Opisowy #6
GILBERT
Po tym co powiedziała mi Ania nie doszedłem jeszcze do siebie i pomimo tego ze minęły już prawie 2 godziny dalej jestem w szoku. Od tamtego moment w ogóle nie rozmawiałem z moją żoną pomimo że ona próbowała zacząć rozmowę, o boże jak to pięknie brzmi MOJA ŻONA. Widziałem z tego powodu smutek w jej pięknych dużych oczach. Nienawidzę widzieć jej smutnej tym bardziej że to było tylko i wyłącznie z mojej winy.
Nagle zauważyłem że Ani nie ma przy stole od dobrych 30 minut, zaczynałem poważnie się martwić tym bardziej że za chwilę mamy zatańczyć nasz tradycyjny pierwszy taniec. Wstałem od stołu i zacząłem jej szukać. Po siedmiu minutach znalazłem ją płaczącą na podłodze w łazience, więc przykucnąłem koło niej biorąc jej delikatna twarz w dłonie i ocierając jej twarz z łez.
- Czego.Chcesz.-wysyczała przez zęby przez co wzdrygnąłem się na jej ton głosu
-Hej kotku co się stało?
-Ty się stałeś
-Wiem że nie powinienem cię unikać ani nie tak reagować ale zrozum że to nie jest łatwa sytuacja
-Nie jest łatwa sytuacja kurwa? Zbierałam się żeby ci powiedzieć jebane 3 tygodnie!
-Ile? czemu nie powiedziałaś od razu?
-Bałam się... że mnie zostawisz bo kto by mnie taką zechciał
-Ja do cholery?! Nie po to ci się oświadczyłem żeby cię zostawić przy pierwszej lepszej okazji.
-Naprawdę?
-Naprawdę. Kocham Cię
- JA ciebie też
-A teraz chodź, pokażemy im najlepiej tańczącą parę w całej Kanadzie- powiedziałem po czym podałem jej rękę żeby pomóc jej wstać. -Wiesz że musimy im powiedzieć?
-Musimy?
-Tak, przecież i tak się dowiedzą jak będzie z tobą gorzej
-Taaa... dzięki że przypominasz...
-Ej nie obrażaj się - powiedziałem to czym złożyłem na jej ustach lekki pocałunek
-Stresuje się- powiedziała mocniej ściskając moją dłoń- bardziej niż tym weselem
-JA tak samo, ale spokojnie
Zatańczyliśmy nasz taniec do piosenki One Direction - 18 (przed korektą History, ale to bardziej mi pasuje hah) i na koniec wziąłem mikrofon żeby coś powiedzieć
-Proszę wszystkich o uwagę!- krzyknąłem trochę za głośno do mikrofonu i większość osób zakryła uszy- Przepraszam...
-Musimy wam coś powiedzieć- zaczęła Ania
-Z Ania jest źle...
.
.
.
.
.
.
.
-Nie przesadzaj! - krzyknęła do mnie Ania bo to ja trzymałem mikrofon
- No dobrze więc nie owijajmy w bawełnę... Trzy, Czte-ry
-Będziemy rodzicami - powiedzieliśmy w tym samym momencie
Wszystkie oczy były teraz zwrócone na nas a na sali panowała cisza którą przerwał krzyk naszej kochanej Diany
-CO kurwaaa!!! Oops (Hii) przepraszam- zaśmiała się speszona, po czym wraz z Jerry'm podbiegli do nas nam pogratulować.
I znowu gratulacją nie było końca
+++
Tadam! Nie wiem czy wy to wróżbici czy ja jestem taka przewidywalna ale wy wszyscy zgadliście dlaczego Gilbert Płacze haha prawdopodobnie to ostatni dziś rozdział, PRAWDOPODOBNIE
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro