Opisowy #5
ANNE
Nadszedł dzień którego ja jak i Gil bardzo wyczekiwaliśmy, a mianowicie dzień naszego ślubu kto by pomyślał że nasza rywalizacja za czasów szkolnych przerodzi się w małżeństwo.
Ostatnio widziałam się z Gilbertem dwa dni temu na ostatniej próbie naszego tańca (dop.autorki: Ej to co jedziemy z Makarenką XD) Każdy pewnie sobie teraz myśli "co trzeba mieć w głowie żeby zapomnieć o pierwszym tańcu?" A najwidoczniej da się o nim zapomnieć.
W końcu nadszedł ten ten moment kiedy na Zielone Wzgórze przyjechały dziewczyny aby pomóc mi się ubrać, uczesać i pomalować. Po dwóch godzinach ja jak i Ruby i Diana byłyśmy już gotowe. do samej ceremonii została nam godzina, lecz aby dojechać do kościoła na czas musiałyśmy wyjechać już teraz. (Dop. autorki: OMG czemu ja już płaczę ludzie?) Bardzo stresowałam się tym co miało się za niedługo wydarzyć.
Gdy dojechałyśmy pod kościół dziewczyny wbiegły do środka a ja stanęłam przed drzwiami obok Ojca Gilberta. Ponieważ uznaliśmy że skoro Mateusz nie żyję do kościoła wprowadzi mnie ojciec mojego przyszłego męża. Usłyszeliśmy że organista zaczyna grać pieśń na którą mam wejść do kościoła zaczęliśmy powoli wchodzić do środka, zaczerpnęłam jeszcze kilka głębokich wdechów. Wszystkie głowy odwróciły się w naszą stronę, łącznie z głową mojego ukochanego który na mój widok otworzył lekko usta. Doszliśmy do ołtarza i Gilbert chwycił lekko moją dłoń na co jego ojciec uśmiechną się pod nosem i powiedział żeby zamknął usta bo mu mucha wleci.
Cała msza spokojnie minęła do momentu w którym mieliśmy złożyć przysięgę małżeńską.
-Czy ty Ania Shirley-Cuthbert bierzesz sobie tego o to Gilberta Blythe'a za męża?
-Tak biorę- odpowiedziałam z już wyraźnie zaszklonymi oczami
-A czy ty Gilbercie Blythe'cie bierzesz sobie tą oto Anie Shirley-Cuthbert za żonę?
- Tak biorę - powiedział z również zaszklonymi oczami po czym założyliśmy sobie nawzajem na palce obrączki
-Gratulacje. Teraz możesz pocałować panią młodą- powiedział ksiądz po czym Gilbert objął mnie ręką w pasie a ja ujęłam jego twarz w dłonie i poczułam jego ciepłe usta na swoich.
Wyszliśmy wszyscy z kościoła i gratulacja i życzeniom nie było końca. Cole robił w tym czasie zdjęcia nam i gościom. Gdy wszyscy zdążyli już pojechać już na sale gdzie ma odbyć się nasze wesele, zostaliśmy tylko my dwoje i nasz prowizoryczny fotograf .
- Kochanie?
- Tak skarbie
-Muszę Ci o czymś powiedzieć. -przerwałam po czym wypowiedziałam te cztery słowa które wywołały łzy na jego policzkach.
+++
Jak myślicie co powiedziała Ania do Gilberta?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro