Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Ostatnie westchnienia

Pokój. Jak wiele ma znaczeń. Może oznaczać pomieszczenie takie jak to. W samym cenrtum pokoju znajduje się wielkie łoże z baldachimem w kolorze intensywnej czerwieni, poduszkach i kołdrze w tym samym odcieniu oraz złotej ramie i kolumnach w czterech rogach. Po obu stronach łóżka stoją dwa małe stoliki, a na nich lampy i jakieś osobiste rzeczy. Na wprost wejścia jest duże okno z balkonem, a po lewo znajdują się drzwi do egzotycznej łazienki i ogromnej garderoby. Na ścianach wiszą zdjęcia z różnych okresów życia kobiety, która leży na łóżu.

To drugie znaczenie, czyli zakończenie wojny, trwało już ponad dwieście lat i nic nie zapowiadało, aby miało to się skończyć, Ona już miała wrócić na swoje prawowite miejsce i wytchnąć prawdziwym spokojem, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę... - powiedziała staruszka ochrypłym głosem.

- Witaj matko - rzekła blondynka z czerwonymi pasemkami, po czym się ukłoniła. - Muszę ci donieść, że Amelia nie chcę przyjąć korony. Powiedziała, że zostanie królową jedynie, gdy koronacji dokona najstarszy członek rodu.

- Och... ma wymysły! No cóż przynajmniej robi to w imię tradycji.

- Czyli się zgadzasz?! - Blondynka nie ukrywała zdziwienia.

- Tak - powiedziała cicho staruszka.

- A, więc dobrze. Muszę przygotować koronację, chyba jeszcze nie za późno aby prasa to nagrała...

- Stój!

- O co chodzi? - Blondynka zatrzymała się tuż przed drzwiami i zawróciła.

- Cóż pamiętasz tę historię o wojnie?

- Tę którą rozpoczynałaś i w najlepszych momentach kończyłaś, a jak znów zaczynałaś mówić to zawsze w innym miejscu nie związanym z ostatnią opowieścią?

- Tak, właśnie tę. Nie mówiłam wtedy prawdy, a przynajmniej nie całej i chciałabym ci to wynagrodzić. Wiem, że zawsze chciałaś usłyszeć ją usłyszeć, a obecnie w podręcznikach jest tak wiele przekłamań, że nie mam już siły by pisać do wydawnictw. Muszę ci ją w takim wypadku opowiedzieć, ale żebyś zrozumiała znaczenie większości przepowiedni zacznę od stworzenia wszechświata - rzekła z podekscytowaniem staruszka.

- Czy to konieczne? - spytała jak małe dziecko, zanim w ogóle zrozumiała, że słowa wydobyły się z jej ust.

- Udam, że tego nie słyszałam.

Blondynka się delikatnie zawstydziła, więc podeszła do okna, by to ukryć przed matką. Ona natomiast podniosła rękę i wykonała nią delikatny gest. Ptactwo lecące za oknem zatrzymały się w powietrzu na wysokości oczu kobiety. Blondynka natychmiast odsunęła się od szyby ze strachem w oczach.

- Co-o j-jest?

- To nic, czas tylko stoi w miejscu, a my żyjemy dalej. Możemy tu spędzić całą wieczność. Na szczęście dopóki czas się zatrzymał my nie będziemy odczuwać głodu czy pragnienia. Mamy, więc dość dużo tego cennego zasobu na opwiedzenie całej opowieści.

Na początku nie było nic tylko chaos. Lecz w pewnym, nie do końca określonym momencie, w chosie wszechświata pojawiły się trzy postcie. Byli to Pierwsi - nasi bogowie. Ponoć przybyli pod postaciami jednorożca, pegaza i ich hybrydy zwanego alikornem. - Blondynka przysiadła na skraju łoża i z uwagą słuchała każdego słowa. Na jej twarzy dalej było widać konsternację. - Każde z nich było osobnym tworem, powstali razem, lecz każde osobno i choć byli jednością, mieli różne zdania. Ten dogmat zawsze było trudno było zrozumieć. Jeszcze trudniej jest zrozumieć sposób w jaki stworzyli świat. Pegaz Wielki Tytra, jednorożec Wielki Mytra i alikorn Wielka Altra poświęcili cząstki swej nieśmiertelności, by uporządkować wszystko, przy okazji tworząc naszą planetę Tethrę.


- Czekaj... Wielka Altra? - Blondynka podniosła jedną brew. - Myślałam, że oni zawsze byli bezosobowi.


- Nie. - Staruszka delikatnie sie uśmiechneła. - Mimo tylu lat, wciąż dostajecie ochłapy wiedzy zamiast rzetelnych informacji. Alikorn była kobietą w naszym rozumieniu. Co więcej jako połączenie jednorożca i pegaza była od swoich przyjaciół-adoratorów silniejsza, wiec nazywano ją Królową Bogów. Oboje Wielki M i Wielki T zadurzyli się po uszy. Mimj wszystkich starań, Altra wybrała Wielkiego Tytrę. To on wpadł na pomysł stworzenia dwóch planet na jednej orbicie. Thea i Ziemia, oddalone o trzy miesiące. Ziemia zawsze przed Theą. Pierwsza zwyczajna, druga już nie.

Wielka Trójka zaczęła tworzyć życie na Anthie ponieważ tak jak oni była magiczna. M zaczął od stworzenia fauny i flory dlatego też jest jej opiekunem oraz większego księżyca. A sworzyła pierwszych ludzi na swój obraz. Tak powstały dwie linie mające utrzymać porządek, jednocześnie nie mogąc władać, przez ich pokojowe uosobienie. Powstały jednorożce i pegazy nie mogące się krzyżować. Kolejne rasy powstawały już przy pomocy wyobraźni. Ludzie, elfy, wampiry... Znasz na pamięć tę kolejność.  Na początku sama nazywała kolejne istoty i tak powstała rodzina Sky, McWinster, Pinster i wiele innych, które obecnie szczycą się tytułami szlacheckimi. Niestety, ci którzy mieli pozostać bezstronni i mieli opiekować się naturą nie byli w stanie sprostać temu trudnemu wyzwaniu. Część z nich zdziczała tak, że teraz są zwykłymi zwierzętami, drudzy natomiast stracili wiele ze swycb pierwotnych mocy i jedyna rzecz, która odróżnia ich od ludzi to ich podłużne twarze i złote, srebrne lub miedziane włosy. W sumie Wielka Trójka stworzyła jedenaście ras, a pierwsze rody miały opiekować się resztą.

Na znak tego, iż płeć żeńska ich stworzyła, wszystkie kobiety rodzące się w danym rodzie obejmowały tytuł Starszej Rodu, bądź zostawały królowymi. Mężczyźni tak zaangażowani wojnami nigdy nie pomyśleli by zmienić ten porządek rzeczy.

Wszystkie rody mają swe główne siedziby przy aleji prowadzącej do Zamku Władców w Stolicy. Stwórczyni stworzyła jeszcze kilkadziesiąt par i stała się opiekunką ludzi oraz Słońca. Niektórzy byli hrabiami, inni dworzanami, a jeszcze inni zwykłymi poddanymi. Natomiast T zaczął budować sobie w głębi ziemi miejscę gdzie będą spoczywały ludzkie duszę po śmierci, choć Wielka Trójka nie zamierzała jeszcze dawać ludziom śmiertelnego ciała. Lecz T stał się ich opiekunem oraz drugiego księżyca.

Życie zaczęło się rozwijać, ludzie zaczęli budować domy, świątynie, szkoły, zamki. Syreny wybudowały stolicę podwodnego świata - Atlantydę, w której zamieszkiwały i ród tam panujący - Wibterints. Zwierzęta zyskały większą inteligencję. Dziewięć pierwszych zwierząt i mroczny pomocnik Wielkiego T, który był człowiekiem, nagle uzyskali moce większe od Trójki. Trójka natomiast zaczęła być coraz mroczniejsza. W końcu Dziewiątka, czyli kolibr, niedźwiedź, żaba, sowa, pingwin, papuga, orzeł, kocica i wilk zapoczątkowali sztukę transmutacji zmieniając swoje formy, i na zawsze przemieniając się w ludzi.
Nie byli jednak normalni, posiadali takie moce, których się nie śniło nikomu wcześniej i używając po raz pierwszy swojej magii dali zalążek ognia, wody, powietrza, ziemi lub lodu ludziom, którzy w tej chwili się rodzili, bądź dopiero się urodzą. Kolibr, a raczej kolibrzyca była bardzo podobna do Alfy i gdy się przetransmutowała stała tyłem do Słońca, dlatego nikt nie wiedział jakiego koloru ma włosy czy jak dokładnie wygląda. Otrzymała przydomek "Kobiety w blaksu Słońca" a nazywała się Kai. - Staruszka zaczynała mówić coraz szybciej nie przejmując się tym. Tymczasem blondynka skupiła się na ostatnich słowach matki.

- Wreszcie normalne imię - rzekła z uśmiechem.

- Tak normalne imię. - Kobieta odwzajemniła uśmiech. - Kai wchłonęła część energii Słońca i postanowiła, że będzie się nim opiekować. Niedźwiedź stał się rosłym mężczyzną, który chował swą rudość pod bitewnym hełmem, posiadał moc władania nad ogniem i został opiekunem bitew oraz swego żywiołu. Oczy jego pasowały do koloru włosów i jarzyły się jakby na prawdę płonął w nich ogień, a nazywał się Ignis. Pokochał Ajguę choć była jego przeciwieństwem. Strach, odwaga, szczęście, te uczucia wzmacniały jego moce.
Żaba zmieniła się w delikatną dziewczynę z brązowymi włosami i niebieskimi końcówkami. Oczy jej takie same były jak jej końcówki i miało się wrażenie, że płynie w nich woda. Odrazu wykazywała zainteresowanie tym żywiołem pod względem magicznym. Na imie miała Ajgua. Zainteresowała się osobą Ignisa. Postanowiła że zaopiekuje się wodą w rzekach, morzach, wodospadach oraz wodnymi zwierzętami. Spokój, opanowanie, racjonalne myślenie, dzięki temu była silniejsza.
Sowa stała się kobietą o czarnych jak smoła włosach oraz o fioletowych tęczówkach gdyby się przyjrzeć można było zobaczyć tony ksiąg. Zainteresowana tymi ostatnimi, nudziła ją magia oparta na uczuciach, więc stworzyła zaklęcia neutralne, lecz nie mogła się nimi posługiwać ponieważ jako jedyna nie posiadała odpowiednich zdolności do tego. Chciała zostać opiekunką wiedzy i swych umiłowanych księg. Nazywana była Scientia. W pewnym momencie zaczęła spędzać dużo czasu z Owenem, pomocnikiem T. Chciała uczynić go nieśmiertelnym i po wielu próbach udało jej się.
Owen postanowił, że nie będzie obalał swego pracodawcy, lecz gdy T zginie zastąpi go. Dostąpi wszystkich przywilejów jak i zakazów. Drugi księżyc nie zostanie bez opieki. Jego czarne włosy delikatnie opadały mu na czoło, a czasem zasłaniały widok więc musiał je często odgarniać. Oczy takiego samego koloru sprawiały, że nie były puste, przeciwnie przyciągały każdego kto śmiał w nie spojrzeć, a jego serce opanował mrok; strach, zło potęgowało jego moc. W pewnym momencie zrobił coś, za co został wydalony z Niebios i ulokował się w niezdobytej kryjówce poprzednika.
Pingwin został mężczyzną o białych jak śnieg włosach, które stały na jego głowie jakby były postawione na żelu. Oczy tak samo białe jak włosy zamrozić mogły patrzącego w nie. Zaczął zamrażać trawę gdy po niej stąpał. Duma, wyższość, obojętność i samotność wzmacniały jego potęgę. Na imie miał Frost. Nikt go niezbyt nie lubił gdyż był tak zimny jak lód, nad którym panował. Jedyna Flora pokochała go, ale dochodziło między nimi do spięć. Został opiekunem odrzuconych uczuć i samotnictwa.
Papuga stała się wesołą dziewczyną o jasno-brązowych włosach i mocno zielonyh oczach, w których widać było ponoć trawę oraz, która kochała rośliny oraz zwierzęta, i gdy tylko zmieniła formę wytworzyła połowe bujnej roślinności elfickich lasów. Dodatkowo pokochała Frosta, chociaż wszyscy się od niego odwrócili. Mało kto to wie, ale Flora była elfką, dlatego chciała zostać opiekunką tej rasy oraz roślinności i zwierząt.
Orzeł zmienił się w przystojnego mężczyznę. Jego włosy były białe jak u Frosta z tą różnicą iż Ajer (tak się nazywał orzeł) miał błękitne końcówki. Oczy natomiast szare i magnetyzujące. Wyglądali podobnie, ponieważ byli braćmi. Ajer mógł kontrolować wiatr, jego siłę, kierunek. Wpadła mu w oko Mitra, ale o niej za chwilę. Ajer został opiekunem pół-pegazów, wróżek i pół-jednorożców.
Kocica nazywała się Mitra miała kruczo-czarne włosy takie jak jej przyjaciółka Scientia. Oczy także fioletowe z tą różnicą iż w oczach Mitry było widać złote iskierki. Pomagała jej w badaniach, testowała czary, które wymyśliła. Mitra umiała posługiwać się magią choć nie dostała, żadnego z darów żywiołów. Zaopiekowała się więc tymi, którzy umieli czarować jak również tymi co magii nie posiadali.
Wilk natomiast stał się dostojnym, szaro-włosym mężczyzną. Odrazu poślubił Kai i zachęcał inne pary do zaślubin tak, że po pewnym czasie wszczyscy mieli swe drugi połówki. Postanowił, że zaopiekuje się większym księżycem i małżeństwami. - Staruszka skończyła monolog, lecz blondynka nadal pragnęła więcej.

- Mamo mów dalej.

- Dziesiątka przygotowała zamach na T, który się powiódł. A ubolewała nad śmiercią ukochanego, M pocieszał ukochaną, a ona szybko zakochała się w nim. Zamachowcy jednak nie poprzestali, zaatakowali znów z takim samym skutkiem. Umierając A rzuciła klątwe na Kai, którą później nazwano Niedokończonym Proroctwem gdyż ostatnie kilka wersów bogini wypowiedziała szeptem, a brzmiała tak:

"Za sto lat znów się odrodzimy
Wy nas pokonacie
Dziesięć razy tak się powtórzy
Jedno się odłączy,
Dziewięć was zostanie
Przywódzcy..."

Po tym rzuciła silne zaklęcie odnowy na siebie, na M i na zwłoki T, lecz zaklęcie wykończyło ją doszczętnie. Dziesiątka objęła władze w Niebiosach. Scientia chciała coś przekazać ludziom lecz jej mąż Owen musiał ją zabić za co został wydalony. Skrył się w dawnej kryjówce swego poprzednika po czym rzucił zaklęcie śmiertelności na ludzi, a trzech najstarszych mężczyzn, którzy mieli po tysiąc lat "zaprosił" na specjalne miejsca. Pierwszy prowadził zabugione dusze do wiecznego spokoju, drugi spisywał je przy wejściu do Tretonu***, a trzeci był doradcą Mrocznego, gdyż tak teraz kazał nazywać siebie. Tak działo się do czasu aż dwieście piędziesiąt lat temu zaistniał pewien przełom. Och, a więc koniec. Finito! I tyle.

- Mamo skoro opowiedziałaś mi całą mitologię Anthie to może byśmy przeszły do historii Ann? - Blondynka nudziła się tak iż wolałaby szyć głupie przebrania dla cheerleaderek niż słuchać dalej durnych opowiastek.

- Dobrze lecz ona zaczyna się zupełnie gdzie indziej...


** to gra słów bo sky, jak dużo osób wie to niebo
*** taki jakby podziemie, coś na kształ piekła, ale ze wszystkimi duszami

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro