. Gdyby można było nagrywać na lekcji, to obecna sytuacja byłaby hitem w internecie.

    Zaczęło mi się nudzić. Złapałem jej zeszyt i przejrzałem go. Miała zrobione mnóstwo zadań ale ciągle coś myliła i nie wychodził prawidłowy wynik. Wziąłem do ręki jej długopis pandę i napisałem parę wskazówek tam gdzie zaczęła wchodzić w błędny sposób rozwiązania zadania. Do końca lekcji została niecała minuta. Dziewczynie zaczęły kończyć się pomysły więc dostała nagłego ataku kichania. A ja dopisałem już wszędzie wskazówki.

     - Przepraszam, pyłek od kredy wleciał mi do nosa - powiedziała, ukradkiem patrząc się na zegar, który wisiał nad drzwiami.

     Ku jej uldze, szkołę wypełnił ostry dźwięk dzwonka, który sygnalizował rozpoczęcie przerwy.

     - Jaka szkoda, nie dałam rady tego rozwiązać - spochmurniała.

     - Ktoś zna rozwiązanie? - zapytał się nauczyciel, który nerwowo zaczął masować się po skroni.

     - X równa się sześćdziesiąt siedem i pół - odpowiedziałem znudzony.

     - Panie Kim, wiem, że dla pana jest to banalnie proste, ale mógłby pan czasem dać szansę innym. Pani Bong, proszę zgłosić się do mnie za dwie przerwy. Mamy kilka spraw do omówienia.

     Gdy prawie wszyscy wyszli z sali, Dambi zmazywała kredę z tablicy. Jej zadanie dalej tam wisiało i słyszałem jak mówiła pod nosem, że nienawidzi matmy. Nie miałem dokąd pójść, nie byłem głodny, więc zostałem razem z dziewczyną. I jakimś nerdem, który spał w tylnej części sali jak ja, ale był otoczony przez swój gang złożony z książek różnego typu. Minhyuk, bo tak nazywał się ten chłopak, często ze mną konkurował i cały czas przegrywał i był na drugim miejscu podczas ogłaszania wyników z egzaminów. Ciągle tylko siedział z nosem w książkach i wpadł poniekąd w obsesję żeby mnie pokonać. Nie wiedziałem sam czy w pewnym momencie nie odpuścić i zrobić chociaż jeden błąd na egzaminie.

      - Cosinus kąta B wynosi sześćdziesiąt - burknął przez sen, na co Dambi podskoczyła pod tablicą.

      - A ten co? - spytała wystraszona.

      - W przeciwieństwie do ciebie, on nawet śni o matematyce - powiedziałem podchodząc do niej. - Nie wiesz jak to rozwiązać, czyż nie?

     - Matma to zło - chciała zmazać nieszczęsne zadanie ale złapałem ją za nadgarstek.

     - Wytłumaczę ci o co tu chodzi.

     Wziąłem kawałek kredy i zacząłem rozwiązywać zadanie. Dambi stała koło mnie z otwartymi ustami. Wyglądała jak ten obraz "Krzyk". Uśmiechnąłem się pod nosem gdy skończyłem rozpisywać równanie i na dole tablicy wpisałem wynik.

     - Rozumiesz?

     - Ni w ząb. Skąd to się tu wzięło? - wskazała na jedną część tablicy.

      - Podstawiłem pod wzór.

     - Co? - spytała głupim tonem.

     - Dambi? - zacząłem. Dziewczyna spojrzała się na mnie z durnotą wypisaną na twarzy. - Czy ty spałaś na każdej lekcji matematyki?

     - Eeeeee - wydusiła patrząc wokół. - Może trochę - uśmiechnęła się sztywno.

     - Trochę? - parsknąłem. - Przecież to wygląda jakbyś całą swoją edukację spała na tej lekcji. Jak udało ci się w ogóle dobrnąć do tego momentu?

     - Nauczyciele się litowali - powiedziała pod nosem. Odłożyła gąbkę na swoje miejsce, wytarła dłonie w sweter i ruszyła do wyjścia.

     - A ty gdzie?

     - Tam gdzie król chodzi piechotą - burknęła i wyszła z klasy.

     Patrzyłem się raz na równanie, raz na miejsce w którym przed chwilą stała dziewczyna. W klasie miałem istnych debili, którzy nie radzili sobie w żadnych przedmiotach, ale miałem gdzieś pomaganie im. Było to zbyt nudne, bo nie potrafili tego później wykorzystać. Z Dambi czułem, że coś może być. Nie w sensie romantycznym, bo na to nie miałem czasu ale o coś w postaci wysokiego miejsca w rankingu szkolnym. Naprawdę mało dziewczyn dawało radę i uzyskiwało dobre wyniki. Dambi mimo wszystko miała predyspozycje. Tak mi się zresztą wydawało.

     Wiedziałem też, że nie będę się z nią nudzić.

     - Ej! Poczekaj! - krzyknąłem za nią wybiegając z klasy. Szła powoli korytarzem i widziałem tylko jak drapała skórki od paznokci. - Dumbi*!

       Dziewczyna stanęła. Wiedziałem, że nadane jej nowe przezwisko podziała.

     - Dumbi! - krzyknąłem z uśmiechem.

     Dambi odwróciła się w moją stronę z wręcz mordem w oczach. Pokręciła głową i obróciła się na pięcie w stronę toalety. Jej okulary tylko błyszczały od słońca wpadającego przez okna.

     - Dumbi! - mój donośny głos rozległ się w prawie pustym korytarzu. - Chcesz być moim uczniem?

     - Nie - krzyknęła i chwilę potem zniknęła za drzwiami do damskiej toalety.

     Pokręciłem głowa i stanąłem koło drzwi. Oparłem się o ścianę, dziewczyny przechodzące koło mnie, piszczały na mój widok. Jedna z nich dziwnie krążyła koło miejsca gdzie stałem, jakby chciała mi coś dać. Wiedziałem, że Kyungri kochała się we mnie, ciągle tylko była tam gdzie ja i obserwowała to co robiłem. Była w klasie niżej ode mnie i często chodziła do biblioteki gdy mnie nie śledziła.

     - Oppa? - zagadała w końcu. - Mam coś dla ciebie.

     Pulchna brunetka wyciągnęła przed sobą torbę na prezenty a w niej, jakby mogło być inaczej, słodycze. Westchnąłem cicho, znowu nie będę wiedział co z nimi zrobić.

     - Dziękuję, Kyungri - odpowiedziałem spokojnie przyjmując torbę.

     - Oppa.

     - Tak?

     - Chcesz być moim chłopakiem? - wydusiła dziewczyna zasłaniając dłońmi twarz.

      - Kyungri - zacząłem.

     - Nic nie mów teraz, zastanów się. Wiesz w jakiej klasie jestem - powiedziała na jednym wydechu i uciekła.

     - Widzę, że masz powodzenie - podskoczyłem w miejscu na głos Dambi.

     - No ba.

     - Mógłbyś chociaż udawać, że jesteś skromny - pokręciła głową dziewczyna i ruszyła w drogę powrotną do sali.

     - Hyung! Idziemy jeść? - Koło mnie wyrósł jak spod ziemi Hoseok, jeden z moich przyjaciół ze szkoły.

     - Znowu?
 
     - Hyung, no chodź. Jestem głodny.

     - Dobra, już dobra - westchnąłem spoglądając na oddalającą się postać Dambi. - Jakby co, moja oferta jest dalej aktualna! - krzyknąłem za nią. Dziewczyna tylko podniosła rękę i gdy już miała pokazywać środkowy palec, wpadła na Jeona, który wychodził z pokoju nauczycielskiego.

     Zaśmiałem się pod nosem i zarzuciłem rękę na ramię Hoseoka. 

     "Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, Dambi" pomyślałem.

~o~

A/n: Dumbi - połączenie dumb czyli głupi i Dambi.

____________
Hej ho!

Widziałam, że pierwszy rozdział uzyskał ponad 20 gwiazdek 😱
 Nie spodziewałam się tego ;-;
Dziękuję 💜
Nawet nie wiecie jaka to jest motywacja do pisania 💜

Do następnego 😁👌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro